27 grudnia 2016

Krótko i na temat (12) || Riordan, Riordan, Myśliwski

Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Morze Potworów Rick Riordan
tytuł oryginału: The Sea of Monsters
tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
data wydania: 2016
data pierwszego wydania: 2009
data wydania oryginału: 2006
liczba stron: 280
opis:
"W porywającym, dowcipnym i cieszącym się ogromną popularnością dalszym ciągu opowieści rozpoczętej w Złodzieju pioruna Percy wraz z przyjaciółmi musi udać się w rejs po Morzu Potworów, aby ocalić obóz. Najpierw jednak odkryje szokującą rodzinną tajemnicę, która każe mu się zastanowić, czy to, że Posejdon uznał go za syna, jest zaszczytem czy okrutnym żartem. Siódma klasa była dla Percy’ego Jacksona wyjątkowo spokojna. Żaden potwór nie przedostał się na teren jego nowojorskiej szkoły. Ale kiedy niewinna gra w zbijanego z kolegami z klasy zmienia się w śmiertelną rozgrywkę 
z brutalną bandą olbrzymów-ludożerców… sprawy przyjmują paskudny obrót. Niespodziewana wizyta Annabeth, przyjaciółki Percy’ego, oznacza kolejne złe wieści: magiczna granica broniąca Obozu Herosów została zniszczona przez truciznę podrzuconą przez tajemniczego wroga. Jeśli lekarstwo nie znajdzie się na czas, jedyna bezpieczna przystań dla herosów przestanie istnieć."

        W recenzji pierwszej książki z serii (do przeczytania tutaj) wspominałam, że Percy przypominał mi Harry'ego. Chyba ogarnęła mnie poterrmania, bo znów miałam skojarzenie z HP! Tym razem Annabeth przypominała mi Hermionę. Z tym, że Hermiona zawsze miała odpowiednią książkę, zaś Annabeth odpowiedni przedmiot.
        Seria Riordana nadal mi się podoba, mimo że są to typowe książki dla dzieci, ewentualnie młodszych nastolatków. Tym razem jednak nie odczułam aż tak mocno przewidywalności. Choć w niektórych sytuacjach oczywiście połapałam się znacznie szybciej niż Percy, bo mam podstawową znajomość mitologii (dziwi mnie, że np. na pewnej wyspie-kurorcie Annabeth dała się zrobić w balona, skoro jest taka inteligentna...). Jednak na przykład zaskoczyła mnie końcówka. Szczerze powiem, że druga część wypada znacznie lepiej na tle Złodzieja pioruna. Była po prostu ciekawsza.
        Nadzieja jaką wyraziłam w ostatnim akapicie mojego poprzedniego tekstu o serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy na szczęście nie okazała się płonna- Morze Potworów nie było aż tak przewidywalne jak poprzednia książka. Mogę mieć zatem nadzieję (kolejny raz :) ), że następne części będą już tylko lepsze i jak najszybciej sięgnę po tom trzeci, czyli Klątwę Tytana.

Percy Jackson i bogowie olimpijscy: Klątwa Tytana Rick Riordan
tytuł oryginału: The Titan's Curse
tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
data wydania: 2016
data pierwszego wydania: 2010
data wydania oryginału: 2007
liczba stron: 280
opis:
"Kiedy Percy Jackson dostaje od swojego najlepszego kumpla Grovera pilną wiadomość z prośbą 
o pomoc, natychmiast przygotowuje się do walki. Przyjaciele ruszają na ratunek i odkrywają, że Grover spotkał kogoś wyjątkowego: dwoje potężnych dzieci półkrwi o nieznanym pochodzeniu. Ale to nie wszystko, co ich czeka. Król tytanów Kronos uknuł najbardziej podstępny ze swoich planów, a młodzi herosi mają być jego ofiarami.Nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Przebudził się starożytny potwór zdolny zniszczyć Olimp, a Artemida, jedyna bogini, która potrafi go wytropić, zaginęła. Percy 
i przyjaciele wraz z Łowczyniami Artemidy mają tylko tydzień, żeby odnaleźć porwaną boginię 
i rozwiązać tajemnicę potwora, na którego polowała. A po drodze będą się musieli zmierzyć 
z najniebezpieczniejszym wyzwaniem: mrożącą krew w żyłach klątwą tytana."

        Kolejna część nareszcie przedstawia przyzwoity poziom! Mimo, że poprzednie dwie mi się spodobały to była to raczej sympatia z przymrużeniem oka na większość wad. Tutaj natomiast nie musiałam tego robić.
        Podczas czytania tej części znalazłam nową przyjaciółkę, dałam się całkowicie zaskoczyć Riordanowi, a także przeżyłam na sam koniec szok i stratę.Więcej nie zdradzę, nie chcę spoilerować. Niech fani serii przekonają się sami :)
        Często kolejne części cyklu, a środkowe zwłaszcza, są jednymi z najgorszych. Tutaj jednak tak nie jest, jak na razie obserwuję tendencję zwyżkową- im dalej tym lepiej! Sięgnę więc jak najszybciej po kolejną część!

Pałac Wiesław Myśliwski
data wydania: 1998
data pierwszego wydania: 1970
liczba stron: 288
opis: 
"Świt drugiej wojny światowej. Do wioski zbliża się front. Jakub, pasterz, jest świadkiem ucieczki państwa z miejscowego dworu. Kiedy kierowany ciekawością, przekracza próg pałacu, zagłębia się
w świat arystokracji - na poły realny, na poły utkany z fantazji. Przemierza puste korytarze i zasiada 

w fotelach, wcielając się w rolę arystokraty. Wizje przodków i wyobrażenia o innym życiu przenikają go zwolna, zmieniając jego świadomość. Jakub staje się swoim własnym panem.
Wiesław Myśliwski za pomocą żywego monologu bohatera ukazuje pełną napięć dynamikę ludzkiej świadomości. Jakub wciela się w role, zakłada maski wybierane z rekwizytorium rzeczywistości, w której żyje. Myśl i język pozbawione barier, świat bez granic społecznych - oto pełna wewnętrznej siły pisarska wizja na miarę epoki.
"




        Pióro Wiesława Myśliwskiego poznałam od najlepszej jego książki (jak do tej pory). Niestety kolejne nie zawsze były tak dobre. Na przykład nie podobał mi się Nagi sad, za to Kamień na kamieniu uważam za bardzo ciekawą książkę.
        Pałac to "historia pewnego dworu". Na początku jesteśmy świadkami ucieczki jaśnie państwa z dworu- wybuchła wojna. Jednak narrator jest trochę zdezorientowany, nie wie gdzie ta wojna jest, usłyszał tylko jeden strzał, potem powstał chaos, a w końcu został sam pośród ciszy. Narratorem jest mężczyzna, który pracował we dworze. Ów narrator wchodzi do tytułowego pałacu, a wtedy... Książkę opanowują zjawy, jesteśmy jakby w głowach kolejnych jaśnie panów. Bardzo prawdopodobne, że to tylko wyobrażenia owego pasterza, a może to faktycznie oni, a może...
i to, i to. Książka, którą można interpretować na różne sposoby.
        Muszę przyznać, że Pałac był dla mnie po prostu NUDNY. Lubię wywody Myśliwskiego, ale ta książka składa się z samych takich wywodów, w dodatku w wykonaniu niezbyt przyjemnych typów. Forma jest faktycznie ciężkostrawna- poważnie to same monologi. Nie ma tu jako tako opisów. I chociaż akurat podoba mi się sam pomysł, uważam że jest ciekawy, to niestety wykonanie już nie.
        Było kilka ciekawych momentów, ale to zdecydowanie za mało. Pałac uważam za najsłabszą książkę uwielbianego przeze mnie pisarza i nie będę polecać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz