06 lutego 2015

Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze

wydawnictwo: Agora
data wydania: październik 2010
liczba stron: 216












Trochę nie wiedziałam czy o Listach napisać w ogóle (nad tym czy w osobnym poście czy w Krótko i na temat już nie wspomnę). Bo zazwyczaj jeśli w jakimś bohaterze odnajdę w jakiś szczególny, bolesny sposób trochę siebie to ciężko mi pisać o takiej książce (dlatego właśnie nie ma na blogu opinii o świetnym Norwegian Wood...). Ale jak powiedział Jeremi Przybora kiedy przekazywał listy od Agnieszki Osieckiej, że "literatura polska by nam tego nie wybaczyła", tak ja bym sobie nie wybaczyła, gdybym nie wspomniała o nich na blogu. I dodam, że po prostu trzeba taką książkę polecić niezdecydowanym, a nieświadomym napisać o jej istnieniu.

Listy poznawałam po kawałeczku, dzięki także ciekawej (ileż tu dziś zachwalania!) stronie na facebooku o wdzięcznej nazwie: Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń- wzruszenie ramion.
Co jakiś czas czytałam fragment i myślałam "jakże oni się musieli kochać!", i po cichu planowałam, że sama się z nimi (listami oczywiście) zapoznam, w całości.
Kiedy już zapoznawać się zaczęłam to nie czytałam a słuchałam. Ale audiobook jakoś mi nie szedł. Zapomniałam o nich na jakiś czas, aż ujrzałam je w antykwariacie...
Dość będzie jeśli napiszę, że przepadłam na dwa dni. I powiem wam jedno- nie zadowalajcie się audio-, e- czy jakimś tam innym bookiem! Tylko prawdziwa książka! Wydanie naprawdę ładne, opatrzone dodatkowymi komentarzami i zdjęciami, czego w audiobooku oczywiście nie było.

Różnie można spojrzeć na tę książkę. Niektórzy ledwie dowiedzą się o czym (kogo) jest, a od razu odpowiadają kąśliwą uwagą, że Jeremi wtedy był żonaty. Ja spojrzałam na same listy, nie stricte na osoby, które je pisały, bo nawet nie kojarzyłam Agnieszki czy Jeremiego zanim poznałam fragmenty ich listów.
Jeśli już o autorach mowa- z początku Agnieszka ani trochę mnie nie interesowała, czytałam (słuchałam) dla pięknych słów jakie wyszły spod pióra Jeremiego, pięknie pisał o miłości, a Listy to dobre źródło cytatów. Później jednak w miarę jak Agnieszka odkrywała się przed swym ukochanym  (chociaż to listy, więc części rzeczy, o których nie piszą musimy się domyślać) zaczęła mnie interesować jej osobowość i doszłam do wniosku, że może nawet przeczytam coś o niej/jej.
Co zabawne jakoś o ich uczuciu czy może raczej romansie mało dziś słychać. Agnieszka Osiecka kojarzona jest raczej z Markiem Hłasko. I może to wszystko było takim wielkim uczuciem tylko na papierze... Mimo wszystko naprawdę przyjemnie się to czyta i przegląda. I cytuje :)

Listy na wyczerpanym papierze polecam raczej kobietom, bo jednak mało się znajdzie mężczyzn, których ta książka może zaciekawić.
Jeśli chodzi o Listy to oczarowana jestem zarówno wyglądem jak i treścią. I mimo, że niewiele tak naprawdę napisałam o książce, to cieszę się, że się przemogłam i napisałam cokolwiek.
Aczkolwiek dodam, że troszkę brakowało mi jakiegoś dokończenia tej historii, zwłaszcza, że ostatnie z listów są dość dziwne (te notatki Agnieszki). Choć z drugiej strony coś tam wspomniano w przedmowie, a szczegółowo opisywać jednak "nie przystoi"... Bo i tak dość odarto Jeremiego i Agnieszkę z prywatności (mimo, że Jeremi sam przekazał listy od Agnieszki).

Jeszcze jeśli chodzi o audiobook- głos Piotra Machalicy mi się podobał, za to Magda Umer niestety według mnie czytała jakby jej się nie chciało... I być może po części to mnie tak zastopowało w słuchaniu Listów.

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo, obawiałam się, że mało składny ten tekst, więc cieszę się, że się spodobał :)

      Usuń
  2. Książkę mam od dawna i dawkuje ja sobie powoli, strona po stronie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Ja się rzuciłam jakbym była na odwyku :D Ale teraz mogę sobie otwierać na dowolnej stronie i czytać :)

      Usuń
  3. Poluuuję na tę książkę, by móc tak, jak Ty, odkrywać i rozczytywać się w nich kawałek po kawałeczku. Osieckiej nie znam zbyt dobrze (tak naprawdę tylko to, co zostało zaśpiewane), ale Przyborę dobrze kojarzę z jego kabaretu, dlatego te listy niezwykle mnie pociągają :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na skorpionalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń