tytuł oryginału: The Battle of the Atlantic
tłumaczenie: Grzegorz Siwek
wydawnictwo: Muza
data wydania:
2012
liczba stron: 296
opis:
"Druga wojna
światowa trwała od zaledwie kilku godzin, kiedy bitwa o Atlantyk,
najdłuższa kampania tejże wojny oraz najbardziej zacięta batalia sił
podwodnych z nawodnymi w dziejach, zaczęła się od zatopienia
nieuzbrojonego pasażerskiego liniowca Athenia przez niemiecki okręt
podwodny U-30.
Korzystając z najnowszych badań historycznych autor - Marc Milner, przedstawia przebieg kampanii, która miała najistotniesze znaczenie dla losów II wojny światowej. Oprócz przebiegu sześcioletnich walk morskich o panowanie nad trasami konwojów opisuje także zmagania technologiczne. Nakreśla obraz rozwoju floty U-Bootów oraz technik stosowanych przez aliantów do unieszkodliwiania i niszczenia skrytej, podwodnej broni nieprzyjaciela. Analizuje, jak poniesione w walkach straty odbiły się na potencjale militarnym ich uczestników."
Korzystając z najnowszych badań historycznych autor - Marc Milner, przedstawia przebieg kampanii, która miała najistotniesze znaczenie dla losów II wojny światowej. Oprócz przebiegu sześcioletnich walk morskich o panowanie nad trasami konwojów opisuje także zmagania technologiczne. Nakreśla obraz rozwoju floty U-Bootów oraz technik stosowanych przez aliantów do unieszkodliwiania i niszczenia skrytej, podwodnej broni nieprzyjaciela. Analizuje, jak poniesione w walkach straty odbiły się na potencjale militarnym ich uczestników."
Niedawno przeczytałam książkę o tej samej tematyce- Karl Dönitz. Ostatni Führer. Obie powieści poświęcone są temu samemu zagadnieniu, czyli bitwom morskim na Atlantyku podczas drugiej wojny światowej. Dopiero po wydaniu tych dwóch pozycji zdałam sobie sprawę jak mało mamy na rynku książek poświęconych marynarce wojennej czy bitwom morskim. Szczerze mówiąc do tej pory nawet nie słyszałam o żadnej.
"Niestety" Bitwa o Atlantyk nie uniknie porównań do Ostatniego Führera, jednak jeśli ktoś obawia się, że książki są takie same to jest w błędzie. Bowiem swoją książkę Brézet pisał z perspektywy Niemiec, natomiast Milner bardziej z amerykańskiej i brytyjskiej. Wprawdzie stara się rozpatrywać wojnę na Atlantyku ze wszystkich stron, także z niemieckiej, jednak mimowolnie skupia się na aliantach.
Co można łatwo wywnioskować z tych faktów- Milner wnosi dużo nowego, mogę podać nawet konkretny przykład, gdzie Brézet nie zna przyczyny pewnych wydarzeń, natomiast w Bitwie o Atlantyk jest ona wyjaśniona.
Ponadto w książce o niemieckiej marynarce wojennej autor poświęca dużo uwagi polityce i technicznym opisom, natomiast w Bitwie nie ma jej aż tyle. Ciekawe są opisy z perspektywy żołnierzy, najczęściej zaczynające bitwę. Już na samym początku mamy opisane wydarzenie, które rozpoczęło kampanię na Atlantyku podczas II wojny światowej (przypadkowe zatopienie statku pasażerskiego przez niemiecki statek). Jest ich tylko kilka, ale dobrze się je czyta i są przyjemnymi przerywnikami.
Na plusa zasługują także mapki, jest ich kilka i są one tam gdzie jest mowa o danych sytuacjach, a nie na końcu książki.
Jeśli ktoś miałby wybierać pomiędzy tymi dwiema książkami to poradziłabym przeczytać Bitwę o Atlantyk.
Styl jest podobny, ale czyta się ją nieco lepiej z powodu mniejszej ilości polityki i danych technicznych. Ponadto mamy nieco szersze spojrzenie na bitwę o Atlantyk.
Interesuję się historią, a ten temat ciekawy
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki wojenne, więc i tą przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, ale recenzja jest piękna, masz ładny język. Zwróciłabym uwagę tylko na to, że do wydawnictwa powinien być link, tak chyba już się przyjęło, ale jak nie chcesz dawac to ok :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć nie kryję, że Twoje słowa to dla mnie duże zaskoczenie :)
UsuńA link jest :) Tylko go nie widać... Dzięki, poprawię ;) Ale nie dziś, bo mam już dosyć walczenia z bloggerem. Czemu te platformy nas tak nie lubią? Przy każdej notce walczę z enterami, które uparcie znikają :P
Historią się interesuję, ale zupełnie inną epoką :) Więc to akurat nie dla mnie książka :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że można o historii poczytać z dwóch perspektyw, to na pewno poszerza horyzonty myślowe. Ja raczej się nie skuszę, lubię historię, ale akurat działania zbrojne najmniej mnie interesują. ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do udziału w moim konkursie:
http://in-vissible.blogspot.com/2012/12/santa-claus-is-coming-czyli-konkurs.html :)
Nie lubię książek historycznych, toteż ich nie czytam. Ale zawsze można innym polecać :)
OdpowiedzUsuńTylko trzeba dobrze znać czyjś gust ;)
UsuńNo jak się klient zapyta o coś w tym stylu to mam jak znalazł:D
UsuńNo fakt. Myślałam, że chcesz polecać bardziej prywatnie ;)
UsuńZnam kogoś, komu może się spodobać ;-)
OdpowiedzUsuń