Opis:
"Film opowiada o tym, jak żołnierz-weteran Wojny Domowej, Nathan Algren, pod koniec 1870 roku przypływa do Japonii, aby szkolić żołnierzy imperatora Meiji. Ma to być przełamanie wiekowej tradycji, w której ochroną terytoriów zajmowali się wynajęci do tego wojownicy - samurajowie. Wojsko ma być narzędziem do uzyskania przewagi cesarza nad władcami lokalnych prowincji, którzy są niechętni wszelkim zmianom, a zwłaszcza idei zjednoczenia całego kraju. Zupełnie nieoczekiwanie dla samego siebie, Algren wplątuje się w konflikt zbrojny owych przywódców z cesarzem. W trakcie jednej z potyczek Amerykanin zostaje ranny i pojmany przez wojowników. Podczas tego uwięzienia poznaje odwieczny kodeks honorowy samurajów i ich lidera imieniem Katsumoto. To wydarzenie zmienia jego poglądy i sprawia, że od tej pory wie on już po czyjej stronie konfliktu ma stanąć..."
Oglądam go zawsze kiedy jest w telewizji, w zasadzie pierwszy raz go oglądałam kiedy byłam dzieciakiem.
Jest to niezwykle wzruszający i smutny film o upadającej kulturze samurajów. Oglądałam go wczoraj, jednak, jak zawsze, nadal pozostawił po sobie silne emocje. To co wydarzyło się w Japonii można porównać do Ameryki, samurajów do Indian (bo w filmie faktycznie jest takie nikłe porównanie). Niepotrzebne zgładzenie wspaniałej kultury, w imię czego? By zaspokoić czyjeś ambicje, żądze, chciwość. Można było zapobiec takiej rzezi, ale komuś nie starczyło odwagi, zbyt mało było ludzi wiernych tradycji.
Zniszczona została niezwykle ciekawa, intrygująca, fascynująca kultura. Zupełnie niepotrzebnie.
Szkoda, że film ma tak niską ocenę na filmwebie. Niektórzy ludzie nie zrozumieli jego przesłania. Ja tak miałam jako dziecko, ale wtedy też mi się podobał. Mianowicie ludzie za bardzo skupiają się na Nathanie Algrenie, a sam tytuł wskazuje na kim mamy się skupić. Jako dziecko myślałam (teraz się z tego śmieję), że w jednej z ostatnich scen (spoiler) żołnierze klękają dla Algrena jako ostatniego żyjącego samuraja. I do tego podobne są opinie ludzi, którzy piszą jak bardzo przeszkadzał im patos, brak akcji, że to "typowo hollywodzkie kino". To nie jest historia Algrena, film opowiada o upadku samurajów. Co do zgodności historycznej to czytałam, że faktycznie niektóre wydarzenia, relacje, sceny z bitew tak właśnie wyglądały (oczywiście nie dokładnie jak w filmie).
Co do patosu i typowo hollywodzkiego kina (co to w ogóle znaczy?) to jakoś nie zauważyłam. Pisanie, że to typowy film "od zera do bohatera", że są tylko źli i dobrzy, że postacie są płaskie jest moim zdaniem nie na miejscu. Jakby te osoby nie oglądały tego filmu- Algren był już i tak uważany za bohatera, nie każda postać była jednoznacznie dobra czy zła i nie musiało się to wcale ujawniać w nagłym zwrocie akcji, zdradzie czy jakimś innym kiczowatym zabiegu.
To że Algren stał się w pewnym sensie samurajem? Co w tym dziwnego, przebywał z nimi tak długo, poza tym chyba nawet naprawdę były takie przypadki (nie chodzi mi tu akurat o samurajów).
Ostatni samuraj pozwala nam na poznanie kultury samurajów, gdzie honor i wierność są najważniejsze, te cnoty, które w dzisiejszym świecie nic nie znaczą. Ukazuje on zatracanie się tych wartości i ostatnich ludzi, którzy je cenili.To że Algren stał się w pewnym sensie samurajem? Co w tym dziwnego, przebywał z nimi tak długo, poza tym chyba nawet naprawdę były takie przypadki (nie chodzi mi tu akurat o samurajów).
Do tego świetna gra aktorska pana Watanabe (znanego z Wyznań gejszy czy Incepcji) i Cruise'a, krajobrazy, sceny walki, klimat, przekaz filmu...
Podsumowując świetny film, który gorąco polecam. Sama bym siebie nie podejrzewała o to, że uronię łzy podczas oglądania Ostatniego samuraja.
Ocena: 6.
Idealne. Wszystkie są idealne.
Tak, film jest naprawdę bardzo dobry. Ze smutkiem przyznaję, że wczoraj przyszłam na samo zakończenie i w ogóle nigdy nie mogę go obejrzeć całego w telewizji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObawiam się, że niestety nie dla mnie ;))
OdpowiedzUsuńSwoją drogą naprawdę miło mi jest znowu witać w twoich skromnych progach. Na szczęście sesja się rozpoczęłam i będę mogła znowu Cię odwiedzać ;)
Myślę że film nie bardzo w moim guście ,ale być może kiedyś obejrzę ;D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście rewelacyjny film:). I świetna gra aktorska głównego bohatera:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dobry film nawet Tom Cruise mnie wyjątkowo nie drażni
OdpowiedzUsuńJa też go oglądam za każdym razem jak leci w TV ;) Jest piękny, mądry i ma taką specyficzną atmosferę, która przyciąga. Nawet lektor mi nie przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam go wiele razy i jest to jeden z najpiękniejszych filmów! Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny
OdpowiedzUsuńJa również uważam, że to bardzo dobry film, a muzyka z niego jest przepiękna :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny film.
OdpowiedzUsuńA ja siebie podejrzewałam i tak też się stało... chusteczki higieniczne okazały się niezbędne ;)
Bardzo klimatyczny film, z przepiękną scenerią i znakomitą grą aktorską. Bardzo lubię do niego wracać...
OdpowiedzUsuńLena ja również się cieszę :)
OdpowiedzUsuńMiło, że nie tylko ja mam takie zdanie o tym filmie ^^