08 sierpnia 2016

"Biesy" Fiodor Dostojewski

Klik :)
tytuł oryginału: Biesy (Бесы)
tłumaczenie: Tadeusz Zagórski
data wydania: 1958
data pierwszego wydania: 1908
data wydania oryginału: 1873
liczba stron: 659
opis:
"Wielowątkowa, diaboliczna opowieść o tym jak szlachetne idee indywidualnej wolności w umysłach ludzi na wolność niegotowych, kształtowanych w uściskach carskiego samodzierżawia, przeradzają się w idee nihilizmu, bezwładne rewolucyjne ruchy i terroryzm.
Gęste od mrocznych emocji, mieszaniny obłudy i szlachetności, nienawiści i współczucia, niewinności i amoralnego cynizmu są Biesy krzywym zwierciadłem ówczesnych – jakże czasami aktualnych w opisanych postawach – inteligenckich marzeń o ludzkiej utopii i proroczą zapowiedzią powstania stalinowskiej wersji totalitaryzmu.
"

        Początek Biesów był dobry. Dostojewski zaciekawił mnie tym, że drwił z własnych bohaterów, wprost wskazywał nam co jest w nich nie tak, wyśmiewał wady. Jednak niewiele się tam działo, był to jedyny mankament. Kiedy już w końcu zaczęło się coś dziać miałam frajdę, ale... gdzieś po połowie książki już ją tylko męczyłam. Styl już nie ratował jej w moich oczach. Zmęczyłam. Teraz czekam na wasz odzew: co Dostojewskiego mogłabym przeczytać? Daję mu ostatnią szansę. Zbrodnia i kara bardzo mi się podobała, ale już Braci Karamazow nie byłam
w stanie dokończyć (o ile można powiedzieć, że zaczęłam).

        Co do Biesów jeszcze. Przeczytałam kilka recenzji i opracowań, wszystko ładnie pięknie, wręcz niektóre recenzje były przepiękne. Ale. Nie zmienia to faktu, że ja tego wszystkiego nie dostrzegłam w książce i że jak dla mnie była baaaardzo nużąca. Jest tam przedstawione bardzo ważne zjawisko- komunizm. W zasadzie są to narodziny socjalizmu, jego początki w pewnym miasteczku. Jakby to powiedzieć... Nie jestem fanką. Nie interesowało mnie to zupełnie, ok temat ważny, ale co z tego? Nie obeszło mnie to. A chyba nie ma nic gorszego niż czytać książkę o czymś co nas zupełnie nie interesuje.
Choć w zasadzie ten wątek nie jest tak całkiem na poważnie. Dostojewski zupełnie kompromituje twórców "nowego porządku".
Oprócz tego wątku były także inne, była także postać Mikołaja Stawrogina, całkiem interesująca. To jednak drobne dodatki, które nie uratowały w moich oczach książki Dostojewskiego.

        Biesów nie polecam. Jest to książka zaliczana do klasyki, ale moim zdaniem niezbyt słusznie. Twierdzę tak, bo uważam, że jest mało aktualna, zdecydowanie za mało uniwersalna. Zbyt wiele tam odnośników do ówczesnych zdarzeń, by współczesny czytelnik mógł odczuwać pełnię przyjemności z czytania. Oczywiście są przypisy, ale mam wrażenie, że nie podają wszystkiego.
                To było blisko 660 stron męczenia tomiszcza napisanego drobnym "maszynowym" drukiem


I to oczywiście nie jest recenzja, to tylko luźne przemyślenie, co zresztą widać. Publikuję mimo wszystko, mimo, że trudno się przyznać do niezrozumienia klasyki ;)

2 komentarze:

  1. Klasyka czasem przy drugim lub trzecim podejściu zyskuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie sądzę, abym się zmusiła do ponownego czytania "Biesów". To samo z "Braćmi Karamazow". Za dużo tam po prostu rozmyślań na tematy, które mnie nie interesują, w efekcie się tylko męczę.

      Usuń