07 lutego 2012

"Ukąszenie" Lynsay Sands

tytuł oryginału: Quick bite
tłumaczenie: Natalia Charitonow
seria/cykl wydawniczy: Wampiry Argeneau tom 1
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: styczeń 2012  
liczba stron: 400
ocena: 3/6











 Książka Lynsay Sands skusiła mnie przepiękną okładką i zapowiadającym świetną zabawę opisem. Potem przeczytałam na tylnej okładce, że Sands jest autorką ponad 30 powieści (co niekoniecznie musi się wiązać z wspaniałym talentem, ale sygnalizuje już jakiś staż pisarski), ponadto ponoć jest szczególnie doceniana za specyficzne poczucie humoru, którego nie brakuje także w jej książkach*. Stwierdziłam, więc że spotkanie z twórczością Sands nie może skończyć się z rozczarowaniem!

Co mnie tak urzekło w opisie? Po pierwsze jest ciekawie napisany, ale szczególnie moją uwagę zwróciła informacja, że bohaterka Ukąszenia Lissianna cierpi na hemofobię- mdleje na widok krwi... No dobra, pomyślicie sobie, to rzadko spotykana przypadłość, ale co z tego? Ano to, że Lissianna jest wampirem...
Lissiana Argeneau tuż przed swoim przyjęciem urodzinowym całkiem przypadkiem psuje sobie niespodziankę- kiedy wchodzi do swej dawnej sypialni jej wzrok pada na przywiązanego do łóżka mężczyznę. Całkiem niezłego mężczyznę. Cóż... skoro już i tak odkryła niespodziankę to może rozpakować swój prezent i zaserwować sobie małą przekąskę? Ani przez chwilę nie przechodzi jej przez myśl, że mężczyzna może nie być jej urodzinowym przysmakiem, ale... terapeutą. Czy zdoła wyleczyć wampirzycę z jej fobii?

Przyznam, że niezupełnie tego oczekiwałam po książce, autorka trochę mnie zaskoczyła. Gdyby wampiry były trochę bardziej mroczne pokusiłabym się o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z wampirzą rodziną Adamsów. Jednak ta wesoła gromadka ani przez chwilę nie wywołuje dreszczu na ciele czytelnika. Wprawdzie spotkanie z rodzinką Argeneau było ciekawe, ale byłoby znacznie bardziej interesujące gdyby autorka wykreowała ich właśnie na taką mroczną rodzinę Adamsów.

Wampiry choć znacznie ciekawsze kiedy są mroczne, tajemnicze i wzbudzające grozę, nie przeszkadzają mi kiedy autorzy trochę ponaginają ich naturę do swych książek i uczynią z nich istoty nieco łagodniejsze. W Ukąszeniu choć same osobowości poszczególnych bohaterów całkiem mi się podobały to już na ich historię i odarcie z jakiegokolwiek mistycyzmu (poza czytaniem w myślach i narzucaniu woli) kręciłam z niesmakiem nosem. Autorka bowiem wskrzesiła Atlantydę, stwierdziła, że była to zaawansowana technologicznie cywilizacja, która doszła nawet do tego, że zaczęli produkować nanoroboty, wszczepili je ludziom i... I to są właśnie wampiry. Nanoroboty potrzebują krwi by funkcjonować- tak Sands wyjaśniła potrzebę picia krwi. W porządku może autorka chciała stworzyć coś nowego, same wampiry z jej książki nie lubią być nazywane wampirami, ale... Zdecydowanie nie podobała mi się jej wizja wampirów, to odarcie ich ze wszystkiego co ludzi w nich fascynuje.

Pomijając już to niefortunne wykreowanie wampirów książkę czyta się całkiem przyjemnie. Panom się zdecydowanie nie podoba- to romans paranormalny w pełnym tego słowa znaczeniu. W Ukąszeniu jeśli bohaterzy akurat nie pakują się przypadkowo w kłopoty zajmują się sobą. Najchętniej w łóżku. Trochę erotyki tam jest, więc nie polecam młodym dziewczynom, ale te starsze powinny czytać książkę z większym zaciekawieniem, bo Lissianna jest młodą kobietą (ba! właściwie ma 202 lata, wygląda na 25), więc na pewno nie będzie zgrzytania nad kolejnym wywodem rozemocjonowanej nastolatki.


Ukąszenie ratuje natomiast lekki język, ciekawa akcja (choć nie jest jakoś szczególnie nieprzewidywalna) i wspomniane wcześniej poczucie humoru autorki. Nie jest jakieś znowu specyficzne, ale zdecydowanie czyni książkę atrakcyjniejszą.

Ukąszenie polecam przede wszystkim fankom Zmierzchu czy innych podobnych książek, im powinna się spodobać. Szczególnie także tym, którzy szukają romansu paranormalnego, ale mają dość czytania o nieco głupawych nastolatkach. Pomimo minusów i dziwnej kreacji wampirów to dobry przerywnik pomiędzy jakimiś cięższymi lekturami, książka lekka, dobra w chwilach relaksu.
Mimo wszystko spotkanie z wesołą rodzinką Argeneau było całkiem przyjemnie, za niedługo w księgarniach ma się pojawić drugi tom Sagi Rodu Argeneau- Miłość kąsa, już się zastanawiam czy całkiem przypadkiem nie spotkam ich po raz kolejny ;)


*cytat z okładki Ukąszenia

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

11 komentarzy:

  1. Widzę, że wampirzy temat ciągle obecny w literaturze. Po słynnym "Zmierzchu" nie mogę się zmusić do przeczytania innej książki o krwiopijcach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie lubisz takich "przekombinowanych" wampirów to spróbuj przeczytać Kroniki wampirów ;)
      A wampirów obecnie w literaturze cała masa razem z aniołami, duchami, wilkołakami i innymi takimi ;)

      Usuń
  2. Spodziewałam się, że ta książka to nic zachwycającego... Może kiedyś przeczytam z ciekawości, ale na bank nie jest to lektura obowiązkowa w mojej biblioteczce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że byłąm ciekawa tej książki, ale widzę, że muszę się nad nią jeszcze zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż to jakiś festiwal na oryginalność w kwestii wampirów. Ja jednak cenię, akurat w tym przypadku, w miarę klasyczne podejście do tematu : )

    OdpowiedzUsuń
  5. ja sobie wampiry na razie odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niedługo dostanę ją tylko dla siebie. Ciekawi mnie czy może jest podoba do serii o Alexii z Protektoratu Parasola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo można mieć takie wrażenie, ogólnie faktycznie jest podobna ;)

      Usuń
  7. tym razem to chyba nie moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
  8. To raczej nie dla mnie, męczą mnie już te wampiry. ;)

    OdpowiedzUsuń