03 lipca 2011

"Z Miśkiem w Portugalii" Aldona Urbankiewicz

wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: czerwiec 2011
liczba stron: 264
ocena: 5/6



Opis:
"Pełna miłości do dziecka opowieść o zderzeniu marzeń z rodzicielstwem.
Misiek, mając 14 miesięcy, spędził noc na Przylądku Nordkapp! Gdzie powita dzień, mając 26 miesięcy.
Kolejna niezwykła wyprawa Mikołaja. Tym razem ten mały podróżnik zabiera nas do Portugalii. Pierwszy lot, pierwszy biwak, pierwsza noc pod namiotem. Cudowna Lizbona, klimatyczna Alfama, Estádio da Luz, ezoteryczna Sintra, Cabo da Roca, prześliczne plaże Algarve, Przylądek Świętego Wincentego, tajemnicze kręgi, starożytna Évora. Ta książka to dowód na to, że dziecko nie ogranicza pasji podróżniczych i zachęta, by takie wyzwanie podjąć.
"

Czy właśnie siedzisz w domu, uziemiony deszczem? Narzekasz na iście angielską pogodę? Kolejny dzień spoglądasz na mlecznobiały nieboskłon?
W takim razie polecam lekturę najnowszej książki Aldony Urbankiewicz. Z Miśkiem w Portugalii pozwala przenieść się choć na chwilę na gorące uliczki Lizbony, wietrzne plaże i wspaniałe gaje Portugalii. Książka ta pozwoliła mi poznać bliżej ten kraj, na który wcześniej nie zwracałam uwagi.

Kiedy zamknęłam oczy słyszałam szum oceanu, czułam czyste, morskie powietrze, mogłam dotknąć rękami liści drzewek oliwnych, a kiedy je otworzyłam widziałam zieleń, zieleń! Piękne ogrody i parki! Gdzieś tam majaczyła brama klasztoru korkowego. Krok do przodu i już poruszałam się ciasną lizbońską uliczką i zachwycałam pięknymi wzorami na nieodłącznych kafelkach...

O tak, nie żałuję wyprawy do Portugalii, poznania choć odrobiny zwyczajów lizbończyków (które mnie z pewnością by odpowiadały), zachwycania się architekturą i podziwiania przyrody.
Muszę jednak przyznać, że niestety brakowało tej książce tak wielkiej miłości do odwiedzanego kraju, tego poweru i pasji z jaką opisywane były zwiedzane miejsca, nie było tak jak w Norwegii... Ale co się dziwić, nie ten kraj, nie ten klimat, a miłość tak wielka może być chyba jedyna ;)
Za to Mikołaj nadrabiał! :) Tym razem mały podróżnik jest wyraźniejszą postacią, ma 26 miesięcy, już mówi, ma własne zainteresowania, zboczenia i humory.

Tamtym razem wychwalałam tym razem trochę ponarzekam- kilka zdjęć było wg. mnie umieszczonych w nieodpowiednich miejscach, generalnie jednak nie przeszkadza to w odbiorze. Nadal narzekam na format i ilość- ja chcę więcej! ;)

Z Miśkiem w Portugalii może nie sprawiło, że zakochałam się w opisywanym kraju tak jak przy poprzedniej książce, ale pozwoliła mi choć na chwilę zapomnieć o widoku za oknem, a tym, których tak jak mnie dopadło wakacyjne lenistwo pozwoli się "rozruszać", a przede wszystkim spędzić mile czas.
Mam nadzieję, że pani Aldona napisze książkę o swojej najnowszej podróży- na Islandię. Jestem bardzo ciekawa, zwłaszcza po obejrzeniu zdjęć i z nadzieją będę wyczekiwać zapowiedzi :)

8 komentarzy:

  1. Jak książka się ukazała zastanawiałam się czy by jej nie przeczytać, ale nie znalazłam chwili... Może pora to naprawić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie wybrałabym się w tą podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka wyprawa bardzo by mi się przydała i z chęcią przeczytałabym tę książkę:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, od razu zrobiło mi się cieplej na duszy! Przydałyby się takie widoki za oknem... Co ja mówię - przydałaby się taka podróż w prawdziwym życiu! Podziwiam autorkę, że nie obawiała się wziąć na wyprawę swojego synka.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnością przeczytam tę książkę :)
    Jestem ciekawa jak inne mamy radzą sobie z dziećmi w podróży, u mnie bywało różnie ;)
    Zacznę może jednak od podróży do Norwegii.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wpadnie mi w ręce to na pewno przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem jak taki mały szkrab wytrzymał ten cały gwar i upał portugalskich ulic. Momentami musiało być chyba naprawdę ciężko.

    Ale książka bardzo zacna. Chciałabym sięgnąć zarówno po tę relację, jak i wcześniejszą - z Norwegii.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam żadnej z książek pani Urbankiewicz, aż mnie skręca, by przeczytać, bo podróż, bo z dzieckiem, bo fotografie w środku...

    OdpowiedzUsuń