tytuł oryginału: City of Bones
seria/cykl wydawniczy: Dary Anioła tom 1
wydawnictwo: MAG
data wydania: czerwiec 2009
wydanie pierwsze: 27 marca 2007
liczba stron: 508wydanie pierwsze: 27 marca 2007
ocena: 4
Uprzedzam, że pisząc o tej książce miałam na uwadze jedynie to, że jest to typowa młodzieżówka fantastyczna. Nie spodziewajcie się więc po niej (książce) cudów.
Miasto kości to właściwie taki paranormalny romans jak Zmierzch czy Szeptem (które nie za bardzo przypadły mi do gustu), ale moim zdaniem jest lepszy od wyżej wymienionych.
Jeśli chodzi o podobieństwa do tego typu książek to mamy tu oczywiście nieporadną nastolatkę, której życie zmienia się diametralnie, gdy poznaje JEGO. ON nazywa się Jace i oczywiście COŚ do siebie czują (a co- tego nie powiem :) ). I oczywiście Jace nie jest człowiekiem.
Jak to bywa w tego typu powieściach język jest prosty, akcja wartka i czyta się szybko.
Co do znaczących podobieństw to chyba tyle.
Nie ma tu jak w Zmierzchu czy Szeptem całkowitego oddania miłości pomiędzy głównymi bohaterami. Nie musimy stale czytać jak to on kocha ją a ona jego i jak to nie mogą być ze sobą (pewnie prawie widzicie jak przewracam oczami :P).
Sama postać Jace'a jest dość ciekawa, jego wygląd nie uosabia charakteru. Jace wygląda, jeśli poznamy już jego charakter, całkiem niewinnie :)
Autorka tworzy całkiem interesujący, magiczny świat i w porównaniu do Szeptem dowiadujemy się całkiem sporo, a lektura pierwszego tomu zachęca do sięgnięcia po kolejne.
Podobało mi się to, że w niektórych sytuacjach nie zawsze można było stwierdzić co się stanie. A także, że zastosowała kilka rozwiązań pewnych wątków dość w tego typu powieściach niekonwencjonalnych (jak na przykład SPOILER to, że Jace i Clare raczej nie będą razem)
W książce nie brakuje nagłych zwrotów akcji i zaskakujących sytuacji.
Bohaterowie są całkiem ciekawie wykreowani. Jace, Alec i Isabelle przypominają mi trójkę kosmitów z Roswell- Maxa, Michaela i Isabelle (zwłaszcza obie Izusie są do siebie podobne ;P) Dodatkowo w książce było wiele innych, w niektórych przypadkach intrygujących postaci.
Jest to książka przeznaczona dla zapewnienia rozrywki, nie oczekujcie, więc błyskotliwych czy głębszych myśli. Na szczęście nie ma tu takich myśli wprowadzonych na siłę. Jak to ktoś powiedział- rozrywka w stanie czystym. Idealna do czytania pod ławką :)
Dziwi mnie, że ludzie porównują tę książkę do Harry'ego Pottera. Ja nie dostrzegam podobieństw- może mnie ktoś oświecić? :P
Podsumowując Miasto kości mi się podobało. Na tle innych tego typu powieści wypada całkiem dobrze, a co najważniejsze jest zachęcającym początkiem serii (czego nie można powiedzieć o Szeptem). Z pewnością sięgnę po kolejne tomy.
Polecam każdemu kto ma ochotę się odprężyć, a chce zapewnić sobie rozrywkę i tzw. przerywnik w czytaniu innych książek.
A tak btw.- okładka pierwszej i trzeciej części mi się podoba, ale co u licha jest na okładce 2 tomu!? Tylko proszę nie piszcie, że to wyobrażenie Clare...
Ja też nie zwariowałam na punkcie 'Zmierzchu' ani 'Szeptu', ale mam cichą nadzieję, że ta seria przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńMojej młodszej siostrze z pewnością by się spodobała:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńczytałam i na prawdę jest całkiem fajna i przyjemna :D
OdpowiedzUsuńTakie książki wywołują u mnie najczęściej niechęć,ale na tę może się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę serię i wydaje mi się, że z każdą częścią jest coraz lepiej:))
OdpowiedzUsuńSylvia tego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńKasandra_85 być może :)
BookEater :)
dm1994 ja pewnie bym po nie nigdy nie sięgała, bo w bibliotece nawet się za nimi nie rozglądam, ale warto spędzać w szkole czas choć trochę konstruktywnie i zapewnić sobie rozrywkę :D
MirandaKorner a co sądzisz o okładce drugiej części? :P Jak dla mnie jest okropna... Podobają mi się amerykańskie wersje, choć i nasze nie są takie złe. Ale amerykańska dwójka jest zdecydowanie lepsza od naszej :P