tag:blogger.com,1999:blog-68516262264823036152024-03-06T02:01:18.814+01:00Pozytywnie zaczytanaSnafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.comBlogger360125tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-39994683534622800862017-01-03T03:03:00.000+01:002017-01-03T03:03:00.137+01:00Godzina duchów ("Godzina czarownic" Anne Rice)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMroVWiuAoopm90Qa3I-1nZqL5TAgYS-UFtU09kOV2BUGqT2v6uJBF6byXlwA5N4sp3tbaaIuBVly24tOUf3Isq3aiH4s_gTxClcywTrAXrQ-x0uoCpHpMv8ynJba0IiBrdynB5rLMaqI/s1600/20161230_180242.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMroVWiuAoopm90Qa3I-1nZqL5TAgYS-UFtU09kOV2BUGqT2v6uJBF6byXlwA5N4sp3tbaaIuBVly24tOUf3Isq3aiH4s_gTxClcywTrAXrQ-x0uoCpHpMv8ynJba0IiBrdynB5rLMaqI/s640/20161230_180242.jpg" width="640" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> <br />
The Witching Hour<br />
<b>tłumaczenie części I:</b> Anna Czajkowska <br />
i Hanna Pustuła<br />
<b>tłumaczenie części II: </b>Małgorzata Samborska <br />
i Agnieszka Izdebska<br />
<b>data wydania:</b> 2009<br />
<b>data wydania oryginału: </b>1990<br />
<b>liczba stron tomu I:</b> 632 <br />
<b>liczba stron tomu II:</b> 756<br />
<br />
<br />
<br />
<b><span style="color: orange;">Godzina czarownic</span></b> to pierwsza część cyklu <i>Dzieje czarownic z rodu Mayfair</i>, jest ona podzielona na dwa tomy, podobnie kolejna- <span style="color: orange;">Lasher</span>, choć ta trochę niepotrzebnie, bo oba tomy mają około 400 stron, ostatnia część to <span style="color: orange;">Taltos</span>.<br />
<br />
Zgadnijcie, która godzina jest godziną czarownic. No, śmiało! Tak, to oczywiście północ. Wtedy właśnie z mroku wyłaniają się wszelkie strachy. Czarownice zaczynają rytuały, wampiry wyruszają na łowy, a... A skoro już<br />
o wampirach- pewnie zastanawiacie się czy ten cykl ma coś wspólnego z <i>Kronikami wampirów</i>. W pewnym sensie tak. No bo Rice napisała <span style="color: orange;"><b>Godzinę</b></span> w tym samym stylu. Może to nie jest ten sam mroczny klimat, ale atmosfera jest równie gęsta.<br />
<br />
Kiedy myślę o książkach Rice przypomina mi się ich grubość. To są tomiszcza. Napakowane tomiszcza. Zaryzykuję stwierdzenie, że kto przeczytał jedną, wie już jakie są wszystkie pozostałe (nie chodzi tutaj o fabułę!).<br />
I zawsze po lekturze myślę- kurde czy to nie mogło być cieńsze?! Mogłoby. A jednocześnie trudno o to. Myślę<br />
o elementach "do wywalenia" i jakoś tak ciężko wskazać konkretne. Taki już styl Rice i albo się to akceptuje, albo nie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8pOtPIaVVm5cdjpIWCFUzrC3nZM4DkNBTQfb8cLO2RpyWWp-FlHQowQtoNG0VfPeYttSlWJxm87hbK7_gEpEdwGMbuOKyGJtpYA871I41anQtXG0_9oMz-lDwCjRb7nnVxZnqk9d8VEM/s1600/IMG_20161230_180935.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8pOtPIaVVm5cdjpIWCFUzrC3nZM4DkNBTQfb8cLO2RpyWWp-FlHQowQtoNG0VfPeYttSlWJxm87hbK7_gEpEdwGMbuOKyGJtpYA871I41anQtXG0_9oMz-lDwCjRb7nnVxZnqk9d8VEM/s320/IMG_20161230_180935.jpg" width="256" /></a></div>
<span style="color: orange;"><b> Godzina czarownic</b></span> bardzo dobrze się zaczyna. Jako czytelnik zapoznajemy się z aktami czarownic z rodu Mayfair, od pierwszej, Suzanne, która żyła w XVII wieku, aż do Deidre, dziwnej tzw. roślinki, która wydaje się opętana. Jak widzicie jest to rozbudowana powieść.<br />
Powiem nawet, że zaczyna się wyśmienicie. Nastrój opętania, grozy, nawiedzanego domu, właśnie to zastaje czytelnik. Tajemnica domu na Ulicy Pierwszej jest nęcąca i chce się ją rozwikłać. Kim jest tajemniczy mężczyzna? Co się stało z Deidre? Kim tak naprawdę jest Carlotta Mayfair i jaką odgrywa rolę? Jaką tajemnicę skrywa szmaragd? <br />
<br />
Jak już pisałam jest to trochę rozwleczona powieść, zwłaszcza drugi tom. Niemiłosiernie wręcz. Rozumiem jednak dlaczego- zbędne opisy mają uśpić czujność czytelnika. Ja jednak nie uwierzyłam w szczęście i miłość,<br />
o nie, to byłoby za proste. Więc przewidziałam mniej więcej co się stanie. Pomimo tego rozwleczenia jestem ciekawa co będzie dalej.<br />
<br />
Zdecydowanie bardziej podobała mi się część pierwsza, druga już nie jest tak dobra. Ten nastrój to coś co lubię, ten klimat gęsty jak... zupa-krem ;D To są powody, dla których czytam Rice. Jednocześnie jednak nie jest ona jakimś moim guru. Ok, od czasu do czasu poczytam (miałam dwuletnią przerwę między tymi tomami!), ale nie jest to pisarka, za którą bym tęskniła gdybym nie miała możliwości czytania jej powieści.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUnewkPsMkBnXRuyMz8i6oGJ9OFHDlvo9jA5xXB4KApRudKSOtSs9BerJu_HbtmxmaGdz8cwAtv211HtbFOF_cd04nqUKkrvKn8lSvPO9UPIWP40cnnuokKQrUvDC0rIYGVIMKgevm_g/s1600/godzina+cz.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUnewkPsMkBnXRuyMz8i6oGJ9OFHDlvo9jA5xXB4KApRudKSOtSs9BerJu_HbtmxmaGdz8cwAtv211HtbFOF_cd04nqUKkrvKn8lSvPO9UPIWP40cnnuokKQrUvDC0rIYGVIMKgevm_g/s320/godzina+cz.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak prezentuje się cały cykl. Jest ładnie wydany i dobrze prezentowałby się na półce.</td></tr>
</tbody></table>
Jeśli chodzi o <i>Kroniki wampirów </i>to przeczytałam tyle ile opisałam tutaj: dwie książki. Z <i>Dziejami czarownic z rodu Mayfair</i> jest tak samo. Czy na tym się zatrzymam? Sama nie wiem. Jestem ciekawa zarówno <span style="color: orange;">Lashera</span> jak i <span style="color: orange;">Królowej Potępionych</span> (jednak po <span style="color: orange;">Wampirze Lestacie</span> coś mnie zastopowało, sama nie wiem co). Może po <span style="color: orange;"><b>Godzinie</b></span> wykorzystam rozpęd i zacznę <span style="color: orange;">Lashera</span>. Zobaczymy :)Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-57341437298340872832017-01-01T18:00:00.000+01:002017-01-01T18:00:19.344+01:002016<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rok 2016 był dla mnie ciekawym rokiem. Pominę sprawy osobiste i napiszę o książkowych. Udało mi się przeczytać 52 książki (a nawet więcej) i bardzo się z tego cieszę, bo dawno nie przekroczyłam tej magicznej liczby... Ostatnio </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
w 2011<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaqFvQTvqm7CwXe2dG6JFo6zwpizQwJbx1oM0-QPCi_ww1Ip9oKL_PjJIfmKdZTMj9FnkETIl0hpxFcsl-V-8RhWAE2HEo3lvgg_CPuPEOo7YrHzgW0L5zLcHPcN_tsj8i5JkHehUC_Hc/s1600/emotka.png" />...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na początku roku 2016 wyraziłam postanowienie czytania (więcej) fantastyki. Niezbyt mi się to udało. Za to w 2017 chciałabym czytać więcej kryminałów, zobaczymy jak mi to wyjdzie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
W tym roku przeczytałam tylko 13 naprawdę dobrych książek. Ale to i tak znacznie lepiej niż w zeszłym roku.<br />
Oto część z nich:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSKh-hCWbk8AvaTE3tAHlfSnn0lzNWvaN3JqWycuWSFH8m5gNdAzTCVFMWfMjTfaBMiBWm0wOuPhuqTQrp-wG3cK07gDRsFvMX-ZUZaviOIsVrr4e3yLQMTxsyVpgYSINRNamIFJ9Db4U/s1600/2016najlepsze.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="296" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSKh-hCWbk8AvaTE3tAHlfSnn0lzNWvaN3JqWycuWSFH8m5gNdAzTCVFMWfMjTfaBMiBWm0wOuPhuqTQrp-wG3cK07gDRsFvMX-ZUZaviOIsVrr4e3yLQMTxsyVpgYSINRNamIFJ9Db4U/s640/2016najlepsze.png" width="640" /></a></div>
<br />
Zamieszczam również czytelniczy rok 2016 na mapie :) W tym roku sporo podróżowałam :D (nie zaznaczyłam osiemnastu książek)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqJUJ3gYXgnDXYaS0cD3yrKqRTwhPDeim_C8WgthHaKvSpN_ELEljHCHghUVnsQqFvA3P4yiOCHHdUVIR-bX30wPLzymN8WwMi3RfJHleOrbWIJyo-2TBNUHtYi9xPu-c4aP05J7_cYRI/s1600/2016.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqJUJ3gYXgnDXYaS0cD3yrKqRTwhPDeim_C8WgthHaKvSpN_ELEljHCHghUVnsQqFvA3P4yiOCHHdUVIR-bX30wPLzymN8WwMi3RfJHleOrbWIJyo-2TBNUHtYi9xPu-c4aP05J7_cYRI/s640/2016.jpg" width="640" /></a></div>
Jeśli chodzi o opisane książki to wytworzyłam 44 teksty, w tym 8 z serii "Krótko i na temat". Jestem bardzo zadowolona z tego wyniku.<br />
<br />
W zeszłym roku robiłam coś takiego na insta, pokażę to w tym roku na blogu. Oto wszystkie książki z moich zbiorów, które przeczytałam w tym roku :) 35 książek!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLAdZc-giB3sI4IA6xZlCRURUkemObAX9d_YtzDZmRNO2cMZXH_IYCUw30Aa2mZY9bnSlgjLtHqAi7LhUCl1RgNMhq8-uECXmSfJRPIS3DHkVJthPv_aLkJYv8iuuSqdZeeJ0N9CFdq1A/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLAdZc-giB3sI4IA6xZlCRURUkemObAX9d_YtzDZmRNO2cMZXH_IYCUw30Aa2mZY9bnSlgjLtHqAi7LhUCl1RgNMhq8-uECXmSfJRPIS3DHkVJthPv_aLkJYv8iuuSqdZeeJ0N9CFdq1A/s400/1.png" width="297" /></a></div>
Nie udało mi się jednak przeczytać tyle ile mam wzrostu. Ale nawet nieźle to wyszło, zabrakło ok 40 cm.<br />
<br />
Z powodów osobistych usunęłam konto na instagramie... Ale proszę, oto moje najlepsze (wg. lajkujących) 9 zdjęć:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBs7oJAFsH0GCT32gmR05c-oU2WKD82TayKvV3W7gjOkGbxlxSrfbxAhHQbVQdI401kvYj0NknIk_IMCdPL6zkKx8T1BzXC02LeAbWnRZL72I0Vyf7QsklWGvtRTiZlm-et94fK4t8BYc/s1600/bestnine2016.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBs7oJAFsH0GCT32gmR05c-oU2WKD82TayKvV3W7gjOkGbxlxSrfbxAhHQbVQdI401kvYj0NknIk_IMCdPL6zkKx8T1BzXC02LeAbWnRZL72I0Vyf7QsklWGvtRTiZlm-et94fK4t8BYc/s640/bestnine2016.png" width="512" /></a></div>
Postanowiłam również, że obejrzę co najmniej 52 filmy. I udało się!<br />
Najbardziej warte uwagi:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh241AGuH-UZShKvbSN9vhyZmc-ULQW0C2XVCPdtn0hfmTboBsig00LAKgfc_gt5AXCOOD3YkwsT9Y2o1TmR22pPjW-ExSwsujI-T_4GjEhN_XVtJsduKHnM8eqPVMti1XSLUDaWDUxtk/s1600/filmy2016.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh241AGuH-UZShKvbSN9vhyZmc-ULQW0C2XVCPdtn0hfmTboBsig00LAKgfc_gt5AXCOOD3YkwsT9Y2o1TmR22pPjW-ExSwsujI-T_4GjEhN_XVtJsduKHnM8eqPVMti1XSLUDaWDUxtk/s640/filmy2016.png" width="448" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Jak widać dużo tu oscarowych filmów. Są też dwie polskie produkcje- obie świetne! <br />
<br />
Niestety to może być dla mnie trudny rok. Dlatego kiedy pojawiła się idea zrobienia sobie kalendarza hasło mogło być jedno: <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9gcIx5mpaS3NJxbmzsYLjcBF-hfGxRCe4idM7IkjOI3P0R-y_tg66I8i1TvU2PdW8c3gKplmJlebQ4KWXBICX0miEl6JERT183alJ9xrA0mjGkUeEpT-sITUbQRtdyy2Bhf9-pSJM2y4/s1600/20161230_185602-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9gcIx5mpaS3NJxbmzsYLjcBF-hfGxRCe4idM7IkjOI3P0R-y_tg66I8i1TvU2PdW8c3gKplmJlebQ4KWXBICX0miEl6JERT183alJ9xrA0mjGkUeEpT-sITUbQRtdyy2Bhf9-pSJM2y4/s320/20161230_185602-1.jpg" width="320" /></a></div>
:)<br />
<br />
Na ten rok życzę wam <span style="color: orange;"><b>niegasnącego optymizmu</b></span>! Podobnie jak w zeszłym roku. No bo jak nie my to kto? Ktoś musi sprawiać, że ten świat nabiera barw :)Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-30559777370168036802016-12-27T21:58:00.001+01:002016-12-27T21:58:52.987+01:00Krótko i na temat (12) || Riordan, Riordan, Myśliwski<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6;"><span style="font-size: large;">Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Morze Potworów <b>Rick Riordan</b></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsgq_z6BqVacOOk1CSME_GNne7cHPDs7n-HcZmxrcIS9LZSQYE8JH8Ko1Cx1zGchh9I_IZajzxzu1ht_IPjSFfo39bqdrT9h-xCPzbbCScvljc9ameDn0kfRCqqOvE4omUCLmTcljKArA/s1600/IMG_20160910_092642.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsgq_z6BqVacOOk1CSME_GNne7cHPDs7n-HcZmxrcIS9LZSQYE8JH8Ko1Cx1zGchh9I_IZajzxzu1ht_IPjSFfo39bqdrT9h-xCPzbbCScvljc9ameDn0kfRCqqOvE4omUCLmTcljKArA/s320/IMG_20160910_092642.jpg" width="320" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> The Sea of Monsters<br />
<b>tłumaczenie:</b> Agnieszka Fulińska<br />
<b>data wydania:</b> 2016<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>2009<br />
<b>data wydania oryginału: </b>2006<br />
<b>liczba stron:</b> 280 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>W
porywającym, dowcipnym i cieszącym się ogromną popularnością dalszym
ciągu opowieści rozpoczętej w Złodzieju pioruna Percy wraz z
przyjaciółmi musi udać się w rejs po Morzu Potworów, aby ocalić obóz.
Najpierw jednak odkryje szokującą rodzinną tajemnicę, która każe mu się
zastanowić, czy to, że Posejdon uznał go za syna, jest zaszczytem czy
okrutnym żartem. Siódma klasa była dla Percy’ego Jacksona wyjątkowo
spokojna. Żaden potwór nie przedostał się na teren jego nowojorskiej
szkoły. Ale kiedy niewinna gra w zbijanego z kolegami z klasy zmienia
się w śmiertelną rozgrywkę </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>z brutalną bandą olbrzymów-ludożerców… sprawy
przyjmują paskudny obrót. Niespodziewana wizyta Annabeth, przyjaciółki
Percy’ego, oznacza kolejne złe wieści: magiczna granica broniąca Obozu
Herosów została zniszczona przez truciznę podrzuconą przez tajemniczego
wroga. Jeśli lekarstwo nie znajdzie się na czas, jedyna bezpieczna
przystań dla herosów przestanie istnieć.</i></span>"<br />
<br />
W
recenzji pierwszej książki z serii (<a href="http://zaczytana-w-chmurach.blogspot.com/2016/08/percy-jackson-i-bogowie-olimpijscy.html" target="_blank">do przeczytania tutaj</a>) wspominałam, że
Percy przypominał mi Harry'ego. Chyba ogarnęła mnie poterrmania, bo znów
miałam skojarzenie z HP! Tym razem Annabeth przypominała mi Hermionę. Z tym, że Hermiona zawsze miała odpowiednią książkę, zaś Annabeth odpowiedni przedmiot.<br />
Seria Riordana nadal mi się podoba, mimo że są to typowe książki
dla dzieci, ewentualnie młodszych nastolatków. Tym razem jednak nie
odczułam aż tak mocno przewidywalności. Choć w niektórych sytuacjach
oczywiście połapałam się znacznie szybciej niż Percy, bo mam podstawową
znajomość mitologii (dziwi mnie, że np. na pewnej wyspie-kurorcie
Annabeth dała się zrobić w balona, skoro jest taka inteligentna...).
Jednak na przykład zaskoczyła mnie końcówka. Szczerze powiem, że druga
część wypada znacznie lepiej na tle <span style="color: orange;">Złodzieja pioruna</span>. Była po prostu ciekawsza.<br />
Nadzieja jaką wyraziłam w ostatnim akapicie mojego poprzedniego
tekstu o serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy na szczęście nie
okazała się płonna- <span style="color: orange;"><b>Morze Potworów</b></span> nie było <b>aż tak </b>przewidywalne
jak poprzednia książka. Mogę mieć zatem nadzieję (kolejny raz :) ), że
następne części będą już tylko lepsze i jak najszybciej sięgnę po tom
trzeci, czyli <span style="color: orange;">Klątwę Tytana</span>.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6;"><span style="font-size: large;">Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Klątwa Tytana <b>Rick Riordan</b></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaLM2fFW3Hz32-4VqFbqdf3iBWZQL9mHgsyFFV1vtFdSMyWzwR7sExi5m0-n94o0I3ZaGzbO82Nl99DHcNT3igD6zj-E7Ha7VFslrMfGCcbbAYzFcrldTBqLiMuX9G2oZwDL1BiVD8CtU/s1600/378.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaLM2fFW3Hz32-4VqFbqdf3iBWZQL9mHgsyFFV1vtFdSMyWzwR7sExi5m0-n94o0I3ZaGzbO82Nl99DHcNT3igD6zj-E7Ha7VFslrMfGCcbbAYzFcrldTBqLiMuX9G2oZwDL1BiVD8CtU/s320/378.jpg" width="256" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> The Titan's Curse<br />
<b>tłumaczenie:</b> Agnieszka Fulińska<br />
<b>data wydania:</b> 2016<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>2010<br />
<b>data wydania oryginału: </b>2007<br />
<b>liczba stron:</b> 280 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Kiedy Percy Jackson dostaje od swojego najlepszego kumpla Grovera pilną wiadomość z prośbą </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>o pomoc, natychmiast przygotowuje się do walki. Przyjaciele ruszają na ratunek i odkrywają, że Grover spotkał kogoś wyjątkowego: dwoje potężnych dzieci półkrwi o nieznanym pochodzeniu. Ale to nie wszystko, co ich czeka. Król tytanów Kronos uknuł najbardziej podstępny ze swoich planów, a młodzi herosi mają być jego ofiarami.Nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Przebudził się starożytny potwór zdolny zniszczyć Olimp, a Artemida, jedyna bogini, która potrafi go wytropić, zaginęła. Percy </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>i przyjaciele wraz z Łowczyniami Artemidy mają tylko tydzień, żeby odnaleźć porwaną boginię </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>i rozwiązać tajemnicę potwora, na którego polowała. A po drodze będą się musieli zmierzyć </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>z najniebezpieczniejszym wyzwaniem: mrożącą krew w żyłach klątwą tytana.</i></span>"<b> </b><br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Kolejna część nareszcie przedstawia przyzwoity poziom! Mimo, że poprzednie dwie mi się spodobały to była to raczej sympatia z przymrużeniem oka na większość wad. Tutaj natomiast nie musiałam tego robić.<br />
Podczas czytania tej części znalazłam nową przyjaciółkę, dałam się całkowicie zaskoczyć Riordanowi, a także przeżyłam na sam koniec szok i stratę.Więcej nie zdradzę, nie chcę spoilerować. Niech fani serii przekonają się sami :)<br />
Często kolejne części cyklu, a środkowe zwłaszcza, są jednymi z najgorszych. Tutaj jednak tak nie jest, jak na razie obserwuję tendencję zwyżkową- im dalej tym lepiej! Sięgnę więc jak najszybciej po kolejną część!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6;"><span style="font-size: large;">Pałac <b>Wiesław Myśliwski</b></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdeskbeyzLrOQlF0mybkHWDXBDAErKcokvy_m-bkOgzv4PrlqbK2bZdf0sBb-vhqbcG_O73vYQBz2SKSr3dogCnf8oCMbovT3iXgXNDcR8dvrlNJVOBtg9iTERZKFctdbWpdd3uxeoy-s/s1600/402.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdeskbeyzLrOQlF0mybkHWDXBDAErKcokvy_m-bkOgzv4PrlqbK2bZdf0sBb-vhqbcG_O73vYQBz2SKSr3dogCnf8oCMbovT3iXgXNDcR8dvrlNJVOBtg9iTERZKFctdbWpdd3uxeoy-s/s320/402.jpg" width="256" /></a></div>
<b>data wydania: </b>1998<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>1970<br />
<b>liczba stron: </b>288<br />
<b>opis: </b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Świt drugiej wojny światowej. Do wioski zbliża się front. Jakub, pasterz, jest świadkiem ucieczki państwa z miejscowego dworu. Kiedy kierowany ciekawością, przekracza próg pałacu, zagłębia się <br />w świat arystokracji - na poły realny, na poły utkany z fantazji. Przemierza puste korytarze i zasiada </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>w fotelach, wcielając się w rolę arystokraty. Wizje przodków i wyobrażenia o innym życiu przenikają go zwolna, zmieniając jego świadomość. Jakub staje się swoim własnym panem.<br />Wiesław Myśliwski za pomocą żywego monologu bohatera ukazuje pełną napięć dynamikę ludzkiej świadomości. Jakub wciela się w role, zakłada maski wybierane z rekwizytorium rzeczywistości, w której żyje. Myśl i język pozbawione barier, świat bez granic społecznych - oto pełna wewnętrznej siły pisarska wizja na miarę epoki.</i></span>"<br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
Pióro Wiesława Myśliwskiego poznałam od najlepszej jego książki (jak do
tej pory). Niestety kolejne nie zawsze były tak dobre. Na przykład nie
podobał mi się <span style="color: orange;">Nagi sad</span>, za to <span style="color: orange;">Kamień na kamieniu</span> uważam za bardzo
ciekawą książkę.<br />
<span style="color: orange;"><b>Pałac</b></span> to "historia pewnego dworu". Na początku
jesteśmy świadkami ucieczki jaśnie państwa z dworu- wybuchła wojna.
Jednak narrator jest trochę zdezorientowany, nie wie gdzie ta wojna
jest, usłyszał tylko jeden strzał, potem powstał chaos, a w końcu został
sam pośród ciszy. Narratorem jest mężczyzna, który pracował we dworze. Ów narrator wchodzi do tytułowego pałacu, a
wtedy... Książkę opanowują zjawy, jesteśmy jakby w głowach kolejnych jaśnie panów. Bardzo prawdopodobne, że to tylko wyobrażenia owego pasterza, a może to faktycznie oni, a może...<br />
i to, i to. Książka, którą można interpretować na różne sposoby.<br />
Muszę przyznać, że <b><span style="color: orange;">Pałac</span></b> był dla mnie po
prostu NUDNY. Lubię wywody Myśliwskiego, ale ta książka składa się z
samych takich wywodów, w dodatku w wykonaniu niezbyt przyjemnych typów.
Forma jest faktycznie ciężkostrawna- poważnie to same monologi. Nie ma
tu jako tako opisów. I chociaż akurat podoba mi się sam pomysł, uważam
że jest ciekawy, to niestety wykonanie już nie. <br />
Było kilka
ciekawych momentów, ale to zdecydowanie za mało. <span style="color: orange;"><b>Pałac</b></span> uważam za
najsłabszą książkę uwielbianego przeze mnie pisarza i nie będę polecać. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-79238877120753208572016-12-07T21:39:00.000+01:002016-12-07T21:39:26.098+01:00"Ósme życie (dla Brilki) tom I" Nino Haratischwili<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhILqms87nM9o-Jdm4yRPd-o6phQVd2Q8KubfSczQaCJPwc8SNbZ_jnlM9muN1kJngOEG4nDgAnQq9n4HPrPIe1RefbRu5B9uRKU-Kmfl5ZoPP1hK1t9z6Pa9KU2GMbDFUT5QluWWzbP4Q/s1600/467799-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhILqms87nM9o-Jdm4yRPd-o6phQVd2Q8KubfSczQaCJPwc8SNbZ_jnlM9muN1kJngOEG4nDgAnQq9n4HPrPIe1RefbRu5B9uRKU-Kmfl5ZoPP1hK1t9z6Pa9KU2GMbDFUT5QluWWzbP4Q/s320/467799-352x500.jpg" width="224" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> Das achte Leben<br />
<b>tłumaczenie: </b>Urszula Poprawska<br />
<b>data wydania</b>: 2016<br />
<b>liczba stron:</b> 586<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Monumentalna, przerażająca i piękna zarazem powieść, rozgrywająca się na tle zmieniającej się Europy XX wieku.<br /><br />Początek XX wieku. Mroźna zima. Na świat przychodzi Stazja Jaszi, córka najsłynniejszego w carskiej Rosji gruzińskiego wytwórcy czekolady. Wraz ze Stazją i kolejnymi pokoleniami rodziny Jaszi zanurz się w gąszcz historii najkrwawszego ze stuleci.<br /><br />Od pierwszej wojny światowej przez rewolucję październikową i drugą wojnę światową do początku XXI wieku. Od gruzińskich wybrzeży Morza Czarnego po Berlin, Paryż i Londyn.<br /><br />Ósme życie to jeden z najpiękniejszych, a jednocześnie dręczonych przeszłością głosów młodego pokolenia przypominający o wciąż nieodrobionej lekcji historii Europy. Nino Haratischwili stworzyła powieść, na jaką czeka się latami: epicki rozmach, pełnokrwiści bohaterowie, wielkie namiętności i cudowny, plastyczny styl.</i></span>"<br />
<b> </b><br />
<b> </b> <b><span style="color: orange;">Ósme życie</span></b> to druga książka, którą przeczytałam dzięki akcji Czytaj PL Nie wiem czy sięgnęłabym po nią, gdyby nie ta akcja. Możliwe, że nie i w sumie cieszę się, że miałam taką możliwość, na dodatek za darmo.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Afera Watergate, demonstracje przeciwko wojnie w Wietnamie, rządy czarnych pułkowników w Grecji, kryzys naftowy i kariera Elvisa- to wszystko nie dawało spokoju światu na zachodzie, podczas gdy jego część</i><i> wschodnia pod rządami Breżniewa pogrążała się w głuchej stagnacji.</i></blockquote>
Nino Haratischwili snuje rozległą sagę rodzinną, która swój początek ma sto lat temu. Wszystko pod pretekstem opowiedzenia historii najmłodszej z rodu- Brilce. Historię snuje jedna z młodszych kobiet z rodu. Nie wiemy nic o niej, ani o Brilce, aby się czegoś dowiedzieć o tych dwóch kobietach trzeba sięgnąć po tom drugi. Swoją drogą jest to dobry chwyt, ponieważ choćby dlatego człowiek chce przeczytać kolejny tom- dlaczego ma to pomóc Brilce? Dokąd ona zmierza i po co?<br />
<br />
<br />
Generalnie to mam pewien problem z tą książką, sama nie wiem czy bym ją polecała. Może zacznę od tego co mnie denerwowało- język. Momentami aspirował do wzniosłego i poetycznego, ale jak dla mnie wychodziło dziwnie,<br />
a czasem nawet śmiesznie.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Życie ją oszukało czy też ona oszukała życie- wychodziło na to samo.</i><br />I jeszcze:<i><br />(...) pojęła, że duchy powróciły, że znowu mają wolną drogę, drogę między różnymi momentami w czasie <br />i wszystkimi możliwymi do wyobrażenia światami.</i></blockquote>
Trochę też nagromadzenie tragedii jakie miały miejsce w tej rodzinie było trudne do przełknięcia. Nie lubię takiego skondensowanego melodramatu. W sumie autorka ma na to tłumaczenie, ale cóż, jest ono takie "magiczne"...<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Miłość była sączącą się powoli trucizną, była podstępna i fałszywa, była zasłoną rzuconą na nędzę świata, była lepka i ciężka, miłość była lustrem, w którym można było zobaczyć, kim się nie było, miłość była zjawą, która dawała nadzieję temu, komu jej
od dawna brakowało, była schronieniem, gdy chciało się znaleźć
ucieczkę, a znajdowało tylko siebie samego, była niejasnym wspomnieniem
innej miłości, możliwością </i>i tak dalej w tym guście...</blockquote>
<br />
Poza tym jest to wciągająca saga, która urzekła mnie swoim klimatem. Głównym jej plusem jest to, że przybliża czytelnikowi realia tamtej strasznej epoki. Mi osobiście przede wszystkim uświadomiła jak rozległy był komunizm. Bo tak naprawdę kiedy słyszę to hasło myślę głównie o Polsce, jeszcze o krajach pomiędzy Polską a Rosją, ale tamte odleglejsze krainy nie przypominają mi się jako jedne z cierpiących przez ten okropny reżim. Uświadomiła mi też rozległość II Wojny Światowej, chociaż skupiła się bardziej na sytuacji w Rosji i generalnie książka jest bardziej<br />
o komunizmie.<br />
<b><span style="color: orange;">Ósme życie</span></b> pokazuje też brutalność tej epoki i to jak oddziaływała na najzwyklejszych ludzi, którzy nie interesują się tym czy innym ustrojem, chcą tylko normalnie żyć.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>(...) i znowu musimy piać hymny na cześć tego wspaniałego państwa. Jak to znieść? Jak z tym żyć? Najgorsze w tym wszystkim nie jest to, że ta przeklęta wojna uczyniła nas kalekami, zabrała nam przyjaciół, zniszczyła nasze życie, lecz to, że wszystko zalegalizowała. Teraz mówią: patrzcie, nasz wielki Wódz doprowadził nas do zwycięstwa, pokonaliśmy faszystów, przeżyliśmy. Cała ta droga była słuszna. Mówią, że ofiary, które musieliśmy ponieść, były konieczne. A to przecież jest tak straszliwie głupie, tak niesprawiedliwe.</i></blockquote>
Nie jestem pewna czy sięgnę po drugi tom. W sumie ten język nie przeszkadzał mi tak bardzo, czytało się szybko, a poza tym pewnie w końcu zatęsknię za klimatem tej książki. Prawdopodobnie prędzej czy później rozejrzę się za kontynuacją. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-84304047949189120282016-12-01T10:09:00.002+01:002016-12-01T10:19:55.833+01:00"Elon Musk. Biografia twórcy PayPal, Tesla, SpaceX" Ashlee Vance<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzU4afGhf1KH-W63fiFE4TIqIKbJmteoUpcAOPmJ1N80pwvwmby-GwRWlDufOVDadlKgMwp7w7QhwERoZlDjZSk6PjCI4ogGi6yP3H0zWxKqPHhsPtX983e1JXr3SMWdQsPTg9NRwpWNA/s1600/455424-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzU4afGhf1KH-W63fiFE4TIqIKbJmteoUpcAOPmJ1N80pwvwmby-GwRWlDufOVDadlKgMwp7w7QhwERoZlDjZSk6PjCI4ogGi6yP3H0zWxKqPHhsPtX983e1JXr3SMWdQsPTg9NRwpWNA/s320/455424-352x500.jpg" width="225" /></a><b>tytuł oryginału:</b> Elon Musk - Tesla, SpaceX, and the Quest for a Fantastic Future<br />
<b>tłumaczenie:</b> Agnieszka Bukowczan-Rzeszut<br />
<b>data wydania:</b> luty 2016<br />
<b>data wydania oryginału:</b> 2015<br />
<b>liczba stron:</b> 448<br />
<b>opis: </b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Steve Jobs chciał waszych pieniędzy. Mark Zuckerberg pragnie wam pomóc udostępnić zdjęcia bobasów. Elon Musk zamierza uratować świat przed zagładą. Wizjoner, geniusz, nieznośny szef, najbardziej zuchwały przedsiębiorca Doliny Krzemowej, jeden z najbogatszych ludzi na ziemi. Człowiek stawiany w jednym szeregu z Thomasem Edisonem, Henrym Fordem i Stevem Jobsem. Każdy start-up w jego rękach...</i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Na okładce czytamy: <i>Elon Musk. Biografia twórcy PayPal, Tesla, SpaceX</i><br />
Opis zaś krzyczy: <i>Steve Jobs chciał waszych pieniędzy. Mark Zuckerberg pragnie wam pomóc udostępnić zdjęcia bobasów. Elon Musk zamierza uratować świat przed zagładą.</i><br />
No i jakoś mi się to nie zgodziło podczas lektury...<br />
<br />
O Elonie Musku nigdy do tej pory nie słyszałam. Przyznam, że skusił mnie po prostu opis, a książkę przeczytałam dzięki akcji czytajPL!, teraz żałuję, bo mogłam się zabrać jednak za jakieś tomiszcze- do akcji dołączyłam w ostatniej chwili i myślałam po prostu, że nie zdążę.<br />
<br />
Początek tej biografii był w porządku, tak mniej więcej do momentu pierwszego start-upu Elona. Autor opisywał z początku swoje dążenia do tego by książka powstała oraz obecną postać Muska, to było takie wprowadzenie. Następne rozdziały poświęcone są jego dzieciństwu, Elonowi jako nastolatkowi, krótko o jego epizodzie w Kanadzie. Następnie opisane są po kolei firmy Elona i muszę przyznać, że momentami się okrutnie wynudziłam. Były podawane <b>szczegóły</b>, mało interesujące. Było trochę od strony technicznej, jeśli chodzi o finanse to to mnie nie interesowało, ale już w rozdziale z rakietą było ciekawiej. Także w rozdziale o Tesli. Tylko mam wrażenie, że autor nie za bardzo wypośrodkował pomijanie niektórych faktów i podawanie innych w najdrobniejszych szczegółach. Widać było pewną dysproporcję. <br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>To, czy Musk był założycielem Tesli w ścisłym znaczeniu tego słowa, jest w tym momencie nieistotne.*</i></blockquote>
Wspominałam na początku, że coś mi się nie zgadzało. O ile Elona można jeszcze okrzyknąć jako twórcę PayPala to mówienie o nim jako o twórcy Tesli to trochę niedopowiedzenie. Elon był inwestorem. Wszystko nadzorował, kierował całą firmą, starał się popularyzować elektryczne auta itd. Jednak pomysł nie był jego. Fakt, że poświęcił firmie siebie i majątek, i nie dopuścił do jej bankructwa tym, że włożył w nią wszystkie pieniądze i namawiał ludzi do inwestowania. Ale jednak sprawa wymaga tutaj wyjaśnień i takie dumne TWÓRCA w momencie kiedy na początku tchnął w nią tylko pieniądze jest dla mnie nieco niewygodne. Nie chciałabym w tym momencie umniejszać jego wkładu w firmę, mam nadzieję, że nie zostałam źle zrozumiana.<br />
W tym momencie ktoś może powiedzieć <i>czepiasz się</i>. Jednak "kłuje" mnie to tym bardziej, że wiem o wyrzuceniu<br />
z firmy faktycznego współtwórcy, jednego z dwóch pomysłodawców... Zgadnijcie kto doprowadził do wyrzucenia go. <br />
Dodatkowo biografia to też pewne niedopowiedzenie... To bardziej biografia tych firm niż Muska. Do czasów kanadyjskich to jest biografia Elona Muska, ale potem to opowieść o tych firmach. Owszem Musk jest w tych rozdziałach opisywany, dowiadujemy się jak nimi kieruje. Ale to by było na tyle. <br />
<br />
Poza tym cała ta gadka o zbawianiu świata. Ktoś kto przeczytał tę książkę może mi teraz wytknąć, że zachowuję się jak krytycy Elona lata temu, że go wyśmiewam, podczas gdy on zagrał wszystkim na nosie urzeczywistniając swoje wizje. Wcale tak nie jest. A już tłumaczę o co chodzi. Elon twierdzi, że ludzkość przetrwa tylko jeśli stanie się gatunkiem międzyplanetarnym. On sam ma zamiar doprowadzić albo chociaż podłożyć podwaliny pod kolonię na Marsie. Choć w tym momencie to przekracza moje pojęcie i uważam, że mamy niedostateczną wiedzę o warunkach na tej planecie, to jednak pragnę zwrócić uwagę na inny aspekt. Moim zdaniem ludzkość powinna szanować planetę, na której powstała, powinna wyzbyć się tej zachłanności i skłonności do destrukcji. Wtedy przetrwa. A nie niszcząc wszystkie planety, na których się znajdzie. <br />
Moim zdaniem to jest raczej marzenie, o którym Musk lubi opowiadać. Lubi się chwalić swoją wizją, bo lubi być uważanym za wizjonera. <br />
<br />
Nie jestem zadowolona z lektury tej książki. Nie czytało jej się zbyt gładko, nie pozostawiła po sobie miłego wrażenia. Elon Musk mnie nie zainspirował, raczej pozostawił po sobie swoją postacią zniesmaczenie. Człowiek, który wyciska z ludzi siódme poty i często każe im pracować po 16 godzin <b>dziennie</b>, tak, dziennie, jednocześnie potrafi ich wywalić z pracy za byle co i płaci im mało. To zabawne, ale momentami miałam wrażenie, że to całe cięcie kosztów produkcji było też w odczuwalnym stopniu osiągnięte dzięki niskim pensjom. Generalnie mam wrażenie, że ludzie szanują go za jego sukcesy i jeśli działa na nich jego urok. Wyobraźcie sobie, że dostajecie maila o treści: <i>Jestem głęboko rozczarowany. Powinieneś przemyśleć swoje priorytety. Zmieniamy świat i piszemy na nowo historię, a ty albo okazujesz swoje oddanie sprawie, albo nie. </i>ponieważ nie przyszliście na imprezę związaną z urodzinami dziecka swojego szefa...<br />
Generalnie Elon Musk jest dla mnie człowiekiem pełnym sprzeczności. Nie jest człowiekiem, na którego się kreuje, przynajmniej jeśli popatrzy się z boku na jego czyny. Z jednej strony jest genialnym biznesmenem z inżynierskim umysłem, a z drugiej potrafi mieć dość ograniczone horyzonty. Zabawne stwierdzenie skoro gość myśli o dokonaniu rzeczy, o których inni nawet nie marzyli, ale takie odniosłam wrażenie.<br />
Przykładowo zabawną ironią jest to, że każe swoim genialnym inżynierom pracować po 16 godzin, odbiera im jakiekolwiek życie poza pracą i głosi poglądy tego typu: <i>(...) generacje inteligentnych ludzi mają mniej dzieci, to prawdopodobnie też jest niekorzystne. </i><br />
<br />
Nie polecam tej książki, chyba, że ktoś jest zafiksowany na punkcie SpaceX lub Tesli. O Musku jako człowieku,<br />
o jego życiu prywatnym i o tym jakim człowiekiem jest naprawdę niewiele się dowiecie.<i> </i>Dodatkowo autor wydaje mi się mocno zafascynowany osobą Elona, nie powinno to być odczuwalne w biografii... <i><br /></i><br />
I żeby kogoś nie zmylił ton tego tekstu. Bardzo szanuję sukcesy Muska i podziwiam to, że znacząco ruszył pewne dziedziny przemysłu do przodu. Być może dzięki niemu już my będziemy pokoleniem, które będzie jeździło autami elektrycznymi. Pewnie doczekamy się tego dopiero na starość, ale jednak. Mimo to będę pamiętać jakim jest człowiekiem i jakie warunki panują w jego firmach.<br />
<br />
A i jeszcze jedna zabawna kwestia- Elon Musk kreowany na człowieka, który wyrzuca marketingowców za literówki, a maila z raportem potrafi przez to nie przeczytać (czy też za przecinki), doczekał się biografii wydanej z literówkami :D Oczywiście na pewno amerykańskie wydanie jest bez zarzutu, ale w polskim znalazło się kilka błędów.<br />
<br />
*cytat z książki<i> </i>Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-62664055322200811862016-11-25T22:40:00.000+01:002016-11-26T10:15:38.882+01:00"Oko" Vladimir Nabokov<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXjYEciSkhhzq8hboYDdOSn44ZrMQ9JqlzYmxUc8VADKbuHc0iUyifDvrPJ2P6NEae1gAXwy85yErvOqsCyGUcFN_cl51KG8qiDmJg10628MHYR2KTg5gPvJqmOx7AyebIP3Uy7Eut6U/s1600/384.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXjYEciSkhhzq8hboYDdOSn44ZrMQ9JqlzYmxUc8VADKbuHc0iUyifDvrPJ2P6NEae1gAXwy85yErvOqsCyGUcFN_cl51KG8qiDmJg10628MHYR2KTg5gPvJqmOx7AyebIP3Uy7Eut6U/s400/384.jpg" width="400" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> The Eye<br />
<b>tłumaczenie</b> (na podstawie tekstu angielskiego): Anna Kołyszko<br />
z rosyjskiego przełożył Dmitrij Nabokov, we współpracy z ojcem<br />
<b>data wydania:</b> wrzesień 2015<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>1994<br />
<b>data wydania oryginału:</b> 1930 (pod pseudonimem W. Sirin, opowieść była zatytułowana Sogladataj)<br />
<b>liczba stron:</b> 140 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Krótka, ale smakowita powieść Vladimira Nabokova (1899-1977) "Oko", napisana na przełomie roku 1929 i 1930, jest bardzo ważna w dorobku pisarza jako pierwsze pojawienie się pewnych istotnych dla jego twórczości tematów, zabiegów i tendencji.<br /><br />To najwcześniejsza Nabokovowska powieść, w której narracja prowadzona jest nie w trzeciej, ale w pierwszej osobie. To także najwcześniejsza jego powieść, w której pojawiają się jako problemy pierwszoplanowe zagadnienia solipsyzmu i tożsamości.</i></span>"<b> </b><br />
<br />
<b> </b> <br />
Vladimir Nabokov zasłynął dzięki kontrowersyjnej <span style="color: orange;">Lolicie</span>. Była to pierwsze powieść napisana przez rosyjskiego pisarza, którą przeczytałam. I jak na razie najlepsza. Jednak Nabokov to mistrz słowa, książki spod jego pióra czyta się z prawdziwą przyjemnością. Jeśli tylko potrafi się docenić piękny język, charakterystyczną zabawę słowami. Dlatego każda z jego książek zostawiła po sobie przyjemne wrażenie. <br />
<br />
Nie inaczej było z <b><span style="color: orange;">Okiem</span></b>. Jest to niestety krótka opowiastka, tzw. mikropowieść. Liczy sobie około 80 stron. Aż żal to pisać... Jednocześnie rozumiem dlaczego jest tak krótka, musiała być dość dynamiczna, musiała przytrzymać czytelnika przy sobie dopóki nie przewrócił ostatniej strony, musiała nabrać...<br />
<br />
W Przedmowie napisanej przez Nabokova czytamy:<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Struktura tej historii imituje strukturę powieści detektywistycznej,
chociaż w istocie autor zaprzecza, jakoby chciał nabierać, zaskakiwać,
zwodzić lub w jakikolwiek inny sposób oszukiwać czytelnika. Ten tylko
bowiem czytelnik, który od razu złapie, w czym rzecz, wyniesie z "Oka"
prawdziwą satysfakcję. Nie chce mi się wierzyć, żeby nawet najbardziej
łatwowiernemu, lecz uważnemu odbiorcy tej migoczącej opowiastki zabrało
dużo czasu na rozszyfrowanie, kim jest Smurow. Sprawdziłem to na pewnej
starszej pani z Anglii, dwóch magistrantach, trenerze hokejowym, lekarzu
oraz dwunastoletnim dziecku sąsiadki. Dziecko chwyciło najprędzej,
sąsiadka- najpóźniej.</i></blockquote>
I od tej pory skupiamy się tylko na tym. Musimy dowiedzieć się jak najszybciej kim jest Smurow. W pewnym sensie to mylące i przeszkadzające.<br />
Przyznam, że dałam się podejść jak... no cóż w obliczu powyższych słów nie mogę napisać, że jak dziecko... Jak sąsiadka ;) Zorientowałam się dopiero pod koniec, mimo że Nabokov wyraźnie podaje kim jest ów Smurow.<br />
<br />
Smurow to obsesja głównego bohatera. Cała ta książka to jego "pogoń" za obrazem tego człowieka. Obrazem jaki stworzyli inni. Chce wiedzieć kim jest Smurow dla ludzi w jego otoczeniu, co o nim myślą znajomi. Kiedy wychodzi na jaw kim tak naprawdę jest ta postać, okazuje się, że autor zastosował bardzo ciekawy zabieg. Naprawdę bardzo ciekawy. Korci mnie, żeby napisać o co chodzi, ale wtedy popsułabym zabawę.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Bo przecież po to, żeby żyć szczęśliwie, człowiek musi od czasu do czasu zaznać kilku chwil idealnej pustki. Ja natomiast zawsze byłem obnażony, zawsze czujny; nawet we śnie nie przestawałem się pilnować, nie rozumiejąc nic a nic z własnego istnienia, odchodząc od zmysłów na myśl, że mógłbym nie móc przestać być świadomym siebie, i zazdroszcząc wszystkim tym prostym ludziom- urzędnikom, rewolucjonistom, sprzedawcom- którzy, z ufnością i skupieniem, krzątają się przy swych poślednich pracach.</i></blockquote>
Nabokov w swojej książce ukazuje także postać z zaburzeniami psychicznymi (to akurat jest dla niego dość typowe), zajmuje się zagadnieniem tożsamości, a także snuje ciekawe rozważania na temat rzeczywistości. Za każdym razem kiedy się z takimi stwierdzeniami, jak u Nabokova, spotykam, zastanawiam się czy autor nie żartuje. Mimo to często takie rozważania wywołują dziwne uczucie, swędzenie z tyłu głowy, nieokreślony niepokój.<br />
<br />
<b><span style="color: orange;">Oko</span></b> to bardzo ciekawa powieść i jest na tyle krótka, że mogę ją polecić każdemu, kto ma ochotę zapoznać się z twórczością Vladimira Nabokova. Ja go uwielbiam!Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-64405245708814828662016-11-15T12:17:00.000+01:002016-11-15T12:17:16.135+01:00"Me before you" Jojo Moyes i "Zanim się pojawiłeś" Thea Sharrock<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgER6luG2hvZu8Ic-KJtAIyooc8ouhD4iEDjGILrzTxr_kDTYXGTNhgM-XznE1MWuKbuBD_MTF5VBttJJMPWujoVmYdcBB7A4shHvy6FPohWZIAWSIZQT6o3temL-xt1J6zZ7lgCrQ5AMI/s1600/me__131022234839.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgER6luG2hvZu8Ic-KJtAIyooc8ouhD4iEDjGILrzTxr_kDTYXGTNhgM-XznE1MWuKbuBD_MTF5VBttJJMPWujoVmYdcBB7A4shHvy6FPohWZIAWSIZQT6o3temL-xt1J6zZ7lgCrQ5AMI/s1600/me__131022234839.jpg" /></a><b><b>data wydania: </b></b>2012<b> </b><br />
<b>data polskiego wydania: </b>2013<br />
<b>liczba stron: </b>369<br />
<b>opis: </b><br />
"<i><span style="font-size: x-small;">Louisa Clark is an ordinary girl living and exceedingly ordinary life -
steady boyfriend, close family - who has barely been farther afield
than her tiny village. She takes a badly needed job working for
ex-Master of the Universe Will Traynor, who is wheelchair-bound after an
accident. Will has always lived a huge life - big deals, extreme
sports, worldwide travel - and he is not interested in exploring a new
one.<br />
Will is acerbic, moody, bossy - but Lou refuses to treat him with kid
gloves, and soon his happiness means more to her than she expected. When
she learns that Will has shoking plans of his own, Lou sets out to show
him that life is still worth living.<br />
Me Before You brings to life two people who couldn't have less in common
- a heartbreakingly romantic novel that asks, What do you do when
making the person you love happy also means breaking your own heart?
</span> </i><br />
<br />
<i><span style="font-size: x-small;">Jest wiele rzeczy, które wie ekscentryczna dwudziestosześciolatka Lou Clark. Wie, ile kroków dzieli przystanek autobusowy od jej domu. Wie, że lubi pracować w kawiarni Bułka z Masłem i że chyba nie kocha swojego chłopaka Patricka. Lou nie wie jednak, że za chwilę straci pracę i zostanie opiekunką młodego, bogatego bankiera, którego losy całkowicie zmieniły się na skutek tragicznego zdarzenia sprzed dwóch lat.<br />Will Traynor wie, że wypadek motocyklowy odebrał mu chęć do życia. Wszystko wydaje mu się teraz błahe i pozbawione kolorów. Wie też, w jaki sposób to przerwać. Nie ma jednak pojęcia, że znajomość z Lou wywróci jego świat do góry nogami i odmieni ich oboje na zawsze.</span></i>"<br />
<br />
Facet na wózku w powieści dla kobiet? Idealny motyw do zrobienia taniego romansidła!<br />
Mimo moich uprzedzeń co do książki Jojo Moyes wpadłam w sidła jej romansidła. A czy faktycznie należy przylepiać książce Moyes taką etykietkę?<br />
<br />
<span style="color: orange;"><b>Me before you</b></span> (czyli <b><span style="color: orange;">Zanim się pojawiłeś</span></b>, ja czytałam w oryginale to będę się mądrzyć, ha. ha.) to w żadnym wypadku nie jest mdłe romansidło, a Moyes swoją książkę opiera nie na tanim chwycie wyciskającym łzy z oczu naiwnych kobiet, a na kwestii, nad którą warto się zastanowić. Moyes stawia przed czytelnikiem szereg bardzo trudnych pytań, dotyczących życia i śmierci. Powstrzymam się przed nazywaniem rzeczy po imieniu, nawet mimo tego że druga część samym swoim tytułem zdradza wszystko (nie śmieszne...). A że wszystko jest podane w ładnym opakowaniu i szybko się czyta... Czy to źle?<br />
<br />
Było kilka rzeczy, które mnie zaskoczyły podczas lektury. Po pierwsze, że się wciągnęłam! Jakoś w to wątpiłam, może nawet bym nie przeczytała książki, gdyby nie powstał film z Emilią Clark.<br />
A po drugie wbrew pozorom można nawet powiedzieć, że to dość lekka lektura, bo naprawdę szybko się to czyta (chyba, że ktoś czyta po angielsku i maniakalnie sprawdza wszystkie słowa...). Tu pewnie niektórzy się zdziwią, ale mimo wszystko nie jest aż tak dołująca. Jedynie zakończenie.<br />
Nie będę was zanudzać moimi przemyśleniami na temat podjęty w książce, ale muszę przyznać, że sam fakt ich istnienia w takiej kobiecej książce również mnie zaskoczył. Mam raczej nie najlepsze zdanie o kobiecej literaturze. Nie lubię czytać czegoś po czym nic nie zostanie, żadnego śladu w umyśle, żadnej sceny w pamięci, nie lubię kiedy nie ma chociaż pięknego języka jakim można się zachwycić. Spodziewając się powyższego nie przypuszczałam by <span style="color: orange;"><b>Me before you</b></span> przypadło mi do gustu. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyHBWF2wGZ6HMn4Co3N84y-DFvcTgJf9xZEa4uZVuILPAqFhBrqZEmlZZblwpDJd-hhl20xthzDPkw1nJZ66plFigyc7-_weC-2ADpao7pnaehIozcoUJjzKbmkd4r6usGw6pHuG4R_mA/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyHBWF2wGZ6HMn4Co3N84y-DFvcTgJf9xZEa4uZVuILPAqFhBrqZEmlZZblwpDJd-hhl20xthzDPkw1nJZ66plFigyc7-_weC-2ADpao7pnaehIozcoUJjzKbmkd4r6usGw6pHuG4R_mA/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.jpg" /></a></div>
<br />
Podsumowując:<br />
<ul>
<li><span style="color: orange;"><b>Me before you </b></span>to było dla mnie spore zaskoczenie. </li>
<li>Jak już jesteśmy przy angielskim tytule- <b>świetny </b>wybór jeśli chcecie nieco podszlifować angielski/nie stracić kontaktu z językiem/chcecie przeczytać coś w oryginale. </li>
<li>Nie jest to książka wybitna, ale jest całkiem niezła.</li>
<li>Myślę, że zainteresuje też płeć przeciwną, czemu nie!</li>
</ul>
<br />
<ul>
</ul>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8nnHeH1pQv-lhV_hpa9Qe2qNnTSbTzP8XOxjSityYaD1E2FWv7rsDzGNZeALb8X3bZi3bF9a6B1wmUqB1zIkDjE1t9kpgS_RYWDXcuXXoHg39odwaL0Mki886d_MS0vM9rDNuZ7ub5A/s1600/7730927.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8nnHeH1pQv-lhV_hpa9Qe2qNnTSbTzP8XOxjSityYaD1E2FWv7rsDzGNZeALb8X3bZi3bF9a6B1wmUqB1zIkDjE1t9kpgS_RYWDXcuXXoHg39odwaL0Mki886d_MS0vM9rDNuZ7ub5A/s320/7730927.3.jpg" width="222" /></a></div>
<br />
<b>Czas trwania: </b>1 godz 50 min.<br />
<b>Premiera świat:</b> czerwiec 2016<br />
<b>Premiera Polska:</b> czerwiec 2016<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Kiedy oglądałam film moją uwagę przykuwała głównie Emily Clark, odtwórczyni głównej roli. Niestety jej gra mnie bardzo irytowała... Moim zdaniem za bardzo przerysowała swoją postać (mam wrażenie, że w <span style="color: orange;">Grze o tron</span> też miała z tym lekki problem), a jej mimika była po prostu komiczna. W miarę oglądania filmu trochę już się przyzwyczaiłam, ale do końca były momenty,<br />
w których prychałam.<br />
Jeśli chodzi o resztę obsady to w sumie nie mam zastrzeżeń, aczkolwiek nie podobało mi się jedynie przedstawienie Willa w momencie jego pierwszego spotkania z Lou- czytając książkę widziałam raczej mroczny pokój i mocno zarośniętego mężczyznę.<br />
<br />
Przedstawiona historia jest na tyle specyficzna, że jednak podobała mi się subtelność i niejaka powolność książki. W filmie oczywiście musieli co nieco pominąć, spłycić. Zupełnie inny obraz rodziców Willa troszkę mi zgrzytał.<br />
Poza tym muszę przyznać, że jest to bardzo dobra ekranizacja. Niektóre dialogi były żywcem wyjęte z książki.<br />
A przedstawienie oryginalności Lou było bardzo dobrze zrealizowane. Także <b>ogólnie film na plus</b>.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi57DL0jpNmQnf7dSu_cORGC1zPfkQ83dVIc982RqNfV0CsWO7SJCF__r9nN7c3LZz5n6Uk_VWSLSg0aF3DzlTLLHSKCJ7L0DyupVoBXHyBQpiAaRbpxw4F2Jx0rqzt0J0pE_ATQRA85yU/s1600/09-me-before-you.w710.h473.2x.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi57DL0jpNmQnf7dSu_cORGC1zPfkQ83dVIc982RqNfV0CsWO7SJCF__r9nN7c3LZz5n6Uk_VWSLSg0aF3DzlTLLHSKCJ7L0DyupVoBXHyBQpiAaRbpxw4F2Jx0rqzt0J0pE_ATQRA85yU/s640/09-me-before-you.w710.h473.2x.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<b> A jeśli nie czytałem/am książki i nie zamierzam?</b>- wspaniała wiadomość: nie widzę przeciwwskazań, aby zainteresować się filmem. Jest dobry, oczywiście jeśli lubi się takie historie :) ALE TYLKO JEŚLI ZDIERŻYCIE DZIWNĄ GRĘ CLARK. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-32085652852702106942016-10-30T12:03:00.000+01:002016-10-30T12:03:18.133+01:00"Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews i "Płatki na wietrze" Karen Moncrieff<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7tQlwv7BQ9lTqd3tciE8VQnJFp5Z7YZ7HFGNpplDMDIHrf2fhI3vCmB258HFoKzRpz36vOpG7O4xKmHW3IignpVDNni2IVm4hRiAqDGLFDYcNqr1T9l3f-EqvusPXHNqvvj0OF_C_2Hk/s1600/499032-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7tQlwv7BQ9lTqd3tciE8VQnJFp5Z7YZ7HFGNpplDMDIHrf2fhI3vCmB258HFoKzRpz36vOpG7O4xKmHW3IignpVDNni2IVm4hRiAqDGLFDYcNqr1T9l3f-EqvusPXHNqvvj0OF_C_2Hk/s320/499032-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> Petals on the Wind<br />
<b>tłumaczenie: </b>Elżbieta Podolska<br />
<b>czas trwania: </b>12 godz. 36 min.<br />
<b>czyta: </b>Kamila Baar <br />
<b>data wydania oryginału: </b>1980<br />
<b> opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Dalszy ciąg „Kwiatów na poddaszu”, na który czekają czytelnicy! Książka wznowiona po 17 latach okupuje listy bestsellerów! Druga część niezwykłej historii rodzeństwa. Dzieci trafiają do domu doktora Sheffielda, który roztacza nad nimi opiekę. Straszne przejścia nie pozwalają im jednak powrócić do normalnego życia. Może im pomóc jedynie znienawidzona matka… Intrygujące połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, przygodowej i thrillera. Sugestywna rzecz o rodzinnej tajemnicy, trudnym wchodzeniu w dorosłość i poszukiwaniu miłości.</i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Rodzeństwo po ucieczce z Foxworth Hall trafia
przypadkiem do domu lekarza, Paula. Ten przygarnia ich<br />
i opiekuje się nimi. Dzięki
niemu wracają do zdrowia i normalnego życia.<br />
<br />
Początek
bardzo mi się nie podobał. Za dużo fartu, za dużo zbiegów okoliczności,
wszystko poszło za łatwo. Aż mi się chciało śmiać z ich rozmów z
doktorem. Były źle napisane, jakbym tym razem czytała jakieś tanie
czytadło...<br />
A później było tylko gorzej!<br />
<br />
Cathy
Dollanganger zasłużyła u mnie na miano najbardziej irytującej bohaterki
literackiej! To co robiła, co myślała, miałam tego dość! Ciągle
dokonywała takich wyborów, aby sobie tylko skomplikować życie. Ta jej
chęć zemsty, niemożność opanowania gniewu bardzo kontrastowała z tym, że
pozwoliła aby traktowano ją jak zwykłą ścierę. Złapała życie w swoje
ręce? Nie szkodzi, da sobą kierować, zwłaszcza przez męża, którego nie
kocha...<br />
Biorę pod uwagę to, że wpłynęły na nią wydarzenia z dzieciństwa, denerwuje mnie jedynie niekonsekwencja. <br />
<br />
Virginia
C. Andrews napisała coś co podchodzi pod erotyk, na początku głównie
czytamy o tym, że Cathy ma na kogoś ochotę albo ktoś ma ochotę na Cathy.
W jej życiu jest (w zasadzie) jedynie czterech mężczyzn, każdego kocha,
z każdym współżyła... Głównie to zaważyło na niskiej ocenie książki
Andrews- ta książka jest po prostu nudna. Nie interesują mnie takie
płytkie książki o niczym.<br />
No dobrze, w sumie ta książka jest o
dążeniu Cathy do spełnienia jej marzenia (co jednak zostaje przyćmione
przez te wszystkie romanse) oraz o zemście. Zemsta faktycznie pod koniec
wysuwa się na pierwszy plan, ale jest to końcówka książki i po tylu stronach takiej lektury i tak miałam dość.<br />
<br />
Dodatkowo
baaardzo niska wiarygodność zdarzeń zwłaszcza pod koniec, dziwne opisy,
to wszystko bardzo mnie irytowało. A kiedy opowiadałam o wydarzeniach z
książki mojemu ukochanemu on pytał tylko: <b>dlaczego ty to nadal czytasz? </b> <br />
<br />
O ile jeszcze <span style="color: orange;">Kwiaty na poddaszu</span> mogłabym polecić, tak<b><span style="color: orange;"> Płatki </span></b>zdecydowanie odradzam!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOLX2c_V3gEg8ndiiW9ulBzqhWJowPc410hKCd3KmJ7GQw7CB7Mhfb2jRBFkEXMheWOYSNyNsZT9fatkD93qfmaRisvkHJYcGiopuJcuIamNFt1CHkwC8I481579P8vl1-VbbMh4JdBEc/s1600/75766660956114.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOLX2c_V3gEg8ndiiW9ulBzqhWJowPc410hKCd3KmJ7GQw7CB7Mhfb2jRBFkEXMheWOYSNyNsZT9fatkD93qfmaRisvkHJYcGiopuJcuIamNFt1CHkwC8I481579P8vl1-VbbMh4JdBEc/s320/75766660956114.jpg" width="222" /></a></div>
<b>czas trwania: </b>1 godz 28 min.<br />
<b>premiera świat:</b> maj 2014<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Podobnie jak książka film mniej mi się podobał, ale było zdecydowanie bardziej znośnie. Filmowcy ograniczyli trochę porcję melodramatu jaką zaserwowała Andrews.<br />
Widać spore zmiany w obsadzie, co w sumie nie dziwi. Na szczęście nie jest to bardzo widoczne, a obsada drugiej części poradziła sobie dobrze. Nikt mnie nie oczarował, ale też nikt nie zdenerwował.<br />
Jestem jednak zawiedziona wątkiem kariery Cathy. Rozumiem, że rozwijanie go zabrałoby więcej czasu, ale jej postać dużo na tym straciła.<br />
Ogólnie jako film ujdzie, choć był moment kiedy byłam zdziwiona tym, że film z tego roku przedstawiał tak niski poziom techniczny (scena w samochodzie i wypadek).<br />
<b>Dla zainteresowanych poleciłabym jednak bardziej film niż książkę.</b> Rzadko można coś takiego usłyszeć, ale w tym przypadku to mniejsze zło.Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-58770389156636722492016-10-28T21:49:00.000+02:002016-10-28T21:50:56.732+02:00"Kwiaty na poddaszu" Virginia C. Adnrews i 2x..."Kwiaty na poddaszu" (Deborah Chow oraz Jeffrey Bloom)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlToTZHaHyxQKS1dGPUbyKqT5MHzm_6F9QSyuaRmDRgKzuznKDGQuOuwedhWdZAFntBXwWLjtBU0SSI_47XN6L3hITJShXdOXkOzP1a9qKgNKduzDrLcQEGn2Rc92_2Peox7WbqZYuzeY/s1600/364969-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlToTZHaHyxQKS1dGPUbyKqT5MHzm_6F9QSyuaRmDRgKzuznKDGQuOuwedhWdZAFntBXwWLjtBU0SSI_47XN6L3hITJShXdOXkOzP1a9qKgNKduzDrLcQEGn2Rc92_2Peox7WbqZYuzeY/s320/364969-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
<b>tytuł oryginału: </b>Flowers in the Attic<br />
<b>tłumaczenie: </b>Bożena Wiercińska<br />
<b>czas trwania: </b>12 godz. 22 min.<br />
<b>czyta: </b>Kamila Baar <br />
<b>data wydania oryginału: </b>1979<br />
<b> opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Wciągająca opowieść o rodzinnych tajemnicach i zakazanej miłości.<br /><br />Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia - w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice mieszkający w ogromnej posiadłości, wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, a odkrycie, jakiego dokonuje najstarszy brat, stawia rodzeństwo w obliczu nieuniknionej katastrofy. </i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
Virginia C. Andrews od pierwszych stron przykuła moją uwagę. Mocno wciągnęłam się w opowieść Cathy Dollanganger, która najpierw wspomina swoje szczęśliwe dzieciństwo z kochającą matką, cudownym ojcem i trójką rodzeństwa. Sielanka kończy się, kiedy ojciec umiera, a rodzeństwo wraz z matką musi przeprowadzić się do dziadków. Sprawa jest jednak... trochę skomplikowana. Otóż, dziadek, właściciel ogromnej fortuny, niegdyś wydziedziczył jej matkę, a ona wracając ma nadzieję zjednać sobie na nowo jego serce i odzyskać dziedzictwo. Aby to osiągnąć musi wrócić sama, więc razem ze swoją matką zamyka dzieci w pokoju w nieużywanym skrzydle rezydencji swoich rodziców.<br />
Mniej więcej do tego momentu byłam zachwycona i pochłonięta. Później Andrews miała tylko moją uwagę, jednak nadal bardzo skupioną.<br />
<br />
W zasadzie książkę Virginii czyta się jedynie dla samej opowieści. Ani nie jest napisana pięknym językiem, ani nie zawiera jakiegoś oryginalnego przesłania. Historia jest wstrząsająca i jedynie na tym bazuje autorka, to zajmuje czytelnika. Szczerze mówiąc naprawdę mną wstrząsnęła, wiem, że książka nie jest oparta na faktach, ale... Spójrzmy prawdzie w oczy, na świecie żyje tylu pojebów, że to mogło się zdarzyć. I zupełnie bez powodu właśnie tak na to patrzyłam- jakby to się naprawdę zdarzyło.<br />
<br />
Jednak kilka linijek wyżej wspomniałam, że tylko z początku byłam zachwycona. W pewnym momencie zaczęłam dostrzegać zbyt dużą jak dla mnie dawkę melodramatu. Było tam kilka wydarzeń, które były trochę przesadzone. Autorka je usprawiedliwiła, ale i tak były jak nieznośna drzazga wbita w ciało- przeszkadzały.<br />
Dodatkowo nie wiem czy autorka nie popełniła co najmniej dwóch błędów, nie jestem ich jednak pewna, więc nie wymienię, sygnalizuję tylko istniejące niejasności.<br />
<br />
<span style="color: orange;"><b> Kwiatów na poddaszu</b></span> słuchałam, czytała je Kamila Baar. Myślę, że odwaliła kawał dobrej roboty. Czytała płynnie, dbała o odpowiednią intonację. Wprawdzie czasem jej interpretacja nie do końca odpowiadała moim odczuciom, ale to rzecz drugorzędna. Na dodatek próbowała też nadać każdej postaci indywidualny głos, co jej całkiem nieźle wyszło. Sprawiła, że słuchanie tej powieści nie było monotonne, nie zdarzało mi się też raczej odpłynąć myślami. 6+!<br />
<br />
Pomimo, że nie jestem zachwycona lekturą książki Virginii C. Andrews poleciłabym ją jeśli spodobał ci się opis. Ma pewne mankamenty, ale są one do przełknięcia, zwłaszcza jeśli książkę się pochłania- mi zajęła jedynie dwa dni, jak na mnie to bardzo mało. Byłam ciekawa kontynuacji, więc sięgnęłam po nią od razu, już za niedługo podzielę wrażeniami z lektury.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOutFkh5K5v1GrHHG2RxGVCgl1hDGhJ9dFdALQezKYjVYmLjgVOo6zI9aEBEs5K-m2iiQp7HaqdOPr7TEyKhiNhLrO9ltyp-A0oM6IQslSpOaHNbu5TUq7954Wj6L2khq-CvjW6ZVRZK4/s1600/7594793.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOutFkh5K5v1GrHHG2RxGVCgl1hDGhJ9dFdALQezKYjVYmLjgVOo6zI9aEBEs5K-m2iiQp7HaqdOPr7TEyKhiNhLrO9ltyp-A0oM6IQslSpOaHNbu5TUq7954Wj6L2khq-CvjW6ZVRZK4/s320/7594793.3.jpg" width="240" /></a></div>
<b>czas trwania: </b>1 godz. 30 min.<br />
<b>premiera świat: </b>styczeń 2014<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Nie mogę się powstrzymać, aby na samym początku nie wytknąć filmowcom ich ogromnego przewinienia względem książki- <b>niezgodności</b>. <br />
I, kochani, to nie jest kilka przeinaczonych scen, ot drobiazgi. To jest wypaczenie postaci i zdarzeń tak, że ci z książki i ci z filmu diametralnie się różnią. Choć na pozór przecież dostajemy to co w książce- rodzeństwo zamknięte na poddaszu, które po kilku tragicznych wydarzeniach w końcu ucieka. Jednak to co dzieje się pomiędzy nimi, to jak są przedstawieni poprzez ich czyny, sprawia, że otrzymujemy historię całkiem innych ludzi. No właśnie- to historia innych ludzi i to mnie denerwowało. <br />
Dodatkowo to jak wypaczona została postać babci zasługuje na jakąś karę... No i jej relacja z Corinne. Wszystko wyszło zarazem dziwne i śmieszne, przynajmniej z perspektywy kogoś kto czytał książkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKbaGaSoyQkO_rZyauzztsySKRsjdfWiMlWuLMnXaPLBu6O-0cH_Wgi16FgNlGZfJVLnukAcqCZTYWoPP6kwIJIUzGNSX3ssYRvee_PAgXCr3pZIlRRv6JB45OePFNps7fJTqAEtbB9Tw/s1600/kwiat.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKbaGaSoyQkO_rZyauzztsySKRsjdfWiMlWuLMnXaPLBu6O-0cH_Wgi16FgNlGZfJVLnukAcqCZTYWoPP6kwIJIUzGNSX3ssYRvee_PAgXCr3pZIlRRv6JB45OePFNps7fJTqAEtbB9Tw/s400/kwiat.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Film mną niestety nie wstrząsnął, oczywiście trudno o wstrząs jeśli zna się całą historię, po prostu jakoś żadna ze scen nawet nie zapadła mi w pamięci. Jednak zabrakło mi czegoś, być może dobrej gry aktorskiej, która jakoś uwydatniłaby co przeżywały dzieci. Nie widziałam między dziećmi żadnej relacji, a przecież w książce tyle tego było: Chris i Cathy jako rodzice dla Corriego i Carry, powstające między nimi napięcie, ich wzajemna miłość. <br />
Na dodatek rozczarowała mnie rezydencja Foxworth Hall. Była zdecydowanie za mała! Oczywiście większa od zwykłego domu, ale jedynie odrobinę. To sprawiło, że historia wydała się mniej wiarygodna, bo jak dzieci mogłyby bawić się na poddaszu, tańczyć, skakać, słuchać muzyki i być niezauważone, jeśli dom byłby tak mały?<br />
Jeszcze wspomnę o zabawnej kwestii- w filmie naprawiają błąd Andrews, który pojawia się w drugiej części :) Powiem tylko, że chodzi o historię z kluczem. <br />
Jeśli zastanawiacie się czy warto obejrzeć ten film to raczej odradzam. Najlepiej albo przeczytać książkę, albo darować sobie tę historię.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7wGUBXGeLMz4FjIXTsuggdfl-cVib_gkQy5XBcam72MnF5DMyUqsN2rJ6DY5VGspq-dzCevZ-ry14qbUKsCSUlzGD-GjRqkqTAGRUrJKYJrqWGSmxaNJCcEtic2g1hus89ESIhqu7qU/s1600/0267522.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ7wGUBXGeLMz4FjIXTsuggdfl-cVib_gkQy5XBcam72MnF5DMyUqsN2rJ6DY5VGspq-dzCevZ-ry14qbUKsCSUlzGD-GjRqkqTAGRUrJKYJrqWGSmxaNJCcEtic2g1hus89ESIhqu7qU/s320/0267522.jpg" width="181" /></a></div>
<b>czas trwania: </b>1 godz. 33 min.<br />
<b>premiera świat: </b>listopad 1987<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Z jakiegoś powodu pomyślałam, że może pierwsza ekranizacja <b><span style="color: orange;">Kwiatów na poddaszu</span></b> będzie lepsza. Jak ja się myliłam!<br />
W filmie z 2014 roku były niezgodności, ale tu to już naprawdę zupełnie inna historia. Nawet zakończenie. W sumie nie dziwię się, że zrobili nowy film. Ten stary to zamknięta historia, nie ma części drugiej i nie będzie.<br />
Generalnie historia może by mi się spodobała, ale widać, że to stary film. Dziwna muzyka, naprawdę dziwna i jakby "odstająca", nie pasowała do filmu, nie stapiała się<br />
z obrazem. Gra aktorska też taka sobie, zwłaszcza głównej bohaterki. Sceny kiedy krzyczała były komiczne.<br />
<b>Jeden plus! </b>Rezydencja Foxworth Hall zdecydowanie taka jak ją sobie wyobrażałam. Nie dom, a rezydencja. <br />
Względem książki historia została mocno okrojona, wiele wydarzeń pominięto. Na dodatek należy pamiętać, że w 1,5 godziny zmieścili nie tylko książkę, ale dodatkowe i zakończenie całej historii.<br />
Starszej wersji zdecydowanie nie polecam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUcdVYnbRR3FAo7n_oKyc_eDWivs5qIMWXolN50VKRHRt5txCAEWhHLVZ4lODOLdEsrhCjvKUQqxmvAQxi_01FHEh2pFswcqYGCtjUYQKLlDg8V6Xe17kk5ULyVrd8o6MsgDoLfepl814/s1600/flowers_in_the_attic_1987_685x385.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUcdVYnbRR3FAo7n_oKyc_eDWivs5qIMWXolN50VKRHRt5txCAEWhHLVZ4lODOLdEsrhCjvKUQqxmvAQxi_01FHEh2pFswcqYGCtjUYQKLlDg8V6Xe17kk5ULyVrd8o6MsgDoLfepl814/s640/flowers_in_the_attic_1987_685x385.jpg" width="640" /></a></div>
Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-24711911363869603452016-09-23T17:53:00.002+02:002016-09-23T17:53:31.893+02:00Krótko i na temat (11) || Jansson, Fielding<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: large;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;">Córka rzeźbiarza</span> <span style="font-size: x-large;"><b>Tove Jansson</b></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxgVuM8RDhqkyCCRlaqmUkTiwfjLrgmAQQ2dLGK9MyjXZD_J-oW3HXgVnVl3bHvxm8sKxPX3dzug4w7k24ynn9mUMM9XG2GTu1CjMRtpOPFNRWTQn_QePbH7ovTGJcfs1yYl6veqOFWKo/s1600/IMG_20160830_195716.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="347" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxgVuM8RDhqkyCCRlaqmUkTiwfjLrgmAQQ2dLGK9MyjXZD_J-oW3HXgVnVl3bHvxm8sKxPX3dzug4w7k24ynn9mUMM9XG2GTu1CjMRtpOPFNRWTQn_QePbH7ovTGJcfs1yYl6veqOFWKo/s400/IMG_20160830_195716.jpg" width="400" /></a></div>
<b><span id="goog_416768460"></span><span id="goog_416768461"></span>tytuł oryginału:</b> Bildhuggarens dotter<br />
<b>tłumaczenie: </b>Teresa Chłapowska<br />
<b>data wydania:</b> 2016<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>1999 <br />
<b>data wydania oryginału: </b>1968 <br />
<b>liczba stron:</b> 160<br />
<b>opis:</b><br />
"<i><span style="font-size: x-small;">Tove Jansson nigdy nie napisała klasycznej autobiografii, choć przez całe życie tworzyła autoportrety – w książkach, listach, ilustracjach i obrazach. W 1959 roku, rok po śmierci ukochanego ojca, Victora Janssona, stworzyła kilka krótkich tekstów opowiadających o dziecku i rodzicach artystach. Jesienią 1967 roku pisała w liście do przyjaciółki: „teraz nie piszę już dla dzieci, ale o pewnym dziecku – dla dorosłych. Ciężko jest i ekscytująco bez pomocy Doliny Muminków”.<br />W "Córce rzeźbiarza" Tove Jansson nie kryła już historii rodzinnych pod płaszczem muminkowej metafory, nie wymyślała imion dla swoich bohaterów. Opowiadała o zabawach, przygodach, o domu, a przede wszystkim o wspaniałej rodzinie i miłości, bez których z pewnością niełatwo byłoby jej stać się jedną z najwybitniejszych artystek XX wieku.</span></i>"<br />
<br />
Kiedy wypożyczałam <b><span style="color: orange;">Córkę rzeźbiarza</span></b> z biblioteki myślałam sobie "kto normalny zaczyna czytać książki jakiegoś autora od autobiografii??". Bo wydawało mi się, że to autobiografia. I tak, nie czytałam muminków! Mam je<br />
w planach, jednak na razie są to tylko plany. <br />
Co do samej <span style="color: orange;"><b>Córki </b></span>to okazało się, że nie jest to autobiografia. To raczej zbiór wspomnień autorki (jeśli wierzyć opisowi na okładce). Opowiada ona o swoim ojcu, matce, miejscu w którym spędzała wakacje. Córka rzeźbiarza pisana jest z perspektywy dziewczynki, więc są tu elementy "fantastyczne" (nie wiem jak to inaczej napisać...) Ten zbiór jest taki ciepły, taki przyjemny, dzięki jego lekturze czułam jakbym sama wróciła do czasów dzieciństwa, jakbym znalazła się w jakimś mięciutkim, ciepłym i przyjemnym miejscu.<br />
Ale... Mimo, że jest to przyjemna lektura to dla mnie było to jedynie czytadełko, ot około 150 stron lekkiej rozrywki, której nikomu jakoś szczególnie nie polecę. Jedynie fanom Tove, a reszta może sobie darować, jeśli jej nie znajdzie w bibliotece.<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #3d85c6; font-size: x-large;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-size: x-large;">Dziennik Bridget Jones <b>Helen Fielding</b></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQF5rZGEPI18v0iv6Dk0CgGgJCYPR4gfC2miJ1TH3v-X_SeSAGXD2es7ros-VVnTz21S4kRDz9sBOBlHE4ajAKJaNq3aiusXOKZ3T2JmkisvO44RmHmTTqAXRPXKyErLFRbpuVR5wcThg/s1600/SAM_4426.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQF5rZGEPI18v0iv6Dk0CgGgJCYPR4gfC2miJ1TH3v-X_SeSAGXD2es7ros-VVnTz21S4kRDz9sBOBlHE4ajAKJaNq3aiusXOKZ3T2JmkisvO44RmHmTTqAXRPXKyErLFRbpuVR5wcThg/s400/SAM_4426.JPG" width="400" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> Bridget Jones' Diary<br />
<b>tłumaczenie:</b> Zuzanna Naczyńska<br />
<b>data wydania:</b> 1998 <br />
<b>data wydania oryginału: </b>1996<br />
<b>liczba stron:</b> 240<br />
<b>opis:</b><br />
"<i><span style="font-size: x-small;">Fenomenalna satyra na stosunki międzyludzkie we współczesnych miastach? Ironiczny i tragiczny opis upadku rodziny nuklearnej? A może bezsensowne bredzenie wstawionej trzydziestoparolatki?</span></i>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="color: orange;"><b>Dziennik Bridget Jones </b></span>zapewne zna większość z was jako film. Oczywiście wiecie pewnie też, że istnieje książka. Kto czytał? Czy warto nadrobić?<br />
To trudne pytanie. Bo z jednej strony jest to lekka książka, którą przyjemnie i szybko się czyta. Króciutka, idealny przerywnik czy zapychacz- w końcu 52 książki same się nie przeczytają! To oczywiście żart. Może są ludzie, którzy czytają tylko ważne i poważne książki, ale ja lubię czasem pochłonąć czytadełko. A z drugiej strony jeśli ktoś oglądał ekranizację to niewiele nowego znajdzie w książce.<br />
Więc jak to jest... Powiem po prostu jakie były moje wrażenia. Choć historię znałam i znowuż nie tak bardzo różni się od filmu to całkiem przyjemnie się czytało. Troszeczkę lepiej można poznać Bridget w książce, choć nie odmówię Rene Zellweger tego, że bardzo dobrze zagrała w filmie i pokazała charakter głównej bohaterki. Inna jest postać jej matki. Więcej się dzieje, no i trochę inaczej, bo film więcej upraszcza. Chociaż ciut mniej przekonał mnie wątek Marka w książce, no i Bridget nie biegła za nim w majtkach po zaśnieżonej ulicy... :( ;P<br />
Summa summarum nie żałuję i chyba przeczytam kolejny tom w oryginale.Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-23706915983129238852016-09-20T14:00:00.000+02:002016-09-23T17:02:58.308+02:00"Pożegnanie z Afryką" Karen Blixen i "Pożegnanie z Afryką" Sydney Pollack<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN2FaM5aH-_Y1FigQNX7nQg1bUH3wU6_7cwFeuu0sALjmETUNvhtw9NywqnZyHTaI-PY509sVNNuiG7vfUt1g0526hCz0GunCTfb1I4jdrON3tCRjZee8vMRsCt08YeQpJ8MHn5rhomzU/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN2FaM5aH-_Y1FigQNX7nQg1bUH3wU6_7cwFeuu0sALjmETUNvhtw9NywqnZyHTaI-PY509sVNNuiG7vfUt1g0526hCz0GunCTfb1I4jdrON3tCRjZee8vMRsCt08YeQpJ8MHn5rhomzU/s1600/352x500.jpg" /></a></div>
<b>tytuł oryginału: </b>Out of Africa<br />
<b>tłumaczenie: </b>Józef Giebułtowicz <br />
<b>czas trwania: </b>ok. 12 godz.<b><br /></b><br />
<b>czyta: </b>Hanna Maria Giza<br />
<b>data wydania oryginału: </b>1937 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Powieść autobiograficzna, jedna z najpiękniejszych książek o Afryce, z wyczuciem wydobywająca różnice między kulturą a przyrodą, obalająca obiegowe opinie i mity o prymitywizmie mieszkańców Czarnego Lądu</i></span>."<b> </b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b> </b> <br />
Mam jakiegoś pecha do książek o Afryce. W zasadzie pierwszą książką o
Czarnym Lądzie, która wpadła mi<br />
w łapki była <span style="color: orange;">Biała masajka</span> Corinne
Hofmann. Strzeżcie się! I nie tykajcie nawet kijem. A już od jej drugiej
książki uciekajcie z wrzaskiem...<br />
Długo miałam przerwę, aż teraz
trafiłam na <span style="color: orange;"><b>Pożegnanie z Afryką</b></span>. Coś co kojarzyło mi się z klasyką, bo
kiedy mówi się o książkach o Afryce, każdy ją wspomina, więc jak mogłam
się nie skusić?<br />
<br />
Nie spodobał mi się przede wszystkim
sposób prowadzenia narracji, a poza tym niektóre przemyślenia Blixen.
Momentami jedyne co przychodziło mi do głowy to <b>co ty pierdolisz!? </b>Poważnie... Czasem jak dla mnie brzmiała poetycko, a czasem było to takie nudne i mdłe, że myślałam tylko no skończ już, skończ. Jak jej wyszło. <br />
Poza
tym miałam wrażenie, że pokazywała niekiedy swoją hipokryzję,
krytykowała coś, ale sama zachowywała się podobnie. Cóż, nie da się
ukryć, że jeśli nie polubiło się autora jako osoby, a on pokazuje w
swoich książkach siebie to miłości z tego nie będzie.<br />
Co do narracji to już mniej personalny zarzut i to jest głównie powód, dla którego nie będę polecała <span style="color: orange;"><b>Pożegnania</b></span>.
Otóż, pani Blixen zaczynała rozdział, zaczynała opowieść o czymś... po
czym urywała i opowiadała o czymś innym tak długo, że zdążyłam zapomnieć
o czym była mowa na początku i na czym skończyła, tak że kiedy wracała
do przerwanego wątku byłam zdezorientowana. To jest spory minus, nie
każdy potrafi tak czytać, nie każdemu się to spodoba, ja dodatkowo
słuchałam tej powieści w formie audiobooka, więc miałam dodatkowe
trudności.<br />
<br />
Co do samej treści. Autorka opowiada o
Somalijczykach, Masajach, Kikujusach. Opowiada o zwierzętach- wątek,
który chyba ma wzbudzić litość i przysporzyć fanów wśród wrażliwszej
części czytelników. Mówi też<br />
o krajobrazie, o swoim życiu na farmie.
Poświęca więcej stron na opisanie upadku farmy niż jej początku, ale to<br />
w
końcu pożegnanie.<br />
Generalnie to taka zbieranina opowieści o różnych osobach. Nie można odmówić pani Blixen, że poczyniła wiele obserwacji na temat ludzi żyjących w Afryce. Trochę nam przybliża ich mentalność, różnice pomiędzy Europejczykami a Afrykanami, ocenia co na jakim kontynencie jest lepsze.<br />
<br />
Nie żałuję jakoś szczególnie
poświęconego jej czasu, ale nie zachwyciła mnie. Zwłaszcza, że trafiłam
na bardzo słaby audiobook. Plusem było to, że lektorką była chyba starsza osoba, więc czułam się jakbym słuchała opowieści starej pani Blixen wspominającej swoją młodość. Poza tym jednak ta kobieta czytała dość monotonnie, było słychać
głooośne wdechy na początku kolejnych rozdziałów- to mnie bardzo
irytowało z jakiegoś powodu,<br />
a nawet jedno czy dwa potknięcia... Mogli
poświęcić trochę czasu i pieniędzy na jakąś korektę, przyjemniej by się
słuchało.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5LiOogvkOsFtcyDUUJILC8HMffQl37st1pMLbK8NQfA3q2YXH_cGpts3LTgd3zrsYhUcd6QQEpMQgT63nVnC77K0G5vpgjJyD6O3B7yYto8Z5X5dazfbd4TpqMdvBUOKiCQfTBfhtm2E/s1600/6968968.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5LiOogvkOsFtcyDUUJILC8HMffQl37st1pMLbK8NQfA3q2YXH_cGpts3LTgd3zrsYhUcd6QQEpMQgT63nVnC77K0G5vpgjJyD6O3B7yYto8Z5X5dazfbd4TpqMdvBUOKiCQfTBfhtm2E/s320/6968968.3.jpg" width="225" /></a></div>
<b>Czas trwania:</b> 2 godz. 30 min.<br />
<b>Premiera świat:</b> grudzień 1985<br />
<b>Premiera Polska:</b> grudzień 1990<br />
<br />
<b><b> </b> </b><br />
Musiałam oczywiście obejrzeć także film. Szczerze mówiąc oczekiwałam, że będzie lepszy od książki. Jednak totalnie nie mogłam się na nim skupić... Nie wiem czy to wina moja, czy filmu, ale ledwie go dokończyłam, mimo że jest zupełnie różny od historii przedstawionej w <span style="color: orange;">Pożegnaniu z Afryką</span><b> </b>Blixen, więc powinien mnie zaciekawić.<br />
<br />
W sumie to w tym filmie za mało akcji, jest trochę scen bez znaczenia oraz brak mu płynności. Na dodatek to stary film i to niestety widać. Główny wątek go zdominował i nie pozwolił jak widać na skupienie się na przedstawieniu na przykład kultury Kikujusów. A tym wątkiem jest romans... Tak, ten film to romans i oglądając go nie dowiecie się nic o obserwacjach Blixen na temat Afryki i jej mieszkańców.<br />
<br />
Na plus za to są ładne krajobrazy oraz to że możemy się czegoś więcej dowiedzieć o Karen Blixen bez czytania innych jej powieści. O jej mężu, o relacji z Denisem, która w książce była nieco inaczej przedstawiona.<br />
Co do gry aktorskiej czy muzyki to nie mam nic do zarzucenia, ale też nie jest to nic specjalnego. Nie usłyszałam niczego przykuwającego uwagę ani szczególnie przyjemnego dla ucha, aktorzy mnie nie urzekli, a Meryl Streep wręcz troszkę irytowała, jednak nie można jej odmówić, że dobrze przedstawiła przemianę Karen.<br />
<br />
W sumie to filmu nie polecam, może on zainteresować jedynie osoby, które lubią oglądać romanse, jednak jako taki też wypada blado.<br />
Moje wrażenia z filmu muszą być w sumie zabawne, bowiem film dostał 7 Oscarów [za najlepszy film (1986), najlepszego reżysera, scenariusz, zdjęcia, scenografię muzykę i dźwięk], 4 Złote Globy [najlepszy aktor, najlepszy aktor drugoplanowy, muzyka], a także kilka innych nagród i nominacji. Doceniam scenografię, ale reszta moim zdaniem jest nieszczególna. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-52568977547050759492016-08-22T16:35:00.002+02:002016-08-22T16:40:15.584+02:00"Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Złodziej Pioruna" Rick Riordan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsEnlIBKi8JiZlRUSt9T-4m_GcmkQfTbNPxGsd4G7g37RJ5DlbMDCVZkjHPVQD8-SQR64QDKXvJgU_sSNgHQvhKs-_p19UQHJsLVI3Z6aJLCnYIW1U-cEPnrm03YSpL33ngrLaqC0sr8Y/s1600/464261-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsEnlIBKi8JiZlRUSt9T-4m_GcmkQfTbNPxGsd4G7g37RJ5DlbMDCVZkjHPVQD8-SQR64QDKXvJgU_sSNgHQvhKs-_p19UQHJsLVI3Z6aJLCnYIW1U-cEPnrm03YSpL33ngrLaqC0sr8Y/s400/464261-352x500.jpg" width="281" /></a></div>
<b><span id="goog_217435402"></span><span id="goog_217435403"></span>tytuł oryginału:</b> The Lightning Thief<br />
<b>tłumaczenie:</b> Agnieszka Fulińska<br />
<b>data wydania: </b>2016<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>2009<br />
<b>data wydania oryginału:</b> 2005<br />
<b>liczba stron: </b>360 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Co by było, gdyby olimpijscy bogowie żyli w XXI wieku? Co by było, gdyby nadal zakochiwali się w śmiertelnikach i śmiertelniczkach i mieli z nimi dzieci, z których mogliby wyrosnąć wielcy herosi – jak Tezeusz, Jazon czy Herakles? Jak to jest – być takim dzieckiem? To właśnie przydarzyło się dwunastoletniemu Percy’emu Jacksonowi, który zaraz po tym, jak dowiedział się prawdy, wyruszył w niezwykle niebezpieczną misję. Z pomocą satyra i córki Ateny Percy odbędzie podróż przez całe Stany Zjednoczone, żeby schwytać złodzieja, który ukradł przedwieczną „broń masowego rażenia” – należący do Zeusa piorun piorunów. Po drodze zmierzy się z zastępami mitologicznych potworów, których zadaniem jest go powstrzymać. A przede wszystkim będzie musiał stawić czoła ojcu, którego nigdy wcześniej nie spotkał, oraz przepowiedni, która ostrzegła go przed…</i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
O serii <span style="color: orange;">Percy Jackson i bogowie olimpijscy</span> trochę słyszałam i wszędzie ją widziałam. Już pomijam przepiękne tegoroczne wydanie (które mam szczęście posiadać!), którego nie sposób nie pokazywać i się nim nie chwalić. Na serię składa się 5 książek o młodym herosie, Percym.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSQxtKaeIkEeDN2SsxZwL-kaSAFo9DsmbvEWLsTCnNBxgqP9zy_sqoel4HSfA1xf2zj_RMYMIOVuN3I21rddRcfLiYINXX7cZRAjrn-pYABpO_TbIO62km8_8QI-gkpt3cOCYcLdXtlnc/s1600/294.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSQxtKaeIkEeDN2SsxZwL-kaSAFo9DsmbvEWLsTCnNBxgqP9zy_sqoel4HSfA1xf2zj_RMYMIOVuN3I21rddRcfLiYINXX7cZRAjrn-pYABpO_TbIO62km8_8QI-gkpt3cOCYcLdXtlnc/s320/294.jpg" width="320" /></a></div>
Oczywiście mam zamiar przeczytać całość. Wiem też, że Rick Riordan jest dość płodnym autorem, ale nie jestem pewna czy sięgnę po inne jego książki. Trochę się boję, że ta płodność przekłada się na jakość i to w negatywny sposób.<br />
<br />
Percy Jackson na początku przypominał mi... Harry'ego Pottera! Zielone oczy, czarne włosy, skłonność do wpadania w kłopoty. Na dodatek łatwość z jaką czytałam i przyjemność jaką dawała mi książka- początku czułam magię jak u J. K. Rowling. Piszę to, bo może ktoś jeszcze miał takie odczucie, ale sama książka tak naprawdę nie przypomina serii o małym czarodzieju.<br />
<br />
<span style="color: orange;"><b> Złodziej pioruna </b></span>jest pisany w pierwszej osobie, a Percy to dwunastolatek... Oj kiedy zaczęłam czytać bardzo mnie to zmartwiło. Bo często autor albo przesadza z zdziecinnieniem narracji, albo prowadzi ją nazbyt dojrzale. Rick Riordan podołał jednak temu wyzwaniu. Mało tego styl jest dość specyficzny, Percy bywa bardzo ironiczny i zdarzało mi się uśmiechnąć podczas lektury.<br />
<br />
Seria o Percym ma wielu dorosłych fanów, ale musicie zrozumieć jedno- to książka dla dzieci. Jeśli już sobie to zakodujecie to nie będzie do bólu przewidywalna, ale po prostu przewidywalna. Bo to chyba jej największa wada. Fabuła jest dość prosta, a wszelkie niespodzianki rozpracowuje się zanim Percy wpadnie na rozwiązanie.<br />
<br />
Zaś największym plusem książki Riordana jest mitologia. Często książki, w których jest ten motyw są dość słabe z tej strony, bo mitologii tam tyle co kot napłakał, autor po prostu nie wykorzystuje potencjału jaki ma. Riordan natomiast w pełni wykorzystał bogów w swojej książce, oni faktycznie tam są i biorą udział w wydarzeniach. Ich postacie są całkiem ciekawie wykreowane. Także postacie herosów są dobrze skonstruowane. Najbardziej spodobał mi się Percy i Annabeth. Co do bogów jeszcze, to wątek jednego z nich został ciekawie poprowadzony. W sumie można już co nieco przewidzieć, ale wciąż pozostaje nutka niepewności, no i lekkie ciarki na wspomnienie jego opisów. Zapewne jego wątek będzie przeciągany do 4 lub nawet ostatniego tomu.<br />
<br />
Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że <span style="color: orange;"><b>Złodziej pioruna</b></span> mi się spodobał. Nawet mimo przewidywalności<br />
i tego, że jest skierowana raczej do dzieci. Polecam spróbować, zwłaszcza jeśli jesteście fanami takich książek (jak np. Harry'ego ;) ). Jest to książka lekka, przyjemnie się ją czyta i cudownie odrywa od rzeczywistości. Ja już niedługo sięgnę po kolejne tomy, mam nadzieję, że te jednak nie będą tak przewidywalne. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-22053827569909633502016-08-19T10:28:00.001+02:002016-08-19T10:29:06.556+02:00"Ragnarok 1940, tom I" Marcin Mortka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2MC133SHCaDRLGQCPFpn2yeJgMC9H-IRLV4Rxb0ZxJ97yyZMIQcyTmiLUoV1qmsJzbMhCJlgHJw5iZ-a8QaZzwTBCfYOEaxUfCYi16AbfSibuj5ekTMArrMLU_R6yKL7T8AKvWj2D8xs/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2MC133SHCaDRLGQCPFpn2yeJgMC9H-IRLV4Rxb0ZxJ97yyZMIQcyTmiLUoV1qmsJzbMhCJlgHJw5iZ-a8QaZzwTBCfYOEaxUfCYi16AbfSibuj5ekTMArrMLU_R6yKL7T8AKvWj2D8xs/s320/352x500.jpg" width="205" /></a></div>
<b>data wydania:</b> 2007<b> </b><br />
<b>liczba stron: </b>405<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Wikingowie, jak przed wiekami, znów lądują na angielskim wybrzeżu. Znów sieją śmierć i pożogę. Jeremy Baldwin –, dociekliwy dziennikarz, a zarazem wrażliwy artysta malarz –, wbrew własnej woli został agentem wywiadu. Sądząc, że nic nie mogło bardziej zrujnować mu życia, bardzo się pomylił... Właśnie wybucha wojna, na którą nikt nie był przygotowany. Nieunikniony konflikt pogańskiego żywiołu Normanów i chrześcijańskiego Zachodu wstrząsa Europą, przerastając nawet koszmar tak niedawno zakończonej wojny światowej. Ale tym razem chodzi nie tylko o nowy podział świata. Przeciwnik musi zostać całkowicie zniszczony. Oręż i podstęp, ludzie i ich bogowie –, zbliża się finał operacji Ragnarok.</i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Jest rok 1940, a nordyccy bogowie pomagają swym ludom zdobyć władzę nad światem... wait, what!!!?<br />
Tym jednym zdaniem można streścić pomysł na książkę Marcina Mortki, na tym opiera się pomysł <span style="color: orange;"><b>Ragnaroku</b></span>. Co jak co, ale pomysł jest naprawdę ciekawy. A wykonanie?<br />
<br />
Wykonanie, moim zdaniem oczywiście, po prostu leży. Zacznijmy od tego, że akcja początkowo wydaje się skupiać na czymś zupełnie innym i znacznie odbiega od tego czego można się spodziewać. To ostatnie w sumie jest plusem, bo Mortka daje coś świeższego czytelnikom, którzy powoli dają się ponieść fali książek z mitologią w tle. Jednak koniec końców to powieść sensacyjna, ciągła ucieczka przed zabójcami, gierki polityczne- już od dawna mnie to nie kręci i nie sięgam po takie książki.<br />
Drugą kwestią jest styl autora. Sposób prowadzenia akcji mnie zanudził, na dodatek widziałam tam sprzeczności, kilka spisałam. Może wy też je zobaczycie, a może widzę je tylko ja...<br />
<b></b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span class="st">↓</span><span class="st">↓</span><span class="st">↓</span></div>
"<i>Jeremy Baldwin wykonywał niebezpieczny zawód, lecz mimo to był <b>całkowicie pozbawiony</b> owego legendarnego szóstego zmysłu cechującego awanturników, odkrywców czy żołnierzy i <b>nigdy </b>nie potrafił wyczuć, iż grozi mu niebezpieczeństwo</i>" strona 163<br />
"<i>O dziwo, obudził się w nim niepokój. (...) Wrażenie niepokoju narastało, stawało się coraz bardziej dokuczliwe.</i>" strona 209 Tak, oczywiście, postać może się zmieniać. Tak, oczywiście, to było bardzo na rękę autorowi.<br />
Na stronie 182 czytamy: <i>zasłonił sobie uszy i ze wszystkich sił skupił myśli na ciemnych, mętnych kształtach "Kresu"</i> [to jego obraz], <i>wśród których krył się jego utęskniony spokój.</i><br />
Zaś na następnej: <i>Jeremy wolno uniósł głowę, otrząsając się z nieprzyjemnych, oblepiających go wizji, jakie przyniosło wspomnienie "Kresu".</i><br />
Do tego takie "smaczki" jak to zdanie: <i>Biegnąc, ocierała łzy z oczu, rozmazując przy tym tusz na skroniach i rzęsach </i>(str. 206). Być może to oczywiste, ale przez chwilę zastanawiałam się czy malowała skronie tuszem, w sumie często <i>nosiła demoniczny makijaż </i>(str. 205).<br />
<br />
Gdzieś w okolicach tej strony, czyli połowy, przestałam czytać <span style="color: orange;"><b>Ragnarok 1940</b></span> uważnie, było na szybko, byle do końca. I wcale nie żałuję, bo tam dalej wiele się nie działo. To znaczy, może gdyby książka mnie wciągnęła to napisałabym inaczej, jednak autor niczym mnie nie zaskoczył i nie było żadnego wyraźnego zakończenia, przynajmniej tych wątków, które mnie zainteresowały. Jest oczywiście druga część i tam na pewno jest to zakończenie.<br />
<b><br /></b>
<b> <span style="color: orange;"> Ragnarok 1940</span> </b>przeczytałam tylko dlatego, że ktoś na facebookowej grupie napisał, że to "kawał dobrej fantastyki". Nie wiem co miał na myśli :( Fantastyki tam tyle co nic, gdzieś tam są nordyccy bogowie, ale to jakby jedynie przykrywka dla alternatywnej historii świata, w której to północne kraje brały znaczący udział we wszystkich wojnach. Jeśli miałabym ją komuś polecić to tylko <u>wielkim fanom</u> powieści sensacyjnych z polityczną intrygą, aczkolwiek to dla tych <u>mało wymagających</u> czytelników (a piszę to tylko dlatego, bo na LC ma aż 6 gwiazdek! więc komuś się widać spodobała).<br />
<br />
Jeśli skusił was opis to muszę was rozczarować. To co obiecuje pojawia się dopiero na końcu, nie wiem czy tom II jest lepszy, ale przewiduję, że nie, zresztą nie mam zamiaru skazywać się na tą męczarnię.<br />
Nawet nie chcę wypisywać wszystkiego co mi się nie podobało, nawet nie stać mnie na rzetelną opinię- chcę to jak najszybciej wymazać z pamięci.<span id="react-root"></span><br />
<h1>
😩</h1>
<span id="react-root"></span><br />
<h1>
<span id="react-root">
<span id="react-root"></span></span></h1>
<span id="react-root">
</span>Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-17149169988252139382016-08-09T17:37:00.003+02:002016-08-09T17:37:49.213+02:00"Czytanie z kości" Jakub Szamałek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5kmiRSR2Vvr9fEIZEUIvm7AP1TBcKhYMrxDS42EkljcKp5c9wHlXX93XpZXQooPX-8t6J4PMTtq4RdNQS3L0ZIBaSRzeHZJyKs1DQ-qTfkWay7aE426DRScoZUpyaVEOlCcmAPdeZzE/s1600/431738-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi5kmiRSR2Vvr9fEIZEUIvm7AP1TBcKhYMrxDS42EkljcKp5c9wHlXX93XpZXQooPX-8t6J4PMTtq4RdNQS3L0ZIBaSRzeHZJyKs1DQ-qTfkWay7aE426DRScoZUpyaVEOlCcmAPdeZzE/s320/431738-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
<b>data wydania: </b>2015<br />
<b>liczba stron: </b>360<br />
<b>opis:</b><br />
"<i><span style="font-size: x-small;">Veii, 421 r. p.n.e. Leochares podejmuje się ostatniego zadania: ma odkryć, kto stoi za zabójstwem etruskiego króla. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Wspólnik mordercy woli zginąć, niż pomóc w śledztwie, a główny świadek o włos unika śmierci w zamachu.<br />Londyn, 2015 n.e. Inga Szczęsna, młoda archeolożka, przygotowuje prezentację na konferencję naukową. Niespodziewanie odkrywa tajemnicę, do której kluczem są liczące ponad dwa tysiące lat kości.<br />Dwie zbrodnie, dwa śledztwa. Pierwsze toczy się w starożytności, drugie – w dzisiejszych Włoszech. Zabójca jest jeden. I tylko czytelnik może go zdemaskować. </span></i>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Jakub Szamałek zadebiutował na polskim rynku wydawniczym trylogią o Leocharesie, antycznym detektywie.<br />
I muszę przyznać, że był to świetny debiut. A dzisiejszy dzień jest bardzo smutny, ponieważ skończyłam czytać ostatni tom.<br />
<br />
Wydawałoby się, że kiedy Leochares i Lamia znaleźli się w Tarencie ich kłopoty się skończyły. Wylądowali przecież na drugim końcu świata, w miejscu całkiem nieznanym, pozostawili za sobą wszystkich znajomych, ponownie zaczęli od nowa. Cóż, jeśli ktoś czytał dwa poprzednie tomy nie będzie się oszukiwał- Leochares to nie jest człowiek zdolny do prowadzenia normalnego życia.<br />
I tak po raz kolejny kłopoty odnajdują Leocharesa. Nawet w Tarencie.<br />
<br />
Ten tom autor urozmaicił pewnym szczególnym elementem- akcja powieści toczy się nie tylko w Veii w 421 roku p. n. e.! Tym razem Szamałek opisuje także czasy współczesne, dzięki postaci Ingi, młodej archeolożki, która poniekąd zajmuje się tą samą sprawą co Leochares... Brzmi intrygująco? Fani tej trylogii nie zawiodą się!<br />
<br />
Zanim napiszę coś o <span style="color: orange;"><b>Czytaniu z kości</b></span> wspomnę o czymś co dotyczy całej trylogii (w zasadzie oficjalnie nie jest to nazwane trylogią, ale... na to wychodzi ;)). Mianowicie chodzi o małżeństwo Lamii i Leocharesa. Książki Szamałka pod tym względem są skonstruowane dość specyficznie. W <span style="color: orange;">Kiedy Atena odwraca wzrok</span> współczułam Leocharesowi, bo wszystko opisywane było z jego punktu widzenia, później w <span style="color: orange;">Morzu Niegościnnym</span> Lamii. Teraz znów #teamLeo. Jakub Szamałek pokazuje w tych trzech powieściach jak wygląda prawdziwe małżeństwo, że zawsze są dwie
strony medalu, że oboje mają swoje racje. Lamia i Leochares się nie dogadują, cierpią przez to
oboje. To wszystko zmusza do refleksji i jest to bardzo ciekawy zabieg.<br />
<br />
Co do samej zagadki... No nieźle! Zwłaszcza jeśli chodzi o końcówkę. Nieładnie Panie Szamałek, nieładnie. Zostawić czytelników z czymś takim! Gdzieś tak od połowy książki domyśliłam się pewnych rzeczy, ale najlepsze jest to, że nadal nie mam 100% pewności.<br />
Autor dobrze wykorzystał też wątek Ingi. Obie narracje przerywane są w takich momentach, że nie sposób się od książki oderwać, ma się wrażenie uciekającego czasu, mimo, że przecież Ingi nikt nie goni. Chociaż wątek Ingi mi się z początku nie podobał, był dość dołujący. Jednak później przyszło zainteresowanie jej "sprawą', a na końcu wszystko i tak obraca się o 180 stopni. Więc summa summarum nie narzekam.<br />
<br />
Nie będę polecać pojedynczego tomu, bo to nie jest cykl, który można czytać wyrywkowo, a przynajmniej ja to odradzam. Za to z całego serca polecam wszystkie trzy książki!Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-1776237886877616262016-08-08T12:54:00.001+02:002016-08-08T12:54:27.062+02:00"Biesy" Fiodor Dostojewski<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/elektro_lit/" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="396" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEGn08xiGT8NK36YCg491lHdziirsw-hQmCPEzqY9gPbB5SSGe3kyee2XuUvf1J6OcmwaOYGikep4voXcwB_0DcqMrqJra7zyawZLUo4qbj9xQOhP2SQlr1_AzPBDLnb5fEGj5WCLTS0U/s400/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://www.instagram.com/elektro_lit/">Klik :)</a></td></tr>
</tbody></table>
<b>tytuł oryginału: </b>Biesy (Бесы)<br />
<b>tłumaczenie: </b>Tadeusz Zagórski<br />
<b>data wydania: </b>1958<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>1908<br />
<b>data wydania oryginału: </b>1873<br />
<b>liczba stron: </b>659<br />
<b>opis:</b><br />"<span style="font-size: x-small;"><i>Wielowątkowa, diaboliczna opowieść o tym jak szlachetne idee indywidualnej wolności w umysłach ludzi na wolność niegotowych, kształtowanych w uściskach carskiego samodzierżawia, przeradzają się w idee nihilizmu, bezwładne rewolucyjne ruchy i terroryzm.<br />Gęste od mrocznych emocji, mieszaniny obłudy i szlachetności, nienawiści i współczucia, niewinności i amoralnego cynizmu są Biesy krzywym zwierciadłem ówczesnych – jakże czasami aktualnych w opisanych postawach – inteligenckich marzeń o ludzkiej utopii i proroczą zapowiedzią powstania stalinowskiej wersji totalitaryzmu.</i></span>"<br />
<br />
Początek <b><span style="color: orange;">Biesów</span></b> był dobry. Dostojewski zaciekawił mnie tym, że drwił z własnych bohaterów, wprost wskazywał nam co jest w nich nie tak, wyśmiewał wady. Jednak niewiele się tam działo, był to jedyny mankament. Kiedy już w końcu zaczęło się coś dziać miałam frajdę, ale... gdzieś po połowie książki już ją tylko męczyłam. Styl już nie ratował jej w moich oczach. Zmęczyłam. Teraz czekam na wasz odzew: co Dostojewskiego mogłabym przeczytać? Daję mu ostatnią szansę. <span style="color: orange;">Zbrodnia i kara</span> <u>bardzo</u> mi się podobała, ale już <span style="color: orange;">Braci Karamazow</span> nie byłam<br />
w stanie dokończyć (o ile można powiedzieć, że zaczęłam).<br />
<br />
Co do <span style="color: orange;"><b>Biesów</b></span> jeszcze. Przeczytałam kilka recenzji i opracowań, wszystko ładnie pięknie, wręcz niektóre recenzje były przepiękne. Ale. Nie zmienia to faktu, że ja tego wszystkiego nie dostrzegłam w książce i że jak dla mnie była baaaardzo nużąca. Jest tam przedstawione bardzo ważne zjawisko- komunizm. W zasadzie są to narodziny socjalizmu, jego początki w pewnym miasteczku. Jakby to powiedzieć... Nie jestem fanką. Nie interesowało mnie to zupełnie, ok temat ważny, ale co z tego? Nie obeszło mnie to. A chyba nie ma nic gorszego niż czytać książkę o czymś co nas zupełnie nie interesuje.<br />
Choć w zasadzie ten wątek nie jest tak całkiem na poważnie. Dostojewski zupełnie kompromituje twórców "nowego porządku".<br />
Oprócz tego wątku były także inne, była także postać Mikołaja Stawrogina, całkiem interesująca. To jednak drobne dodatki, które nie uratowały w moich oczach książki Dostojewskiego.<br />
<br />
<span style="color: orange;"><b> Biesów </b></span>nie polecam. Jest to książka zaliczana do klasyki, ale moim zdaniem niezbyt słusznie. Twierdzę tak, bo uważam, że jest mało aktualna, zdecydowanie za mało uniwersalna. Zbyt wiele tam odnośników do ówczesnych zdarzeń, by współczesny czytelnik mógł odczuwać pełnię przyjemności z czytania. Oczywiście są przypisy, ale mam wrażenie, że nie podają wszystkiego.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMu3o6ZjTAuLpkG7h7QOym7s4DykYMIGjkd3lWp8Y5aW9g8RvIE9Qa5pQ1vRGFFufWIO6MDDtlA56ViuCRunucVkJL9kyW4-ipBmSfxK1LnfDJ31tZvhfIG03HLiiroI8xhDuN9H9ruwg/s1600/%25C5%2582ojoj.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMu3o6ZjTAuLpkG7h7QOym7s4DykYMIGjkd3lWp8Y5aW9g8RvIE9Qa5pQ1vRGFFufWIO6MDDtlA56ViuCRunucVkJL9kyW4-ipBmSfxK1LnfDJ31tZvhfIG03HLiiroI8xhDuN9H9ruwg/s1600/%25C5%2582ojoj.png" /></a> To było blisko 660 stron męczenia tomiszcza napisanego drobnym "maszynowym" drukiem<br />
<br />
<br />
I to oczywiście nie jest recenzja, to tylko luźne przemyślenie, co zresztą widać. Publikuję mimo wszystko, mimo, że trudno się przyznać do niezrozumienia klasyki ;) Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-68213826171712175642016-07-15T13:00:00.000+02:002016-07-15T13:00:12.642+02:00"Tysiąc wspaniałych słońc" Khaled Hosseini<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh68lg2RIxylZtoLyXZzxKxyH2eAPk-8_mgYAWI81-bxhYXbyYVkrCN-mDfcX3SVTAwy2qXFpXwcvcX-rXN4gu5uavJNaCOs-dpO3PPl8m_rVpGenBG_UEay6dd7U-cp0dBLfNO9zMegLM/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh68lg2RIxylZtoLyXZzxKxyH2eAPk-8_mgYAWI81-bxhYXbyYVkrCN-mDfcX3SVTAwy2qXFpXwcvcX-rXN4gu5uavJNaCOs-dpO3PPl8m_rVpGenBG_UEay6dd7U-cp0dBLfNO9zMegLM/s320/352x500.jpg" width="202" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> A thousand splendid suns<br />
<b>tłumaczenie:</b> Anna Jęczmyk<br />
<b>data wydania:</b> 2010<br />
<b>data pierwszego wydania: </b>2009 <br />
<b>data wydania oryginału: </b>2007<br />
<b>liczba stron:</b> 431<br />
<b>opis:</b> (ostrzegam, że opis trochę spoileruje)<br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Kronika trzydziestu lat historii Afganistanu i głęboko poruszająca opowieść o rodzinie, przyjaźni, nadziei i ocaleniu dzięki miłości. Bez wątpienia najwyżej oceniana, najgłośniejsza, najchętniej czytana powieść 2007 roku. Niekwestionowany bestseller #1 w kilkudziesięciu krajach świata, sprzedany w imponującej ilości ponad 15 milionów egzemplarzy.<br /><br />Osią fabuły rozgrywającej się w Afganistanie w ciągu ćwierć wieku są dzieje dwóch kobiet, które zrządzeniem losu poślubią tego samego mężczyznę, despotycznego Pusztuna Raszida. Mariam ma zaledwie 15 lat, kiedy ojciec zmusza ją do małżeństwa z wziętym szewcem z Kabulu, człowiekiem starszym od niej o trzydzieści lat. Druga bohaterka, Lajla, urodzona krótko przed rosyjską inwazją, marzy o podróżach i zdobyciu wykształcenia. Kiedy w wyniku wybuchu bomby traci całą rodzinę, zostaje przygarnięta do domu Raszida i Mariam. Tam dochodzi do siebie po traumatycznych przejściach. Wbrew Mariam Raszid poślubia ją w nadziei, że młodsza żona da mu upragnione dziecko. Pomimo początkowej wrogości, między kobietami rodzi się trudna przyjaźń. Rządy talibów wystawiają ją na bardzo ciężką próbę...</i></span>"<br />
<br />
Ta książka miała <i>tysiąc wspaniałych recenzji</i>, niestety moja będzie zupełnie inna. Trochę się na jej temat naczytałam i wniosek był jeden- Hosseini to świetny pisarz i muszę przeczytać coś co wyszło spod jego pióra.<br />
<br />
<i><b> Tysiąc wspaniałych słońc </b></i>opowiada historię dwóch kobiet. Dzieje Mariam i Lajli poznajemy od kołyski, a na ich tle Hosseini przybliża także historię Afganistanu. Nie chcę za wiele zdradzać, bo akcja jest dość dynamiczna i dużo się dzieje już od początku, napiszę tylko, że życie doświadcza te dwie kobiety już od najmłodszych lat, a łączy je ciężkie dzieciństwo i tak zwana <i>trudna miłość </i>ze strony matek.<br />
<br />
Napis na okładce głosi: niezwykle wzruszająca historia spisana przepiękną prozą. Nie będę owijać w bawełnę<br />
i od razu napiszę prosto z mostu. Historia była dość banalna, a ta przepiękna proza to jakiś żart. Uwielbiam książki pisane pięknym językiem, grę słów (w której na przykład Nabokov jest mistrzem), ale tu tego nie było. Nawet dopatrzyłam się błędów. Język jest totalnie zwyczajny. Oczywiście nie musi to być od razu wada, jego plusem jest na przykład to, że książkę czytało się zaskakująco szybko, także na szczęście długo się z nią nie męczyłam. Jednak historia w niej zawarta wcale mnie nie wzruszyła, z bohaterkami się w żaden sposób nie zżyłam, mało mnie obeszły ich perypetie. Dodatkowo jakoś niewiele mnie w <i><b>Tysiącu wspaniałych słońc </b></i>zaskoczyło, dużo wydarzeń czy reakcji dało się przewidzieć, postać Zalmaja należała właśnie do takich schematycznych elementów powieści.<br />
Czasem miałam wrażenie, że autor nie do końca wie o czym pisze. Było ono najmocniejsze w przypadku losów Mariam, zwłaszcza na początku. Mariam to specyficzna postać- wychowana w całkowitym odludziu, mająca<br />
o świecie pojęcie tylko dzięki opowieściom jej ojca (tzn. bardziej o tym co się dzieje na świecie, w sumie wspomniano chyba tylko o polityce. Jednak w moim odczuciu zachowuje się jak normalna dziewczyna z miasta,<br />
a jakaś różnica powinna być jednak widoczna.<br />
<br />
Jeśli chodzi o element w tle powieści, który zapewne czytającym opis wiele obiecuje, czyli Afganistan to niestety się zawiodłam. To jest naprawdę TŁO powieści, bardzo mało widoczne. Owszem, czegoś nowego się o tym kraju<br />
i jego historii dowiedziałam, jednak naprawdę niewiele. Jednak nie uatrakcyjniło to książki na tyle, aby mi się spodobała.<br />
<br />
Krótko i na temat- nie polecam, banalna historia jakich wiele, a powieści z egzotyczną nutką czytałam lepsze.Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-67789700342374257032016-07-06T12:57:00.002+02:002016-07-10T10:14:58.887+02:00"Kamień na kamieniu" Wiesław Myśliwski<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoH5J1uTbsCKKcXjrN2b1motePNs4Hi-Q8t1gaRym_x268Km7SCNbIlX0NfG-8HHQLYZIIhaV71FTOKCGmgGnjllkV-wpYqLyKJYWO0iEqjyLtcHFJiU4gZ3xcL2md3qB8C-wCD_017JM/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoH5J1uTbsCKKcXjrN2b1motePNs4Hi-Q8t1gaRym_x268Km7SCNbIlX0NfG-8HHQLYZIIhaV71FTOKCGmgGnjllkV-wpYqLyKJYWO0iEqjyLtcHFJiU4gZ3xcL2md3qB8C-wCD_017JM/s320/352x500.jpg" width="225" /></a> <b>data wydania:</b> 1986 <br />
<b>data pierwszego wydania:</b> 1984<br />
<b>liczba stron:</b> 368<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>„Kamień na kamieniu” Wiesława Myśliwskiego zanim jeszcze pojawił się na półkach księgarskich, stał się już wydarzeniem literackim. Henryk Bereza pisał o tej powieści: „Jest, jak każde arcydzieło, przede wszystkim wielką tajemnica sztuki, czymś niepojętym, co zdaje się do nas przychodzić z innego wymiaru”, a także: „Myśliwski, wypełniając wielowiekowe puste miejsce w polskiej literaturze, bierze na siebie cały ciężar odwiecznych epickich zobowiązań artystycznych, (...) spełnia epicką powinność wobec chyba jednego z ostatnich układów świata o cechach niepowtarzalności i samowystarczalnej pełni”.<br />Powieść zdobyła również wielkie uznanie wśród czytelników, czego dowodem były m.in. tytuły: książki roku 1984 w plebiscycie księgarni „Współcześni” i „Dziennika Wieczornego” w Bydgoszczy oraz książki dziesięciolecia 1975-1985 w plebiscycie „Tygodnika Kulturalnego”. Wartość i znaczenie powieści potwierdziły przyznane jej nagrody: Funduszu Literatury, Stowarzyszenia Księgarzy Polskich, Ministra Obrony Narodowej I stopnia, Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Klubu Kultury Chłopskiej. Obecnie „Kamień na kamieniu” tłumaczony jest na kilka języków (francuski, rosyjski, estoński, czeski, słowacki, bułgarski, rumuński, niemiecki).</i></span>"<br />
<br />
Wiesław Myśliwski to urodzony gawędziarz. W zasadzie wszystkie jego książki, które czytałam to były gawędy. Choć na razie nie czytałam wiele, zaledwie cudowny <i>Traktat o łuskaniu fasoli</i>, taki sobie <i>Nagi sad</i>, a teraz jeszcze <i><b>Kamień na kamieniu</b></i>. Właśnie ta, o której chciałabym dziś porozmawiać jest gdzieś pośrodku- nie podobała mi się tak jak pierwsza, ale nie była tak zła jak <i>Nagi sad</i>.<br />
<br />
Ciężko streścić fabułę tej książki. Bo w zasadzie jest to książka bez fabuły samej w sobie. Narratorem tej (o)powieści jest Szymon Pietruszka, prosty człowiek, całe życie mieszkający na wsi. Kiedy snuje swoją opowieść jest już w średnim wieku i ma naprawdę wiele do opowiedzenia...<br />
O czym mówi? O życiu na wsi, swojej rodzinie, ale także o partyzantce oraz czasach po drugiej wojnie światowej, czyli początku komunizmu. O tym komunizmie w zasadzie niewiele jest napisane, pewnie przez cenzurę. Choć i to, że została wydana w tamtych czasach mnie dziwi, bo dużo w niej o Bogu- stałym elemencie krajobrazu polskiej wsi.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>-Co by wam tu dać, moi złoci ludkowie?- powiada (Bóg). - Wszystkom porozdawał. (...) Dam wam trochę cierpliwości mojej. Weźmijcie ją sobie, a wszystko przetrzymacie. Bo cierpliwość będzie człowiekowi potrzebniejsza niż bogactwa.</i></blockquote>
<i><b> Kamień na kamieniu </b></i>ani mnie nie zachwycił, ani nie było tak, że nie podobał się czy męczyła mnie jego lektura. Na pewno wiele zostanie mi w głowie z jego lektury i nawet zastanawiałam się czy nie sięgać od czasu do czasu po książki o wsi. W końcu sama pochodzę ze wsi i zawsze będę mieć do niej sentyment.<br />
Mimo wszystko momentami bardzo się wczułam w te szymonowe opowieści, zwłaszcza przeżywałam jego powrót ze szpitala i to podwójnie, bo nie tylko ze względu na stan jego domu, ale i Michała. <br />
<br />
Książka Myśliwskiego to skarbnica wiedzy o dawnych zwyczajach, a także o partyzantce. Choć nie wiem na ile można wierzyć w to co jest napisane. Podczas lektury miałam jednak wrażenie, że Myśliwski pozbierał wszystkie opowieści jakie kiedykolwiek słyszał od ludzi i zawarł je w tej jednej książce. Myślę, że <i><b>Kamień na kamieniu</b></i> powinien być lekturą szkolną, bowiem jest to panorama wsi polskiej, warto ją przeczytać, aby zrozumieć mentalność chłopów, zrozumieć jacy to są ludzie i dlaczego postępują tak a nie inaczej. Swoją drogą chyba w niektórych szkołach już jest.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Tylko musisz wiedzieć, że z chłopską duszą, gdybyś nawet miał sto (hektarów), to i tak będziesz jadł żur z kartoflami i na płachcie spał. Bo ci będzie wszystkiego szkoda. Wszystkiego, prócz siebie.(...)<br />A chłopska dusza nie lubi rachować, lubi tylko cierpieć. Tylko po co cierpieć, kiedy lepiej się na rachowaniu wychodzi. Przyzwyczaiła się, że cierpieć to jej przeznaczenie.</i></blockquote>
W moim przypadku to również skarbnica cytatów :)<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglWZTwa2P4sGfP1AM-N_ylK2scwnzTuvL6u18dqP0QcGXYZ6ZxY61sLOXOatFZ1sVg1bAw4kNR0266GXcv0sZ5qDzScUGeRk3r9XpSzplbBHYFjdsW3UBX8jHDQEOpV9-x-4dSNq7giP0/s1600/my%25C5%259Bliwski.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="532" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglWZTwa2P4sGfP1AM-N_ylK2scwnzTuvL6u18dqP0QcGXYZ6ZxY61sLOXOatFZ1sVg1bAw4kNR0266GXcv0sZ5qDzScUGeRk3r9XpSzplbBHYFjdsW3UBX8jHDQEOpV9-x-4dSNq7giP0/s640/my%25C5%259Bliwski.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Można powiększyć ;)</td></tr>
</tbody></table>
A także scen. Bo Myśliwski pisze bardzo plastycznie, tak, że długo po lekturze będziemy pamiętać niektóre fragmenty.<br />
<br />
Narrator, Szymon, jest bardzo bystrym i wnikliwym obserwatorem, potrafi robić co trzeba i mówić to co ludzie chcą usłyszeć. Odniosłam jednak wrażenie, że nie we wszystko wierzy, nawet jeśli mówi coś z przekonaniem. Niby prosty człowiek, niby pijak, awanturnik i uwodziciel, ale wie co trąca banałem, wie też co w życiu ważne.<br />
Momentami Szymon (tak jak niektórzy z jego wsi) jest taki <i>staroświecki</i>, nie idzie z duchem czasu, żyje przeszłością. Ale jednocześnie miałam wrażenie, że widzi on więcej niż zwykli ludzie. Może dlatego, że patrzył przez pryzmat swoich przeżyć, a było ich doprawdy niemało.<br />
<br />
Książka mnie nie zachwyciła, ale spodobała, a lektura nie męczyła, ale
momentami była ciężkawa- to w końcu ponad 360 stron monologu, gwarą... Nie poleciłabym jej każdemu. To nie jest typowa powieść, nie jest do pochłonięcia. Nad nią się trzeba zatrzymać i zastanowić, pomyśleć. A niestety nie każdy tak potrafi...<br />
A ja tymczasem pozastanawiam się co z tym Michałem się stało (bo bardzo to frapujące!), choć jeden trop mam. Jeśli ktoś czytał i ma jakiś pomysł to chętnie podyskutuję!Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-4744494592501382772016-07-06T12:57:00.000+02:002016-07-06T13:03:31.511+02:00"Dobrani" Ally Condie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYbXyaNLRDOaYT7nvXor-lw9ul3tb49p_EOnZudrd2SHyDXbMbSrzZQLmpw-TjrIw-hC770U4G-jI-yhmvEnZSrcNXPkvB0VShuidtZpjo98piA75nw4hemiA7GDCNo0rgBkhryrJERVY/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYbXyaNLRDOaYT7nvXor-lw9ul3tb49p_EOnZudrd2SHyDXbMbSrzZQLmpw-TjrIw-hC770U4G-jI-yhmvEnZSrcNXPkvB0VShuidtZpjo98piA75nw4hemiA7GDCNo0rgBkhryrJERVY/s1600/352x500.jpg" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> Matched<br />
<b>tłumaczenie:</b> Janusz Ochab<br />
<b>data wydania:</b> 2011<br />
<b>data wydania oryginału: </b>2010<b><br />liczba stron:</b> 352<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i> Urzekający romans rozgrywający się w świecie, gdzie każdy wybór jest z góry przewidziany, gdzie nawet miłość jest pod kontrolą.</i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i> Cassia zawsze była przekonana, że Społeczeństwo wybiera dla niej to, co najlepsze: co powinna czytać, co oglądać, w co wierzyć.<br /> Kiedy więc podczas uroczystości Doboru na ekranie pojawia się twarz Xandera, Cassia nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie jest jej idealny partner… do chwili gdy następnego dnia w miejsce Xandera na ekranie wyświetla się przez moment twarz Ky’a Markhama.<br /> Społeczeństwo mówi jej, że to drobna usterka, odosobniony przypadek, i że powinna się skupić na szczęśliwym życiu, które przyjdzie jej wieść z Xanderem. Lecz Cassia nie może przestać myśleć o Ky’u, a gdy oboje powoli zakochują się w sobie, zaczyna powątpiewać w nieomylność Społeczeństwa i staje przed trudną decyzją: musi wybrać pomiędzy Xanderem i Ky’em, pomiędzy życiem, jakie do tej pory znała, a drogą, którą nikt dotąd nie ośmielił się pójść. </i></span>"<br />
<br />
Swego czasu książka <i><b>Dobrani </b></i>miała swoje pięć minut w blogosferze, ale widać jest tak przeciętna, że:<br />
<ul>
<li>ani nie miała swego czasu na blogach dłużej (po recenzjach raczej "sponsorowanych"* przez wydawnictwo już nie słyszałam o niej),</li>
<li>ani o jej autorce nie trąbią za dużo (u nas czy za granicą), choć niby prawa do <i><b>Dobranych</b></i> miały zostać kupione przez Disneya, poza tym napisała przed tą serią 4 książki i nie została chyba za nie wyróżniona (ok, ok, <i><b>Dobrani </b></i>była bestsellerem New York Timesa, ale jakoś dla mnie niewiele to znaczy),</li>
<li>ani wydawnictwo nie pokusiło się o wydanie kontynuacji (choć Prószyński po kilku takich powieściach chyba z nich zrezygnował).</li>
</ul>
Co ja o niej sądzę? Wszystko poniżej :)<br />
<br />
Książka Condie ma potencjał, aczkolwiek tylko pomysł zasługuje na uznanie. Autorka przedstawia nam świat "idealny", w którym Społeczeństwo funkcjonuje jak w zegarku, ludzie dożywają równo do 80, dobierani są<br />
w małżeństwa w sposób niezawodny, tak aby zapewnić jak najlepszych genetycznie ludzi, dostają pracę adekwatną do ich umiejętności. Zapewnione mają pożywienie, dach nad głową oraz bezpieczeństwo i szczęście aż do śmierci.<br />
Tak to widzi czytelnik i tak to widzi bohaterka <i><b>Dobranych</b></i>, Cassia Reyes. W pewnym momencie pojawia się jednak rysa na szkle... bunt. (nastoletni ;))<br />
<br />
W pewnym momencie obudziłam się tak jak Cassia, jakby z koszmaru, który wydawał się najsłodszym snem. To się autorce szczególnie udało! Bo początkowo byłam bardzo zaabsorbowana światem, o którym opowiada Cassia i chłonąc te wszystkie informacje jeszcze się nie zastanawiałam, tylko wczuwałam w ten klimat. Poza tym trzeba przyznać, że wszystkie plusy takiego ustroju na chwilę mnie pochłonęły. Ale w pewnym momencie zrozumiałam do czego zmierza autorka i wiedziałam z jakiego powodu Cassi oczy otwierają się szeroko.<br />
<br />
I na tym kończy się też ta piękna bajka, w której to chwalę <i><b>Dobranych</b></i>. To nie jest dobra książka. To jest przeciętna młodzieżówka. Młodzieżówka, w której irytowały mnie momentami przemyślenia Cassi, zwłaszcza dotyczące chłopców, bo też i potrafiła w kółko wałkować to samo. Poza tym język jest bardzo prosty, a wśród tych przemyśleń brakuje mi czegoś głębszego. Choć z drugiej strony Cassia to nastolatka wyprodukowana (to określenie bardzo pasuje do tego uniwersum) tak, by nie potrafić samodzielnie myśleć.<br />
Niestety, ale dostrzegłam też kilka błędów. Początkowo coś niecoś pomieszane chyba z czasami (w pisowni), ale nie wiadomo czy to nie wina tłumacza. Ale! Kilka błędów fabularnych, np. puderniczka najpierw jest w kieszeni, potem na półce. To błędy fatalne jak na autorkę z większym stażem. Poza tym aż tak dużo się nie dzieje w <i><b>Dobranych</b></i>, żeby przy korekcie pominąć takie błędy, zarówno tej angielskiej jak i polskiej.<br />
<br />
Pomysł, przedstawienie świata- jak najbardziej na plus i ciekawe, jeśli lubicie młodzieżówki to uważam, że<br />
z tego względu mogę wam polecić <i><b>Dobranych</b></i>. Ale od ludzi wymagających powieści na dobrym poziomie- nie traćcie czasu.<br />
A ja z chęcią przeczytam następny tom, tym razem w oryginale (sama nie wiem dlaczego ten czytałam po polsku), bo autorka mnie nawet zaciekawiła, poza tym jak na razie po angielsku czytam głównie młodzieżówki.<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;">*sponsorowanych w sensie bloger dostał egzemplarz od wydawnictwa, nie że pisał laurkę za kasę czy coś </span>Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-37387033409142804242016-06-26T15:00:00.000+02:002016-06-26T15:00:10.682+02:00Weekend z Jane Austen. Niedziela: Opactwo Northanger<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvQ9GFkZ9iQuFWH4gYPqJRvIw9n6ADo2VkV_yKjxJKyW8JiAkTdRk8DPzoOBmgJcHN6FEGDSPi9qXwwGtR6Y6-ahqi4yvN3e7Y1fauAqs1gLmsI_Y-1rMhkvrxZhOGk9PTvJRYEFhjNjI/s1600/409485-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvQ9GFkZ9iQuFWH4gYPqJRvIw9n6ADo2VkV_yKjxJKyW8JiAkTdRk8DPzoOBmgJcHN6FEGDSPi9qXwwGtR6Y6-ahqi4yvN3e7Y1fauAqs1gLmsI_Y-1rMhkvrxZhOGk9PTvJRYEFhjNjI/s320/409485-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
<b>tytuł oryginału:</b> Northanger Abbey<br />
<b>tłumaczenie: </b>Anna Przedpełska-Trzeciakowska <br />
<b>data wydania:</b> 2015<br />
<b> </b><br />
<b>data wydania oryginału: </b>1817 (wydanie pośmiertne)<br />
<b>liczba stron: </b>240<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Napisana z finezją i humorem parodia popularnych na przełomie XVIII i XIX stulecia powieści gotyckich.<br />Młoda i przemiła, choć trochę naiwna panna Katarzyna Morland jest zafascynowana powieściami gotyckimi. Gdy poznaje nowych przyjaciół i zostaje przez nich zaproszona do starego opactwa Northanger, ma nadzieję, że uda jej się odkryć jakąś niewyjaśnioną od lat tajemnicę i przeżyć przygodę. Znajduje jednak coś zupełnie innego. Coś, o czym skrycie marzyła…</i></span>"<br />
<b> </b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Moje drugie spotkanie z Jane Austen było o wiele bardziej udane niż poprzednie. Zaczęłam od światowej klasyki romansu i chyba najbardziej znanej powieści- <i>Dumy i uprzedzenia</i>. Niestety nie spodobała mi się. Natomiast<br />
o <i><b>Opactwie</b></i> wcześniej nawet nie słyszałam.<br />
<br />
Podejrzewam, że fabuła książek Austen jest bardzo podobna- czyli mamy młodą damę, która zakochuje się<br />
w jakimś mężczyźnie. Nie będę tworzyć własnego opisu, bo trochę to bezcelowe, poza tym nie chciałabym zdradzić żadnych istotnych szczegółów, co nie byłoby takie trudne, ponieważ książka ta liczy niewiele ponad 200 stron.<br />
Warto jednak wspomnieć, że nasza młoda dama, czyli Katarzyna, jest osobą roztrzepaną, naiwną i o czystym sercu i szczerych intencjach. Na dodatek jest to pełnokrwisty mol książkowy, który nie boi się, że zostanie źle osądzona przez to, że czyta <i>tylko</i> powieści.<br />
<br />
Myślę, że na pozytywny odbiór <i><b>Opactwa </b></i>miało wpływ <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xDOiA0rfp0s">zasłyszane</a> stwierdzenie, że <i>książki Austen to przede wszystkim humor</i>. Jedno krótkie stwierdzenie, ale dało mi do myślenia. Wymyśliłam w końcu, że nie ma sensu oczekiwać tego czego oczekiwałam przed lekturą <i>Dumy i uprzedzenia</i>- czyli ochów, achów, wielkiej literatury<br />
i czegoś niesamowitego. Powiedziałam więc sobie <i>wrzuć na luz</i>, i zamiast nadziei na niesamowite doznania literackie nastawiłam się na lekką książkę, romans, oderwanie od rzeczywistości.<br />
Uważam, że z takim właśnie nastawieniem powinniście sięgać po książki Austen, o ile jeszcze żadnej nie czytaliście.<br />
<br />
I jak to się sprawdziło? Znakomicie! Okazało się, że bardzo wciągnęłam się w fabułę i nawet przeżywałam spore emocje- denerwowałam się na niektórych, cieszyłam z główną bohaterką, czułam ogromne zaciekawienie Northanger i bawiły mnie żarty Henry'ego (no, może tylko czasem).<br />
Pomijam już nawet fakt, iż <b>jest to parodia powieści gotyckich</b>, co jest ważną informacją i powinniście to wiedzieć zanim przystąpicie do lektury.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu8eHj07jNGD7ARcL1CbzYhDY20P9PpgIRMWK5-op7Flu_A3w47Hv3TRYmFhbYRgqjU8u-Cho-jdciVpIP_MokOJwCIA0L5h-Ql6aAkVk3zGhFCcHf0enFPAhG90kbWVFcseviodfxSAY/s1600/357.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu8eHj07jNGD7ARcL1CbzYhDY20P9PpgIRMWK5-op7Flu_A3w47Hv3TRYmFhbYRgqjU8u-Cho-jdciVpIP_MokOJwCIA0L5h-Ql6aAkVk3zGhFCcHf0enFPAhG90kbWVFcseviodfxSAY/s320/357.jpg" width="208" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak właśnie można wyglądać podczas lektury "Opactwa" :)</td></tr>
</tbody></table>
Przypuszcza się, iż <i><b>Opactwo Northanger</b></i> to książka napisana
bardziej "dla rozrywki rodziny, do czytania przy kominku", jednak była
to pierwsza książka Austen przygotowana do druku. Niestety nie doszło to
do skutku i została wydana dopiero po śmierci autorki.<br />
<br />
Forma powieści jest dość nietypowa- autorka nazywa Katarzynę "naszą heroiną", zwraca się bezpośrednio do czytelnika, a kończy powieść w taki sposób, abyśmy odnieśli wrażenie, iż czytamy opis losów jej przyjaciół.<br />
Tym razem na szczęście nie przeszkadzał mi język, widać wtedy miałam jakiś gorszy czas i zdecydowanie nie powinnam była sięgać po tak starą książkę. A do sposobu prowadzenia dialogów jakoś się już przyzwyczaiłam.<br />
Bohaterowie tej książki to dość barwny korowód, nie będę za wiele zdradzać, abyście mieli tę przyjemność sami odkrywać jakimi osobami się okazują. Napiszę tylko, że główna bohaterka, czyli Katarzyna, jest dość naiwną młodą osobą, momentami może denerwować! Ale są momenty, że jest po prostu urocza. Taka kreacja wynika z faktu iż <i><b>Opactwo </b></i>jest parodią. A wybranek jej serca okazuje się mniej bezbarwną postacią niż w większości romansów, jest inteligentny, dowcipny i zadziorny. To chyba pierwszy książkowy amant, na którym mogłabym się zdecydować na dłużej "zawiesić oko" :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJZ5T4qYnKbTvxsfdt7pkkvu6mSl0N4BQbfsc5Ew_ukNKaIv8-O91nrEwOCU878cFppv0An9SU5WqRulz6WX3NZhxPYKIJXpuMpWCHWN2GAOojgeMtp8iQ5D5RAxJHr1-4yzxKwUJdqfk/s1600/on.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJZ5T4qYnKbTvxsfdt7pkkvu6mSl0N4BQbfsc5Ew_ukNKaIv8-O91nrEwOCU878cFppv0An9SU5WqRulz6WX3NZhxPYKIJXpuMpWCHWN2GAOojgeMtp8iQ5D5RAxJHr1-4yzxKwUJdqfk/s400/on.png" width="242" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: wikipedia.</td></tr>
</tbody></table>
Sam wątek miłości dwojga ludzi także nie jest typowy, tak naprawdę miłość głównej bohaterki jest trochę na dalszym planie, a jej opis, który serwuje nam Austen jest dość nietypowy. Autorka bowiem pozwala sobie na osądzenie go, a jej osąd bynajmniej nie brzmi on tak cukierkowo jak można się spodziewać po takiej powieści.<br />
<br />
<i><b> Opactwo Northanger </b></i>to lekka książka, przy której łatwo się zrelaksujecie. Polecam ją, ale pamiętajcie z jakim nastawieniem :)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuUK7GpyJe24p0MG4CAX8V1caxhFAY27XvNAegHRaXLlfL3cup-w9NPsTEpXO3iN0p2-jj9NiS8zbF1LUdLJ-okvLYNoRwEuHEZSuD8J7NaWKAPrw4R6KsWR8tFMg6qC2r9HtyHP7cQa8/s1600/on2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuUK7GpyJe24p0MG4CAX8V1caxhFAY27XvNAegHRaXLlfL3cup-w9NPsTEpXO3iN0p2-jj9NiS8zbF1LUdLJ-okvLYNoRwEuHEZSuD8J7NaWKAPrw4R6KsWR8tFMg6qC2r9HtyHP7cQa8/s320/on2.jpg" width="226" /></a></div>
<b>reżyseria:</b> Jon Jones <br />
<b>czas trwania:</b> 1 godz. 30 min.<br />
<b>premiera świat:</b> 2007<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Również ekranizacja bardziej mi się podobała od <i>Dumy i uprzedzenia</i>. Przede wszystkim wynika to z tego, iż bardziej przypadła mi do gustu historia<br />
z powieści.<br />
Dodatkowo moim zdaniem aktorzy o wiele lepiej się spisali. Felicity Jones (główna bohaterka, Katarzyna) jest śliczna i zagrała całkiem dobrze, jedyne co mi przeszkadzało to to, że ciągle rozdziawiała usta, ta mina była irytująca. Chyba inspirowała się grą Katharine Schlesinger z ekranizacji z roku 1986, to nie był dobry pomysł. John Feild (główny bohater, Henryk) był doprawdy uroczy, Liam Cunningham, jego filmowy ojciec, odegrał swoją rolę ponurego<br />
i przerażającego generała. A William Beck sprawdził się w roli podstępnego i nieco wężowego (nie mogę znaleźć innego określenia! dodatkowo stale kojarzył mi się z serialowym Theonem Greyjoyem) rywala, który czyha tylko na bogatą (potencjalną) małżonkę.<br />
Całość była przyjemna dla oka i ucha- całkiem ładne widoki i nieźle dobrana muzyka.<br />
Fabuła została naprawdę dobrze przedstawiona, zredukowano niewiele wątków, a nawet coś dodano. Film jest bowiem przetykany wstawkami z marzeń i snów Katarzyny. Nie do końca mi się to spodobało, ale przeżyłam ;) Nie było to oryginalne, ponieważ Jon Jones zwyczajnie powielił pomysł Gilesa Fostera, reżysera <b>adaptacji z roku 1986</b>. Na ten film jedynie zerknęłam, w zasadzie go sobie przewinęłam. Nie spodobała mi się gra Schlesinger, pozostali aktorzy też mnie jakoś zniechęcili, do tego wyglądali dość zabawnie. Nie wiem, która ekranizacja jest pod względem strojów i fryzur bliższa prawdy, ale zdecydowanie milsza dla oka jest ta z 2007 roku.<br />
Raczej poleciłabym tym, którzy czytali książkę, ale myślę, że i bez tego możecie czerpać przyjemność<br />
z seansu, trzeba tylko lubić takie historie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu18X9mTf6dDst0au-lOERq0EjA_YJPCZy66x88jJzdLvs7Oy7oedMUvAcY4IcA4dddKvDMu-_Q-sHyVxRWpJSkN3bd0j4lbJd9O9cR2ZNyyqwMSlchlB91zKwVnzESOcQnHZaB2x_kFk/s1600/on3.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu18X9mTf6dDst0au-lOERq0EjA_YJPCZy66x88jJzdLvs7Oy7oedMUvAcY4IcA4dddKvDMu-_Q-sHyVxRWpJSkN3bd0j4lbJd9O9cR2ZNyyqwMSlchlB91zKwVnzESOcQnHZaB2x_kFk/s1600/on3.png" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-56727137100826116182016-06-25T11:00:00.000+02:002016-06-25T11:00:02.101+02:00Weekend z Jane Austen. Sobota: Duma i uprzedzenie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/256000/256194/384852-352x500.jpg?_ga=1.209857749.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/256000/256194/384852-352x500.jpg?_ga=1.209857749.1969201051.1424635955" height="320" width="225" /></a></div>
<b> tytuł oryginału:</b> Pride and Prejudice<br />
<b>tłumaczenie:</b> Anna Przedpełska-Trzeciakowska<br />
<b>data wydania:</b> 2015<br />
<b>data wydania oryginału: </b>1813<br />
<b>liczba stron: </b>368<b> </b><br />
<b>opis:</b><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>Rzecz dzieje się na angielskiej prowincji na przełomie XVIII i XIX wieku. Niezbyt zamożni państwo Bennetowie mają nie lada kłopot – nadeszła pora, by wydać za mąż ich pięć dorosłych córek. Sęk w tym, że niełatwo jest znaleźć odpowiedniego męża na prowincji. Pojawia się jednak iskierka nadziei, bo oto posiadłość po sąsiedzku postanawia dzierżawić pewien młody człowiek, przystojny i bogaty... </i></span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Mała uwaga: ten tekst napisałam po przeczytaniu książki (a było to pod koniec marca), nie pojawił się od razu na blogu z uwagi na to, że planowałam obejrzeć więcej ekranizacji, a nawet serial. Niestety nie wyszło.<br />
<br />
Pisząc o tej książce muszę wspomnieć, że nie trafiła na najlepszy dla siebie czas. Okazało się, że nie bardzo mam ochotę na romans. Generalnie raczej rzadko miewam ochotę, bo nie przepadam za tym gatunkiem, już prędzej obejrzę komedię romatyczną. Ale to szeroko pojęta klasyka, więc wiedziałam, że kiedyś wreszcie musiał nadejść ten dzień, w którym po nią sięgnę.<br />
<br />
Nie będę pisać szerzej o czym jest <i><b>Duma i uprzedzenie</b></i>, nie widzę takiej potrzeby. Zresztą gdybym zdradziła więcej z fabuły to w zasadzie nie byłoby sensu, abyście po nią sięgali. Książka Jane Austen nie zachwyciła mnie ani trochę, momentami śmieszyła, więc jako takiej rozrywki dostarczyła, ale w zasadzie przeczytałam ją, bo przeczytałam, bez większych emocji. To takie czytadło, tylko że nie czytało mi się jej tak lekko jak zazwyczaj w takich przypadkach. Niestety, ale język bywał dla mnie jako współczesnego czytelnika nieco toporny. Czasem też nie wiedziałam czy do końca rozumiem co dana postać ma na myśli, ale też zapewne była to wina tego, że czasem wypowiedzi były zawoalowane.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyT0JFO6z5eSoR-kIXXDUPl3sg46rw4Bo_GVacfleie4pZa2uy-4m-nfwZK1nvVo2Jz_Oc7ESuDuOzh4L0je68Sa-fnR_288aFZ8a7CvSPo0moA57k-koHtqpyNK-vRknhGe8DFxjMARk/s1600/SAM_3161.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyT0JFO6z5eSoR-kIXXDUPl3sg46rw4Bo_GVacfleie4pZa2uy-4m-nfwZK1nvVo2Jz_Oc7ESuDuOzh4L0je68Sa-fnR_288aFZ8a7CvSPo0moA57k-koHtqpyNK-vRknhGe8DFxjMARk/s320/SAM_3161.JPG" width="320" /></a></div>
Nie podobał mi się sposób prowadzenia dialogów, to że czasem bywały nagle urywane i tylko streszczone. Trochę mnie to momentami denerwowało, bo sprawiało, że lektura była dość monotonna, co jest zapewne ironią, bo przypuszczam, że zabieg ten miał właśnie przyśpieszyć akcję i nie zanudzać czytelnika oczywistościami (mnie i tak nudziły momentami inne rozmowy, także...). Jakoś nie pasowało mi takie streszczanie wypowiedzi, jakbym nie mogła przez to lepiej poznać bohaterów. Choć ten fragment na zdjęciu powyżej jeszcze nie jest najgorszym przykład, bywały takie momenty, które bardziej mnie denerwowały, bo byłam ciekawa jak by coś takiego powiedziała dana postać, albo co dokładnie by powiedziała.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUG4wDbPLqmUzryr5lRe0DMK89qwrgLGKpN6M_At47Jwr1LMzFEgzrNPuxve6bVnAuw872sM10swod-CzqGbnOfL80gZpPYM0HId8DCJC0E5_pfshR4V1VqnAt5-Mr0nWaJk1wq33YKuk/s1600/Benethom.gif" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="259" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUG4wDbPLqmUzryr5lRe0DMK89qwrgLGKpN6M_At47Jwr1LMzFEgzrNPuxve6bVnAuw872sM10swod-CzqGbnOfL80gZpPYM0HId8DCJC0E5_pfshR4V1VqnAt5-Mr0nWaJk1wq33YKuk/s400/Benethom.gif" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rodzina Bennetów – ilustracja do "Dumy i uprzedzenia". Źródło: wikipedia</td></tr>
</tbody></table>
Także przedstawienie postaci pobocznych było zrealizowane dość niefortunnie. Liczyli się tylko główni bohaterowie, o reszcie autorka nie miała za wiele do powiedzenia, albo zbywała je zdawkowym zdaniem, albo<br />
w ogóle nie poświęcała im miejsca, co najwyżej zajęła się ich ubiorem czy zachowaniem w danej chwili. Tak jak poniżej- większość pobocznych postaci <i>nie odznaczała się w ogóle niczym</i>...<br />
Również irytowało mnie pisanie <i>hrabstwo X</i>, <i>pułkownik X</i>, <i>miasteczko X</i>. Nie rozumiem czemu to miało służyć. Austen inspirowała się prawdziwymi wydarzeniami i nie mogła niektórych nazw zdradzić czy zabrakło jej fantazji? <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHTkYmVStssnRyZIZtyr46SwSwIx9X6j6Zcjl8iiDTKixd7wNj6BrbVPKeosKwqzjXX3IVbYjjLAUbJMEW74aB8USjKF6nRStnjwhP5DXPS4ShG6uUDRzrHq_4cNp0akC5aVshZiL4ZfI/s1600/SAM_3160.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHTkYmVStssnRyZIZtyr46SwSwIx9X6j6Zcjl8iiDTKixd7wNj6BrbVPKeosKwqzjXX3IVbYjjLAUbJMEW74aB8USjKF6nRStnjwhP5DXPS4ShG6uUDRzrHq_4cNp0akC5aVshZiL4ZfI/s320/SAM_3160.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
Jeszcze taka mała dygresja. Myślę, że niektórzy pomijają to w jakiej epoce <i><b>Duma i uprzedzenie </b></i>została napisana i w jakich czasach rozgrywa się akcja. Widać to na przykład przy krytyce pana Darcy'ego. Ludzie lubią wyśmiewać literackie wzorce kobiet, ale nie wezmą pod uwagę pewnych okoliczności. Tutaj zanim się coś napisze naprawdę należy wziąć pod uwagę tło historyczne. <br />
<br />
Generalnie nie jest to książka, którą będę gorąco polecała, nie spodobał mi się styl Austen, <i><b>Duma i uprzedzenie </b></i>nie porwała mnie jakoś szczególnie, choć nie powiem, że całość była mi zupełnie obojętna. Momentami byłam ciekawa co wydarzy się dalej, niestety były też takie fragmenty, które mnie znudziły. Mimo, że ja jako tako nie polecam, to myślę, że warto wziąć ją pod uwagę, właśnie z uwagi na status klasyki, chociażby dlatego, że warto wiedzieć o czym mówią inni.<br />
<div style="text-align: center;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-A94fQx8LXnJUQLqZGuZrt4bC5O5YDRhDBN6sddJTQdgSgjqeUzB-eLkakNIVHBbHvl_DU3-zuIVGZns_4F_J-7aENeRH7UVjzahMu8dXfMky9t_FJkm6E8dXs_a5v34-FoNiMn4lC7w/s1600/1815-regency-proposal-woodcut.gif" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="298" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-A94fQx8LXnJUQLqZGuZrt4bC5O5YDRhDBN6sddJTQdgSgjqeUzB-eLkakNIVHBbHvl_DU3-zuIVGZns_4F_J-7aENeRH7UVjzahMu8dXfMky9t_FJkm6E8dXs_a5v34-FoNiMn4lC7w/s400/1815-regency-proposal-woodcut.gif" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Drzeworyt z 1815 roku. Źródło: wikipedia</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.fwcdn.pl/po/54/87/125487/7530410.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/po/54/87/125487/7530410.3.jpg" height="320" width="243" /></a></div>
<b>Czas trwania:</b> 2 godz. 7 min.<br />
<b>Premiera świat: </b>25 lipca 2005<br />
<b>Premiera Polska:</b> 13 stycznia 2006<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Film jest dość wierną ekranizacją książki i jako taki nawet mi się spodobał. Wszystko zostało dobrze oddane na dużym ekranie. Niestety jakoś, albo może przez to, że to taka wierna ekranizacja, nie spodobał mi się, nie porwał mnie. Niewiele mogę o nim napisać, bo to taka lekka historyjka, do obejrzenia tylko raz.<br />
Jeśli chodzi o aktorów to żadne z głównych bohaterów mi się nie spodobało. Keira Knightley zagrała... dziwnie. Te jej uśmiechy i chichy były tylko powodem do szyderczych parsknięć, zwłaszcza, że śmiała się też<br />
w mało zrozumiałych momentach (a przynajmniej dla mnie). Matthew Macfadyen zagrał tak jakby naprawdę bolał nad tym, że musi w czymś takim wystąpić, aby zdobyć pieniądze...<br />
Wiem, że ostro! Ale takie były moje wrażenia po seansie :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYQvR54vJ-_clflUPCakGPJ4Jll54Hkz8nYGgk1kMKRH1vdvAQKF4TzbZiE2xTrPSOiPVusSXlEZrWzHPaaQ7gUlUZ2_iEgkHSeihZItvo3zgW0o5Bvy3ZlTpgUJpevCm5RWwcDfCXH5Y/s1600/on4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYQvR54vJ-_clflUPCakGPJ4Jll54Hkz8nYGgk1kMKRH1vdvAQKF4TzbZiE2xTrPSOiPVusSXlEZrWzHPaaQ7gUlUZ2_iEgkHSeihZItvo3zgW0o5Bvy3ZlTpgUJpevCm5RWwcDfCXH5Y/s400/on4.png" width="400" /></a></div>
Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-48951935965820434652016-06-23T11:31:00.000+02:002016-06-23T13:51:14.721+02:00"Cień gejszy" Anna Klejzerowicz<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/93000/93296/352x500.jpg?_ga=1.204038608.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/93000/93296/352x500.jpg?_ga=1.204038608.1969201051.1424635955" height="320" width="198" /></a></div>
<b>data wydania: </b>2011<br />
<b>liczba stron: </b>252<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Miłość, sztuka, pieniądze i śmierć splatają się w fascynującą fabułę powieści Anny Klejzerowicz.Spokojne życie znanego gdańskiego dziennikarza – Emila Żądło – zostaje zakłócone: okazuje się, że ktoś podszywa się pod niego na licznych forach internetowych. Zostawiane komentarze dotyczą zagadkowych japońskich drzeworytów. Zaintrygowany sprawą Żądło rozpoczyna prywatne śledztwo.<br /><br />Choć akcja powieści rozgrywa się w dzisiejszym Gdańsku, czuć w niej niewątpliwie powiew Dalekiego Wschodu. Jaki związek z morderstwami popełnianymi w polskim mieście ma historia drzeworytów? Dziennikarz, w towarzystwie swojej ukochanej Marty, próbuje rozwiązać tajemnicę, której korzenie sięgają Japonii początków XX wieku. Oboje odkrywają przy tym piękną, ale burzliwą historię miłosną, której echo wciąż pobrzmiewa, mimo upływu lat…<br /><br />„Cień gejszy” w fascynujący sposób wiedzie nas przez historię i współczesność, odkrywając sekrety miłości i sztuki. Powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, przez co zainteresuje zarówno miłośników kryminałów, jak i romantycznych historii. </i></span>"<b> </b><br />
<br />
Anna Klejzerowicz to pisarka pochodząca z Gdańska, tam też toczy się akcja jej powieści. <i><b>Cień gejszy </b></i>to drugi tom cyklu o Emilu Żądło, dziennikarzu z tegoż miasta. Jak na razie cykl liczy sobie 3 książki, a w tym roku wydana zostanie kolejna.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulRhKFOR5NFOxfgy2Gg4H9na9J22pY2epbQind0R2OGia1EW-bwNa1R2vx2-fCQS7vs4vNdlSer_eqvn-Po4u3lsfvm2HeBqA9b58Ru4o6bTy-C50-jSfllUVBzqJfz_aWnMON19Vifs/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="121" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulRhKFOR5NFOxfgy2Gg4H9na9J22pY2epbQind0R2OGia1EW-bwNa1R2vx2-fCQS7vs4vNdlSer_eqvn-Po4u3lsfvm2HeBqA9b58Ru4o6bTy-C50-jSfllUVBzqJfz_aWnMON19Vifs/s320/1.png" width="320" /></a></div>
Ta okładka <i><b>Cienia gejszy </b></i>bardzo mi się podoba, jednak ta która pasuje do cyklu też jest bardzo ładna, najładniejsza ze wszystkich.<br />
<br />
W Gdańsku dochodzi do morderstwa wykładowcy. Następnie umiera jego kochanek, który tuż przed śmiercią stara się nawiązać kontakt z naszym bohaterem- Emilem. W jakiś sposób z obecnymi wydarzeniami powiązane są japońskie drzeworyty pochodzące z 1905 roku. Nikt nie wie dlaczego mordercom tak na nich zależy, wydają się takie niepozorne...<br />
<br />
Wątek kryminalny sam w sobie może nie jest zbyt wyrafinowany, nie jest jakoś szczególnie poprowadzony, ale autorka utrzymała praktycznie przez cały czas moje zainteresowanie. Historia drzeworytów zawładnęła moim umysłem. Ponadto zawiera w sobie ziarno prawdy, co bardzo sobie cenię. Anna Klejzerowicz na końcu książki pokrótce odmalowała rys historyczny, dzięki czemu wiemy co jest fikcją, a co wydarzyło się naprawdę. <br />
<br />
<br />
Bohaterowie są dość płascy i ciężko ich poznać czy polubić. Z początku
myślałam, że to dlatego iż czytam książkę ze środka cyklu. Jednak doszłam do wniosku, iż to
głównie przez to, że akcja była opisywana jedynie kiedy "śledztwo"
ruszyło do przodu, nie mieliśmy jako tako wglądu w ich życie prywatne.
Dodatkowo byli jakby opisywani<br />
z rezerwą. Autorka skupiła się
praktycznie tylko na akcji i wyglądzie postaci, mało jest scen z życia
prywatnego.<br />
<br />
Myślę, że warto ją przeczytać, zwłaszcza że to krótka książka, którą bardzo szybko się pochłania. Doskonały przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi lekturami. Ciekawa historia maskuje wspominane niedoskonałości. Ogólnie jest to prosta książka z nutką "egzotyki" i tajemnicy, które dodają jej smaku. Na pewno będę dobrze wspominać jej lekturę i ciekawa jestem pozostałych części cyklu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-73436927992930209932016-06-20T08:00:00.000+02:002016-06-20T08:54:43.873+02:00"Próba kwiatów" Jay Lake<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/99000/99164/352x500.jpg?_ga=1.208749906.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/99000/99164/352x500.jpg?_ga=1.208749906.1969201051.1424635955" height="320" width="207" /></a><b>tytuł oryginału:</b> Trial of Flowers<br />
<b>tłumaczenie:</b> Robert Waliś<br />
<b>data wydania:</b> 2011<br />
<b>data wydania oryginału:</b> 2006<br />
<b>liczba stron:</b> 488 <br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;">"Próba Kwiatów”, powieść napisana przez Jaya Lake’a, zdobywcę nagrody imienia Johna W. Campbella, umożliwia nam zwiedzanie Nieprzemijającego Miasta, w którym nocami strach mieszkańców wzbudzają dawno uśpieni bogowie, a armie najeźdźców ścigają się z nadciągającymi śniegami, by rozpocząć oblężenie murów. Tajemny mistrz Nieprzemijającego Miasta, a zarazem następca opustoszałego tronu, znika z zamkniętej komnaty, gdy miejska polityka obiera śmiercionośny kurs w obliczu starań o odbudowanie dawnego imperium.<br />Miejskie karły, zniekształcone za sprawą dzieciństwa spędzanego w ciasnych skrzyniach, są zaniepokojone. Bidżaz Karzeł, przywódca frakcji Zaszytych, zmaga się z prześladowaniami. Jason Zarządca, przyjaciel i uczeń zaginionego mistrza, stara się utrzymać równowagę pod nieobecność swojego przewodnika. Imago z Lockwood walczy o przywrócenie stanowiska Burmistrza, usiłując zawrócić Nieprzemijające Miasto z drogi wiodącej ku zniszczeniu.<br />Ta trójka musi wznieść się poza dzielące ich różnice, by zażegnać niebezpieczeństwo grożące Miastu. Oto dekadencka miejska fantastyka utrzymana w klimacie „Dworca Perdido”, „Miasta szaleńców i świętych” oraz „Akwaforty”. „Próba Kwiatów” pokazuje, dlaczego Jaya Lake’a uznaje się za jeden z największych talentów w dziedzinie literatury fantastycznej.</span>"<br />
<br />
<br />
Jay Lake to amerykański pisarz science fiction, jego <i><b>Próba kwiatów</b></i> jest pierwszą częścią niedokończonej trylogii <i>City Imperishable</i>. Niestety zmarł zanim ją zakończył, napisał jeszcze drugą część, <i>Madness of Flowers</i>, jednak nie została ona wydana w Polsce. Ciekawi czy chciałabym po nią sięgnąć? <br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>W migoczącym świetle lampy (...) zobaczył, że ściany pomieszczenia tworzy mozaika elementów architektonicznych, zupełnie jakby jakiś demon połknął miasto, po czym zwymiotował nim pod ziemią. </i></blockquote>
Nieprzemijające Miasto. Miasto, którego architektura nie zachwyca- jest to zapewne najbrzydsze miasto<br />
w historii literatury. Miasto, w którym powinien rządzić Imperator, tymczasem pod jego nieobecność władzę sprawują dwie organizacje, przynajmniej oficjalnie... Nieprzemijające Miasto jest Domem, jest głęboko zakorzenione<br />
w sercach jego mieszkańców, mimo wszystkich jego wad. To dom ludzi i karłów. To siedlisko stu siedemdziesięciu ośmiu bogów. To Miasto, o którym nie zapomnicie.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Brama Mydlana była architektonicznym potworkiem. Imago kiedyś dowiedział się, że stanowiła część pierwotnych fortyfikacji Nieprzemijającego Miasta, starszych od niego samego. (...)</i><br />
<i>Jakikolwiek był jej początek (...) Brama Mydlana rozrastała się w kolejnych wiekach historii Miasta.</i><br />
<i>(...) Prawdziwą chlubą- bądź przekleństwem, w zależności od gustu- Bramy Mydlanej była wielopoziomowa budowla, która wznosiła się ponad krętymi ścianami osłonowymi fortecy. Po wielu wiekach rozbudowy górne poziomy, podtrzymywane przez wsporniki, niepokojąco wystawały poza mury. Stanowiły mieszankę pomysłów inżynieryjnych kolejnych pokoleń. </i><br />
<i>(...) Przystrojono ją rokokową architekturą, która stanowiła torturę dla oczu. Być może kiedyś mury<br />i wieże spełniały funkcje obronne, jednak już dawno przykryły je niezliczone architektoniczne straszydła.</i></blockquote>
O <i><b>Próbie kwiatów </b></i>też nie sposób zapomnieć. Jest to brudna, brudna książka, brutalna. Nie obchodzi się dobrze nawet z jednym z głównych bohaterów, który jest ciągle poniewierany, praktycznie od początku.<br />
Bohaterów mamy trzech: Jasona zarządcę, Imago z Lockwood oraz Bidżaza karła. Ich zadaniem jest uratować Nieprzemijające Miasto przed <i>noumenalnymi </i>(widmowymi, demonicznymi) istotami, a także przed wrogą armią mającą lada moment pojawić się przed murami.<br />
<br />
Jay Lake miał bardzo dobry pomysł na książkę. Podobał mi się także świat przez niego wykreowany. Oto mamy Miasto i brutalną rzeczywistość- ani w nim, ani w życiu Imago, Jasona i Bidżaza nie jest kolorowo, nastały bowiem trudne czasy. Sama idea książki <span style="color: red;">(uwaga spoilery)</span> opiera się na tym, że Nieprzemijającym Miastem mają zawładnąć Starzy Bogowie, ktoś ich przyzywa odprawiając rytuały, a sami mieszkańcy dają im siłę poprzez... karnawały i różne tym podobne uroczystości. <span style="color: red;">(koniec spoilerów)</span><br />
Jednak autor nie kupił mnie zupełnie. Pomysł był dobry, ale wykonanie mnie nie urzekło. To samo z bohaterami. Nie przejmowałam się ich losem ani przez chwilę, zarówno oni, jak i akcja niezbyt mnie zajmowali. W zasadzie męczyłam tę książkę... Ostatnie strony przeczytałam tak <i>na niby</i>... To co miało wywoływać niepokój i zaciekawienie<br />
z mojej perspektywy było komiczne.<br />
<br />
Co jest nie tak z <i><b>Próbą kwiatów</b></i>? W zasadzie sama nie wiem. Przede wszystkim po prostu nie zaskoczyło. Lake mnie nie zainteresował, sposób prowadzenia akcji mnie nie porwał, nie potrafiłam się na niej za bardzo skoncentrować, nie potrafiłabym jej docenić, gdybym nie starała się być obiektywna. Również styl pisania mi przeszkadzał, momentami nie za bardzo rozumiałam bohaterów. Postacie, a przynajmniej te trzy główne, bo reszta jest pominięta, też jakoś nie dawały się lubić, miałam do nich zupełnie obojętny stosunek. Miałam też wrażenie jakby autor chciał zmieścić bardzo dużo wydarzeń, więc nie przejmował się szczegółami, jak np. wątki czy postacie poboczne. <i><b>Próba kwiatów</b></i> nie stroni od opisów miasta czy przemyśleń, jednak akcja jest dość mocno skoncentrowana na tych (niemal) pięciuset stronach. Choć postacie są wykreowane dość dobrze, i jak wspominałam są zamieszczone ich przemyślenia, to raczej są to kalkulacje dotyczące obecnych wydarzeń. Nie brakuje wspomnień, które dodają im nieco smaczku jednak to jest w jakiś sposób niepełne, tak naprawdę trochę tego za mało, aby poznać bohaterów. Brakło emocji zarówno podczas czytania, jak i w książce.<br />
<br />
Podejrzewam, że nie tylko ja tak źle zareagowałam na <b><i>Próbę</i></b>, bowiem druga część nie została jeszcze wydana (i raczej nie zostanie, bo od premiery minęło już 5 lat). Choć być może nie miało na to wpływu to jak została przyjęta w Polsce. Zdecydowanie nie mam zamiaru czytać kontynuacji, a książki<i><b> </b></i>oczywiście nie polecam.<br />
<br />
Dodatkowo okładka to jak dla mnie taki potworek i to w negatywnym sensie. Jak się patrzy na miniaturkę w Internecie lub spojrzy na nią pobieżnie to ok, jest dziwna, ale ma jakiś klimat, jednak po przyjrzeniu się to po prostu okładkowy koszmar.<br />
Nasuwały mi się też czasem skojarzenia z... Pieśnią Lodu i Ognia Martina... Wiem, że to może się wydawać śmieszne, ale jak się widzi hasła: mała rada, ostry tron (czy jakoś tak), potwory nadchodzące zimą i kilka innych (jak na przykład zupełnie niepotrzebna wzmianka o kazirodztwie)... I mam jedno pytanie: po co to? Rzeczy, które można by nazwać inaczej i skojarzeń by nie było. Aczkolwiek może to wina tłumaczenia, a faktycznie ta zima była potrzebna. Jednak całość złożyła się w dosyć dziwny obraz.Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-59867968436692756482016-06-19T11:28:00.002+02:002016-06-19T11:28:11.808+02:00"Ulica Nadbrzeżna", "Cudowny czwartek" John Steinbeck i "Ulica Nadbrzeżna" David S. Ward<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/155000/155074/352x500.jpg?_ga=1.42157413.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/155000/155074/352x500.jpg?_ga=1.42157413.1969201051.1424635955" height="400" width="266" /></a></div>
<b>tytuł oryginału: </b>Cannery Row, Sweet Thursday<br />
<b>tłumaczenie:</b> Krzysztof Obłucki, Adam Kaska<br />
<b>data wydania:</b> 2012<b><br /></b><br />
<b>data wydania oryginału </b><b><b>(Ulica Nadbrzeżna)</b>: </b>1945<br />
<b><b>data wydania oryginału </b></b><b><b><b><b>(Cudowny czwartek)</b></b>: </b></b>1954<b><br /></b><br />
<b>liczba stron:</b> 584<br />
<b>opis:</b><br />
"<span style="font-size: x-small;"><i>Ulica Nadbrzeżna położona w ubogiej dzielnicy portowego miasta Monterey jest domem „dziwek, alfonsów, szulerów”, ale wystarczy spojrzeć z innej perspektywy, by uznać, że to „święte, aniołowie, męczennicy i błogosławieni”. Wśród nich żyją Henry, malarz zbierający kawałki drewna, by zbudować łódź, Lee Chong – właściciel niewielkiego sklepu, w którym jest wszystko, i Doktor z laboratorium biologicznego, doglądający chorych i leczący nieszczęśliwe dusze.</i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>To zaledwie kilka budynków, ale ludzie i historie, które skrywa ulica, emanują miłością, ciepłem, zrozumieniem i przywracają wiarę w proste wartości.</i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>„Cudowny Czwartek” opisuje losy tych samych i nowych mieszkańców dzielnicy tuż po drugiej wojnie światowej.</i></span>"<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
John Steinbeck to jeden z najsłynniejszych amerykańskich pisarzy, laureat literackiej Nagrody Nobla "<i>za „realistyczny i poetycki dar, połączony z subtelnym humorem i ostrym widzeniem spraw społecznych”</i>"<sup>1</sup><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--> i Pulitzera. Od pierwszego spotkania zachwycił mnie swoją najsłynniejszą powieścią <i>Na wschód od Edenu</i>. Moje późniejsze spotkania z jego twórczością nie były już tak udane. Książki chociaż dobre (no może poza jedną) nie były już takim strzałem w dziesiątkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWdrvorwSCOjF-u9V2g3gg4DMkbqI1LxctBssADiMc6-qBZs12LagafQge3dLsHFwrY8L7Jx1WLW90SG5uEmX_Yr5Sxoway_HOaZ_8tLgW0vodhVPgcogY_tCNOWkCyCWdM2PR3evxOLQ/s400/3.png" width="367" />2</div>
<i><b> Ulica Nadbrzeżna</b></i> oraz <i><b>Cudowny czwartek</b></i> są zaliczane do tzw. trylogii o Monterey, pierwsza to <i>Tortilla Flat </i>(opisywana przeze mnie dwa razy). Tematyka jest zbliżona, książki są bardzo do siebie podobne. Steinbeck znów opisuje życie "ludzi marginesu", znowu czytamy o wesołej gromadce pijaków, ale nie tylko. Śledzimy także losy między innymi mieszkańców (a raczej mieszkanek) burdelu oraz pewnego Doktora, który tak naprawdę doktorem nie jest.<br />
<br />
<i><b> </b></i>Te dwie powieści Steinbecka są lekkie i szybko się je czyta. Znalazłam w nich mniej aluzji niż w <i>Tortilla Flat</i>, <br />
a więcej komedii. Są to opowiastki, które jednocześnie bawią i zawierają w sobie trochę prawdy o życiu i ludziach, czasem gorzkiej.<br />
Ja sama czytałam je w kolejności powstania (<i>Tortilla Flat</i>-><i><b>Ulica Nabrzeżna</b></i>-><i><b>Cudowny czwartek</b></i>), ale można pominąć <i>Tortilla Flat</i>. Natomiast nie zalecam czytania najpierw <i><b>Cudownego czwartku</b></i>, ponieważ to kontynuacja <i><b>Ulicy</b></i>.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Jak zrobiłem coś dobrego, zawsze się jakoś popsuło. Jak dałem jej prezent, zawsze było z tym coś nie w porządku. Miała tylko przykrości przeze mnie. Nie mogła tego dłużej wytrzymać. To samo było wszędzie, póki nie zostałem błaznem. Nie potrafię nic innego robić, tylko być błaznem. Żeby ludzie się śmieli.</i></blockquote>
<i><b> </b></i>Steinbeck pisze o ludziach, którym niewiele do szczęścia potrzeba. Którzy są tacy jak my. Są dość ubodzy, często nieudolni, mają wiele wad, przez innych są określani jako margines społeczeństwa, biedota. Ale czy oni się tym przejmują? Są szczęśliwi z tym co mają. Żyją blisko natury.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcORi4qoFLLw8zH_krbt6-4wpzuLO48xQpKkDp6kKa4qDuOFhkiZMC5-3AS-kqgTpWYrs2rL_jHIEsDh_E5jD80IgI7UB-pyhC1CpcP8l_FuiIBbtVKqqtw-K9IiR_z9UdvZ1Hr2dwj34/s400/2.png" width="375" />2</div>
Fakt, to jest sielanka. Dość nierealna. Ale... Czasem człowiek potrzebuje takiej książki.<br />
<br />
<i><b>Ulicę Nadbrzeżną </b></i>czytało mi się średnio. Początkowo mi się podobało, ale wkrótce mnie znużyła (<i>lekka książka, a jednak znużyła...</i>). Natomiast <i><b>Cudowny czwartek </b></i>zdecydowanie bardziej mi się spodobał, bardzo polubiłam postać Doktora, a że ta część traktuje głównie o nim, całość przeczytałam z zaciekawieniem. Ta książka jest chyba największym czytadłem z całej trylogii o Monterey i jest najzabawniejsza z nich wszystkich. W zasadzie cała fabuła opiera się na perypetiach miłosnych i swataniu. Doktor choć jest najbardziej "zamożnym" i poważanym człowiekiem, choć z pozoru ma wszystko i prowadzi wygodne życie, odczuwa jakąś pustkę, czegoś mu brak. Ten problem może dotyczyć wielu z nas, dlatego nietrudno się z nim utożsamić.<br />
<br />
Piszę o tych utworach dość lekceważąco, mimo że, jak to u Steinbecka, pewne przesłanie oczywiście jest <br />
w nich zawarte. Dodatkowo klimat jaki wyczarował zasługuje na wzmiankę. Momentami czułam jakbym sama mieszkała w nadmorskiej miejscowości, jakbym sama przechadzała się po plaży. To ja słyszałam gwar ulicy Nadbrzeżnej i czułam zapach sosnowego lasu. <br />
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgobF05-tOqA_-KnL_cTP5NsUGNmAaqZVQuFfshG7rpZnCXepn2irg0CFeWFCKUNpYReCtaQzYTc7PCLz-RDxuSuj11ruRw1qM9FLrtit_RMpTwx-IuBV1gtxZXeWcS6R3A795qtNsICEc/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgobF05-tOqA_-KnL_cTP5NsUGNmAaqZVQuFfshG7rpZnCXepn2irg0CFeWFCKUNpYReCtaQzYTc7PCLz-RDxuSuj11ruRw1qM9FLrtit_RMpTwx-IuBV1gtxZXeWcS6R3A795qtNsICEc/s400/4.png" width="327" /></a>2</div>
<br />
Czy polecam? W zasadzie tak, nawet jeżeli któraś z tych książek (bo nie musicie przecież czytać od razu tego wydania) nie do końca się spodoba to czyta się je na tyle lekko, że nie sposób żałować zmarnowanego czasu. Nie jest to najambitniejsza lektura, nie oczekujcie zachwytów, możecie co najwyżej oczekiwać lekkiej książki na dobrym poziomie. To bardzo dobry wybór jeśli chodzi o lektury na wakacje.<br />
<br />
<br />
Pisałam o tym przy okazji innego zbioru książek, ale się powtórzę- BŁĘDY! To jest książka z największą ilością błędów jaką kiedykolwiek czytałam. Wydanie piękne, ale coś tu nie gra...<br />
<br />
<br />
1. źródło cytatu: https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Steinbeck<br />
2. kryptoreklama <a href="https://www.instagram.com/elektro_lit/">Instagrama</a> ^^<br />
<br />
<br />
<a href="http://1.fwcdn.pl/po/44/41/4441/7465334.3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/po/44/41/4441/7465334.3.jpg" height="320" width="209" /></a><b>Czas trwania: </b>2 godz.<br />
<b>Premiera świat: </b>12 lutego 1982<br />
<br />
<br />
<br />
Zaczynam od rzeczy oczywiście najważniejszej :) Ten film to dość wierna ekranizacja książek. Czerpie głównie z fabuły <i><b>Cudownego czwartku</b></i>. Oczywiście wiele wątków pomija i skupia się głównie na owym miłosnym. Bardzo spodobał mi się wątek dodany, czyli ten z jasnowidzem, urozmaicił fabułę w subtelny sposób, fani Steinbecka powinni jedynie być zadowoleni, że filmowcy ich czymś zaskoczyli!<br />
<br />
Film ma specyficzny klimat, wszystko jest utrzymane w dość zabawnym tonie. Nie wiem czy spodobał by mi się gdybym nie czytała książek, zapewne mniej.<br />
<br />
Niemniej historia jest dość dobrze przedstawiona, film raczej bawi i odpręża niż zmusza do refleksji. Wątek Suzy jest przedstawiony bardziej dosadnie, możliwe, że z powodu innych czasów w jakich był nakręcony.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5bqs7wUe_mJRAaGd-tC2RUgCA8ZvNB-SfZ20xuismC4iG024MQ1IG5kZAIxknSMF31ifn6m2X74qeE1VIYc6zDwod8X3qEB5HSvrjsSU4Pl6R-9EjftYBtQhmUJfuEsNlnhZvUI_0vX0/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5bqs7wUe_mJRAaGd-tC2RUgCA8ZvNB-SfZ20xuismC4iG024MQ1IG5kZAIxknSMF31ifn6m2X74qeE1VIYc6zDwod8X3qEB5HSvrjsSU4Pl6R-9EjftYBtQhmUJfuEsNlnhZvUI_0vX0/s400/3.png" width="400" /></a></div>
<br />
Bardzo spodobała mi się gra Debry Winger, nie dość, że była prześliczna to jeszcze zagrała Suzy właśnie tak jak trzeba- z pazurem. Oddała jej charakterek znakomicie. Jakoś nieszczególnie zapadła mi w pamięci kreacja Nicka Nolte'a, raczej został przyćmiony przez Winger.<br />
<br />
Niekoniecznie poleciłabym <i><b>Ulicę Nadbrzeżną </b></i>komuś kto nie czytał książek. Chociaż... może warto spróbować :)Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-75622244306115162152016-05-27T16:00:00.000+02:002016-05-27T16:00:18.356+02:00"Kamienna Ćma" Paweł Matuszek<br />
<b>data wydania:</b> 2011<br />
<b>liczba stron:</b> 208<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/103000/103441/352x500.jpg?_ga=1.33048318.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/103000/103441/352x500.jpg?_ga=1.33048318.1969201051.1424635955" /></a></div>
<b>opis: </b><br />
" <i><span style="font-size: x-small;">W szarej wieży na pustkowiu mieszka Beddeos, człowiek, który nie wie, jak się tam znalazł, i nie pamięta, co robił i kim był, zanim trafił do tego miejsca. Wraz z Tyfonem, mechanicznym pomocnikiem, próbuje przeżyć w tych niegościnnych stronach i szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania. Jednakże splot dziwnych wydarzeń i spotkań z niezwykłymi istotami sprawi, że tajemnice powoli same zaczną się wyjaśniać. Ale czy Beddeos rzeczywiście jest gotów zmierzyć się ze swoją przeszłością i z tym, co kryje się głębiej, w bezdennej otchłani umysłu – prawdą o jego człowieczeństwie i świecie, w którym żyje?<br /> Paweł Matuszek czerpie pełnymi garściami z imaginarium fantastyki, ale pozostaje twórcą całkowicie odrębnym. Bawi się akcesoriami gatunku – zaginionymi rasami, postapokalitycznymi światami, tajemniczymi artefaktami, maszynami ożywianymi mocą umysłu – mnożąc zastawione na czytelnika pułapki. Bo “Kamienna Ćma” nie jest zwykłą baśnią inicjacyjną, mimo że mamy tu zagadkowego bohatera, który wyrusza na poszukiwanie swojej tożsamości. Im bardziej bohater zanurza się w świat, oryginalny, bogaty i wielowarstwowy, tym wyraźniej odsłaniają się kolejne warstwy złudzeń. Złudzeń bohatera, który będzie musiał zakwestionować własne wyobrażenia, i złudzeń czytelnika, który przywykł do epickich konfliktów, walk i wędrówek. Tymczasem Matuszek zaciera w “Kamiennej Ćmie” granicę pomiędzy światem i bohaterem. Nie dekoduje rzeczywistości, nie wyjawia czytelnikowi rządzących nią praw, ale wciąga go w fascynującą, symboliczną opowieść o zmianie, o poznaniu i samoświadomości.</span><b><i></i></b></i><span style="font-size: x-small;">"</span><br />
<br />
<br />
<i><b><i> </i></b></i>Opisanie wrażeń po lekturze książki Pawła Matuszka było niemal równie ciężkie co jej lektura... <i><b>Kamienna Ćma </b></i>to debiut byłego redaktora znanych pism fantastycznych (Nowa Fantastyka oraz Fantasy&Science Fiction (edycja polska)). Słyszałam o niej wiele dobrego, słyszałam, że dość trudna, więc trochę ociągałam się z sięgnięciem po nią, ale w końcu posiadam ją w swoich zbiorach i kiedyś musiał nadejść ten czas. Niestety dla mnie okazała się sporym rozczarowaniem.<br />
<br />
<i> </i>Początek historii był intrygujący. Autor wykreował całkiem nowy, ciekawy świat, poznajemy strażnika zamieszkującego wieżę, który nie wie kim jest i skąd się tam wziął. Towarzyszy mu tylko robot, Tyfon, i od czasu do czasu odwiedzają wędrowcy, aby uzupełnić zapas wody i otrzymać glejt. Strażnik, Beddeos, pilnuje terenu wymarłego cesarstwa, istoty które spotyka nie są ludźmi.<br />
<br />
<i> </i>Początek książki to niepokój, który odczuwamy wraz z strażnikiem i zaciekawienie. Do momentu trafienia do Kolektywu Raziri czytałam z ciekawością. Niestety od tego momentu jest źle, bardzo źle, czytałam byle to już skończyć, ostatnie 60 stron już baaardzo nieuważnie. Nie pomagał mi także główny bohater, który jest kreowany na wybrańca, niby bystry, ale w dialogach okazuje się, że niespecjalnie tą bystrością grzeszy.<br />
<br />
<i> </i>Rozpatrzmy dwie kwestie, na których można się skupić oceniając jakąkolwiek książkę. Pierwsza to akcja powieści, co było z nią nie tak? Od wspomnianego wcześniej momentu schemat jest ten sam- Beddeos gdzieś się przenosi i wszystko ROBI SIĘ SAMO. On tylko musi "dać myślom płynąć" i PYK, dzieje się to co trzeba. Nie można powiedzieć by pojawienie się jakichś przeciwności było zwrotem akcji, bo i tak stanie się to co trzeba.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i> Beddeos nie musiał już dociekać zasadności swoich działań. Był zbiorem tańczących mocy, pozostających w spontanicznej równowadze. Gdy próbował je zawłaszczyć, narzucić im kontrolę <br />i koncepcyjny porządek, natychmiast się buntowały, wchodziły sobie w drogę, stawały się źródłem pomieszania. Jednakże, gdy całkowicie zaniechał wysiłków, zapomniał o celu i pozwolił im tańczyć...<br /> Usiadł ze skrzyżowanymi nogami. Czuł błogi przepływ. Był błogim przepływem. </i></blockquote>
<i> </i>Nie mamy także za bardzo wglądu w rozważania głównego bohatera, choć to z jego punktu widzenia prowadzona jest akcja (narrator jest w formie trzecioosobowej, jednak zna myśli i uczucia tylko Beddeosa). Czytelnikowi nie dane jest za długo rozważać nad daną sytuacją, bo i bohater nie musi długo się nad czymkolwiek zastanawiać. SAMO SIĘ ROBI. (chciałabym, żeby moja forma się tak sama robiła ;) ) <br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Ale błysk rozumienia w ułamku sekundy połączył wiedzę i działanie. Beddeos przestał się bronić przed huraganem poplątanych myśli. Rozluźnił się. Niech płyną!<br />Od razu wiedział co robić.</i></blockquote>
Wszystko jasne!<br />
Rozumiem, że pewne "braki" w fabule nawiązują do drugiej kwestii, którą poruszę, jednak chciałam zaznaczyć jak ja to widzę. Być może prostota fabuły była takim drogowskazem, aby nie skupiać się na niej, jednak dość mnie irytowała taka konstrukcja i musiałam o tym napisać. <br />
<br />
<i> </i>Druga kwestia to przemyślenia. O ile poszukiwanie siebie to jest dobry motyw, o tyle mało tego widzę w <i><b>Kamiennej ćmie</b></i>. Trochę boję się to pisać, bo to książka polskiego autora, ale... Dla mnie to bełkot. Lęk przed napisaniem tego budzi także to, że jestem jedną z nielicznych osób z blogosfery, którym ta książka się nie spodobała. Ale cóż, jestem zwykłym czytelnikiem i z takiej perspektywy przedstawiam swoje wrażenia z lektury i nie mam zamiaru kłamać.<br />
Mało miałam do tej pory do czynienia z science-fiction, ba, czytałam w sumie tylko Lema. Ale Lem to zupełnie inna bajka. Czasem miałam wrażenie jakby autor chciał coś przekazać, ale stwierdzał jednak, że to wiedza tajemna, tak po prostu się nie da i w ogóle to DOMYŚLCIE SIĘ. Momentami mógłby pisać po chińsku, efekt byłby ten sam. Z mojego punktu widzenia odbiór utrudnia cała masa niedomówień i dziwna atmosfera wykreowana przez autora.<br />
Podrzucam jednak recenzję tej książki napisaną przez krytyka literackiego: http://www.fandsf.pl/krytyka-walewski-2/<br />
Szczerze powiem, że lepiej mi się czytało recenzję niż omawiany tekst...Generalnie lepiej mi się czytało O tej książce.<br />
<br />
<i> </i>Jestem osobą, która bardzo ceni sobie książki, które niosą ze sobą materiał do przemyśleń i przemycają <br />
w swojej treści jakąś filozofię, dużo problemów do rozważenia. Uwielbiam kiedy po skończonej lekturze rozmyślam o przedstawionych problemach i nie mogę zabrać się za kolejną powieść, uwielbiam kiedy książka pobudza do myślenia, poszukiwania i dyskusji. Może jednak nie potrafię czytać takiego science-fiction? Nie wiem jakie potrafię, ale to jest dla mnie nie do przełknięcia. <i><b>Kamienna Ćma </b></i>zupełnie mnie do siebie nie przekonała, pozostawia tylko lekki zamęt w głowie i ulgę, że już ją skończyłam.Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6851626226482303615.post-39388452149684238212016-05-21T17:12:00.003+02:002016-06-08T08:50:07.386+02:00"Dom" Toni Morrison<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/196000/196882/210209-352x500.jpg?_ga=1.268069198.1969201051.1424635955" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/196000/196882/210209-352x500.jpg?_ga=1.268069198.1969201051.1424635955" height="320" width="225" /></a></div>
<b>tytuł oryginału: </b>Home<br />
<b>tłumaczenie: </b>Jolanta Kozak<br />
<b>data wydania:</b> 2013<br />
<b>data wydania oryginału: </b>2012<b><br />liczba stron:</b> 144<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Toni Morrison to autorka zupełnie mi nieznana, nawet ze słyszenia, mimo, że jest laureatką Nagrody Nobla <br />
(w 1993), a także wyróżniona Nagrodą Pulitzera za <i>Umiłowaną </i>(na podstawie tej książki nakręcono film o tym samym tytule (w oryginale, bo Polacy przetłumaczyli "Beloved" na "Pokochać") z Oprah Winfrey i Dannym Gloverem). Jak można przeczytać na wikipedii, a także na tylnej okładce <i><b>Domu</b></i>: <i>W uzasadnieniu decyzji <br />o przyznaniu pisarce Nagrody Nobla Szwedzka Akademia napisała: "W powieściach charakteryzujących się siłą wizji literackiej i poetyckich wartości Morrison przedstawia najważniejsze problemy amerykańskiej rzeczywistości".</i><br />
Jej książkę kupiłam z bardzo prozaicznego powodu- była tania. Prawdopodobnie też skusił mnie opis, ale raczej go nie czytajcie, chyba że szybko zapominacie.<br />
<br />
Skoro odradzam czytanie opisu wypada napisać coś od siebie. To dość trudne zadanie- jak tu zaciekawić czytelnika nie zdradzając za dużo z fabuły tak krótkiej książki?<br />
Głównym bohaterem <i><b>Domu </b></i>jest Frank, weteran wojny koreańskiej. Po powrocie do rasistowskiej Ameryki nie potrafi się odnaleźć, dręczą go wojenne wspomnienia, pamięć o zabitych kolegach. Swoje smutki topi w alkoholu, co, jak można się domyślić, nie kończy się dla niego dobrze. Jednocześnie Frank musi wyruszyć na ratunek swojej siostrze, która popadła w tarapaty. Nie wie tak naprawdę co jej jest, wie tylko, że bardzo z nią źle i go potrzebuje.<br />
<br />
<i><b> Dom</b></i> to książka przede wszystkim z klimatem. Autorka ma swój oryginalny styl, który spodobał mi się od początku. Sposób prowadzenia narracji i przedstawienia wydarzeń sprawia, że wczuwamy się w postać Franka <br />
i wydaje się ona bardzo autentyczna. Poza tym cała historia zaczyna się świetnie i jest bardzo dobrze napisana, ciągle utrzymywana jest odrobina tajemnicy. Tak naprawdę do końca książki dowiadujemy się czegoś nowego.<br />
<br />
Książka Toni Morrison porusza także wiele problemów. Oczywiście jednym z nich jest rasizm w Ameryce, trochę jest o wojnach, trochę o problemach rodzinnych. Dodatkowo główny wątek powieści jest sam w sobie jednym z motywów literackich- podróż Franka to nie tylko wyruszenie na ratunek siostrze, mężczyzna wyrusza w podróż <br />
"w głąb siebie". Generalnie wiele się w nim zmienia od czasu kiedy opuszcza swoje rodzinne miasteczko by wyruszyć na wojnę. Ważny jest także tytułowy dom. Kiedyś miejsce znienawidzone, od którego najlepiej uciec. <br />
W końcu jednak zmienia się spojrzenie bohaterów i jest to miejsce nie od którego się ucieka, a gdzie się wraca. Dające nadzieję.<br />
<br />
Mimo ogólnie pozytywnej recenzji uważam, że jest to zbyt krótka książka. Nie do końca jest tak jakbyśmy ujrzeli tylko skrawek historii, trochę inaczej. Nie mogę narzekać, że brak jej zakończenia, jednak całość... po prostu za krótka, jakby czegoś mi jednak brakowało. Po jej skończeniu czułam się jakoś niewyraźnie. <i><b>Dom </b></i>oceniam, więc jako taką średnią lekturę, jednak świadoma wszystkich jego plusów ;) Mimo to zdecydowanie jej nie odradzam, a sama chętnie sięgnę po inne książki Morrison. Snafuhttp://www.blogger.com/profile/15668880560494083350noreply@blogger.com2