30 grudnia 2011

"Naga cytra" Shan Sa

tytuł oryginału: La cithare nue
tłumaczenie: Krystyna Sławińska
wydawnictwo: MUZA
data wydania: październik 2011
liczba stron: 272
ocena: 5/6

opis:
zamieszczam opis z tyłu okładki, ale nie polecam czytać zawiera streszczony cały zarys fabuły
"Na początku IV w. młoda kobieta z arystokratycznego rodu została uprowadzona przez wojownika o imieniu Liu. Choć zdobył ją siłą i był niskiego pochodzenia Młoda Matka została jego wierną towarzyszką. Dzieliła z nim trudy życia i stopniowo razem wspinali się po kolejnych szczeblach drabiny społecznej. W końcu ambitny Liu został cesarzem i założył nową dynastię a Młoda Matka cesarzową. Wkrótce Liu zmarł a cesarzowa schroniła się w buddyjskim klasztorze. Żyła tam spokojnie przez dwadzieścia lat aż do czasu gdy oskarżona o spisek została zmuszona do popełnienia samobójstwa.

Pod koniec VI w. Shen Feng wybitnie uzdolniony lutnik pomaga przyjacielowi zakochanemu w mniszce z buddyjskiego klasztoru zdobyć pieniądze. W tym celu postanawiają ograbić grobowiec pewnej arystokratki. Nie znajdując bogactw kradną wieko trumny wykonane z wyjątkowego drewna. Materiał idealnie nadaje się na cytrę. Shen Feng ucieka na statek rzecznych piratów, towarzyszy mu widmowa piękna kobieta, której duch wniknął w wieko trumny i którą Shen przywołał z powrotem na świat. Zakochał się w niej bez pamięci. Nikt inny jej nie widział ale Młoda Matka wiernie mu towarzyszyła.


Powieści pisane przez Chińczyków i Japończyków o ich ojczyznach są niezwykłe, pełne magii. Zawierają w sobie charakterystyczny spokój i subtelność, ciche piękno niespotykane nigdzie indziej. Potrafią przenieść w opisywany świat powoli, spokojnie, niemal niezauważalnie. Przedstawiają świat jakże odmienny od naszego, europejskiego. Tam wszystko się może zdarzyć, nawet taki sceptyk jak ja, który kręci nosem nad powieściami obyczajowymi, w które wplatane są elementy fantastyczne, potrafi to docenić i zaaprobować.

Książka rozpoczyna się krótkim przedstawieniem niewielkiej części historii Chin, która będzie rozgrywać się na kartach Nagiej cytry.
Następnie poznajemy młodą Chinkę w roku 400, którą nazywają Młodą Matką w dniu kiedy rodzi swoje pierwsze dziecko. Stopniowo poznajemy jej historię, wspomnienia z dzieciństwa, widzimy także dzień, w którym została porwana przez wojownika. Wkrótce staje się częścią planu jej męża, przy którym wiernie trwa, nie skarżąc się pomimo samotności wynikłej z ciągłych wyjazdów małżonka na kolejne podboje i wojny.
Drugim bohaterem Nagiej cytry jest Shen Feng, młody chłopak żyjący w roku 581. Dowiadujemy się, że jest lutnikiem wyrabiającym cytry, właśnie sprzedaje swoje najnowsze dzieło, które nazwał "Przepływające fale". Shen Feng jest ubogim wieśniakiem mieszkającym w górach ze swoim mistrzem, który nauczył go grać i wyrabiać cytry. 

Shan Sa przedstawia ułamek historii Chin, ich kulturę, losy dynastii Song, jednak nie zapomina o tym, że w kraju żyła nie tylko arystokracja, ale i biedota. Świetnie kontrastuje swoich bohaterów. Widać przy tym pewną ironię, bo chociaż Młoda Matka ma z pozoru wszystko czego można zapragnąć nie jest szczęśliwa. Mało tego żony możnych są ukazane jako ciche, cierpiące kobiety, izolowane od świata zewnętrznego, nie widzące tego, że za bramami ich pełnych przepychu i bogactwa pawilonów ludzie umierają z głodu, bądź z powodu wojen wywołanych przez ich mężów. Komiczna jest scena kiedy Młoda Matka nie płaci w restauracji, a kiedy kelner pyta o pieniądze, dziwi się i nie zna znaczenia ani słowa "płacić", ani "pieniądze".
Ironią jest także to, że kiedy jej mąż, Liu, osiąga w końcu swój cel nie jest z tego zadowolony i wkrótce umiera.
Shen Feng natomiast z nimi kontrastuje. Nigdy nie marzył o pieniądzach, bo wie, że bycie bogaczem nie jest mu pisane. Sam tłumaczy przyjacielowi:

"Ludzie źle urodzeni, jak ty i ja, nigdy nie będą bogaci. Nie warto o tym marzyć. Jeśli ktoś chce być bogaty, tym bardziej będzie cierpiał z powodu biedy. Jeśli nie myśli o bogactwie, nie myśli również o tym, że jest biedny."*
Czuje się szczęśliwy wyrabiając cytry, grając na nich, obcując z naturą i słuchając jej muzyki.

Naga cytra pełna jest muzyki, można ją wręcz usłyszeć, widać tu wyraźną pasję.  Można się pokusić o stwierdzenie, że oprócz losów dynastii Liu Song książka jest o cytrach, o muzyce.
Sama cytra jest to tzw. instrument szarpany. Jest zbudowana z dwóch drewnianych płyt tworzących pudło rezonansowe i 5 lub 7 jedwabnych strun. Wszystko jest na kartach powieści dokładnie opisane i wyjaśnione. Na przykład różnica pomiędzy ilością strun:

"Na początku cytra miała tylko pięć strun. Pierwsza struna, gong, odpowiada Ziemi, która karmi cztery pory roku. Składa się z osiemdziesięciu i jednej jedwabnej nitki, to najgrubsza z siedmiu strun. Daje niski ton, dostojny, reprezentujący króla. Druga, shang, odpowiada metalowi i jesieni. Zrobiona jest z siedemdziesięciu dwóch jedwabnych nitek, daje dźwięk jasny. Jest symbolem ministra. Trzecia, jiao, to drzewo i wiosna. Składa się z sześćdziesięciu czterech jedwabnych nitek. Na wiosnę świat się odradza. Jak łodyżki wysuwające się z ziemi, by wyrosnąć, trzecia struna jest delikatna. Drży, gdy tylko ją tknąć. Dlatego też symbolizuje lud. Czwarta struna, hui, to ogień i lato. Ma pięćdziesiąt cztery jedwabne nitki. Jej dźwięk opisuje obfitość i pomyślność. Symbolizuje Żywioły. Piąta struna, yu, to woda i zima. W zimie liście opadają, ziemia się obnaża. Świat traci swoje barwy ochronne i się odsłania. Ta struna symbolizuje żywych. Szósta struna została dodana przez cesarza Wen ze starożytnej dynastii Zhou. Siódma zaś przez cesarza Wu z dynastii Zhou."**
(chciałam zamieścić tu też historię powstania cytry (wg. legendy), ale niestety jest długa dokładnie na stronę i nie chce mi się jej przepisywać :P a jeśli ktoś posiada książkę i się zaciekawił odsyłam do strony 48 ;) )
Dla ciekawych: cytra wygląda TAK, i ta tradycyjna nazywa się guqin. Natomiast ta, na której gra postać z okładki to chyba koto, japoński instrument. Nie mam "żalu" do tej niezgodności, aczkolwiek jeśli chodzi o okładkę to zastanawiam się po co u licha jest to obcięte koło w lewym górnym rogu.
Jeśli ktoś chce posłuchać gry na cytrze to można odwiedzić ten link, moim zdaniem piękna melodia :) I ten, cytra, na której gra ten starszy pan jest chyba taka sama jak obrazek z wikipedii. Oba utwory umilały mi czas podczas pisania recenzji, tworzyły nastrój :)

Oprócz historii dynastii Liu Song poznajemy wiele legend chińskich. Jednak przede wszystkim kulturę Chin. Zdziwiło mnie to jak przedstawiane są związki arystokracji, bowiem w słuchanym (audiobook) przeze mnie Shogunie, którego akcja toczy się w Japonii, relacje między choćby konkubinami wydają się naturalne i na stopniu w miarę przyjacielskim, wszystko wydaje się ze sobą harmonizować.

Długie opisy mogą zniechęcić, mnie ani trochę nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie dodawały książce nastroju typowego dla Chin, z przyjemnością się nimi delektowałam. Może trudno się w nią wgryźć, bo nie można powiedzieć żeby miała porywającą akcję, ale warto ją przeczytać.
Właściwie nie znajduję w tej książce wad. Nawet zakończenie, choć trąciło fantastyką podobało mi się. Idealnie wpasowało się w klimat książki i pięknie ukazywało to, że instrumenty mają duszę, a także w pewnym sensie reinkarnację (możliwy spojler: bo można uznać, że zakończenie było metaforyczne i Młoda Matka odrodziła się w postaci cytry).
Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Shan Sa, ale po lekturze Nagiej cytry mam ochotę na więcej. Już wcześniej miałam w planach przeczytanie Dziewczyny grającej w go, ale że autorka wydała jeszcze 5 powieści- mam ochotę przeczytać wszystkie! :)
 
Z przyjemności mogę polecić Nagą cytrę wszystkim, ale przede wszystkim miłośnikom Chin, Japonii, historii, ale i... muzyki.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza.

*Naga cytra Shan Sa, strona 52
**Naga cytra Shan Sa, strona 145

I jeszcze jedne cytat, który mi się spodobał:
"Wytrwałość jest drogą do szczęścia, przypadek jego objawieniem."

Wyszła mi długaśna recenzja, ale... cóż nie moja wina, to wszystko przez książkę, natchnęła mnie :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz