„- Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym moim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty? - Ja? – przytula ją do siebie – ja czuję się znakomicie. - Tak, że mógłbyś palcem dotknąć nieba? - Nie, nie tak. - Jak to, nie tak? - O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry nad niebem.”* |
Trzy metry nad niebem Federico Moccia
tytuł oryginału: Tre metri sopra il cielo
wydawnictwo: MUZA
data wydania: 2008
data wydania oryginału: 1992
liczba stron: 424data wydania: 2008
data wydania oryginału: 1992
ocena: 2,5/6
opis:
"Szesnastoletnia Babi, dziewczyna, z tak zwanego dobrego domu, świetna uczennica i przykładna córka, na skutek pogmatwanego splotu przypadków, poznaje Stepa, agresywnego chuligana, którego życie składa się z ćwiczeń na siłowni, wyścigów na motorze i bezsensownych bijatyk. Mimo krańcowo różnych charakterów i sprzeciwu apodyktycznej matki Babi, zakochują się w sobie bez pamięci. Pod wpływem tej miłości, która oczywiście nie ma szans na przetrwanie, zmieniają się oboje. Babi otwiera się na świat, dojrzewa,
a Step staje się bardziej refleksyjny, łagodniejszy. Babi jest jedyną osobą, której Step powierza swój mroczny sekret, który tłumaczy jego agresywne i destrukcyjne zachowania. Swobodnie poruszając się w świecie pojęć, które określają świat włoskiej młodzieży, Moccia opowiedział niezwykle wiarygodnie i płynnie uniwersalną historię o młodzieńczym buncie, bólu dorastania i problemach rodzinnych."
Ok, nie będę za bardzo krytykować. W gruncie rzeczy to całkiem miła lekturka. Mimo, że nie za bardzo lubię czytanie młodzieżówek. Idealnie nadaje się na letnie upały (haha, bardzo śmieszne... jeśli za oknem jest 20 stopni to się ucieszę :/ kiedy to piszę siedzę z kocem na nogach… kocham lato, a za oknem widzę jesień :/), na plaży, tudzież w leniwe popołudnie na kocyku spisuje się świetnie.
Styl Mocci jest dość specyficzny. Typowy dla młodzieżówek, ale na szczęście mnie nie denerwował.
Dziwi mnie, że autor swoim bohaterom daje blond włosy... Ja tam nie widzę Włocha jako blondyna... brrr... Cóż to kwestia gustu, widać, że pan Moccia ma słabość do blondynek ;)
Jak widać niewiele mam do napisana o tej książce. Bo takie są młodzieżówki: podczas czytania bawią, ale bardzo szybko zacierają się w pamięci i niewiele można o nich powiedzieć. Ot fajna książka. I tyle.
Bardzo ładne włoskie wydanie filmowe :) |
Tri metri sopra il cielo Luca Lucini [2004]
Film natomiast mnie oczarował. Czuć w nim prawdziwy klimat Włoch! Oglądałam go już kilka razy i wiem, że jeszcze do niego wrócę, do książki z kolei nie.
Więcej z niego pamiętam, czasem przypominają mi się jakieś migawki, zabawne sceny. Scen z książki już zaczynam zapominać. Choć jest to bardzo wierna ekranizacja, dlatego i książka i film zlały mi się w jedno.
Chyba muszę napisać to po raz pierwszy w życiu: ekranizacja jest lepsza od książki. Stety-niestety ale filmom wybaczam pewną banalność, fabułę, książkom jakoś trudniej.
Co przemawia za filmem? Zdecydowanie bohaterowie. Są oni jacyś tacy żywsi, bardzo łatwo ich polubić. Dodatkowo Babi w filmie nie próbuje na siłę zmienić Stepa, a i on nie jest aż takim chuliganem.
Ktoś miał świetny pomysł z wstawkami z Radia Caos. Po prostu genialne! :)
Do tego świetny soundtrack. Same plusy ;)
No i oczywiście dwa największe atuty filmu: ach ci Włosi, ach te motocykle! :D Aktor grający Stepa może przyprawić o palpitacje serca nawet jak tylko stoi i patrzy ;D Sceny wyścigów pokazane bardzo dobrze.
Jeśli macie wolny wieczór to gorąco polecam Trzy metry nad niebem! Jest to świetny film.
Ocena: 6/6
"Księżyc staje się słońcem, noc staje się dniem,
ponieważ wewnątrz każdej osoby ukrywa się inna...
Może piękniejsza...
Może nowsza...
Może nowsza...
Może twoja..."***
Tres metros sobra el cielo Luca Lucini [2010]
Zastanawiam się po co właściwie nakręcili remake. Wiadomo chcieli mieć hiszpańską wersję. Ale jest jakiś sens skoro filmy są niemal identyczne? Jest tylko kilka scen z książki, kilka zrobionych inaczej, ale ogólnie nie ma to wpływu na fabułę. Może myśleli, że lepiej go rozreklamują? I to im nie za bardzo wyszło, my Polacy możemy go oglądać tylko w sieci, z nieoficjalnymi tłumaczeniami jakichś dobrych dusz.Film nie podobał mi się, oprócz tego, że jest odgrzewanym kotletem, z jeszcze jednego powodu- aktorzy byli zwyczajnie brzydcy. Przepraszam, ale tak było! Myślałam, że przynajmniej będzie można zawiesić oko na kim ładnym, ale… Może aktor grający Hache (włoskiego Stepa) może się podobać, mnie zwyczajnie denerwował. Siostra Babi, Daniela w wersji z 2004 roku była uroczą nastolatką jak na 15latkę przystało, w wersji z 2010 była wyrośniętą pannicą.
Do tego soundtrack mi przeszkadzał. W wersji włoskiej był subtelny, stanowił idealne tło dla scen, w hiszpańskiej był niepotrzebnym hałasem.
Jedynie końcówka może niektórych satysfakcjonować i być lepsza od włoskiej. Jak dla mnie była trochę za bardzo abstrakcyjna i naciągana, aczkolwiek jest z pewnością zapowiedzią kolejnej części, z włoskiej nie bardzo to wynikało. Ciekawe czy Hiszpanie zrobią drugą część.
Hiszpańską wersję można sobie obejrzeć po przeczytaniu książki i oglądnięciu pierwotnej wersji, raczej jako ciekawostkę.
Ocena: 1/6
Po Tylko Ciebie chcę, drugą część książki wybieram się do biblioteki (pewnie po wakacjach), tymczasem powstrzymuję się z całych sił żeby nie oglądnąć filmu ;)
Jeśli ktoś z Was chce oglądnąć film, a nie ma zamiaru czytać książki to polecam ten włoski z 2004, natomiast jeśli ktoś ma w planach i film, i książkę to najlepiej najpierw zacząć od słowa pisanego, by potem zobaczyć tę historię na szklanym ekranie :)
"A wszystko, co musisz zrobić, to założyć słuchawki, położyć się na ziemi i słuchać CD swojego życia, krok po kroku, nic nie możesz przeoczyć. Wszystkie były zblazowane i wszystkie w jakiś sposób potrzebne są żeby iść dalej. Nikt Cię nie potępia, nikt Cię nie osądza, jesteś tym, kim jesteś i nie ma nic lepszego na świecie. Pauza, przewijanie, play i jeszcze raz, i jeszcze, i od nowa. Nie wyłączaj nigdy Twojego ulubionego artysty, kontynuuj nagrywanie, zbierz wszystkie utwory by wypełnić chaos, który masz wewnątrz siebie. I jeśli pojawi się jedna łza kiedy będziesz słuchał, nie bój się. To będzie łza fana, który słucha swojej ulubionej piosenki. To Twoje życie, cała reszta to zwykły hałas."****
**"Ja i Ty trzy metry nad niebem"
***Cytat z filmu Tri metri sopra il cielo [2004] (Radio Caos)
****Cytat z filmu Tri metri sopra il cielo [2004] (Radio Caos)
Witaj,
OdpowiedzUsuńnadal nie rozumiem, dlaczego wystawiłaś ocenę 2,5 książce, którą "czytało się przyjemnie". Według mnie jej nie uzasadniłaś. Nie wiem, dlaczego mam nie sięgać (powieść już czytałam, ale załóżmy, że jestem zainteresowana - Twoja recenzja nic mi nie mówi).
Pozdrawiam serdecznie :)
Od pewnego czasu mam ochotę przeczytać tę książkę, lubię się czasami oderwać i "poprzeplatać" czytanie innych książek jakąś młodzieżówką ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko film, bo książki nie mogłam dostać :( ale czytałam drugą część i również widziałam film...
OdpowiedzUsuńPodobno we Włoszech obie części zrobiły furrorę, a mi owszem filmy się bardzo podobały, natomiast książkę czytało mi się ciężko.
Dodałam film na filmwebie do obejrzenia, więc na 100% go zobaczę, dzięki za zachętę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach zarówno książki, jak i film. Muszę na sobie sprawdzić, inaczej ciekawość nie da mi spokoju;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Słyszałam sporo o tej książce, może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńHiliko, bo szału nie ma, ot miło się czyta i szybko, ale tyle. Nic szczególnego. Dlatego ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy książkę przeczytam, ale film mam w planach, choć z reguły najpierw czytam a później oglądam :)
OdpowiedzUsuńtoska82 jednak radzę najpierw sięgnąć po książkę, czyta się ją naprawdę bardzo szybko ;) Chyba, że będziesz miała trudności ze zdobyciem jej.
OdpowiedzUsuńDla mnie książka jak najbardziej zapada w pamięć, o wiele bardziej niż wydawane teraz paranormal romance. Widziałam obie ekranizacje i bardzo mi się podobały. Każda książka F.Mocci dla mnie jest warta uwagi i nie tak łatwo o niej zapomnieć.
OdpowiedzUsuńoglądałam film, ale nie podobał mi się. jakiś taki nijaki.
OdpowiedzUsuńale jak wiadomo, książki często bywają lepsze (no co tu ukrywać, prawie zawsze) - mam nadzieję niedługo po nią sięgnąć.
zapraszam do siebie ;)
Oglądałam wersję hiszpańską i włoską, a także "Tylko Ciebie chcę". Według mnie to ta włoska jest całkowitym dnem, ten film zniechęcił mnie do książki,natomiast jeśli chodzi o hiszpańską to jest o niebo lepsza, choć jest jak to nazwałaś ogrzewanym kotletem. Natomiast jeśli chodzi o aktorów, to Step był okropny, natomiast Hache był idealny, buntownik jak przystało i ładny, więc nie rozumiem Cię. No i jeszcze muzyka była cudowna.
OdpowiedzUsuńOglądałam ponownie wersję hiszpańską i może mnie trochę poniosło, dziś nie wystawiłabym oceny, natomiast nadal twierdzę, że wersja włoska lepsza.
UsuńAle skoro tak piszemy to:
dla mnie Hache to laluś totalny. Step o wiele bardziej mi się podobał i właśnie on lepiej spisał się w roli buntownika, bo Hache rozdawał na prawo i lewo promienne uśmiechy, może w jednej scenie był wkurzony. Więc nie rozumiem Cię :)
Poza tym może to kwestia różnicy pokoleń. Ja we włoskiej widziałam klimat, hiszpańska jest za bardzo "współczesna", zbyt "plastikowa".
I ja się cieszę jeśli włoski film zniechęcił kogoś do książki, bo to bardzo słaba literatura, lepiej mierzyć wyżej :)