24 stycznia 2011

"Hrabia Monte Christo tom I" Aleksander Dumas

Przypomina mi się scena z filmowych Skazanych na Shawshank kiedy więźniowie katalogują książki, jeden z nich trzyma Hrabiego Monte Christo w ręce, Andy do nich:
-Wiecie o czym to?
-Nie.
-Spodoba wam się, to o ucieczce z więzienia.
-Podpada pod Edukacyjne, co?
Opis:
"Jedna z najwybitniejszych powieści Aleksandra Dumasa, w której wątki polityczne i obyczajowe splatają się z barwną historią XIX-wiecznej Francji po upadku Napoleona. Młody oficer marynarki Edmund Dantes został właśnie mianowany kapitanem trójmasztowca i zamierza poślubić ukochaną Mércedes. W dniu ślubu jest aresztowany w wyniku donosu zazdrosnych przyjaciół, pomawiających go o udział w spisku mającym przywrócić rządy Bonapartego."

Uwielbiam takie stare książki- ukazują one jaki świat był kiedyś, ludzi, do czego dążyli, jak wyglądało ich życie, jakie mieli priorytety.

Przyznam, że z początku miałam problem z napisaniem recenzji tej książki, bo nie mogłam ocenić jakie uczucia do niej żywię. Z jednej strony mi się podobała, ale ostatnie ok. 100 strasznie mi się dłużyło, naturalnie wiem dlaczego autor tak poświęcił się wątkowi Franza i Alberta, ale odsunął naszego bohatera od głównej akcji. Owszem pojawiał się potem jeszcze wielokrotnie, ale wydaje mi się, że Dumas nie poświęcał mu tyle uwagi ile należy. A może nawet nie oto chodzi, bo w tych krótkich momentach ukazywały się drobnostki, które pozwalały na zaobserwowanie zmiany jaka dokonała się w głównym bohaterze, lecz wydaje mi się, że tempo akcji zmalało. Oczywiście zawsze jest coś za coś- na rzecz powolnej akcji autor podarował nam opisy ówczesnego Rzymu, Włoch i karnawału.

Ale, ale rozpędziłam się piszę o końcu, a winno się zaczynać od początku. Tak więc na początku poznajemy Edmunda Dantesa- młodzieńca, któremu do szczęścia niczego nie potrzeba- został awansowany i ma zamiar wziąć ślub z ukochaną dziewczyną, nie żyje w jakimś szczególnym bogactwie, ale nie przeszkadza mu to, bowiem nie uważa, że jest mu to potrzebne do szczęścia. Jest ufny wobec świata i ludzi, dotąd nie spotkały go jakieś większe nieszczęścia. Jednak ludzie bywają zazdrośni, nie potrafią cieszyć się szczęściem przyjaciół. Nad Dantesem pojawiają się czarne chmury i to w najmniej spodziewanym momencie- najpiękniejszy dzień jego życia przeraża się w najgorszy. Edmund trafia do więzienia. Jego życie zmienia gwałtownie kierunek o 180 stopni...

Towarzyszymy Dantesowi, zżywamy się z nim i kibicujemy mu. Podczas gdy on się zmienia. Zmiany te nie są gwałtowne, ale następują powoli. Myślę, że zmianom nazwiska towarzyszy jakaś przemiana. A później autor odcina nas od głównego bohatera i do końca książki pojawia się on albo sporadycznie, albo już potem częściej. W tym momencie zaczęło mi to trochę przeszkadzać. Książka kończy się w najmniej odpowiednim momencie, ale to odsunięcie głównego bohatera sprawiło, że nie mam wielkiej ochoty pobiec do biblioteki po tom II, jedynie malutką...
Z jednej strony zabieg ten jest dobry- wiemy jak hrabiego Monte Christo postrzegają inni, nie możemy jednak śledzić tych, niewątpliwie dużych do tego czasu, przemian jakie dokonały się w głównym bohaterze.

Bohaterowie w książce Dumasa są różni. Niektórzy są źli, inni dobrzy. Są tacy, których ciężko zaliczyć do jednych czy drugich. I wreszcie sam hrabia- jaki się stał, jaki się stanie?
Opisy nie dłużą się zbytnio, są takie w sam raz. Polityka istnieje, ale jest tam ukazana delikatnie nie zniechęcając czytelnika i nie zanudzając.

Mimo wszystko jestem jednak ciekawa jak potoczą się dalej losy hrabiego Monte Christo, zwłaszcza biorąc pod uwagę obszerność pierwszego i kolejnych tomów.

Ocena: 4.5/5


A tymczasem sięgnę chyba po coś lekkiego jak Musso Potem... (aczkolwiek nie należy tych słów brać zbytnio pod uwagę, ponieważ ostatnio czytam coś i odkładam, równie dobrze mogę spróbować skończyć Kinga albo Keseya)

9 komentarzy:

  1. Swego czasu miałam ochotę przeczytać tę książkę. Chęci się rozwiały, ale przypomniałaś mi o niezrealizowanym postanowieniu. Szkoda, że z tymi wątkami tak kiepsko, nie znoszę odsuwania bohatera kiedy już zdążyły mnie zaciekawić jego losy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś. Obecnie nie bardzo ciągnie mnie do takiej literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja siostra to uwielbia. Kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja tak jak i inne blogerki, gdzieś tam kiedyś były plany, no ale... na planach się skończyło ;)

    A co do "Regulaminu tłoczni win" bardzo trudno mi w paru zdaniach wytłumaczyć ten tytuł. Można go odczytywać dosłownie, ale żeby poznać metaforyczne znaczenie, musiałabyś przeczytać całość. To chyba jeszcze jeden powód, by sięgnąć po tę książkę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No to dziewczyny mobilizujemy się i czytamy! :) Chociaż polecałabym raczej wielbicielom klasyki i tzw. dinozaurów literatury :P

    Czekolada
    Postaram się gdzieś znaleźć "Regulamin", bo recenzja mnie zaciekawiła, już nie wspominając o tytule ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedyś chciałam przeczytać, potem mi się odechciało. Poczekam aż znów mnie na nią najdzie ochota :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam oczywiście :) .
    Swoją drogą, czy nie lepiej pisać Ci jest recenzji po przeczytaniu całego cyklu? Ma się szersze spojrzenie na daną książkę .

    OdpowiedzUsuń
  8. Elina w sumie zastanawiałam się nad tym, ale potem stwierdziłam, że nie wiem kiedy się zabiorę za kolejną część, więc lepiej zrobić teraz notkę. W końcu głównie po to jest blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten tekst ze Skazanych jest świetny:) Pamietam, że podczas oglądania spauzowałem film, żeby się pośmiać:D
    Samej książki nie czytałem i tak sobie teraz myślę, że może warto byłoby po nią sięgnąć;)

    OdpowiedzUsuń