08 marca 2011

"Cukiernia Pod Amorem. Zajezierscy" Małgorzata Gutowska-Adamczyk

O Cukierni Pod Amorem pisano na wielu blogach, wydanie jest świetne- okładka przeurocza, zapowiada spędzenie czasu w przytulnej cukierni... Zauroczona i szczęśliwa, że znalazłam ją na bibliotecznej półce zabrałam się za czytanie Cukierni uprzednio nie sprawdzając opinii, a nawet nie czytając opisu.
Opis:
"Podczas wykopalisk na rynku w Gutowie archeolodzy dokonują niezwykłego odkrycia. Wzbudza ono zainteresowanie córki właściciela cukierni Pod Amorem. Czy Iga rozwikła dawną rodzinną tajemnicę? Czy przepowiednia sprzed wieków naprawdę się spełniła?
W poszukiwaniu odpowiedzi prześledzimy fascynującą historię rozkwitu i upadku jednego z najświetniejszych mazowieckich rodów.

Zajezierscy to pierwsza część trzytomowej sagi o Gutowie.
Autorka opisuje losy kilku pokoleń kobiet (i ich mężczyzn) w malowniczej scenerii dziewiętnastowiecznych dworków oraz współczesnej prowincji. Znakomicie oddaje koloryt epoki, zarówno jeśli chodzi o realia życia codziennego, jak i przełomowe wydarzenia historyczne. Przeplata przeszłość z teraźniejszością, tworząc niepowtarzalną opowieść o silnych kobietach, ich marzeniach i namiętnościach oraz wytrwałym dążeniu do wyznaczonych celów
. "

I co tu dużo mówić byłam zachwycona! Zachwycona cukiernią i wspaniałym światem XIX-wiecznych dworków. Początkowo.

Czego mi brakowało w tej książce? Akcji. Tu się właściwie nic nie dzieje... Ktoś by mi powiedział, że dzieje się i to wiele! Tyle ludzkich tragedii, miłości, smutków i radości! Tak... To może być ciekawe, ale nie w przypadku gdy niemal w każdej z tych historii pojawia się panna i młodzieniec, którzy ze względu na (głównie) status społeczny czy też małżeństwo (czy to przyszłe, czy obecne) nie mogą być razem. I tak obserwujemy ich nieśmiałe podchody, które później przemieniają się w namiętne schadzki... A potem się rozstają i żyją nieszczęśliwi, zgorzknieli... Ja rozumiem jedna, dwie takie historie, ale ciągnące się przez niemal całą książkę stają się nudne i męczące.

Rozdziały z dawniejszych czasów były chaotycznie uporządkowane. Nie można ich było rozmieścić chronologicznie? Wprawdzie nie przeszkadzało mi to, że niemal każdy nowy rozdział traktował o kimś innym, ale gdyby były chronologiczne łatwiej by się przyswajało tą historię.

Nie zżyłam się tak naprawdę z żadnym z bohaterów. Nie żeby nie byli dobrze przedstawiani, ale tak naprawdę wszyscy byli do siebie podobni, nudni, brak im było charakterów, a ci którzy wydawali się ciekawymi przemykali niczym cienie. Iga mnie wręcz denerwowała, zachowywała się niemal jak feministka- upokorzyć mężczyzn, nie dać im szans, porzucić!

Do tego to zakończenie. Żaden z wątków nie został właściwie doprowadzony do końca. Spotkałam się z takimi podstępnymi zakończeniami, np. ostatnio u Pilipiuka czy Dumasa, ale oni coś zakończyli i coś rozpoczęli.

Z drugiej jednak strony książka jest napisana z wielką dbałością, nie brak jej uroku. Polska z tamtych czasów mnie zauroczyła, a jednocześnie przeraziła... Jak ludzie mogli być tak zacofani!? Toż to już był XIX. wiek! Prawie XX.! Rewolucja przemysłowa dawno za pasem, nie mówię już o braku prądu czy innych cudów techniki, ale żeby znajomość higieny osobistej była tak niska...
Pisanie Cukierni na pewno wymagało wiele pracy, poznawania kultury dawnej Polski i za to należy się wielki plus.
Poza tym wstrzeliła się idealnie w mój nastrój- akurat miałam ogromną, niesamowitą wręcz chęć na przeczytanie czegoś osadzonego w historycznych czasach.

Jednak jak widać nie przepadam za sagami rodzinnymi (to była zresztą moja pierwsza), za romansami też jakoś szczególnie nie szaleję. Mimo, że Cukiernia Pod Amorem początkowo mnie zauroczyła i zafascynowała to jednak muszę przyznać, że nie utrzymała swego czaru długo. Cóż tragiczna nie była, rewelacyjna też nie. W sumie nie wiem co o niej teraz myśleć. Czy będę ją wspominać? Jak na razie nie mam zamiaru czytać kolejnego tomu.
Czasu poświęconego na przeczytanie Cukierni Pod Amorem nie żałuję, mimo tylu wad.


Zrezygnowałam ze "stawiania ocen". Owszem nakanapie i lubimyczytac będę je dalej wystawiać, ale tutaj wystarczy moja opinia i podsumowanie na koniec.

Jutro idę do biblioteki! Już nie mogę się doczekać :)

9 komentarzy:

  1. Mam tę sagę w planach i bardzo jestem jej ciekawa:). Zobaczymy jakie będą moje odczucia po przeczytaniu. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również mam tę książkę i kolejną część w planach, ciekawa jestem jakie na mnie zrobi wrażenie ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja muszę jakoś zdobyć tę sagę bo jedni mówią że jest dobra , drudzy że nie więc muszę się przekonać na własnej skórze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz.... Wątki musiały pozostać takie nierozwiązane - w końcu o czym czytalibyśmy w kolejnych tomach? No i brak akcji dla mnie jest plusem - przy tej książce czas się zatrzymuje, można się zapomnieć i przenieść do niezwykłego świata. Ma to swój niewątpliwy urok.
    Ale nie każdemu musi się taki zabieg podobać, doskonale więc Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce i jakoś nie mogę zabrać się za czytanie. Mam nadzieję, że mi się spodoba, bo w końcu lubię powieści historyczne, a dobrym romansem też nie pogardzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. To ma być trylogia, więc mamy się skręcać ze zniecierpliwienia, że nic nie zostało dopowiedziane i biec po kolejną część ;P Cieszę się, że i Ciebie "Cukiernia..." zauroczyła :) Niezaprzeczalnie ma swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  7. Futbolowa no może akcja była, ale taka monotonna... Zaczynałam się nudzić :P Przez to, że wątki zostały nierozwiązane, a w każdym bądź razie nie wiem, które miałyby być skończone, a które nie, nie bardzo wyobrażam sobie o czym miałaby być druga część.
    Przyjemnostki ja jednak wymagam chociaż kilku wątków zakończonych :P

    OdpowiedzUsuń
  8. W ogromie zachwytów nad "Cukiernią" natknęłam się na kilka mniej entuzjastycznych recenzji i to jeszcze bardziej mnie zachęca, żeby sprawdzić do której grupy ja się zliczę :).

    OdpowiedzUsuń