Ale wstyd... Taki zastój był u mnie na blogu, a ja nie wykorzystałam żadnego posta z wersji roboczych... Ten miał chyba być opublikowany, ale wtedy z tego co pamiętam opublikowałam kilka postów w krótkim czasie a potem o nim zapomniałam. Ale nic dziwnego, że nawet nie wpadłam na wykorzystanie wersji roboczych skoro ostatnio zdarza mi się zniknąć z blogosfery nawet na tydzień. I żeby chociaż aż tak zaabsorbowało mnie życie...
Ale koniec babskiej paplaniny, przejdźmy do moich krótkich opinii.
Ale koniec babskiej paplaniny, przejdźmy do moich krótkich opinii.
Ja, diablica Katarzyna Berenika Miszczuk
wydawnictwo: W.A.B.
data wydania: październik 2010
liczba stron: 416
opis:"Gdy dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana, zaczyna nowe życie. Dosłownie. Trafia do piekielnego Los Diablos, gdzie dostaje intratną posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Jednak Wiktoria nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią, dlatego ciągle wraca na ziemię. Postanawia też zawalczyć o miłość swojego życia i... wybrać między przystojnym diabłem Belethem a śmiertelnikiem Piotrem. Ja, diablica to wybuchowa mieszanka dwóch rzeczywistości - ziemskiej i piekielnej; to również korowód barwnych postaci, takich jak neurotyczna Śmierć, narcystyczna Kleopatra (tak, TA Kleopatra) czy diaboliczny Azazel, którego plan przewiduje zdobycie władzy nad całym światem piekielno-niebiańskim. Pisarka umiejętnie korzysta z dobrze znanych, popkulturowych tematów, odświeża je i bawi się nimi. Łącząc najlepsze cechy romansu, kryminału i powieści fantasy, stworzyła pełną humoru i - mimo kontrowersyjnego tematu śmierci - delikatnie zmysłową książkę."
Pomysł na książkę po prostu świetny. Bardzo ciekawa i nowatorska wizja piekła i nieba. To mogła być świetna książka. Mogła. Nie podobał mi się język jakim została napisana. Poza tym autorka jakby nie poradziła sobie z zasadami wykreowanego świata, np. kilka razy diabły mogły skorzystać ze swoich mocy, ale nie wiadomo dlaczego tego nie zrobili czy robili coś czego w zasadzie nie mogli robić. Ich walki nie były ciekawe, ot takie naparzanki mieczami, można się było spodziewać czegoś więcej, zwłaszcza, że mieli także ciekawe moce, które rzadko wykorzystywali.
Nie będę się rozwodzić nad tym co poza tym mi się nie podobało, bo mogłabym wejść na grunt subiektywny, poza tym tak już mam, że o książkach słabych raczej nie piszę. Po prostu najbardziej raził mnie język i jakaś taka naiwność (bohaterki, fabuły). Książka niezbyt nadaje się nawet jako czytadło.
ocena: 2/6
Shogun James Clavell
tytuł oryginału: Shōgun
czas trwania: 55h 45m 08s
czyta: Ryszard Nadrowski
(wersja papierowa:
tłumaczenie: Małgorzata Grabowska, Andrzej Grabowski
tytuł oryginału: Shōgun
wydawnictwo: Vis-à-vis/Etiuda
data wydania: 2008 (data przybliżona)
liczba stron: 1136)
opis:
"Przełom wieku XVI i XVII w Japonii jet także przełomowy dla jej historii. To czas zwieńczenia zjednoczenia Japonii, rozpoczęty przez Odę Nobunagę a kontynuowany przez Toyotomi Hideyoshiego. Angielski pilot John Blackthorne wraz z holenderską ekspedycją handlową przybywa w 1600 r. do wybrzeży Japonii. Tam początkowo zostaje pojmany, by następnie stać się samurajem i zaufanym doradcą miejscowego daimyo Toranagi. Na przeszło tysiącu stron Clavell kreśli, od wiosny do jesieni, historię tego przełomowego dla dziejów Japonii roku. Na tle autentycznych zdarzeń przedstawia losy pojedynczych postaci od Anglika pałającego zakazaną miłością do Mariko-san, poprzez kolejnych samurajów z Toranagą na czele, na Europejczykach w równej mierze wplątanych w skomplikowane intrygi skończywszy. Jak należy od tego akurat autora oczekiwać, realia historyczne są tu przedstawione bardzo wiernie."
Słuchałam tego audiobooka ponad rok... Nie dlatego, że książka była nudna, ale sami pomyślcie to prawie 56 godzin, a ja słuchałam tego w drodze z lub do szkoły (czyli jakieś pół godziny) i to nie codziennie, a w tym roku nawet chyba wcale. Choć były i okresy, że porzucałam czytanie książek na rzecz słuchania Shoguna.
Niestety nie zachwyciła mnie ta książka, ale jestem niemal pewna, że byłoby tak gdybym ją czytała. Zapewne wtedy bym się w nią bardziej wciągnęła, na pewno szybciej bym ją skończyła. A tak uważam ją po prostu za bardzo dobrą.
Nie wiem na ile ostatnie zdanie opisu jest prawdziwe, ale dużo się z tej książki dowiedziałam o dawnej Japonii i samurajach. I w sumie jest to największy plus tej książki, bowiem Clavell roztacza przed nami szeroką panoramę japońskiego społeczeństwa, a wszystko opisuje ciekawie i przystępnie, wdzięcznie wplatając w fabułę.
Co do samej fabuły skupia się ona na Blackthornie i Toranadze. Jest ciekawa, a tempo akcji dość dynamiczne. Jedynie zakończenie mi się nie podobało, zupełnie jakby autor wpadł w trans, pewnego dnia się z niego wybudził i nie wiedział co począć ze swymi bohaterami.
Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom Japonii, historii i samurajów :)
ocena: 4,5/6
Słuchałam tego audiobooka ponad rok... Nie dlatego, że książka była nudna, ale sami pomyślcie to prawie 56 godzin, a ja słuchałam tego w drodze z lub do szkoły (czyli jakieś pół godziny) i to nie codziennie, a w tym roku nawet chyba wcale. Choć były i okresy, że porzucałam czytanie książek na rzecz słuchania Shoguna.
Niestety nie zachwyciła mnie ta książka, ale jestem niemal pewna, że byłoby tak gdybym ją czytała. Zapewne wtedy bym się w nią bardziej wciągnęła, na pewno szybciej bym ją skończyła. A tak uważam ją po prostu za bardzo dobrą.
Nie wiem na ile ostatnie zdanie opisu jest prawdziwe, ale dużo się z tej książki dowiedziałam o dawnej Japonii i samurajach. I w sumie jest to największy plus tej książki, bowiem Clavell roztacza przed nami szeroką panoramę japońskiego społeczeństwa, a wszystko opisuje ciekawie i przystępnie, wdzięcznie wplatając w fabułę.
Co do samej fabuły skupia się ona na Blackthornie i Toranadze. Jest ciekawa, a tempo akcji dość dynamiczne. Jedynie zakończenie mi się nie podobało, zupełnie jakby autor wpadł w trans, pewnego dnia się z niego wybudził i nie wiedział co począć ze swymi bohaterami.
Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom Japonii, historii i samurajów :)
ocena: 4,5/6
Tortilla Flat John Steinbeck
tytuł oryginału: Tortilla Flat
tłumaczenie: Jan Zakrzewski
tłumaczenie: Jan Zakrzewski
seria/cykl wydawniczy: Kolekcja Gazety Wyborczej - XX wiek tom 8
wydawnictwo: Mediasat Poland
data wydania: 2004 (data przybliżona)
data wydania oryginału: 1935
liczba stron: 157
opis:
""Tortilla Flat" to opowieść o Dannym, o domu Danny'ego, o przyjaciołach Danny'ego i o tym, jak Danny, jego dom i jego przyjaciele stali się nierozerwalną całością.
Danny i jego przyjaciele są paisanos i wszyscy, poza dzielnym Piratem, czują głęboką pogardę do pracy. Żyją z grabieży i resztek wyżebranych w restauracjach przez Pirata dla jego pięciu psów. Gdy ich czas nie upływa ani na rozglądaniu się za pożywieniem, ani na zalecaniu do dzielnicowych prostytutek, ani na spaniu, poświęcany jest wielkim pijaństwom. Toteż głównym zajęciem Danny'ego i jego przyjaciół, zajęciem wymagającym przemyślnych strategii, jest walka z wrogim światem o wino."
Danny i jego przyjaciele są paisanos i wszyscy, poza dzielnym Piratem, czują głęboką pogardę do pracy. Żyją z grabieży i resztek wyżebranych w restauracjach przez Pirata dla jego pięciu psów. Gdy ich czas nie upływa ani na rozglądaniu się za pożywieniem, ani na zalecaniu do dzielnicowych prostytutek, ani na spaniu, poświęcany jest wielkim pijaństwom. Toteż głównym zajęciem Danny'ego i jego przyjaciół, zajęciem wymagającym przemyślnych strategii, jest walka z wrogim światem o wino."
Szczerze mówiąc sama nie wiem co sądzić o tej książce, chyba najlepiej opisują ją jej bohaterowie:
Ale nie mogę rozgryźć o co w niej chodzi, poważnie, myślę, myślę i nic nie wymyśliłam.
Jest w niej świetnie ukazana kalifornijska prowincja i środowisko "kloszardów". Jednocześnie Tortilla Flat jest pełna paradoksów i groteski, choćby dlatego, że w usta tych prostych ludzi wkładane są nieraz filozoficzne zdania.
Można ją potraktować jako historyjkę o wesołym życiu pijaczków jak sugeruje jeden z rozmówców w cytacie, ale też można poszukać czegoś głębszego. Mnie niestety chyba brak wiedzy albo to po prostu nie te czasy, bo wybieram to pierwsze.
Oceny brak, bo nadal czuję konsternację po przeczytaniu Tortilla Flat. Czemu? Bo to Steinbeck, oczekiwałam czegoś więcej, a niskiej oceny wystawić nie potrafię.
Cytaty:
"Nie jesteś zdrowy. (...) W twoim sercu tkwi cierń gorzkiej tajemnicy."
"Tego ranka mgła spowijała słońce, które po wielu bezskutecznych próbach poddało się i wycofało za pokłady stalowej waty. Z sosen skapywały brudne krople rosy, a na szarych twarzach nielicznych ludzi, którzy kręcili się poza domem, dzień odbijał się ponurymi spojrzeniami. Nie padały nawet przyjazne słowa powitania, zabrakło owej idealistycznej naiwności, która zawsze każe nam przypuszczać, że nowy dzień będzie lepszy od minionych."
-To nie jest dobra historia. Za dużo tu różnych zdarzeń i za dużo lekcji moralnych. A jedne występują przeciwko drugim. Ta opowieść ciężko wchodzi do głowy. I nie dowodzi niczego.-(...) Mnie się podoba, bo nie ma żadnego specjalnego znaczenia, które od razu widać, a jednocześnie zdaje się coś znaczyć. Tylko nie wiem co.Z jednym się tylko nie zgodzę- opowieść łatwo wchodzi do głowy, przeczytałam ją w jeden dzień.
Ale nie mogę rozgryźć o co w niej chodzi, poważnie, myślę, myślę i nic nie wymyśliłam.
Jest w niej świetnie ukazana kalifornijska prowincja i środowisko "kloszardów". Jednocześnie Tortilla Flat jest pełna paradoksów i groteski, choćby dlatego, że w usta tych prostych ludzi wkładane są nieraz filozoficzne zdania.
Można ją potraktować jako historyjkę o wesołym życiu pijaczków jak sugeruje jeden z rozmówców w cytacie, ale też można poszukać czegoś głębszego. Mnie niestety chyba brak wiedzy albo to po prostu nie te czasy, bo wybieram to pierwsze.
Oceny brak, bo nadal czuję konsternację po przeczytaniu Tortilla Flat. Czemu? Bo to Steinbeck, oczekiwałam czegoś więcej, a niskiej oceny wystawić nie potrafię.
Cytaty:
"Nie jesteś zdrowy. (...) W twoim sercu tkwi cierń gorzkiej tajemnicy."
"Tego ranka mgła spowijała słońce, które po wielu bezskutecznych próbach poddało się i wycofało za pokłady stalowej waty. Z sosen skapywały brudne krople rosy, a na szarych twarzach nielicznych ludzi, którzy kręcili się poza domem, dzień odbijał się ponurymi spojrzeniami. Nie padały nawet przyjazne słowa powitania, zabrakło owej idealistycznej naiwności, która zawsze każe nam przypuszczać, że nowy dzień będzie lepszy od minionych."
Szkoda, że ,,Ja diablica'' tak słabiutko wypadła w twoich oczach. Ja zmierzam ją w niedalekiej przyszłości przeczytać, bo dostałam ją w prezencie i teraz nieco mój zapał ostygł.
OdpowiedzUsuńRównież i mnie zaskakuje ocena pierwszej książki. Sama mam ją na oku i chciałabym móc ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń