tytuł oryginału: With the Old Breed. At Peleliu and Okinawa
tłumaczenie: Władysław Jeżewski
wydawnictwo: Magnum
data wydania: 17 marca 2011
data wydania oryginału: 1981
liczba stron: 388
Miniserial, którego scenariusz został napisany na podstawie tej książki (i Helmet for My Pillow Roberta Leckiego), oglądałam już 5 czy 6 razy. Jak nietrudno wywnioskować bardzo mi się spodobał i nie mogłam doczekać się lektury Piekła Pacyfiku kiedy wreszcie trafiło w moje łapki.
Starałam się nie porównywać książki i serialu, bo to jednak, jak mówią, inna para kaloszy.
Eugene B. Sledge zaczyna swoją opowieść od tego jak został żołnierzem piechoty morskiej, zaś kończy relacją z ostatnich dni na Okinawie (jest też wzmianka o tym co robił zanim wrócił do kraju). Występuje tu mały paradoks, bo wstęp jest dość obszerny, za to zakończenie krótkie. Ale to nawet lepiej, bo przynajmniej nie jest przesycony patosem, za to napisany szczerze, prosto z serca.
Jak twierdzi napis na okładce książka ta "powstała ze sporządzanych na gorąco zapisków" i to widać, niektóre obrazy jakie roztacza przed nami autor są niezwykle sugestywne i żywe. Uważam, że Sledge świetnie poradził sobie z opisaniem okropności wojny i tego jaka ona naprawdę jest. Podczas lektury Piekła Pacyfiku nie sposób nie przeżywać emocji. Jeśli ktoś miał jakieś wyidealizowane wyobrażenia o wojnie lub tak jak jedna z postaci z filmu 9 kompania uważał, że jest ona piękna, to po przeczytaniu tej książki jego poglądy na pewno się zmieniły.
Wypadałoby także napisać coś o serialu skoro wspomniałam o nim na początku. Nadal go uwielbiam i będę go oglądać przynajmniej raz w roku (choćby ze względu na aktorów :>), ale traktuję go jako coś zupełnie odrębnego. Sledge pokazał wojnę taką jaka jest, jako "okrutne, haniebne i straszliwe marnotrawstwo", natomiast w serialu jest dość dużo patosu, choć jak na amerykański twór to i tak jest dobrze, i da się oglądnąć (a ja oglądam nawet z wielką przyjemnością).
Piekło Pacyfiku nie da poglądu na wojnę na Pacyfiku, bo sami żołnierze często nie wiedzieli jakie znaczenie strategiczne ma zdobywany teren, jaki jest cel ich działań. Daje jednak pogląd na to jaka tak naprawdę jest wojna i jakie okropności musiał znosić żołnierz (nie tylko zwykły szeregowiec). Uważam, że to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika historii.
ocena: 5/6
serialu nie oglądałam i o książce też pierwszy raz słyszę, ale brzmi ciekawie, także jak znajdę czas, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńświetny blog .. obserwuje .. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam ale nie widziałam - wojna wpływa na mnie bardzo przygnębiająco i raczej unikam na ile mogę tych tematów , to taki bezsens i niepotrzebne cierpienie .Troszkę filozofuję ale od dziecka mam uraz na tym punkcie .
OdpowiedzUsuńps. jestem zachwycona Twoim nagłówkiem - bardzo mi sie podoba , czy możesz mi zdradzić skąd go wzięłaś ?
Pozdrawiam serdecznie
Masz rację, a autor pisze na końcu książki coś podobnego. I mimo, że uważam tak samo, to jednak ciekawią mnie te tematy i z chęcią czytam literaturę wojenną ;)
UsuńA nagłówek... Hmmm, chyba znalazłam na jakiejś stronie z tapetami :P