03 stycznia 2016

"Serena" Ron Rash i "Serena" Susanne Bier

tytuł oryginału: Serena
tłumaczenie: Jan Kabat
data wydania: 2015
data wydania oryginału: 2008
liczba stron: 435












       To kolejna książka, którą czytałam w ostatnim czasie i której opis zdradza dużo (wszystko!) z fabuły. Wyobraźcie sobie, że pamiętałam opis mgliście, więc kiedy zostało mi zaledwie 100 stron i zerknęłam na niego z ciekawości to i tak zostałam niemile zaskoczona! Ostatnio było tak z Nędznikami, ale o ile w tym przypadku jeszcze jakoś da się to przeboleć, tak w przypadku Sereny ciężko to odżałować. Także jeżeli przeczytaliście opis i was zaciekawił oznaczcie ją jako książkę do przeczytania i na razie o niej zapomnijcie.
       Z powodu tego niefortunnego opisu sama spróbuję przybliżyć fabułę książki nie zdradzając za dużo, nakreślam jedynie ogólną sytuację.
Głównych bohaterów książki Rona Rasha, Pembertona i Serenę, poznajemy kiedy przybywają do należącego do nich obozu drwali. Przybywają świeżo po ślubie, szaleńczo w sobie zakochani. Serena to kobieta niezwykła, która budzi respekt w pracownikach. Między małżonkami staje jednak młoda dziewczyna z wioski, Rachel Harmon, której Pemberton kilka miesięcy wcześniej zrobił dziecko.
       Serena wydała mi się książką pozbawioną emocji, nie wywoływała też emocji u mnie. Była w zasadzie pozbawiona opisu przeżyć bohaterów, a wydarzenia jakie mają miejsce moim zdaniem wymagały opisania tego co bohaterowie czują. Choć mogłoby to mieć jakieś uzasadnienie, ponieważ narrator jest trzecioosobowy, więc nie jest tak, że "wnikamy" w osobowość postaci, jesteśmy raczej chłodnym obserwatorem. Toteż można powiedzieć, że czytelnik ma zastanawiać się co też dane postacie teraz czują, mnie się taki zabieg nie spodobał.
A może to bardziej kwestia sztucznych relacji między bohaterami? Jedynie więź między Sereną a Pembertonem ma jakiś kształt, jest intensywna. Momentami również dialogi wydawały mi się bardzo nierzeczywiste.
       Generalnie książka Rona Rasha nie zachwyciła mnie niczym ani nawet szczególnie nie zaskoczyła. Choć muszę przyznać, że momentami budziła zdziwienie, ale prowadziło to tylko do stwierdzenia: ale "zryta" książka. Nie jest też jednak tak, że nie dało się jej czytać czy mam jej coś szczególnie do zarzucenia, dlatego nie chciałabym, aby ktoś odebrał ten tekst jako krytykę Sereny. Po prostu nie zaskoczyło, nie było żadnej chemii. 
Aczkolwiek jest jedna mocna strona tej książki, a mianowicie tytułowa bohaterka. Jest to jedna z najmocniejszych, najbardziej wyrazistych postaci kobiecych z jakimi się w literaturze spotkałam. Ona na dłużej pozostanie mi w pamięci.


Czas trwania: 1 godz. 49 min.
Premiera świat: październik 2014
Premiera Polska: luty 2015


       Ekranizacja książki to jedna z najgorszych ekranizacji jakie widziałam. Nie potrafię się zdystansować i ocenić filmu samego w sobie, ponieważ w pamięci mam niezwykłą kobietę z książki, a w filmie jej postać tak bardzo zmieniono, niestety na gorsze, że pozostaje jedynie niesmak.
       Nie dość, że zmieniono postać Sereny to jeszcze poprzeinaczali fabułę, zostawiając jedynie konstrukcję historii stworzonej przez Rasha, zupełnie jakby ktoś opowiedział reżyserce książkę, a ona zapamiętała, że było coś o Brazylii, coś tam ze wspólnikiem, no i było polowanie na dzikiego kota (Naprawdę nie ma różnicy pomiędzy pumą a panterą...? Naprawdę trzeba było zmienić nawet taki nieistotny szczegół?).
       Jennifer Lawrence... nie wiem co jej się stało. Po pierwsze zdecydowanie nie pasuje jej blond (co już jest kwestią mocno subiektywną i to tak swoją drogą), po drugie w Igrzyskach śmierci była dość urocza i dziewczęca, natomiast tutaj wygląda po prostu tak jakby... się roztyła... Bardzo dziwnie wyglądała na twarzy w porównaniu do jej wyglądu jako Katniss.
       W zasadzie grze aktorskiej nie mam nic do zarzucenia, nikt mnie jakoś nie denerwował, nie odstawał, nie było też zachwytów. Jednak nawet gdyby aktorzy zagrali wybitnie- sknocona historia nadal pozostaje sknoconą historią.


2 komentarze:

  1. Uwielbiam ekranizacje, po prostu uwielbiam. Jak dla mnie mogliby kręcić filmy i seriale na podstawie absolutnie wszystkiego. Tę książkę przeczytałabym tylko ze względu na to, że powstał na jej podstawie film, nawet jeśli jeszcze tego filmu nie widziałam. Jest w tym tytule coś, co mnie przyciąga. Lubię tego typu historie.

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie ;) Mam nadzieję, że wkrótce przeczytasz tę książkę i Ci się spodoba :) Tak naprawdę warto dla głównej bohaterki.

      Usuń