11 stycznia 2014

Czytelniczy rok 2013 na mapie

W tym roku nie robiłam żadnych podsumowań, ba pod koniec roku nie miałam nawet za bardzo czasu siedzieć w internetach.
Ten pomysł zgapiłam od Esy. Chodzi o to, ze zaznacza się na mapie świata kraj, w którym toczyła się akcja książki. Wprawdzie w tym roku nie przeczytałam dużo książek, a kilka to były książki fantastyczne, więc wiadomo- nie zaznaczę przecież na mapie świata Westeros :D
Także "szału nie ma", ale miło popatrzeć, które kraje w minionym roku "odwiedziłam" :)


Zabawę postaram się kontynuować w tym roku. Obawiam się, jednak, że kropek będzie mniej :S

04 stycznia 2014

"Hobbit" J. R. R. Tolkien i "Hobbit" Peter Jackson (2012)




tytuł oryginału: The Hobbit or There and Back Again
tłumaczenie: Maria Skibniewska
wydawnictwo: Iskry
data wydania: wrzesień 2012
data wydania oryginału: 1937
liczba stron: 320













 Hobbit to klasyka fantastyki, którą każdy powinien znać i wstyd przyznać, że się tego nie zna. Taka jest większość opinii o tej książce (a raczej o szeroko pojętej klasyce). Jaka jest moja?

Cóż, moim zdaniem Hobbit to bardziej książka dla dzieci, ale nie sprawiło to, że czytało się ją źle. Nawet nie stwierdzę, że jestem już za stara na takie książki co mi się często zdarza. Choć, z uwagi na ten fakt, należy przymknąć oczy na kilka rzeczy. Przede wszystkim na przebieg akcji, który jest dość schematyczny, dopóki krasnoludy nie trafiają do Góry wciąż tylko wpadają w kłopoty, ale zawsze dość szczęśliwie się z nich wyratują. Mimo wszystko to mi jakoś szczególnie nie przeszkadzało.


Świat przedstawiony pozostawia trochę do życzenia, autor jakby za mało się na nim skupiał (choć należy pamiętać, że Tolkien był "jednym z pierwszych" (niektórzy mówią nawet, że pierwszym)). Ale może to wina tego, że Władca Pierścieni przyzwyczaił do długich opisów. Niezbyt podobało mi się przedstawienie elfów, we Władcy elfy były z tego co pamiętam inne, bardziej majestatyczne chociażby. Wiem, że ciężko porównywać Władcę do Hobbita, ale z drugiej strony ciężko też powstrzymać się od tych porównań.

Niewiele mam do powiedzenia o Hobbicie, bo jak pisałam jest to książka bardziej dla dzieci, nie jest skomplikowana, a dobro (niemal) zawsze zwycięża. Czytało się całkiem przyjemnie, jeśli szukacie "czytadła" (już widzę ten tłum zagorzałych fanów Tolkiena nabijających mnie na pal za określenie Hobbita mianem czytadła :D), przy którym się odprężycie i nie raz pośmiejecie Hobbit będzie świetnym wyborem, warto zapoznać się z tą książką.

ocena: 3,5/6




Hobbit: Niezwykła podróż (2012)Fabuła Hobbita jest tak mało skomplikowana, że kiedy dowiedziałam się, iż kinowa ekranizacja jest podzielona na 3 części trwające niemal 3 godziny przecierałam oczy ze zdumienia. Jestem po oglądnięciu części pierwszej i nadal nie widzę w tym sensu. No ale każdy chyba zna pewne prawo- jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Oby jednak pan reżyser się nie przeliczył, bo według wielu dwie pierwsze części szału nie robią, toteż pewnie na ostatnią do kina wybierze się garstka najzagorzalszych fanów.

Film jest dość rozciągnięty, ale jakimś cudem udało mi się oglądnąć go niemal na raz. Mimo, że wiedziałam co się wydarzy w miarę trzymał w napięciu, ale chyba tylko dlatego, że byłam ciekawa jak to zostanie przedstawione. Czyli w zasadzie było to nie napięcie a ciekawość ;) Tak, chyba jedynie ciekawość trzymała mnie przy tym filmie.
Poza tym jest po prostu miły dla oka, wizualnie na wysokim poziomie, jednak trochę dużo tu komputerowych efektów.

Zgadzam się z tym co w swojej recenzji napisał Zombie Samurai (choć aż tak Hobbita nie krytykuję)- autorzy jakby nie wiedzieli czy chcą zrobić film poważny, czy bardziej lekki i wyszła im taka jakaś nijaka mieszanka. Kiedy były fragmenty pełne patosu i powagi miałam ochotę się śmiać, niestety wyszło trochę kiczowato. Już chyba lepiej by było gdyby Hobbit  został potraktowany jako lekka przygodówka, bez sztucznego dopisywania filozofii, której w książce nie było.

Mimo, że szału nie ma i nie oglądnęłabym całej trylogii na raz to jednak Hobbit nie jest aż tak wielką porażką. Da się oglądnąć, ale nie powala na kolana. Raczej nie poleciłabym komuś kto nie zna książkowej wersji, a fani Tolkiena pewnie obejrzą, tak jak ja, z ciekawości. Pustkowie Smauga czeka na obejrzenie, ale do kina na pewno na nie nie pójdę.
Pewnie oglądnę całą trylogię raz i nie będę powtarzać seansu. Już lepiej oglądnąć po raz kolejny WP ;)

I jeszcze taka dygresja.
Te całe trzy przydługie części to jak pomysł na zrobienie trzeciej części Ojca Chrzestnego (którą niedawno oglądałam)- kompletnie z d... (przepraszam za wyrażenie) i niepotrzebny.




Sesja się zbliża, więc pewnie znajdę masę czasu na książki, niekoniecznie te które powinnam :D