13 czerwca 2013

"W świecie jurt i szamanów" Bolesław A. Uryn

wydawnictwo: Muza
data wydania: 2013
liczba stron: 336















Seria reportaży wydawnictwa Muza zapowiada się naprawdę dobrze i mam nadzieję, że będą wydawać kolejne książki. Najpierw przewodnik, który nie do końca był przewodnikiem i dobrze się go czytało nawet osobie, która nie planuje podróży do Ameryki Południowej (Przez pustynie na ośnieżone szczyty), a teraz W świecie jurt i szamanów, książka, której nie można nazwać przewodnikiem, reportażem ani tak do końca podróżniczą.

Więc (o) czym jest? Cóż, to poniekąd taka zbieranina wszystkiego po trochu. Nie jest to książka podróżnicza, choć autor zamieszcza w niej kilka krótkich relacji z wypraw. Jest ona po prostu o Mongolii. O jej przeszłości, przyszłości, o tym jak się po niej podróżuje, o krajobrazach, o ludziach i kulturze.
Widać jaką miłością darzy ten kraj pan Uryn, który notabene wraca tam co roku i, jak sam mówi w książce, podczas powrotu do ojczyzny już planuje kolejną wyprawę do Mongolii.

Przed przeczytaniem tej książki nie wiedziałam o Mongolii nic. Przyznaję się i wcale nie przesadzam, to było dokładne nic. Nawet Tatarów z tym krajem nie kojarzyłam! Nie będę się teraz chwalić, że wiem wszystko, bo tak nie jest. Ale dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy, poznałam historię Mongolii, to jakie zmiany w niej zachodzą współcześnie.

Tym razem nie będę narzekać na brak aspektu kulturowego, bo to książka głównie o ludziach. Mieszkańcy Mongolii są w większości nomadami, a ich tryb życia i wierzenia nie zmieniły się od wieków. Jest tu na przykład opisany sposób robienia łuku czy konstrukcja jurty. Są przysłowia, opisane zwyczaje jakie towarzyszą przyjmowaniu gościa. Niektóre mogą być opacznie zrozumiane...
(...) mongolskim zwyczajem ogrzewania w łóżku nocą zmarzniętego gościa przez żonę, córkę gospodarza (albo, jak wspomina: Mongoła, który podczas snu tulił się do mnie).
 Jest też kilka relacji z wypraw jak np. spływu rzecznego czy wycieczki na pustynię Gobi.

Co mnie, jako miłośniczkę historii, szczególnie zainteresowało i ucieszyło to rozdział poświęcony historii Mongolii i jej wielkiemu wodzu, Czyngis-chanowi. Bo przecież opowiadając o jakimś kraju należy też przyjrzeć się jego historii i zastanowić dlaczego obecnie ma akurat taką formę a nie inną. Także kiedy autor opisuje jakieś wydarzenie czy przedmiot stara się przybliżyć czytelnikowi jego genezę.

Czy są jakieś minusy? Jeden... To wszystko jest za krótkie! Chciałoby się krzyczeć więcej i więcej!
Co do plusów dodam także, że kolejna książka w serii reportaże i znów mamy zdjęcie na każdej stronie. Wydawałoby się, że podróżnicza powinna mieć dużo zdjęć, ale czytałam i taką, w której nie było ani jednego... (sic!)

Pozostaje mi jedynie polecić. Bowiem W świecie jurt i szamanów to pozycja naprawdę godna polecenia, zwłaszcza dla tych, którzy nie mają zielonego pojęcia o Mongolii.

ocena: 5/6

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza.