Dziś wyjątkowo nie oceniam żadnej książki :)
Hańba J. M. Coetzee

tłumaczenie: Michał Kłobukowski
wydawnictwo: Znak
data wydania:
2006
data wydania oryginału: 1999
liczba stron: 268
opis:
"Trudno uwierzyć,
że koneser kobiecych wdzięków i wielbiciel poezji romantycznej częściej
doświadcza nudy niż miłości. David Lurie, dwukrotnie rozwiedziony
pięćdziesięciodwuletni profesor literatury na uniwersytecie w
Kapsztadzie, świadomie burzy swój święty spokój. Nawiązuje romans z
młodziutką studentką i wkrótce potem, zaskarżony przez nią, traci pracę i
szacunek otoczenia. Wizyta u córki Lucy i zmiana trybu życia ujawniają,
że nie potrafi znaleźć wspólnego języka z innymi. Nie radzi sobie też z
poczuciem winy za tragedię, która spotkała Lucy. W końcu każde z nich
będzie musiało znaleźć własny sposób na to, jak żyć z piętnem hańby."
Przeczytałam tę książkę jeszcze na wakacjach. Przeczytałam i zapomniałam. Bynajmniej nie o niej, ale o tym by coś o niej skrobnąć. Nie wiedziałam co o niej myśleć, więc zwlekałam, zwlekałam, a niedawno sobie przypomniałam, że miałam coś o niej napisać.Pierwsza część, czyli romans Luriego mnie mocno wciągnęła i zainteresowała, dopóki nie wyjechał z Kapsztadu oceniałam tę książkę na co najmniej dobrą. Jednak później zaczęła mi się coraz mniej podobać. Nie wiem czym to było spowodowane. Być może nie rozumiałam niektórych decyzji bohaterów, ich motywacji. Ale też ich historia zaczęła mnie coraz mniej interesować. Nie wiem... Po prostu zupełnie do mnie nie dotarła ta książka.
Było to moje pierwsze spotkanie z Coetzeem i sama nie wiem czy nie ostatnie. Boję się, że nie zrozumiem reszty jego książek. W każdym razie na dzień dzisiejszy pasuję.
Pozostawiam bez oceny, ani nie polecam, ani nie zniechęcam.
Córka krwawych Anne Bishop
tytuł oryginału: The Black Jewels Trilogy: Daughter of the Blood
tłumaczenie: Jakub Szacki
seria/cykl wydawniczy:
Trylogia Czarnych Kamieni tom 1
wydawnictwo: INITIUM
data wydania:
październik 2008
data wydania oryginału: 1998
liczba stron: 366
opis:
"W świecie
Mrocznego Królestwa, przepełnionego zdradą i korupcją, zasady ustalają
Krwawi a rasa czarownic i czarnoksiężników, których moc określają
magiczne kamienie...Przed ponad 700 laty, czarownica sabatów Klepsydry,
ujrzała spełniającą się starożytną przepowiednię a nadejście
najpotężniejszej Królowej w historii Krwawych a żywego mitu, Czarownicy,
która posiadać będzie więcej mocy, niż sam Wielki Lord Piekła. Do walki
o względy młodej Jaenelle staną trzej odwieczni wrogowie, którzy wiedzą
jak wielka moc kryje się za błękitnymi oczami niewinnej
dziewczyny.Bezlitosna gra, w której główną bronią są magia, miłość i
nienawiść właśnie się rozpoczęła."
Nie wiem co o niej napisać. Bardzo mało mnie w niej ciekawiło, ale jednak coś. Zbyt wiele tajemnic, które nie zostały ujawnione. Chyba to mi najbardziej przeszkadzało- że często bohaterowie uśmiechali się do siebie konspiracyjnie, a ja mogłam się tylko domyślać o co chodzi, czułam się wykluczona. I tak do końca. To może się wydawać ciekawe na początku, ale po jakimś czasie nuży.
A do tego denerwowali mnie bohaterowie. Zupełnie mi nie podeszła ta książka.
Język książki nie był zły, dlatego można to uznać za w miarę dobre czytadło. Cóż trzeba spróbować, może się komuś spodoba.
A do tego denerwowali mnie bohaterowie. Zupełnie mi nie podeszła ta książka.
Język książki nie był zły, dlatego można to uznać za w miarę dobre czytadło. Cóż trzeba spróbować, może się komuś spodoba.
Pięćdziesiąt twarzy Grey'a E. L. James
tytuł oryginału: Fifty Shades of Grey
tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Książka ta wywołała burzę nie tylko w internecie, ale ogólnie na świecie. Ach nie, przepraszam, głównie szum wywołany był zapowiedziami i reklamą. Sama książka nie powoduje większych emocji.
Setnie się ubawiłam czytając niektóre recenzje i w sumie wystarczyłoby gdybym napisała, że ubawiłam się lepiej niż podczas czytania książki.
Nie mam zamiaru się nad nią znęcać, wielu już napisało na jej temat mądre i zabawne rzeczy. Ale... jak u licha to coś może się podobać, że tak powiem szanowanym czytelnikom? Mam tu na myśli takich którzy czytają znacznie więcej niż 3 książki w ciągu roku. Jak?
To chyba pozostanie dla mnie zagadką do końca życia ;)
Niestety sama przyczyniłam się do promocji tego literackiego ścierwa. Moje dwie koleżanki, które nie czytają książek ją baaardzo polubiły. Ktoś powiedziałby, że lepsze to niż nic. Ja mówię, że nie! Zdecydowanie nie. Na swoją obronę dodam, że ja się z niej tylko wyśmiewałam...
A jeśli chcecie sobie poczytać coś "kontrowersyjnego" i zarazem erotycznego to polecam opowiadania erotyczne jakich cała masa w internecie. Są zupełnie za darmo, w jednym jest więcej pomysłów niż we wszystkich 50 twarzach pana Greya i mają większą wartość "literacką". I tu sensacja- występują w nich zdania złożone!
Co może zaskoczyć po takich słowach- czekam na film. Koniecznie z ładnymi aktorami, może na ekranie zobaczymy jakieś naprawdę pikantne lub kontrowersyjne sceny seksu i ogólnie może uratuje chociaż trochę całą historię.
Ogólnie to dodam jeszcze, że nie tknęłabym tego kijem z odległości 2 km gdyby nie oburzenie czytelniczek dotyczące "sceny z tamponem". Z bólem do niej doszłam i co? Wielkie nic... Nie wiem co w tej scenie było takie okropnego... :P
tłumaczenie: Monika Wiśniewska
seria/cykl wydawniczy:
50 odcieni tom 1
wydawnictwo: Sonia Draga
data wydania:
wrzesień 2012
liczba stron: 608
Książka ta wywołała burzę nie tylko w internecie, ale ogólnie na świecie. Ach nie, przepraszam, głównie szum wywołany był zapowiedziami i reklamą. Sama książka nie powoduje większych emocji.
Setnie się ubawiłam czytając niektóre recenzje i w sumie wystarczyłoby gdybym napisała, że ubawiłam się lepiej niż podczas czytania książki.
Nie mam zamiaru się nad nią znęcać, wielu już napisało na jej temat mądre i zabawne rzeczy. Ale... jak u licha to coś może się podobać, że tak powiem szanowanym czytelnikom? Mam tu na myśli takich którzy czytają znacznie więcej niż 3 książki w ciągu roku. Jak?
To chyba pozostanie dla mnie zagadką do końca życia ;)
Niestety sama przyczyniłam się do promocji tego literackiego ścierwa. Moje dwie koleżanki, które nie czytają książek ją baaardzo polubiły. Ktoś powiedziałby, że lepsze to niż nic. Ja mówię, że nie! Zdecydowanie nie. Na swoją obronę dodam, że ja się z niej tylko wyśmiewałam...
A jeśli chcecie sobie poczytać coś "kontrowersyjnego" i zarazem erotycznego to polecam opowiadania erotyczne jakich cała masa w internecie. Są zupełnie za darmo, w jednym jest więcej pomysłów niż we wszystkich 50 twarzach pana Greya i mają większą wartość "literacką". I tu sensacja- występują w nich zdania złożone!
Co może zaskoczyć po takich słowach- czekam na film. Koniecznie z ładnymi aktorami, może na ekranie zobaczymy jakieś naprawdę pikantne lub kontrowersyjne sceny seksu i ogólnie może uratuje chociaż trochę całą historię.
Ogólnie to dodam jeszcze, że nie tknęłabym tego kijem z odległości 2 km gdyby nie oburzenie czytelniczek dotyczące "sceny z tamponem". Z bólem do niej doszłam i co? Wielkie nic... Nie wiem co w tej scenie było takie okropnego... :P