wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 2010
pierwsze wydanie: 1981
liczba stron: 288
ocena: 6
Opis:
"Bart Dawes uważa, że przegrał swoje życie. Dochodzi do wniosku, że jego los zawsze zależał od splotu nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i złych wyborów. Najważniejsze sprawy: miłość, narodziny dziecka, praca – działy się jakby obok niego. Teraz widzi, jak znika dawny świat, w którym honor i uczciwość nie były pustymi słowami. Codziennie musi znosić głupotę i obłudę szefa. Każdy nowy dzień dowodzi, że w małżeństwie również poniósł klęskę. Dlatego gdy bezduszna decyzja urzędników odbiera mu ostatnie rzeczy, dla których warto było żyć – małą pralnię i dom, decyduje, że się nie podda. Kupuje broń i rozpoczyna walkę o to, co najważniejsze…"
Bardzo dawno nie czytałam nic Kinga. Wydaje się jakby to było wieki temu! Wprawdzie ostatnio rzuciłam po 50 stronach Buick 8... To spotkanie z twórczością Kinga było jednak bardziej udane.
Książkę skończyłam wczoraj. Wczoraj też był jeden z moich najlepszych poranków :) Obudziłam się, patrze na szafkę nocną... Co widzę? Na Ostatnim bastionie, który swego czasu podarowała mi mama, leży Mgła. Szkieletowa załoga od taty! :D Radosne DZIĘ-KU-JĘ! :) Mała rzecz, a tak bardzo cieszy ^^ Kto chciałby mieć taki poranek? ;>
Ale wracając do właściwego tematu :P Jak pisałam w poprzedniej notce, ostatnio powróciło moje zamiłowanie do filmów, więc praktycznie nie czytałam. Jedynie 20 stron dziennie- niewiarygodne... Jednak cieszę się, że nie pochłonęłam tej książki "na raz". King jest jednym z moich ulubionych pisarzy i lubię delektować się jego twórczością.
A było czym! Ostatni bastion Barta Dawesa King napisał jeszcze pod pseudonimem Richard Bachman, wydana została w 1981 roku. Już po pierwszej informacji można się domyśleć, że to jedna ze starszych książek Mistrza. A ja uwielbiam właśnie te najstarsze. Książka ta jest dość nietypowa jak na Kinga. Jeśli szukacie fantastyki czy horroru to go nie znajdziecie. I mimo, że King jest okrzyknięty Mistrzem Horroru to ja uwielbiam te książki z jego twórczości, które są "inne", jak, np. Zielona Mila czy Rose Madder (choć tam już są elementy fantastyczne).
I po tym wstępie nie wiem co napisać o książce... Czytanie jej było czystą przyjemnością, ale z napisaniem o niej mam trudności. Może dlatego, że książka sama mówi za siebie?
Ostatni bastion... jest książką przede wszystkim poświęconą psychologii tytułowego bohatera. Dla niektórych postępowanie Bartona George'a Dawesa jest niezrozumiałe. Nie powiem, że ja od początku do końca zrozumiałam wszystko, jednak nie jest dla mnie całkiem mętne.
Ostatni bastion Barta Dawesa opowiada o tym jak jedna bezmyślna decyzja potrafi zmienić życie człowieka. Dla niektórych jest to bez znaczenia. Co tam jeden człowiek? Ale moim zdaniem jeśli nie zaczniemy martwić się losem jednostki to nie będziemy w stanie pomóc masom.
Nie do końca jest tak, że Bart jest zdecydowany na najgorszą wersję wydarzeń. Szuka pomocy... Ale nikt nie chce mu pomóc, w każdym razie nie w sposób skuteczny. Jest także bardzo samotny.
Z jednej strony rozumiem, że życie Dawesa się skończyło, że zrozumiał, iż jest tylko rutyną pozbawioną sensu. Z drugiej jednak strony przez cały czas chciałam, żeby Bart ułożył sobie życie na nowo, żeby ujrzał jego piękniejszą stronę... Ale Bart był mocno związany ze swoim synkiem, Charliem. Więź ich łącząca była mocniejsza niż śmierć.
W Ostatnim bastionie Barta Dawesa ukazana jest szara rzeczywistość. Nie znajdziecie tu potworów, niewytłumaczalnych zjawisk. Rzeczywistość chyba je przebija... Ja wybrałam sobie najlepszy moment na czytanie tej książki- pogoda zmieniła się ze słonecznej na deszczową.
Przeczytałam trochę o okolicznościach pisania tej książki- polecam poczytać przed zabraniem się za nią
King jest posądzany, także przez fanów, o beznadziejne zakończenia. Według mnie jest to jedno z najlepszych jego zakończeń.
Stephen King stworzył powieść mocno wciągającą. Czytelnik jest ciekawy jak potoczą się losy Barta. Czy ktoś go uratuje?
Ehhh uważam, ze to zła recenzja. Już prawie ją skasowałam... Napiszę tylko tyle: to dość ponura lektura, jeśli się w nią wgłębić. Ale polecam, warto. Na pewno jeszcze do niej wrócę.
Tak naprawdę nie widzi się tego wszystkiego co tkwi w książce podczas czytania. Refleksja przychodzi nieco później, po przeczytaniu.
Najbardziej przejmujące były dla mnie te słowa (nie polecam czytania ich tym, którzy książkę mają dopiero przed sobą- UWAGA! czytasz na własną odpowiedzialność):
"(...)ostatnia myśl: świat wybuchnął nie wokół, lecz wewnątrz niego, i choć był to wybuch na miarę kataklizmu, nie przerósł, powiedzmy, dorodnego orzecha włoskiego."I ostatnie słowa:
"(...) a my jeszcze raz bezpiecznie wracamy do świata ludzkich spraw."
Mam zamiar przeczytać większość powieści Kinga, ale tej akurat pod uwagę nie brałam. Po Twojej recenzji chyba się jednak skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam parę książek Kinga, ale były to w horrory, nawet nie zdawałam sobie sprawy,że spod jego pióra wychodzą inne pozycje ;]
OdpowiedzUsuńDziękuję, więc, że zachęciłaś mnie, aby spojrzeć na niego z zupełnie innej perspektywy.
Może nawet lepszej,bo muszę przyznać, że zakończenia niektórych powieści Kinga są tandetne ;/
Dosiak mam podobny cel ;) I po recenzjach internautów też czasem zmieniam nastawienie, ostatnio tak było z "Wielkim marszem", który teraz mam w planach :)
OdpowiedzUsuńBiedronka to ja gorąco polecam cykl Mroczna Wieża! Po nim pokochałam Kinga! :D
Tandetne? Z tych co czytałam powiedziałabym, że nieudane, ale żeby od razu tandetne...? :P Ok, nie jestem obiektywna ;)
Uwielbiam Kinga i z pewnością przeczytam:). A recenzja jak zawsze ciekawa:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńKażda książka tego autora to uczta dla serca...
OdpowiedzUsuńwiem ,że wstyd się przyznawać ,ale zawsze coś mnie odciąga od twórczości Kinga i jak do tej pory nie czytałam żadnej jego książki ,jednak po twojej recenzji jestem przekonana ,że muszę nadrobić niewybaczalne zaległości ;D
OdpowiedzUsuńOstatnią książkę Kinga przeczytałam rok temu. Chyba pora się nawrócić i znowu po coś sięgnąć;)
OdpowiedzUsuńkasandra_85 cieszę się :)
OdpowiedzUsuńpisanyinaczej no może nie każda... Ale większość :)
dm1994 eee to nie wstyd :P Przecież jeśli jego styl Ci się nie spodoba to nikt Ci nie będzie wpychał jego książek. Ale warto spróbować :P
Scathach jak chcesz to możesz się łatwiej nawrócić w naszym Kościele Mrocznej Wieży :D
Kurczę, jak teraz o tym myślę, to też dawno Kinga nie czytałam ;D
OdpowiedzUsuńTrzeba nadrobić :)
Mam nadzieję, że teraz zaleje nas fala recenzji o książkach Kinga :D
OdpowiedzUsuńo to ja też! Kupuję a odkładam. Zabiorę się za Wielki marsz :)
OdpowiedzUsuńOstatni bastion na 6.0? nie trzeba mi większej zachęty :)
O, mam na nią ochotę od dawna, teraz wiem, że warto :)
OdpowiedzUsuń