28 lipca 2014

Krótko i na temat (6)

Miasteczko Winesburg. Obrazki z życia w stanie Ohio Sherwood Anderson
tytuł oryginału: Winesburg, Ohio: a group of tales of Ohio small town life
tłumaczenie: Jerzy Krzysztoń
data wydania oryginału: 1919
liczba stron: 128








        Na tę książkę natrafiłam całkiem przypadkiem- w filmie który oglądałam był cytat, który bardzo mi się spodobał, więc postanowiłam odszukać z jakiej był książki (co nie było takie proste, musiałam szukać na angielskich stronach, ale ostatecznie znalazłam i podzieliłam się tą wiedzą na filmwebie, także gdyby ktoś oglądał ten sam film to na pewno natrafi i na książkę :) ).
        Książka zawiera 25 rozdziałów, każdy z nich opowiada o innym mieszkańcu miasteczka Winesburg, a wszystkie te opowieści zazebiają się i niejako składają w całość. Nie będę tu przytaczać fabuły, nie ma to najmniejszego sensu. W każdym rozdziale poznajemy innego mieszkańca miasteczka, chociaż bodajże dwa czy trzy ostatnie poświęcone są w zasadzie postaci, która przewija się, choćby w niewielkim stopniu, w każdym.
        Podoba mi się sposób w jaki autor przedstawił mieszkańców małego miasteczka. Zazwyczaj spotykamy się z sielankowym obrazem wsi, gdzie mieszkają prości ludzie, taka jest większość. Tu natomiast każdy z nich ma swoje pragnienia, lęki i nadzieje, które równie dobrze mogliby mieć ludzie z "wielkiego miasta". Tylko większość z nich nie potrafi ich nazwać, uzmysłowić sobie, nie zastanawia się nad tęsknotą za niewiadomo czym.
        Ciężko byłoby mi polecić tę książkę konkretnej osobie, powiedziałabym, że jest dość specyficzna i nie do każdego trafi. Mnie się bardzo podobała, niby jest lekka, ale ciekawa i daje do myślenia, a przy tym momentami jest zabawna, ale też i smutna.





Wybór opowiadań Edgar Allan Poe

tłumaczenie, wybór: Sławomir Studniarz
wydawnictwo:
Świat Książki
data wydania:
25 kwietnia 2012
liczba stron:
367

 









 

            Edgar Allan Poe to klasyk, którego "wypada" znać, a znakomita większość osób choć trochę oczytanych przynajmniej o nim słyszała. Do tej pory miałam do czynienia jedynie z jednym jego opowiadaniem- Zabójstwo przy rue Morgue (które akurat jest w tym zbiorze). Choć nie przepadam za opowiadaniami i chyba jeszcze żadna książka mnie nie "przestraszyła", to Zabójstwo w postaci dobrze zrobionego audiobooka zrobiło na mnie wrażenie.
            W utworach Poe zdecydowanie da się odczuć mroczny klimat i to chyba największa zaleta tych opowiadań, a ponieważ pogoda się zrobiła iście jesienna czytało się je naprawdę przyjemnie. Niestety poza klimatem nie urzekły mnie jakoś szczególnie. Wydarzenia w nich opisane mogły szokować jakieś 150 lat temu, jednak teraz nie robią większego wrażenia. Także jego wywody o śmierci jakoś mnie nie ciekawiły, wręcz przeciwnie- omijałam te opowiadania.
            Opowiadania są trochę mało aktualne, bo już nie straszą, ale myślę, że mimo wszystko warto je przeczytać. Choćby miłośnicy powieści detektywistycznych powinni przeczytać Zabójstwo przy rue Morgue lub Skradziony list (znacznie słabszy od Zabójstwa), aby poznać pierwowzór Sherlocka Holmesa- Monsieur Dupina.
Wybór opowiadań to ładnie wydana książka (twarda oprawa, papier jest taki, że wydaje się ona znacznie starsza (pewnie jest na to jakieś fachowe określenie, ale ja się na tym nie znam :P)), dodatkowo jest całkiem ciekawe posłowie napisane przez tłumacza.




 Xavi. Barca moim życiem Xavier Hernandéz Creus, Javier Miguel
tytuł oryginału: Mi vida es el Barça
tłumaczenie: Barbara Bardadyn
wydawnictwo: Wydawnictwo Sine Qua Non
data wydania: 3 maja 2011
data wydania oryginału: 2009
liczba stron: 214











             Za biografiami (w tym przypadku autobiografiami :P) piłkarzy nie przepadam, nigdy nie miałam ochoty ich czytać, jednak ta mnie jakoś zainteresowała.
             Jeśli chodzi o plusy tej książki to dużym jest fakt, iż jest to autobiografia, zatem poznajemy jak najbardziej autentyczną relację piłkarskiej historii Xaviego (użyłam słowa historii, a nie kariery, bowiem Xavi opowiada nie tylko o grze w FCB, ale także o swoich pierwszych przeżyciach związanych z piłką nożną, w końcu z futbolówką przy nodze biegał już w wieku 3 lat :) ), to czym dla niego jest futbol i jak go postrzega, na dodatek mam wrażenie, że autor jest bardzo szczery, to się ceni. W pewnym momencie czułam się wręcz jakbym siedziała z Xavim przy kawie i słuchała jego opowieści.
             Jednak lekko mnie rozczarowała ta książka. Po pierwsze gdyby czcionka nie byłaby tak duża to pewnie miała by niewiele ponad 100 stron. Poza tym sama nie wiem czemu, ale liczyłam na jakieś zabawne anegdotki, a było ich niewiele. Na dodatek pod koniec następują swoiste peany na cześć kilku kolegów z drużyny. Wcale się im nie dziwię, bo sama cenię większość z tych zawodników, ale jakoś tak znudziły mnie te utarte i podobne do siebie opinie.

Czy polecam? Chyba tylko zagorzałym fanom FC Barcelony.

07 lipca 2014

"Wielki Marsz" Stephen King

 Czułam dumę kiedy zaliczyłam pierwszą naprawdę ciężką sesję w moim życiu, a teraz znów czuję się wartościowym człowiekiem, bo przeczytałam książkę! Niezwłocznie dzielę się z wami wrażeniami :)
 (teraz pewnie nastąpi czas kiedy będę pożerać książki hurtowo, więc częściej będę tu cokolwiek publikować, jednak niestety od października znów będzie zastój i czytać będę, ale niekoniecznie to na co bym miała ochotę :d)



 tytuł oryginału: The Long Walk
 tłumaczenie: Paweł Korombel
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 2012
data wydania oryginału: 1979
liczba stron: 340












Stephen King został zaszufladkowany jako autor horrorów i jako taki jest kojarzony, nawet przez osoby nie czytające, ale jego fani, którzy przeczytali już naście książek z jego obszernej bibliografii doskonale zdają sobie sprawę z tego, że napisał wiele książek, które z horrorami wiele wspólnego nie mają. Wielki Marsz to taka właśnie książka (chociaż jakby się zastanaowić to jej bohaterowie przeżywają prawdziwy koszmar).

King roztacza przed nami wizję Stanów Zjednoczonych w niedalekiej przyszłości, choć niewiele się one różnią od czasów obecnych, to ludzie w tym świecie mają szczególny rodzaj rozrywki- Wielki Marsz, którego metę wyznacza miejsce śmierci przedostatniego z zawodników, a na podium staje tylko jeden z całej setki. Jednakże jakby się zastanowić King nie wymyślił niczego nowego, ludzie już mieli podobne rozrywki- jak słynne rzymskie igrzyska. Co ciekawe tu zawodnicy to ochotnicy, nie są niewolnikami (jak gladiatorzy). Powody dla których się zgłaszają są bardzo różne i poznajemy je w ciągu trwania akcji.

Można by pomyśleć, że książka jest nudna, no bo gdzie tu nieoczekiwane zwroty akcji, napięcie i emocje skoro z góry wiemy, że bohaterowie będą tylko maszerować. Ale to przecież twór Stephena Kinga. On potrafi budować napięcie, zaciekawić i sprawić, że ciężko przerwać lekturę. Abstrahuję od tego, że czytelnik zaciekawiony jest tym kto wygra (choć to jest akurat do przewidzenia). Wielki Marsz czyta się błyskawicznie i nie sposób inaczej, ale można by się przy kilku fragmentach zatrzymać i podumać, bowiem główny bohater co jakiś czas rozmyśla o śmierci i innych ważkich sprawach.

Myślę, że King świetnie oddał psychologię postaci i zachowanie zawodników. Jedyne co do czego mam jakieś wątpliwości to dystans przemierzony przez zawodników i to jak długo szli. Ciężko powiedzieć czy to fizycznie możliwe, choć z drugiej strony jeśli stawką w grze jest życie to człowiek, a raczej jego mózg i siła woli potrafią zrobić naprawdę wiele. Ale cóż to za życie po takim koszmarze?
Właśnie takie i wiele innych pytań pojawia się w trakcie czytania Wielkiego Marszu.

Szczerze powiem, że miło się zaskoczyłam jeśli chodzi o tę książkę. Wiele dzieł Kinga jest raczej takich do przeczytania w ramach rozrywki (czasem żeby się pobać), ale nie skłania do wielu refleksji, a Wielki Marsz to... Taka jedna wielka refleksja ;)
Książkę polecam!



A teraz "hejt" w stronę wydawnictwa: tak wielu błędów w dodruku, książce znanego autora, wydawanego wiele razy, jeszcze nigdy nie widziałam! To że pocket i tani to znaczy, że może się w nim znaleźć tyle błędów? Jestem zawiedziona, bo naprawdę lubię to wydawnictwo, a tu taka wtopa :/