tłumaczenie: Rafał Chodasz
seria/cykl wydawniczy: Jeźdźcy smoków z Pern tom 1
wydawnictwo: Książnica
data wydania: 2007
data wydania oryginału: 1968
liczba stron: 337
opis:
"Rukbat w gwiazdozbiorze Strzelca ma pięć planet - trzecia, skolonizowana przez ludzi, została nazwana Pernem. Kiedy ją zasiedlali, niewielką uwagę zwrócili na dziwną czerwoną planetę krążącą po nieregularnej, eliptycznej orbicie. Osobliwy szlak, po którym błądził gwiezdny wędrowiec, przywodził go blisko Pernu co dwieście lat i wtedy z przestworzy opadały miejscowe formy życia. Srebrne Nici, śmiertelnie niebezpieczne dla Perneńczyków, udawało się pokonać tylko dzięki współpracy ze smokami, pierwotnymi mieszkańcami planety. Od ostatniego ataku minęły dwa wieki, Perneńczycy zdążyli zapomnieć o zagrożeniu - lecz oto znowu nadchodzi czas próby: trzeba złączyć siły i wspólnie ze smokami walczyć o przetrwanie..."
Jeźdźców smoków po raz pierwszy próbowałam przeczytać w zbyt młodym wieku i skończyło się to fiaskiem (prawdopodobnie miałam wtedy ok. 13 lat i po prostu nie rozumiałam niektórych słów, a książka mnie nużyła). Wróciłam jednak i tym razem ukończyłam powieść. Anne McCaffrey, jak głosi okładka, zwana jest „królową smoków”, co nie dziwi, bo jak nas informuje tylna z kolei okładka stworzyła ona 16 książek w uniwersum Pernu (w cyklu Jeźdźcy smoków z Pern zawarte są dwie trylogie+inne książki, nie liczę zbiorów opowiadań i książek napisanych wraz z synem).
Zacznę od wad. Po pierwsze pewne nieścisłości, których podczas czytania sobie nie uświadamiałam (bo jest to przedstawione we wstępie, przeczytałam go dość pobieżnie), a dostrzegłam dzięki użytkowniczce LC.
Ludzie dotarli na planetę, którą nazwali Pern i ją skolonizowali, ale świat, w którym toczy się akcja jest zdecydowanie światem fantasy, nie przypomina tego z science fiction, a powinien, bo przecież ludzie musieli użyć jakiejś zaawansowanej technologii, by na nią dotrzeć. Żadnej katastrofy, klęski żywiołowej i żadnej wzmianki o tajemniczych urządzeniach. Moim zdaniem autorka lepiej by zrobiła gdyby po prostu zasiedliła tę planetę ludźmi. Wielu wierzy, że gdzieś we wszechświecie jest planeta podobna do Ziemi z, być może, istotami podobnymi do nas, a nawet takimi samymi, więc czemu nie.
Drugą wadą jest charakterystyka postaci, a raczej jej brak. Dwójka głównych bohaterów jest dość dobrze opisana, nieliczne postacie drugoplanowe też, jednak jest ich zbyt mało. Na dodatek akcja potrafi przeskoczyć o 2 Obroty (odpowiednik naszego roku), o jeden i nie ma wiele wzmianek o tym co się działo podczas nich. Jeźdźcom smoków brak szczegółowości, wszystko jest opisane zbyt pobieżnie, jedynie pod koniec następuje poprawa, jednak widać pewną nieproporcjonalność kiedy 2/3 książki to jakieś 3 Obroty, a pozostała część to 3 dni… SPOILER To irytuje zwłaszcza kiedy Lessa trafia 400 Obrotów wstecz i te dni, które spędziła w przeszłości są zbyte kilkoma zdaniami, a można by je rozpisać na co najmniej kilkanaście stron KONIEC SPOILERU
A teraz plusy. Po pierwsze książkę dobrze się czytało, nie miałam problemu z przyswojeniem informacji, akcja jest dość wartka, dlatego sięgnę po kolejny tom. Drugim ważnym powodem jest po prostu ciekawość jak potoczą się dalsze losy Lessy, głównej bohaterki, oraz innych postaci.
Świat Pernu, poza tymi początkowymi zgrzytami i zbytnią ogólnością, jest dobrze przedstawiony i wciągający. Poza tym czy jakakolwiek książka ze smokami może być tragiczna? :) Nigdy nie nazwałam tak jakiejkolwiek z tymi bestyjkami i pewnie mi się to nie zdarzy.
Niestety potencjał książki nie jest w pełni wykorzystany.
Zdaję sobie sprawę z tego, że szerzej opisałam wady niż zalety, ale musicie wierzyć mi na słowo, że książkę dobrze się czytało. Jutro wybieram się do biblioteki po drugi tom :) Jeźdźcy smoków to takie fantastyczne (mam na myśli gatunek ;) ) czytadło, niektórzy czytają takie niewymagające romanse, inni kryminały, a można też sięgnąć po fantastykę.
ocena: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz