Norwegian Wood Haruki Murakami
tłumaczenie: Dorota Marczewska, Anna Zielińska-Elliott
wydawnictwo: MUZA
data wydania: 22 lipca 2013
data wydania oryginału: 1987
liczba stron: 320
Jak dotąd czytałam (powiedzmy) dwa twory Murakamiego- pierwszy był zbiór opowiadań Wszystkie boże dzieci tańczą, który pozostawił jakieś mgliste wrażenie; drugi to była powieść Kronika ptaka nakręcacza, ale jej nie dokończyłam, była dość dziwna. Żadna z nich nie przekonała mnie do Murakamiego, ale dałam mu kolejną szansę, w końcu do trzech razy sztuka. I bardzo się z tego powodu cieszę, bo Norwegian Wood trafiło prosto w serce. Ała!
Główny bohater, Toru Watanabe, wspomina swoją ukochaną Naoko. Tak naprawdę nie są to spisane wspomnienia z nią związane, tylko kilkanaście miesięcy z życia Watanabego, kiedy to nie tylko jest w zażyłych i zawiłych stosunkach z Naoko, ale także poznaje na studiach Midori. Tło dla powieści stanowi życie Watanabego w akademiku i w niewielkim stopniu to co działo się wtedy w Japonii (za opisem z okładki: wolna miłość, protesty na uczelni, itd.).
W zasadzie nie wiem co napisać o tej książce. Być może oddziałuje ona, tak jak na mnie, tylko na niewielką garstkę ludzi. Mnie bardzo przypadli do gustu niezwykle żywi bohaterowie, i ten nieco ciężki nastrój. Nie polecam czytania jej kiedy jest się w lekkim „dołku”, bo można wpaść w jeszcze większy. No cóż, jak tu nie wpaść kiedy połowa bohaterów Norwegian Wood popełnia samobójstwo…
Jak dla mnie Norwegian Wood to kopalnia ciekawych cytatów, a wręcz całych fragmentów. Dałam sobie spokój ze spisywaniem ich, po prostu zaznaczałam je kolorowymi znacznikami. I tak jak Murakami twierdzi, że Wielkiego Gatsby’ego można otworzyć na jakiejkolwiek stronie i trafić na ciekawy fragment, tak się z nim nie zgodzę, stwierdzam natomiast, że jest tak w przypadku jego książki.
Jest to nieco smutna książka, ale ciekawa, dużo się w niej dzieje, a co najważniejsze dobrze napisana. Polecam każdemu! Choć wiem, że jest specyficzna i nie wszystkich poruszy tak jak mnie.
Kiedy patrzę na ten tekst z perspektywy czasu dostrzegam, że jest nieco chaotyczny i w żaden sposób nie oddaje mojego zachwytu. Ale wiem, że czasem jeśli jakaś książka nas poruszy czy szczególnie się spodoba ciężko o niej napisać.
I wprawdzie nie jest to krótko i na temat, ale jakoś miałam opory przed opublikowaniem tego tekstu osobno.
Piękni dwudziestoletni Marek Hłasko
wydawnictwo: Alfadata wydania: 1989
liczba stron: 176
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Hłasko i trochę tego żałuję. Wszyscy mówią o Pięknych dwudziestoletnich, ale nikt nie zastrzega, że to coś na kształt autobiografii... A jeśli się nie miało wcześniej żadnej styczności z autorem i nic się o nim nie wie, to jednak zły wybór. Choć z tego co zauważyłam niejedna osoba się tak "nacięła".
Piękni dwudziestoletni to dość luźna i chyba w pewnym stopniu przejaskrawiona opowieść Marka o swoim życiu. Przy czym pisząc luźna mam na myśli to, że nie trzyma się on schematu w stylu opowiadanie po kolei wydarzeń ze swojego życia, raczej pisze swoje przemyślenia przy okazji wspominając o różnych sytuacjach, przytacza anegdotki. I choć wspomina Izrael czy inne kraje to pisze głównie o swoim życiu w Polsce. I oczywiście o pięknych dwudziestoletnich.
Wprawdzie czytałam baaardzo stare wydanie, które jeszcze chyba załapało się na cenzurę, jednak o dziwo widać w nim wszelkie absurdy PRLu.
Jeśli mam polecać Pięknych dwudziestoletnich to tylko fanom autora, bo choć czytało się szybko i przyjemnie to ta przyjemność byłaby zapewne większa jeśli bym coś wiedziała o Hłasce. A tak przeczytałam książkę, którą pewnie za niedługo zapomnę, choć niektóre przemyślenia autora zostaną mi w pamięci.
Traktat o łuskaniu fasoli Wiesław Myśliwski
wydawnictwo: Znak
data wydania: 2010 (data przybliżona)
liczba stron: 398
Traktat o łuskaniu fasoli pochłonęłam jednym tchem. Autor oczarował mnie od pierwszych stron, była to świetna literacka podróż napędzana lirycznym językiem i ciekawą historią starszego pana łuskającego fasolę. W połączeniu z dość dynamiczną "akcją" i ciekawymi wspomnieniami była to niezwykle zajmująca lektura. Traktat skłania do przemyśleń i opowiada historie, którymi można by obdzielić kilka istot. Dzięki niemu poznajemy realia polskiej wsi, czasy wojny i losy powstańców, przyglądamy się nauce narratora w specyficznej szkole, budzącą się pasję do muzyki, dowiadujemy się jak wyglądała praca w czasach PRLu i emigracja, a także odczuwamy bolesne echa wojny.
Jest to książka wyjątkowa, którą poleciłabym każdemu kto potrafiłby ją docenić, do mnie dotarła niezwykle wyraźnie, wiele spisałam sobie z niej cytatów, na pewno do niej powrócę.
Nagi sad Wiesław Myśliwski
wydawnictwo: Muza
data wydania: 1997 (data przybliżona)
liczba stron: 245
W Nagim sadzie działo się mniej niż w Traktacie. Nigdy jednak nie dyskwalifikuje to dla mnie książki. Także było to coś na kształt opowiadania wspomnień, jednak w tym przypadku jest to wspominanie przez mężczyznę swojego ojca. Zupełnie nie spodobały mi się postacie w tej książce, język zaczarował mnie jak poprzednio, ale w pewnym momencie, przy nieinteresującej mnie akcji i postaciach, i on zaczął jakoś uwierać, sprawiać, że ciężko się czytało. I tak o ile Traktat bardzo mi się spodobał, tak Nagi sad ledwie skończyłam.
Cóż zdarza się, mimo to Myśliwskiego będę czytać dopóki nie przeczytam wszystkich jego książek :)
Chyba żadna z tych książek nie jest dla mnie. To raczej nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuń