tytuł oryginału: Mafia Princess
tłumaczenie: Julia Wolin
tłumaczenie: Julia Wolin
wydawnictwo: Amber
data wydania:
styczeń 2013
liczba stron: 336
A wy co myślicie patrząc na piękną i uśmiechniętą dziewczynę z okładki? Czy dalibyście wiarę, że w czasach kiedy robiono to zdjęcie była aktywnym członkiem włoskiej mafii? Czy oskarżylibyście ją o przemycanie pieniędzy, narkotyków czy broni?Za wyrazem twarzy zawsze jest coś więcej. Patrząc na kogoś, nie dowiesz się, czy jest świętym, czy potworem. Często on sam tego nie wie. I to jest przerażające.
W żyłach Marisy Merico płynie włoska i angielska krew. Wychowywała się w dwóch różnych środowiskach, kiedy była w Anglii myślała jak Angielka, jednak kiedy wyjeżdżała do Włoch była Włoszką.
Na co dzień mieszkała w Anglii z matką, która teraz żyła skromnie, ale uczciwie i z dala od mafii. Lecz w wakacje wkraczała w całkiem inny świat- pieniędzy, podejrzanych interesów, sekretów i brutalności. Kiedy jechała do ojca, babci i licznej rodziny (zastępów ciotek, wujków i kuzynów) była inną osobą.
Czy kogoś dziwi, że wolała zostać z ojcem? Przynależność do mafii była jakby gratisem (który nota bene i tak otrzymała w dniu swoich urodzin).
Ocena moralna Marisy jest zupełnie bezcelowa, bowiem nikt z nas nie wie jak by postąpił na jej miejscu. Była nastolatką, na dodatek zakochaną. Poprzez przemycanie przeróżnych rzeczy nie robiła nikomu bezpośrednio krzywdy, ale jednocześnie była świadkiem tego jak brutalni są mężczyźni i nie mogła nie domyślać się, że narkotyki niszczą życie, a od kul giną ludzie. Nie przestraszyło jej to, wręcz przeciwnie- czuła się świetnie, bo wiedziała, ze rodzina ochroni ją przed wszystkim, na dodatek wiodła dostatnie życie i podróżowała u boku ukochanego.
Abstrahując od oceny postępowania Marisy, muszę przyznać, że naprawdę dziwnie mi się czytało tę książkę, a to ze względu na jej treść. Cały czas myślałam sobie: naprawdę? Takie rzeczy działy się w prawdziwym świecie? Oglądałam kilka gangsterskich filmów, Ojciec chrzestny przeczytany i nie raz obejrzany, ale... Jakoś łatwiej wyprzeć ze świadomości, że tamta historia bazowała na faktach, natomiast całkiem inaczej czytać autobiografię córki jednego z największych włoskich mafiozów. Na dodatek dziwi mnie to, że wydała książkę o swoich wspomnieniach. Wprawdzie cała stara gwardia została unieszkodliwiona, ale omerta, vendetta...
Wizerunek roli kobiety w mafii jaki ukazuje nam Księżniczka zadziwia. Bowiem nie jest tak, że kobieta w takiej rodzinie siedzi tylko w kuchni i dba o swego męża i dzieci. Wręcz przeciwnie- podczas vendetty to kobieta przejmuje stery, a La Signora, babka Marisy wręcz rozpoczęła mafijną działalność tej akurat rodziny i długo sprawowała rządy.
Po lekturze tej książki można pomyśleć, że Marisa odcięła się od mafii. Niektórzy tak myślą i jest to dla nich pretekstem do podważenia wiarygodności tej książki. Jednak ja nie zauważyłam, aby autorka twardo powiedziała, że nie należy już do mafii. Owszem nie chce tak żyć, ale mafia to też coś więcej niż przemycanie narkotyków lub broni.
Księżniczka mafii to naprawdę ciekawa książka, godna polecenia każdemu kto interesuje się mafią. Jedyne do czego mogę się przyczepić to język. Zdania są krótkie i proste, jednak z drugiej strony nie jest to uciążliwe, a lepiej czyta się czyjeś wspomnienia, kiedy zostały przez niego napisane. Dzięki temu Księżniczkę czyta się błyskawicznie.
Cóż mogę więcej napisać? Szczerze polecam. Ta kobieta wiele przeżyła i myślę, że wyciągnęła odpowiednie wnioski. Poza tym poznajemy nie tylko jej historię, ale także pokrótce historię rodziny Serraino-Di Giovine.
Oceny brak, autobiografii się nie ocenia :)
Za książkę serdecznie dziękuję serwisowi A-G-W oraz wydawnictwu Amber.
Istnieje pewna niezgodność opisu z tylnej okładki z wydarzeniami w książce. Jest tam napisane, że Marisa poznała ojca w wieku 13 lat, a to nie prawda, mocno mnie zdziwiła taka nieścisłość.
Ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńNie jestem zainteresowana tematem, ale recenzja ciekawa. Może kiedyś ta książka wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńLubię autobiografię i chętnie przeczytam. Tak z ciekawości:)
OdpowiedzUsuń