tytuł oryginału: The Pastures of Heaven; Cup of Gold; To a God Unknown
tłumaczenie: Andrzej Nowicki, Irena Chodorowska, Franciszek Skomski
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 11 lipca 2013
data wydania oryginału: 1932; 1927; 1933
liczba stron: 800
Na początek poświęcę kilka słów wydaniu. Cała seria bardzo mi się podoba, okładki są ładne, ogólnie cieszy oko. Jednak nie bardzo rozumiem dlaczego w jednej książce zostały wydane aż trzy, myślę, że dwie pierwsze by wystarczyły. Grzbiet na szczęście mi się nie zniszczył, ale książka jest trochę nieporęczna kiedy się czyta z jednego prostego powodu- jest ciężka.
Dodam jeszcze, że dużym minusem wydania są liczne błędy, gdzieniegdzie brakuje nawet kropek. Błąd znajduje się nawet na stronie redakcyjnej… Nie czytałam jeszcze książki tak niestarannie wydanej (choć od strony graficznej bardzo ładnie, papier przyjemny, czcionka też). Najwięcej błędów jest w pierwszej książce, w ostatniej już najmniej- tyle ile czasem zdarza się w książkach.
Pastwiska niebieskie
Z Tortilla Flat, po tym jak ją po raz pierwszy raz przeczytałam, miałam ten sam problem co teraz- nie wiedziałam co o niej sądzić. Trudno było sklecić ją w całość, znaleźć w niej głębszy sens. Tu autor podjął się jeszcze trudniejszego zadania, a może to czytelnik się go podejmuje…
W każdym razie, w książce jest 12 rozdziałów każdy ma średnio 20 stron, opowiadają one o życiu wybranych mieszkańców Pastwisk Niebieskich. Na początku jest historia o tym jak to miejsce zostało odkryte przez ludzi, a na końcu jest swego rodzaju przepowiednia przyszłości Pastwisk.
Fabuła rozdziałów jest dość schematyczna, w zasadzie można wyodrębnić pewien wzór. Najpierw ktoś przybywa do tej urodzajnej doliny, jest zauroczony jej pięknem, a potem wszystko się wali, zmienia, szczęście znika. Jednak nie wiadomo jak się potoczyły dalsze losy tych bohaterów. Czasem to nieszczęście, które spotkało ich tuż przed opuszczeniem Pastwisk mogło odmienić ich życie w pozytywny sposób.
Co mi się nie podobało w Pastwiskach Niebieskich to właśnie te pourywane wątki. I sam fakt, że opowiadania są takie krótkie. Choć Steinbeck i tak sobie radzi lepiej niż wielu innych pisarzy, i nawet w tak krótkich objętościowo historiach potrafi zawrzeć dokładną charakterystykę bohaterów.
Klimat jaki Steinbeck potrafi roztoczyć i jego styl, który lubię nie potrafią jednak obronić tych pourywanych historii. Rozdziały kończą się a wraz z nimi zaczyna się nasza konsternacja i niespokojne pytania: To już? Koniec historii?
Nigdy nie miałem czasu pomyśleć. Zawsze były jakieś kłopoty i nad niczym nie mogłem się zastanowić. Gdybym zszedł w dół i został tam chociaż na krótko, miałbym czas na rozmyślania o wszystkim, co mnie spotkało w życiu. I może udałoby mi się znaleźć w tym jakiś sens. Może mógłbym zobaczyć to jako jedną całość, a nie jako niepowiązane ze sobą, niedokończone wątki.
Być może wyjdę teraz na ignorantkę, ale mnie tych historii nie udało się poskładać w całość ani znaleźć jakiegoś sensu. Owszem pewne przemyślenia, które zachowam dla siebie, miałam podczas lektury. Urzekł mnie klimat Pastwisk Niebieskich, całkiem przyjemnie spędziłam czas, ale jednak czuję niedosyt.
Ocena: 3/6
Złota Czara
Sens pierwszej przeczytanej książki Steinbecka (a było to Na wschód od Edenu) pojęłam od razu, z Tortilla Flat było troszkę gorzej, dopiero po drugim przeczytaniu wyklarowały mi się wrażenia jej dotyczące, Pastwiska niebieskie zdawały się go nie mieć za wiele, ot były miłą historyjką, która jednak skłaniała do pewnych przemyśleń. Ze Złotą Czarą jest trochę jak z Tortilla Flat, jednak ta powieść jest ciekawsza, nie przedstawia losów pijaczków z pewnej dzielnicy, a dzieje chłopca, który stał się sławnym i groźnym piratem.
W zasadzie książka jest o stawaniu się dorosłym i traceniu dziecka, które się miało w sobie, jest temu nawet poświęcona pewna rozmowa, którą dość dobrze zapamiętałam.
I choć zawsze doszukuję się u Steinbecka głębszych znaczeń to opowieść o piracie zdaje się być raczej historią czytaną bardziej dla rozrywki niż przemyśleń.
Choć Steinbeck to jednak Steinbeck, nie pisze on płaskich opowieści pozbawionych sensu. Henryk spełnia swoje marzenia, ale wciąż szuka czegoś nowego, jak to młody człowiek jest niezaspokojony. Wreszcie sięga po coś co wydaje się być doskonałe, jednak gorzko się rozczarowuje. To takie odbicie każdego życia na tym świecie, w końcu przychodzi moment, gdy człowiek gorzko się nim rozczarowuje. Światem i ludźmi, jego marzenia przestają mieć znaczenie, nie pragnie już tyle od życia, nie sięga po to co chce, a co innym wydaje się niemożliwe. Traci dziecko, które miał w sobie.
Ciekawe jest spojrzenie na Henryka z różnych stron. Niektórzy go kochają, podziwiają, inni nazywają głupcem, jego postać jest rozbudowana. On sam kłamie o swoich czynach, wraz z upływem czasu jego opowieści są coraz bardziej rozbudowane, chociażby historia jego miłości- im dalej tym bardziej jest romantyczna, ale w pewnym momencie też niewiarygodna. Nie jest to kolejna wyidealizowana postać literacka. Choć nieprawdopodobne są jego losy- do pewnego momentu udaje mu się absolutnie wszystko.
Złota Czara to ciekawa powieść, dość specyficzna jak na Steinbecka, który większość powieści umiejscawia w Ameryce. Poleciłabym chyba głównie fanom Steinbecka.
ocena: 4/6
Nieznanemu bogu
Nieznanemu bogu opowiada o farmerze, który przeniósł się w poszukiwaniu urodzajnej ziemi. Znalazł piękną dolinę, w której było dość miejsca, więc po pewnym czasie sprowadził swoich trzech braci wraz z rodzinami. Joseph, zanim zbudował swój dom, słyszał o tym, że dolinę jakiś czas temu nawiedziła susza, był jednak przekonany, że te czasy odeszły bezpowrotnie i że susza więcej nie zawita. Jak mogłaby zawitać do tak pięknej i urodzajnej doliny? Pory roku się zmieniały, bracia mieli w posiadaniu kilkaset akrów ziemi i wielkie stado bydła, nawiedzały ich mniejsze lub większe nieszczęścia, ale też radosne chwile. Joseph w rosnącym obok jego domu drzewie widział uosobienie swego ojca, który zmarł niedługo po jego wyjeździe, i składał mu "ofiary", rozmawiał z nim, traktował jak bożka i uważał, że dzięki niemu dolina jest żyzna i kiedy przychodzi pora pada deszcz.
Ta książka opowiada o czasach dawno zapomnianych, kiedy ludzie żyli w zgodzie z naturą, to ją uważali za najważniejszą część ich życia. I choć chrześcijaństwo już zaczęło się na tym kontynencie rozszerzać (jak zazwyczaj w większości nieproszone i niechciane), to jednak wielu ludzi pozostawało przy swoich starych obrządkach. Na początku powieści jedna z postaci opowiada o tym jak ludzie świętowali po suszy, kiedy spadł pierwszy od dawna deszcz, aż w końcu rozgonił ich ksiądz. Joseph nie uznaje żadnych religii oprócz swej własnej i całe jego życie toczy się wokół farmy i drzewa.
Podobało mi się przedstawienie braci Wayne. Każdy z nich miał odmienny charakter. Najbardziej tajemniczy był Joseph, Benjy był zapamiętałym pijakiem i, jakby mimo woli, kochankiem, Burton był bardzo religijny, natomiast Thomas najbardziej zżyty z naturą, bardziej rozumiał zwierzęta niż ludzi.
Nieznanemu bogu ma klimat typowy dla powieści Steinbecka, akcja toczy się jakby powoli, jednak nie zanudza czytelnika.
W tej akurat książce nie widzę ukrytych treści i odczytuję ją taką jaka jest, nie doszukując się w niej niczego więcej.
ocena: 4/6
Dobrze, że Złota Czara jest pomiędzy, bo to coś innego, jeśli chodzi o Steinbecka i jest dobrym "przerywnikiem". Całość czyta się dobrze, zdecydowanie polecam wszystkim fanom Steinbecka oraz osobom lubiącym takie specyficzne klimaty (głównie Ameryki XX wieku).
Za książkę serdecznie dziękuję serwisowi A-G-W oraz wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Cytaty:
Kiedy urodziła się Alicja, do domu Rekina zbiegło się całe stado kobiet, już składających usta go głośnego okrzyku: "Jakie piękne dziecko!". Ale gdy ujrzały, że dziecko jest naprawdę piękne, nie wiedziały, co powiedzieć. Te kobiece krzyki zachwytu mają na celu przekonanie młodych matek, że ohydne płazy, które tulą w swych ramionach, są, mimo wszystko, istotami ludzkimi i nie wyrosną na potwory; w tym jednym wypadku te okrzyki stracił swą rację. Na domiar złego Katarzyna spoglądała na swoje dziecko bez tego sztucznego zachwytu, jakim większość młodych matek łagodzi rozczarowanie. Gdy zobaczyła, że dziecko jest piękne, przelękła się i zaniepokoiła. Bała się, że za piękność Alicji trzeba będzie w przyszłości zapłacić.
Człowiek, poza zwykłą potrzebą, żeby żyć i rozmnażać się, pragnie też pozostawić po sobie jakiś ślad, jakiś dowód, że w ogóle istniał. Zostawia te ślady wyryte w drzewie lub w kamieniu, odciśnięte na życiu innych. (...) Życie jest takie nierealne. Wydaje mi się, że my sami poważnie wątpimy, czy istniejemy naprawdę. I wciąż staramy się tego dowieść.
Lubię noc. Ma w sobie więcej mocy niż dzień.
Steinbecka lubię, ale chyba skuszę się na jakąś inną pozycję jego pióra. ;)
OdpowiedzUsuń