Recenzja bierze udział w konkursie portalu ZwB
tytuł oryginału: Grønt støv
tłumaczenie: Iwona Zimnicka
tytuł oryginału: Grønt støv
tłumaczenie: Iwona Zimnicka
seria/cykl wydawniczy: Louise Rick tom 1
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: czerwiec 2012
data wydania oryginału: 2004
liczba stron: 368
Skandynawskie kryminały jakoś mnie nie zachwycają, choć niewiele mogę na ich temat napisać, bo do tej pory czytałam tylko książki Läckberg, Larssona i Mankella z czego do gustu przypadła mi tylko Trylogia Millenium Larssona. Lektura Handlarza śmiercią jest moim pierwszym spotkaniem z duńską literaturą.
Książka Sary Blædel przybliża nam pracę kopenhaskiego Wydziału Zabójstw dzięki policjantce w nim pracującej- Louise Rick. Zajmuje się ona właśnie zabójstwem młodej dziewczyny, Karoline. Jednocześnie prowadzona jest sprawa zabójstwa dziennikarza, redakcyjnego kolegi Camilli Lind, która jest najlepszą przyjaciółką Louise. Camilla to młoda i zapalczywa kobieta, więc zaczyna węszyć wokół sprawy zabójstwa swojego kolegi, jednak sprawy zaczynają przybierać niebezpieczny obrót...
Dzięki temu, że wciągnęłam się mocno w czytanie Handlarza śmiercią nie narzekałam na to, że w książce niewiele się dzieje, niektórym jednak może to przeszkadzać. Bowiem policja praktycznie stoi w miejscu, mało jest śladów, a jeśli jakieś są to słabe i wątpliwe. Sprawia to, że czytelnik żądny wrażeń, łamigłówek i nieustannego pościgu za mordercą będzie zawiedziony. Mnie to jednak nie przeszkadzało, gdyż jak pisałam książka bardzo mnie wciągnęła, a poza tym wydaje mi się, że jest to jedna z najbardziej zbliżonych do rzeczywistości książek o pracy w policji jaką czytałam i to uważam za jej największego plusa.
Początkowo postać Louise mnie irytowała, bo wydawała mi się okropnie przewrażliwiona, co chwilę krzyczała i była nerwowa. Potem się jakoś przyzwyczaiłam ;) Fakt, ludzie są różni, a bohaterowie literaccy najczęściej są niemal idealni i należałoby pogratulować autorce za to, że miała odwagę wykreować takie, a nie inne postacie, ale według mnie Louise niezbyt nadaje się do lubienia.
Zakończenie choć zupełnie niespodziewane i mnie zaskoczyło to jednak mi się niezbyt podobało. Całe to wyjaśnienie jakieś takie naciąganie, a postać Klausa Westa w jego świetle, wręcz dziwna, natomiast Fina odarto z całej fascynującej otoczki i pozostawiono jako naiwnego co bardzo mi się nie spodobało.
Mimo wszystko ciekawa jestem jak potoczy się prywatne życie Camilli i Louise.
Nie sposób także nie wspomnieć o swoistych "kwiatkach" jakie w tej książce znalazłam, nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy autorki, ale pierwsze zadnie jakie czytamy: Komórka na parapecie powarkiwała, sprawiło, że podniosłam wzrok znad książki i zastanowiłam się czy na pewno chcę ją przeczytać. Jeszcze kilka takich dziwnych zdań się znalazło, na szczęście im więcej stron ubywało tym mniej ich znajdywałam. Mimo to muszę zacytować jeszcze jedno, które dowodzi jak fantastyczną kobietą jest Rick (akurat rozmawiała z nieznanym mężczyzną przez telefon): Wyczuła, że zesztywniał, i usłyszała, że zapalił papierosa. Szkoda, że ja takich zdolności nie posiadam...
Trudno mi stwierdzić czy polecam Handlarza śmiercią czy nie. Ma kilka zalet, ale niestety także wady, dlatego sami musicie zdecydować czy jesteście ciekawi książki Sary Blædel. Ja pierwsze spotkanie z duńską literaturą uważam za całkiem udane.
ocena: 3,5/6
Nie przepadam za tego typu książkami, więc na pewno jej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOgólnie dobrze, że książka nie jest szalenie wciągająca, bo przynajmniej nie będę miała dylematu, czy po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążka wciągająca, nawet bardzo, ale nie bardzo dobra ;)
UsuńJa na razie przystopuję z kryminałami :-)
OdpowiedzUsuńraczej pass, wolę ciekawsze tytuły
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie wiem... raczej nie... więcej innych książek o czytania:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę okładkę, ale po przeczytaniu twojej recenzji nie jestem pewna czy sięgnę po tę książkę, gdyż na rynku jest dużo innych ciekawszych książek
OdpowiedzUsuńMi się zaś ta książkę świetnie czytało. Mama i ja dosłownie ją połknęłyśmy :)
OdpowiedzUsuńMnie również czytało się bardzo dobrze, jednak niestety nie jest ona bardzo dobra ;P
UsuńNo to ja się szykowałam na poważną lekturę, myśląc o tej książce, a tu się okazuje, że i komórka powarkuje i nieznany rozmówca sztywnieje :D Mam w planach "Handlarza śmiercią", ciekawe jak mnie będzie się czytać:)
OdpowiedzUsuńWczoraj skończyłam ją czytać i w sumie mam podobne odczucia. I zdanie o fantastycznych zdolnościach Rick mnie powaliło :D
OdpowiedzUsuńHmm, chyba na razie zostanę przy Mankellu, którego uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńA mnie się książka podobała. :)
OdpowiedzUsuńO, a mi się właśnie marzy spotkanie z duńską literaturą, o tej książce już słyszałam, ale nie jestem pewna, czy przypadnie mi do gustu. W każdym razie warto chociaż spróbować ;)
OdpowiedzUsuń