04 lipca 2013

"Morze Niegościnne" Jakub Szamałek

wydawnictwo: Muza S.A.
data wydania: 15 maja 2013
liczba stron: 304















Debiutancka książka Jakuba Szamałka (Kiedy Atena odwraca wzrok) nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia. Przyjemność czytania popsuło mi szybkie odgadnięcie zagadki i niezbyt umiejętnie prowadzona akcja. Niemniej jednak duży plus dostał autor za oryginalny pomysł. Kolejna książka, Morze Niegościnne, pozostawi po sobie znacznie przyjemniejsze wrażenie.

W Morzu Niegościnnym powracamy do znanych nam już bohaterów: Leocharesa i Lamii. Leochares mieszka teraz z rodziną w Pantikapajonie dokąd uciekł przed zarazą, ale tęskni za swą ojczyzną, Atenami, do wielu rzeczy musiał się przyzwyczaić, wiele poświęcić. Jest teraz złotnikiem, ma własny warsztat, urodził mu się syn, Teodoros. Leochares starał się trzymać z daleka od polityki, jak kazała mu żona, jednak dał się wciągnąć w bycie członkiem rady. Na pozór potrafi oddzielić życie rodzinne od interesów, jednak kiedy w domu pantikapajońskiego archonta zostaje zamordowany poseł z Teodozji, a sam archont przetrzymuje w swoim domu Lamię i Teodorosa, Leo chcąc nie chcąc zostaje mianowany śledczym i ma za zadanie złapać mordercę.

Tym razem towarzyszymy Leocharesowi tylko w co drugim rozdziale, natomiast pozostałe poświęcone są Lamii. Uważam, że to świetny zabieg, akcja jest dzięki temu urozmaicona, nabiera rumieńców. Pozwala to także autorowi pokazać codzienność kobiet w starożytności, przedstawić więcej zwyczajów.
Akcja jest szybka, pióro autor ma lekkie, dzięki czemu czyta się błyskawicznie i sprawia to czystą przyjemność, a wiedzę o starożytności przyswaja się bez bólu, tak często aplikowanego w szkołach.
Warto także dodać, że tym razem wyjaśnienia pojęć mamy w przypisach na końcu strony, a nie na końcu książki (dużo wygodniejsze niż kartkowanie).

Przy okazji lektury debiutanckiej książki Szamałka marudziłam, że intryga była zbyt łatwa i szybko zgadłam kto jest "tym złym". Na szczęście w Morzu Niegościnnym już nie tak łatwo się wszystkiego domyśleć, całość pozostaje w sferze przypuszczeń. Jedyny minus jaki dostrzegłam podczas czytania jest w zakończeniu. Nagle zagadka zostaje rozwiązana, jakoś tak szybko, i już już pędzimy dalej w inne miejsce.
Jednak całość książki prezentuje się dobrze. Osadzenie akcji w starożytności to nadal świeży pomysł w tym gatunku. Dzięki temu odrywamy się od monotonnej scenerii współczesnych kryminałów, a przy okazji możemy poznać ateńską (a raczej pantikapajońską) codzienność, prawdziwszą od tej z podręczników do historii. Na dodatek mamy szybką powtórkę z mitologii.

Jak pisałam we wstępie, druga książka pana Jakuba jest znacznie lepsza od poprzedniej, widać, że kilka rzeczy zostało dopracowanych. I gdybym spotkała go gdzieś na ulicy, wiem co chciałabym powiedzieć: oby tak dalej! :) Zwłaszcza, że zanosi się na kontynuację, nie wiem jak Wy, ja przeczytam ją z chęcią!

ocena: 4/6

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza.

3 komentarze:

  1. Może jak ją znajdę gdzieś w bibliotece to przeczytam, ale specjalnie jej szukać nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeb będzie po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za historycznymi, ale pomysł ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń