31 grudnia 2011

"Dom z papieru" Carlos Maria Dominguez

tytuł oryginału: La casa de papel
tłumaczenie: Andrzej Sobol-Jurczykowski
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 2005
data wydania oryginału: 2002
liczba stron: 111

opis:
"Gdy Bluma Lennon, pochłonięta lekturą wierszy Emily Dickinson, ginie pod kołami samochodu, jej kolega, profesor literatury z Uniwersytetu w Cambridge, dochodzi do wniosku, że książki są niebezpieczne. Kilka dni później odbiera zaadresowaną do Blumy tajemniczą kopertę z Urugwaju, w której jest tylko powalany cementem egzemplarz "Smugi cienia" Conrada.

Zafascynowany tą niezwykłą przesyłką, wykładowca postanawia odnaleźć nadawcę i udaje się w podróż na drugą półkulę. Wkrótce staje oko w oko z donkiszotowskim szaleństwem, które w tym przypadku przybrało formę niepohamowanej miłości do książek i księgozbiorów.
"

Dom z papieru to krótkie opowiadanie przedstawiające tezę, że książki potrafią wnikać w rzeczywistość i zmieniać ludzkie życie.
Czy autor ją obalił czy potwierdził?
Jak najbardziej potwierdził, a narracja prowadzona w pierwszej osobie, już sama w sobie stanowiła jej potwierdzenie. Mamy bowiem wrażenie, że wydarzenia opisane w książce są prawdziwe.

Dominguez ukazuje jak książki potrafią wpłynąć na człowieka, pokazuje również złe skutki "choroby czytelniczej". To mogłoby spotkać każdego z nas, każdego z moli książkowych. 
Obsesyjne kupowanie, pochłanianie książek całymi dniami, niemal zerwanie ze światem rzeczywistym, oderwanie od rzeczywistości, rozmowy z nielicznymi przyjaciółmi poświęcone jedynie książkom, kupowanie, czytanie, kupowanie, czytanie...
Aż w końcu książki niszczą człowieka, prowadzą do obłędu...
 
Przyznam, że historia głównego bohatera, a zwłaszcza jej końcówka mnie mocno zaskoczyła. Nie spodziewałam się spotkać na kartach Domu z papieru takiego człowieka, a tym bardziej tego, że tytuł ma całkowicie inne znaczenie niż sobie wyobrażałam.

Mimo, że uwielbiam czytać i jestem molem książkowym to nigdy nie przedkładam książki nad spotkanie z przyjaciółmi. Myślę, że mam zdrowe podejście do książek, owszem czasem mam takie okresy, że je wręcz pochłaniam, ale zawsze traktuję jako rozrywkę. Mimo tego wszystkiego kiedy wieczorem skończyłam tę krótką książeczkę długo nie mogłam zasnąć i czułam nieokreślony niepokój. Czy obawiałam się, że mogę skończyć tak jak bohater Domu z papieru? Pewnie podświadomie tak.

Szczerze mówiąc sama nie wiem czy książka Domingueza mi się podobała czy nie. Ta książka jest... dziwna. Poczytałam trochę recenzji na LC i wiele osób czuje niedosyt. Wprawdzie klimat książki z pozoru nie jest jakiś straszny, ale jeśli się wczytać, jeśli się wczuć to można poczuć ciarki na plecach. A przecież kiedy się ją odkłada... o czym się myśli...?



Za chwilę odrywam się od komputera (jeszcze tylko poczytam Wasze wpisy ;) ), jem, coś sobie poczytam :) i przygotowuję się do Sylwestra! :)
 
 
Dlatego też chciałabym Wam życzyć szalonej sylwestrowej zabawy! I szczęśliwego Nowego Roku! Pobicia swoich prywatnych rekordów w czytaniu i samych wspaniałych, inspirujących lektur! :)

3 komentarze:

  1. zaskakująca teza, nie czytałam jeszcze tej książki, ale brzmi ciekawie :) życzę spełnienia wszystkich, nawet najbardziej szalonych marzeń i żeby nadchodzący Rok był jeszcze lepszy od tego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematyka do mnie nie przemawia..

    Szczęśliwego Nowego Roku;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Magda, Miravelle dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń