21 listopada 2011

"Rzeka tajemnic" Dennis Lehane i "Rzeka tajemnic" Clint Eastwood

tytuł oryginału: Mystic river
tłumaczenie: Łukasz Nicpan
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 2003 (data przybliżona)
data wydania oryginału: 2001
liczba stron: 498
ocena: 2/6
opis:
"Sean Devine, Jimmy Marcus i Dave Boyle przyjaźnili się w dzieciństwie. Pewnego dnia na ulicy pojawił się tajemniczy samochód. Jeden z chłopców wsiadł do niego. To, co zdarzyło się później, naznaczyło wszystkich trzech na całe życie.
Teraz, po wielu latach, morderstwo ponownie związało ich losy...
"






W zasadzie nie wiem co się stało, że ta książka mnie nie porwała. Po prostu coś nie zaskoczyło. Myślę, że to w pewnym sensie przez tempo akcji, jak dla mnie było trochę za wolne, za dużo opisów, za mało się działo. I tylko to mogę zarzucić Dennisowi Lehane, bo poza drobnymi szczególikami nie znajduję w tej książce innych większych wad.
Miałam zacząć bardziej "kreatywnie", ale jakoś mnie ta książka nie natchnęła. Porusza pewne problemy, ale albo z jakimiś niedopowiedzeniami, albo to wszystko po prostu z powodu tego naszego nie zgrania.
Przedtem wspomniałam o drobnych szczególikach. W sumie to drobnym, ale nieco irytującym było to, że autor trochę poszedł na łatwiznę i przeinaczył pewną rozmowę tak, że tylko znając jej późniejszą wersję można się było domyśleć prawdy o mordercy.
Autor dobrze wodził za nos jeśli chodzi o tożsamość zabójcy, ale ja wyczułam jednak, że to by było za proste. Facet także i mnie (jak i detektywom) pasował, ale jednak... Zaczęłam wyczuwać kto jest prawdziwym mordercą, ale nie bardzo chciało mi się wierzyć, że to mógł być on... A jednak, przeczucie mnie nie myliło. Co na szczęście nie popsuło mi zakończenia.
Mam nadzieję, że za bardzo nikogo nie zniechęciłam do przeczytania tej książki. To całkiem dobry kryminał, po prostu mnie jakoś nie porwał.


Co do filmu to obejrzałam tylko połowę, ale nie mam mu nic do zarzucenia jako ekranizacji. Oprócz tego, że z lekka trąciło nudą. Mimo, że w kilku wcześniejszych recenzjach z cyklu Książka i jej ekranizacja znałam dobrze fabułę to oglądałam je cierpliwie do końca, często wręcz z zaciekawieniem. W przypadku tego filmu niestety nie chciało mi się do niego wracać. Z tego co wiem zakończenie było nieco inne, ale nawet mnie nie ciekawi jakie.


Niestety i książka, i film okazały się dla mnie z cyklu "przeczytaj/obejrzyj, zapomnij".







Baza recenzji Syndykatu ZwB

10 komentarzy:

  1. Nie, teraz mogę sobie pozwolić jedynie na książki zapadające w pamięć. Książka jest po prostu przeciętna, dlatego szybko się o niej zapomina. Odpuszczę sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak będzie okazja to przeczytam, ale jakoś szczególnie jej szukać nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam film. Spodziewałam się czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eee tam... Recenzja nie zachęca. Niestety jest trochę takich książek, gdzie może jest ona dobrze napisana, ale nie potrafi zaciekawic. Rozumiem twój zawód.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się podobała - i książka, i film....
    Lubię właśnie takie książki pełne opisów i powolnej akcji - nawet bardzo. Powieści z szybką akcją - to chyba tylko u L.Childa toleruję. Zdecydowanie wolę taki snucie historii...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałem, nie widziałem i nie jestem pewny czy mam ochotę na dzień dzisiejszy na tę książkę. O 20 na jednym z kanałów będzie film o tym tytule. Może obejrzę na TV7?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ drastyczna ocena!
    Ja w ostatnio czytanej książce znalazłam więcej uchybień, a oceniłam ją łaskawiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. beatrix ja powolne lubię u Kinga ;P

    pisanyinaczej i może podzielisz się wrażeniami? ;)

    Kinga no w sumie drastyczna, ale przeczytałam ją zaraz na początku miesiąca, obejrzałam do połowy film i nie chciało mi się do niego wracać przez tyle dni, a w głowie z książki niewiele zostało, tym bardziej obniża ocenę to, że nie czytałam z jakimś wielkim zaciekawieniem, ewentualnie mogłabym podwyższyć ocenę o 0,5 ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam kompletnie inne odczucia!:)
    Zarówno książka, jak i film zrobiły na mnie wrażenie.
    Film jednak oceniłam przez pryzmat jego pierwowzoru literackiego;)) Bądź co bądź - jak dla mnie bardzo dobra powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Scathach akurat pamiętam, że jesteś fanką Lehane, m.in. dzięki Twojej recenzji o nim usłyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń