wydawnictwo: Spółdzielnia Wydawnicza "Czytelnik"
data wydania:
1989 (data przybliżona)
liczba stron: 328
Gustaw Herling-Grudziński nie dość, że pisze o gułagach,
czyli o zagadnieniu, o którym każdy z nas powinien mieć choćby szczątkową
wiedzę, to robi to dobrze. Mam tu na myśli po prostu to, że jego warsztat
pisarski jest na wysokim poziomie. Ma dobry styl i gdyby nie ciężka tematyka,
którą jednak potrafi przedstawić niemal poetyckim językiem, bez upiększania,
ale bez brutalności, to jego książkę czytałoby się z zapartym tchem, a tak
niestety trzeba sobie robić przerwy. Szczerze przyznam, że zazwyczaj po 30
stronach i zabierałam się za coś lekkiego.
Autor przypomina trochę kronikarza, niemal widzę jak chodzi po obozie i wysłuchuje historii współwięźniów. Podaje on daty, nazwiska, przytacza historie, ale jednocześnie zachowuje ten swój niesamowity język i styl.
Grudziński nie wypiera okropnych zdarzeń, nie pomija niczego, pisze niemal jak osoba
postronna, jak współczesny historyk, co z jednej strony, jeśli ktoś szuka
rzetelnych faktów, jest bardzo „na rękę”, ale z drugiej kiedy uświadomimy
sobie, że autor był uczestnikiem tych wydarzeń, a za takim postępowaniem może
kryć się obojętność… to lekko przeraża. Nie wyobrażam sobie bowiem jaka jest
psychika osoby, która przeżyła, wyszła na wolność po latach katorżniczej pracy,
po tylu okrucieństwach jakie widziała. Trudny dla ludzi niesłusznie oskarżonych
jest pobyt w normalnym więzieniu, ale my dobrze wiemy, że to nie było
więzienie…
Autor świetnie „rozbiera” obóz i cały ten chory system na czynniki pierwsze, wysnuwając wnioski i analizując. Przedstawia na przykład swoją teorię na temat tego czemu miały służyć te wszystkie niesłuszne oskarżenia i łamanie więźniów, mimo iż tak naprawdę podpisy na aktach oskarżenia mogły być tak naprawdę sfałszowane.
Doprawdy Grudziński ma rację- to zupełnie inny świat.
ocena: 6/6
Czytałam kilka opinii na LC i nie mogę się nadziwić… Są
ludzie, którzy zarzucają mu wybielanie siebie… Serio? Jest taka scena, którą
opisuje- po wydostaniu się z obozu
znajduje na śmietniku kawał czarnego chleba, który oczyszcza z pleśni i brudu,
a potem go je. Czy oni ominęli tę scenę? Bo gdyby próbował wybielić siebie to na
pewno nie opisał by tego w książce.
wydawnictwo: SARA
data wydania:
2002 (data przybliżona)
liczba stron: 240
Trudno mi napisać coś o tej książce, bo mi się nie podobała, a przecież nie skrytykuję książki o przeżyciach obozowych.
Podobało mi się (choć to trochę niewłaściwe słowo) opowiadanie Proszę państwa do gazu za formę (autor zastosował technikę behawioryzmu). Także U nas w Auschwitzu za ukazanie życia obozowego.
Ale niestety nie mogę powiedzieć dobrych słów o reszcie opowiadań. Pożegnania z Marią się nie da wg. mnie czytać. Czytałam jeszcze 2 czy 3, ale nie były zbytnio interesujące. Na dodatek w Pożegnaniu było wspomniane mydło z ludzi. Rozumiem czemu autor mógł o tym wspomnieć, ale potem ludzie chodzą i mówią takie bzdury.
Podobało mi się (choć to trochę niewłaściwe słowo) opowiadanie Proszę państwa do gazu za formę (autor zastosował technikę behawioryzmu). Także U nas w Auschwitzu za ukazanie życia obozowego.
Ale niestety nie mogę powiedzieć dobrych słów o reszcie opowiadań. Pożegnania z Marią się nie da wg. mnie czytać. Czytałam jeszcze 2 czy 3, ale nie były zbytnio interesujące. Na dodatek w Pożegnaniu było wspomniane mydło z ludzi. Rozumiem czemu autor mógł o tym wspomnieć, ale potem ludzie chodzą i mówią takie bzdury.
Mimo wszystko jeśli ktoś stawia sobie alternatywę: albo przeczytam opowiadania Borowskiego, albo nic o tematyce obozowej to lepiej, żeby przeczytał Wybór opowiadań.
"Inny świat" czytałem w czasach liceum. Wtedy to była lektura obowiązkowa, nie wiem jak jest teraz. Bardzo mnie poruszyła.
OdpowiedzUsuńTak, jest to lektura :)
Usuń"Inny świat" czytałam już jakiś czas temu, ale bardzo dobrze pamiętam kilka scen z tej książki - np. tę o "zabójcy" Stalina, człowieku, który wkładał rękę do ognia, żeby nie musieć pracować czy o ludziach, którzy czekali na śmierć. Moim zdaniem warto, ale styl autora aż tak bardzo mnie nie zachwycał.
OdpowiedzUsuńOpowiadań szczerze mówiąc nie czytałam - zerknęłam jedynie do streszczeń, bo analizowaliśmy je na lekcjach w takim okresie, kiedy nie miałam na nic czasu. Może kiedyś nadrobię, ale jeszcze mnie do nich nie ciągnie.
"Inny świat" czytałam jako lekturę i mocno mną wtedy wstrząsnęła. Borowskiego nie czytałam, choć pewnie pasowałoby to nadrobić. Na razie znam tylko z opowiadań brata, który pisze na podstawie tej książki pracę maturalną...
OdpowiedzUsuńObie książki kojarzą mi się tylko i wyłącznie z liceum, obie czytałam w szkole. Wywarły na mnie ogromne wrażenie i szkoda, że ze świecą szukać kogoś, kto czyta te książki tak po prostu, bez przymusu.
OdpowiedzUsuńA u mnie "Inny świat" lekturą nie był a trochę szkoda, bo wydaje się, że naprawdę warto przeczytać. Może jeszcze mnie spotka, albo kiedyś sięgnę sam:)
OdpowiedzUsuńNadrób koniecznie, warto ;)
UsuńDziękuję za przypomnienie o "Innym świecie", muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńObie książki czytałam, nie tylko w czasach licealnych. Obie śledziłam z zapartym tchem, obie bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuń"Inny świat" to niesamowita lektura, gdyż bardzo mnie zaskoczyła. Spodziewałam się po niej zupełnie czegoś innego, historii opowiedzianej w nudnej i nieciekawej formie, drugiego podręcznika do historii, suchych faktów. A książka ta to samo życie.
Do opowiadań Borowskiego natomiast podchodziłam z dystansem, bo nie lubię krótkich form. Jednakże wstrząsnęły one mną tak bardzo, że po pierwszej lekturze nie potrafiłam myśleć o niczym innym przez kilka dni. Były jednocześnie jak normalna opowieść człowieka dotycząca tego, czego przeżył, która już w trakcie okazuje się bardzo okrutna i niezwykle nieludzka. Ale taki przecież był obóz.
Nie zrozumiałam w Twej recenzji tylko wzmianki o mydle. O jakich ludzi Ci chodziło?
Mnie "Inny świat" też mocno zaskoczył, jedna z nielicznych lektur, które się czyta z przyjemnością :)
UsuńJeśli chodzi o mydło- ci którzy przeczytali.
To aż paradoks, że tak okrutną książkę jak "Inny świat" czyta się z przyjemnością :) A jednak tak właśnie jest.
UsuńPierwsza chyba kwestię mydła poruszyła Nałkowska w "Medalionach". O ile tam to było bardziej zrozumiałe, o tyle Borowski chyba jednak chciał za dużo okrucieństwa przekazać na raz. Fakt faktem, że taki specyfik wyrabiano, ale jest to tylko efekt ludobójstwa, a nie jego część.
Paradoks, ale tak (nie)stety jest ;)
UsuńMydło z ludzi to był pojedynczy eksperyment, Borowski jakby sugeruje, że to był normalny proceder.
Ta lektura jest właśnie przede mną, nawet już ją wypożyczyłam, ale ze względu na tematykę trudno mi ją zacząć czytać...
OdpowiedzUsuńChoć jak teraz czytam komentarze i stwierdzenia, że jest to "jedna z nielicznych lektur, które się czyta z przyjemnością", to mam jednak co raz większą ochotę w końcu się za nią zabrać :-)
"Inny świat" czyta się z przyjemnością, bo jest ciekawy i, mimo poetyckiego niemal języka, przystępny. Jednak jak pisałam nie da się przeczytać na raz za dużo, bo ciężka obozowa tematyka przytłacza.
Usuń