Pierwsza część książki podobała mi się, z drugą było już gorzej.
"Bohaterem powieści jest mężczyzna cierpiący na bezsenność, Ralph Roberts. Im krócej sypia, tym dziwniej postrzega świat i ludzi wydaje mu się, ze zaczyna widzieć ich aury, a także tajemnicze istoty towarzyszące zgonom jego znajomych i przyjaciół. Tymczasem miasto jest rozrywane społecznymi zamieszkami spowodowanymi powstaniem szpitala, centrum opieki, w którym dokonuje się m.in. zabiegów aborcji. Inspirują je zrzeszeni w Pro-Life obrońcy życia nie narodzonych dzieci. Na czele ruchu stoi człowiek obłąkany, sadysta skazany za znęcanie się nad własną rodziną. Planuje on zamach na centrum i zgładzenie przebywających tam ludzi. Jest wśród nich chłopiec, w którego rękach spoczywa los wszechświata. Tylko Ralph dzięki swoim niezwykłym zdolnościom postrzegania może ich ocalić..."
(uczciwie ostrzegam, że opisu nie ma co czytać, bo nawet w pewnym stopniu odbiega od fabuły)
Pierwsza część mi się podobała, z drugą było już gorzej.
Co mi się podobało? Na początku książka wciąga, akcja ma tempo, a jednocześnie są w niej zawarte elementy refleksyjne, skłania do przemyśleń. Nad czym? Starością, życiem, celem istnienia. Przygnębia mnie to co może się stać ze mną na starość i to co się aktualnie dzieje. Cieszę się, że mam książki. Jest to jedno z moich hobby i wiem, że zamiłowanie do literatury pozostanie mi do końca życia (a przynajmniej taką mam nadzieję). Także w zasadzie o ten aspekt życia nie muszę się martwić. Natomiast przygnębiający są dzisiejsi staruszkowie i ci którzy jeszcze w wieku emerytalnym czy podeszłym nie są. Brak zainteresowań, chęci życia, wewnętrznego entuzjazmu… Wiem, że w końcu żyjemy w Polsce, kraju, który przeszedł tyle wojen, walczył o wolność, niektórzy z nich pamiętają wojnę, jednak… Jest to smutne. Ludzie żyją z dnia na dzień, ciągle się gdzieś śpieszą, walczą ze sobą… Zatracając sens i chęć do życia.
Przeraża mnie to jak dzisiaj ludzie traktują sprawę wieku. Dzieci szybciej dorastają, dorośli szybciej się starzeją. Jeszcze dziś są ludzie dożywający setki, podczas gdy 40 latkowie twierdzą, że się sypią i nie dożyją 70 lat!
Wydawałoby się, że odbiegłam od tematu, a jednak do takich i inne przemyśleń skłania „Bezsenność”.
Wprawdzie mogłabym się jeszcze rozpisać o tym, że przeraża mnie wykluczenie, porzucenie starszych ludzi przez społeczeństwo, ale myślę, że dałam już wystarczająco do myślenia.
Gdzieś w połowie akcja traci tempo i zaczyna się rozwlekły koniec. Dużo się pomylę jeśli powiem, że ma około 300 stron? (cała książka 655)
Poza tym całkowity brak realizmu, pan King puścił wodze fantazji zapominając o tym, że należy je zawsze trzymać w pogotowiu... Wiem, wiem, sama niedawno ganiłam kogoś za doszukiwanie się realizmu w książkach Kinga, ale już mnie to zaczęło z lekka irytować.
Polecam fanom Kinga, zdecydowanie nie nadaje się na jako jedno z pierwszych spotkań z jego twórczością.
Ogólnie to podobała mi się nawet ta książka, jest taka refleksyjna. Wprawdzie zakończenie się dłuży masakrycznie (eh co za niepolskie, niepolonistyczne słowo :P), ale warto.
Znalazłam mnóstwo odniesień do Mrocznej Wieży (7 tomowa saga Kinga). Miło, że nie tylko fani o niej pamiętają.
O czym mowa? Mroczna Wieża na polu róż, Karmazynowy Król, ka (wielkie koło życia), ka-tet (jedność z wielu), te pamiętne słowa z "innymi światami niż ten". I Patrick...
Doprawdy nie wiem jak King to robi. Można nie do końca lubić jego powieści, ale zawsze ma się ochotę na więcej. Po jakimś czasie przerwy tęskni się za nim, jest się wręcz na głodzie kingowskim.
King jest jak narkotyk!
(zamierzam sobie zrobić przerwę, a potem z hukiem wrócić do Kinga w postaci Zielonej mili)
Ocena: 3/5. (chyba zrozumiałe- pierwsza część mi się bardzo podobała, druga prawie wcale)
Cytaty:
"Przez moment Ralph czuł się tak, jakby z zewnątrz patrzył na siebie i swoje życie, jakby był w stanie obejrzeć cały jego fresk, a nie fragment pod tytułem "dzisiaj". Przeraziło go to, co zobaczył: nie oznakowana droga prowadząca w mrok tunelu, w którym mogło się czaić wszystko. Wszystko."
"(...) człowiekowi najtrudniej jest oszukiwać samego siebie między trzecią a szóstą rano..."
"Kiedy się starzejesz to chyba samotność jest najgorsza."
"Dziś każdy się śpieszy, żeby być gdzie indziej."
Kiedy idę spać, do łóżka
I kiedy ranek przerywa mi słodkie sny
Kto jest w moich marzeniach?
Nikt tylko ty, kochanie, tylko ty.
I kiedy ranek przerywa mi słodkie sny
Kto jest w moich marzeniach?
Nikt tylko ty, kochanie, tylko ty.
Też bardzo lubię Kinga :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię King'a, jednak tylko a Misery i Carrie.
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się nie podobała. Jedynie zakończenie właśnie.:)
Jak dla mnie tylko czasami przez dwie strony coś się działo, a potem przez 100 stron nic.
Lubię, kiedy King jest przerażający, a nie refleksyjny.