tytuł oryginału: King, queen, knave
tłumaczenie: Leszek Engelking
data wydania: 2013
data wydania wersji angielskiej: 1968
data wydania wersji rosyjskiej: 1928
liczba stron: 320
Moje trzecie spotkanie z twórczością Nabokova z początku wydawało się nieudane. Powieści tego autora ceniłam przede wszystkim za język, bo nawet jeśli fabuła mnie nie porwała, to czytanie jego dzieła było przyjemnością samą w sobie. A tutaj? Poczułam się niemal tak jakbym nie czytała Nabokova. Może to kwestia tego, że Król, dama, walet to były początki? Może polskiego przekładu? Może tego, że książka była tłumaczona najpierw na angielski?
Nie wiem, ale na początku szło mi jak po grudzie...
Król, dama, walet jak sugeruje tytuł to historia miłosnego trójkąta. W tym momencie w zasadzie nie powinnam nic więcej pisać na temat fabuły, aby nie popsuć wam przyjemności z lektury. Historia niby banalna, niby motyw oklepany, ale szczerze powiem, że się nie zawiodłam.
Nota bene to nie jest oryginalna książka. Pierwsza wersja została napisana w języku rosyjskim w 1928 roku, później została przetłumaczona na angielski przez syna Nabokova i w zasadzie całkowicie zmieniona przez autora w 1968.
W pewnym momencie po prostu wpadłam w świat wykreowany przez Nabokova. Od tego momentu już tylko pochłaniałam kolejne strony, kiedy tylko mogłam. Mimo, że autor nie bawił się słowami jak chociażby w Lolicie czy Patrz na te arlekiny! to i tak pisał na tyle plastycznie, że niektóre sceny z powieści mam niemal przed oczami, mieszają mi się ze snami. Czy ci którzy są po lekturze nadal czasem siedzą w łódce, czują jej kołysanie, zimny wiatr, deszcz, widzą przed sobą plecy Dreyera, czują uniesienie Marty?
Myślę, że autor świetnie przedstawił bohaterów. Niektórzy twierdzą, że są to postacie papierowe, jak karty
z plakatu w jednej ze scen, jednak ich przedstawieniu nie można nic zarzucić. Czy można powiedzieć, że jako ludzie są papierowi? Moim zdaniem nie. Dreyer to osoba pełna energii, optymista i marzyciel. Marta to kobieta pełna pasji, jedynie Franz może tu lekko odstawać i przez jego bierność można powiedzieć, że jest papierową postacią. Ponadto to właśnie na postaciach najbardziej skupia się czytelnik, no bo główna oś akcji powieści to trójkąt miłosny.
Ta książka to również swoiste studium charakterów morderców, mamy ich tutaj dwa typy. Z zainteresowaniem śledziłam zmiany jakie zachodziły w tych postaciach.
W Królu, damie i walecie Nabokov dobrze buduje nastrój i napięcie. Czytałam dość zachłannie, ciągle myśląc "No kiedy TO się wreszcie stanie!". Jest to dla mnie jedna z tych książek, od których trudno się oderwać. Z ciężkim sercem ją odkładałam i wracałam do czytania, kiedy tylko mogłam.
Pochłonęłam ją dość szybko, jednocześnie nie jest to tzw. czytadło, nie jest to książka, która poza fabułą nie ma nic do zaoferowania. Dlatego uważam, że jeśli tylko zachęcił was opis, bądź moja opinia- nie ma co zwlekać, należy zabrać się za książkę jednego z najsłynniejszych autorów naszych czasów, który po raz kolejny udowodnił mi, że zasłużył na miano wybitnego pisarza.
Przyznam, że nie mogę się przekonać do sięgnięcia po jakąś książkę tego autora, dlatego na razie raczej sobie odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę po twoim blogu, raczej nie gustujesz w takich książkach, niemniej Nabokov to pisarz wybitny i polecam jego książki każdemu :)
UsuńMuszę wreszcie sięgnąć po Nabokova.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego książki.Lolita i Maszeńka to póki co moje faworytki.Ale każda jego książka ma to coś w sobie..
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego książki.Lolita i Maszeńka to póki co moje faworytki.Ale każda jego książka ma to coś w sobie..
OdpowiedzUsuńDokładnie! Coś co sprawia, że nie można powiedzieć po lekturze, że to była słaba książka.
Usuń