16 maja 2013

"Starcie królów" George R. R. Martin i sezon drugi "Gry o tron"

Starałam się nie umieszczać żadnych spoilerów, więc jeśli ktoś nie czytał nawet części pierwszej, to myślę, że może przeczytać tę opinię.
I starałam się pisać jak najkrócej i treściwie... Nie udało się :)

"Starcie królów" George R. R. Martin
tytuł oryginału: Clash of kings 
tłumaczenie: Michał Jakuszewski
seria/cykl wydawniczy: Pieśń Lodu i Ognia tom 2
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 2011
data pierwszego wydania: 2000
data wydania oryginału: 1999
liczba stron: 928









 George R. R. Martin to sadysta.
Bo jak inaczej nazwać kogoś kto kończy rozdział jednego z bohaterów czymś bardzo ciekawym i ważnym, po czym porzuca jego wątek na prawie 200 stron!?
A ja muszę się przyznać- przepadłam. Gra o tron mnie tak nie wciągnęła, bowiem gubiłam się w plątaninie imion i wydarzeń. Jednak obejrzałam serial, wszystko mi się w głowie poukładało (tylko jeśli chodzi o ten cykl :D), a kiedy w końcu kupiłam drugą część i zebrałam się na odwagę, wróciłam do Westeros. Grę o tron czytałam chyba ze trzy miesiące, Starcie królów (gdzie miałam przerwę na 3 książki) około półtora miesiąca. Oj działo się w tym Westeros, działo się!
 Co się działo? Przede wszystkim była cała masa bitew, choć dopiero pod koniec znaleźliśmy się na polu walki. Kto się bił? Cóż, okazuje się, że w królestwie jest czterech króli i każdy z nich rości sobie prawo do tronu. Na dodatek mamy jeszcze Daenerys, która obecnie przebywa poza Westeros, ale wcale nie zamierza tam zostać- chce wrócić i zgadnijcie co... Zasiąść na tronie oczywiście! Nie zabraknie więc intryg, spisków i zdrad.
Nie chcę pisać więcej- jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszej czy drugiej części lepiej łapcie za książkę!

Od razu powiem, że tym razem nie napiszę ani nie powiem złego słowa na Martina. I mój tekst pewnie będzie dla was nudny- ot kolejna osoba, która wychwala Pieśń Lodu i Ognia, też mi coś. Ale ja muszę, po prostu muszę! (jak wiecie, a może nie niestety nie mam wśród znajomych moli książkowych, więc nie mam z kim porozmawiać o tym jaki to Martin jest niesamowity :) )
Przy okazji pisania o Grze stwierdziłam, że Martin nie potrafi utrzymać zainteresowania czytelnika przez co powieść czasem mnie nużyła. Nie było już tak przy Starciu, aczkolwiek skłamałabym jeśli bym napisała, że przeczytałam książkę z niezmiennym zainteresowaniem. Owszem, zdarzały się momenty, że czytałam z mniejszym zapałem, jednak tym razem Martin mnie nie znużył ani nie znudził.


Powiem tak- albo to pan Martin szaleje, albo jego bohaterowie przejęli nad nim kontrolę i on nie ma już żadnego wpływu na powieść. Postacie są tak plastyczne, a wydarzenia tak realistyczne, że nie sposób się nimi nie przejmować. Tym razem, kiedy Martin uśmiercał bohaterów, przejmowałam się znacznie bardziej (pomijając to, że wiedziałam kto zginie w Grze o tron, bo ludzie bez mózgu pisali o tym wszędzie wielkimi literami (wiem, nie powinnam, ale naprawdę mnie to zdenerwowało…)).

To zadziwiające, ale w Pieśni Lodu i Ognia spotykamy się z tak różnorodnymi bohaterami, ze nawet jeśli stoją oni po stronie „złych” to nie da się ich nie lubić czy nie doceniać, a czasem wręcz im kibicować. Tak jest u mnie z Tyrionem. Trudno określić czy jest zły, czy nie, choć należy do obozu tych złych, ja osobiście bardzo go lubię, mimo, że jeśli chodzi o walki jestem po stronie Robba, to kiedy Tyrion dowodzi mimowolnie chcę, żeby mu się powiodło.
Poza tym nie da się tak naprawdę stwierdzić kto jest dobry, a kto zły. I tu ogromny plus, mało kto potrafi wykreować takie postacie. Nie można też myśleć, że wie się wszystko o danym bohaterze. Martin najpierw pozwala nam tak myśleć, przy czym pewnie chichocze pod nosem, a potem tak namiesza, że już niczego nie można być pewnym.
(co świetnie obrazuje ten komiks (kto nie czytał części pierwszej lub jest w trakcie lepiej niech nie otwiera: link:D
dla niefejsbukowych: link strona autorki: link)

Pieśń Lodu i Ognia jest ogromnych rozmiarów, w jednej części inny autor spokojnie umieściłby swoją własną historię obejmującą równie obszerny kawał czasu, gdyby patrzeć tylko na najważniejsze wydarzenia to można by pomyśleć, że Martin pisze niezwykle rozwlekle, jednak tutaj niemal każde zdanie jest ważne, a Martin ma dar, dzięki któremu porywa czytelnika, tak że ten nawet nie zdaje sobie sprawy z upływających stron. A czytanie to czysta przyjemność, dzięki czemu to ponad 800 stron to błogosławieństwo, bo można by czytać, czytać i czytać...
Książka ma ponad 900 stron, jednak kończy się na 869, reszta to dodatek (spis wszystkich rodów). Trochę mnie to zirytowało... Zakończenie dopadło mnie o 5 rano, a ja miałam ochotę na jeszcze co najmniej 40 stron powieści... :P

Jak pisałam- Martin ma dar, który docenić powinien każdy miłośnik fantasy. Kiedy już się wgryzie w powieść nie ma powrotu, przepada się na kilka tygodni w Westeros. A apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Pozostaje mi jedynie wykrzyczeć: gorąco polecam!


ocena: 6/6
cytaty:
Korony dziwnie wpływają na głowy, na które je włożono. (Tyrion)
Jesteś zgorszona, pani?- Nachyliła się bliżej.- Ty mała idiotko. Łzy nie są jedyną bronią kobiety. Masz między nogami inną i lepiej naucz się jej używać. Przekonasz się, że mężczyźni bez skrępowania robią użytek ze swych mieczy. Obu rodzajów. (Cersei)
Chciałabym tu też zamieścić scenę z Aryą i Jaqenem H'ghar ze strony 619, bo jest genialna... Jednak zbyt długa ;)


To zabawne- o ile pierwszy sezon mnie zachwycił, a książka nie porwała, tak drugi tom Pieśni Lodu i Ognia mną zawładnął, a serial niestety muszę nieco skrytykować.
Za dwie rzeczy(SPOILERY):
śmierć Rakharo, zupełnie niepotrzebną,
zrobienie z Robba miększego niż jest w rzeczywistości
Och i jeszcze mogłabym dorzucić "wybielenie" postaci Theona.


To, że serial nieco odbiega od książki wybaczam (a jest tego trochę), przekonało mnie kilka zdań z artykułu na filmwebie (link):
"
Przy współpracy samego Martina opracowali misterny plan rekonstrukcji całej opowieści, wprowadzając z pozoru niewielkie zmiany w fabule. Ot, tu pojawia się postać, która albo nie występuje w książce, albo jest zlepkiem kilku bohaterów. Gdzieś z kolei znika pomniejszy bohater lub bohaterka znana z kart powieści. Te kosmetyczne zmiany wraz z kolejnymi odcinkami kumulują się i nawarstwiają, sprawiając, że nawet doskonale zaznajomiony z wszystkimi tomami sagi widz nie może być pewny tego, co też zobaczy na małym ekranie. W ten sposób motto serii "oczekuj nieoczekiwanego" jest prawdziwe także dla tych, którzy znają na wylot historię Westeros i Essos."

Jednak jest jeszcze jeden poważny zarzut: spoilery. Nie warto oglądać drugiego sezonu, jeśli nie zna się kolejnego tomu. Stal i śnieg przeczytałam dawno temu, czytałam zaraz po 2 tomie głównie po to, żeby zdążyć przed premierą 3 sezonu serialu, jednak teraz stwierdziłam, że sobie podaruję oglądanie go dopóki nie przeczytam Krwi i złota. Jak dobrze pójdzie to lekturę zacznę niedługo po ostatnim odcinku 3 sezonu.

Polecać serialu nie będę- jest tak genialny jak książki. Po prostu trzeba obejrzeć!

ocena: 6/6

Natomiast chciałam jeszcze dorzucić, że odcinek 9 sezonu 2 jest... MEGA! Świetny, wybitny, piękny. NAJLEPSZY obraz oblężonego miasta i bitwy jaki dotąd widziałam. Można go traktować jako całkiem odmienny fragment. Świetny! Po obejrzeniu go musiałam długo się zbierać, żeby dokończyć sezon :)







Wróciłam! Od razu z recenzją (nieco zaległą). Jeszcze tylko jeden egzamin przede mną i mam nadzieję na ponad 4 miesiące spędzone na czytaniu i nadrabianiu zaległości ^^

8 komentarzy:

  1. Właśnie wczoraj zaczęłam czytać tą część. Jestem absolutnie zakochana w "Pieśni...", uwielbiam serial! Chyba nie przeczytam twojej recenzji, dopóki nie skończę książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. obraziłam się na Martina za uśmiercenie Neda Starka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś szczególnie nie, bo nie przywiązałam się do tej postaci, gdyż wiedziałam, że umrze :P

      Usuń
    2. ja też wiedziałam, że umrze, ale mimo to jestem obrażona ;)

      Usuń
  4. Jestem w trakcie drugiego sezonu serialu. Żałuję, że zaczęłam serial, zamiast najpierw sięgnąć po wersję papierową, ale nie miałam innego wyjścia. Serial przypadł mi do gustu, zatem jestem przekonana, że powieści spodobają mi się jeszcze bardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wydaje Ci się, że znasz tę historię, bo oglądałaś serial... Po prostu zacznij czytać (:

      Usuń
  5. teraqz czytam 1 część a 2 za jakiś czas ja na razie ogarniam kto kim jest ale ciężko było.. a co do kolejnych czesci... Cóż jakoś muszę dać rade :) choć ilość stron jest przerażająca

    OdpowiedzUsuń