29 grudnia 2012

Krótko i na temat (3)

Dziś wyjątkowo nie oceniam żadnej książki :)
 
 Hańba J. M. Coetzee

tytuł oryginału: Disgrace
tłumaczenie: Michał Kłobukowski
wydawnictwo: Znak
data wydania: 2006 
data wydania oryginału: 1999
liczba stron: 268
opis:
"Trudno uwierzyć, że koneser kobiecych wdzięków i wielbiciel poezji romantycznej częściej doświadcza nudy niż miłości. David Lurie, dwukrotnie rozwiedziony pięćdziesięciodwuletni profesor literatury na uniwersytecie w Kapsztadzie, świadomie burzy swój święty spokój. Nawiązuje romans z młodziutką studentką i wkrótce potem, zaskarżony przez nią, traci pracę i szacunek otoczenia. Wizyta u córki Lucy i zmiana trybu życia ujawniają, że nie potrafi znaleźć wspólnego języka z innymi. Nie radzi sobie też z poczuciem winy za tragedię, która spotkała Lucy. W końcu każde z nich będzie musiało znaleźć własny sposób na to, jak żyć z piętnem hańby."







 Przeczytałam tę książkę jeszcze na wakacjach. Przeczytałam i zapomniałam. Bynajmniej nie o niej, ale o tym by coś o niej skrobnąć. Nie wiedziałam co o niej myśleć, więc zwlekałam, zwlekałam, a niedawno sobie przypomniałam, że miałam coś o niej napisać.
 Pierwsza część, czyli romans Luriego mnie mocno wciągnęła i zainteresowała, dopóki nie wyjechał z Kapsztadu oceniałam tę książkę na co najmniej dobrą. Jednak później zaczęła mi się coraz mniej podobać. Nie wiem czym to było spowodowane. Być może nie rozumiałam niektórych decyzji bohaterów, ich motywacji. Ale też ich historia zaczęła mnie coraz mniej interesować. Nie wiem... Po prostu zupełnie do mnie nie dotarła ta książka.
Było to moje pierwsze spotkanie z Coetzeem i sama nie wiem czy nie ostatnie. Boję się, że nie zrozumiem reszty jego książek. W każdym razie na dzień dzisiejszy pasuję.
Pozostawiam bez oceny, ani nie polecam, ani nie zniechęcam.

 Córka krwawych Anne Bishop

tytuł oryginału: The Black Jewels Trilogy: Daughter of the Blood
tłumaczenie: Jakub Szacki
seria/cykl wydawniczy: Trylogia Czarnych Kamieni tom 1
wydawnictwo: INITIUM
data wydania: październik 2008
data wydania oryginału: 1998
liczba stron: 366
opis:
"W świecie Mrocznego Królestwa, przepełnionego zdradą i korupcją, zasady ustalają Krwawi a rasa czarownic i czarnoksiężników, których moc określają magiczne kamienie...Przed ponad 700 laty, czarownica sabatów Klepsydry, ujrzała spełniającą się starożytną przepowiednię a nadejście najpotężniejszej Królowej w historii Krwawych a żywego mitu, Czarownicy, która posiadać będzie więcej mocy, niż sam Wielki Lord Piekła. Do walki o względy młodej Jaenelle staną trzej odwieczni wrogowie, którzy wiedzą jak wielka moc kryje się za błękitnymi oczami niewinnej dziewczyny.Bezlitosna gra, w której główną bronią są magia, miłość i nienawiść właśnie się rozpoczęła." 


Nie wiem co o niej napisać. Bardzo mało mnie w niej ciekawiło, ale jednak coś. Zbyt wiele tajemnic, które nie zostały ujawnione. Chyba to mi najbardziej przeszkadzało- że często bohaterowie uśmiechali się do siebie konspiracyjnie, a ja mogłam się tylko domyślać o co chodzi, czułam się wykluczona. I tak do końca. To może się wydawać ciekawe na początku, ale po jakimś czasie nuży.
A do tego denerwowali mnie bohaterowie. Zupełnie mi nie podeszła ta książka.
Język książki nie był zły, dlatego można to uznać za w miarę dobre czytadło. Cóż trzeba spróbować, może się komuś spodoba.

Pięćdziesiąt twarzy Grey'a E. L. James
 
tytuł oryginału: Fifty Shades of Grey
tłumaczenie:
Monika Wiśniewska
seria/cykl wydawniczy: 50 odcieni tom 1
wydawnictwo: Sonia Draga
data wydania: wrzesień 2012
liczba stron: 608












Książka ta wywołała burzę nie tylko w internecie, ale ogólnie na świecie. Ach nie, przepraszam, głównie szum wywołany był zapowiedziami i reklamą. Sama książka nie powoduje większych emocji.
Setnie się ubawiłam czytając niektóre recenzje i w sumie wystarczyłoby gdybym napisała, że ubawiłam się lepiej niż podczas czytania książki.
Nie mam zamiaru się nad nią znęcać, wielu już napisało na jej temat mądre i zabawne rzeczy. Ale... jak u licha to coś może się podobać, że tak powiem szanowanym czytelnikom? Mam tu na myśli takich którzy czytają znacznie więcej niż 3 książki w ciągu roku. Jak?
To chyba pozostanie dla mnie zagadką do końca życia ;)

Niestety sama przyczyniłam się do promocji tego literackiego ścierwa. Moje dwie koleżanki, które nie czytają książek ją baaardzo polubiły. Ktoś powiedziałby, że lepsze to niż nic. Ja mówię, że nie! Zdecydowanie nie. Na swoją obronę dodam, że ja się z niej tylko wyśmiewałam...

A jeśli chcecie sobie poczytać coś "kontrowersyjnego" i zarazem erotycznego to polecam opowiadania erotyczne jakich cała masa w internecie. Są zupełnie za darmo, w jednym jest więcej pomysłów niż we wszystkich 50 twarzach pana Greya i mają większą wartość "literacką". I tu sensacja- występują w nich zdania złożone!

Co może zaskoczyć po takich słowach- czekam na film. Koniecznie z ładnymi aktorami, może na ekranie zobaczymy jakieś naprawdę pikantne lub kontrowersyjne sceny seksu i ogólnie może uratuje chociaż trochę całą historię.

Ogólnie to dodam jeszcze, że nie tknęłabym tego kijem z odległości 2 km gdyby nie oburzenie czytelniczek dotyczące "sceny z tamponem". Z bólem do niej doszłam i co? Wielkie nic... Nie wiem co w tej scenie było takie okropnego... :P

13 komentarzy:

  1. Czytałam tylko tę ostatnią i nie byłam zachwycona, jak większość czytelników. Pozostałe książki są mi zupełnie obce i jakoś tak nie zachęcają do przeczytania. No, może Bishop, bo często widnieje na liście polecanych dla mnie na biblionetce. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Grey'em zachwyca się połowa osób z mojego roku i z wielką niecierpliwością oczekują już na III tom. Powiem szczerze, że gdyby nie fakt, że natchnęłam się na nią w bibliotece, to nawet bym jej nie szukała i nie czytała. A tak... Przytargałam ją do domu i już po kilkunastu stronach zrobiłam oczy ze zdziwienia... Absurd totalny. Z biegiem czasu zaczęłam kartkować tę ksiażkę i zastanawiałam się, gdzie są te obrzydliwe sceny, o której tak dużo pisze się w recenzjach. Dzisiaj natrafiłam nawet na opinię, że "Piędziesiąt twarzy Grey'a" jest beznadziejną książkę bo propaguje "złe i niebezpieczne wzorce mężczyzny, związku i seksu idealnego". No cóż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak samo z tymi scenami! Nawet jak na "bdsm" są baaardzo grzeczne :P
      Haha to stwierdzenie jest po prostu świetne :)

      Usuń
  3. Ja nie wiem, co takiego jest w tym Greyu, tyle negatywnych recenzji (w blogosferze spotkałam się tylko z dwoma pochlebnymi opiniami), a ludzie czytają i czytają tę historię, coś ciągnie do tej książki ;) Ja jeszcze nie miałam okazji, ale kto wie, może też dam się ponieść tej greyowskiej gorączce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tykaj tego kijem nawet! :D Mnie zwiodły tylko zapowiedzi "kontrowersyjnych scen seksu"... Od razu uprzedzam, że niczego takiego tam nie znajdziesz :P

      Usuń
  4. Zastanawiałam się nad "Trylogią Czarnych Kamieni", ale chyba jednak sobie odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować warto, bo szybko się czyta, ale odradzam kupowanie, raczej lepiej pójść do biblioteki ;)

      Usuń
  5. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to książka, która mnie absolutnie nie interesuje. Zupełnie nie moje klimaty.
    Jeśli miałabym coś z tych powyższych tytułów wybrać dla siebie, to pozycję nr 2.

    OdpowiedzUsuń
  6. Greya muszę przeczytać, choćby po to tylko żeby się przekonać jakie na mnie zrobi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka nie robi wrażenia, raczej budzi niesmak :P

      Usuń
  7. Po "Hańbie" spodziewałem się czegoś więcej. Jeżeli chodzi o Nagrodę Bookera, to zauważyłem nierówny poziom nagrodzonych książek. "Dzieci północy" Salmana Rushdiego są "najmocniejszą" pozycją. Ale ja bym nie skreślał Coetzee'go, gorąco polecam "Czekając na barbarzyńców", mam "przeczucie graniczące z pewnością", że ta książka spodobałaby Ci się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie warto podejść jeszcze raz do Coetzee'go, jak będę w bibliotece to poszukam czegoś ;) Ale ogólnie nie zniechęcam do książki, nie jest zła. Jak pisałam może po prostu ja jej nie zrozumiałam.
      Co do Nagrody Bookera to zupełnie się nie orientuję, nawet nie pamiętałam, że "Hańba" ją dostała :)

      Usuń
  8. Żadnej z pozycji nie czytałam i nie wiem, czy kiedykolwiek po nie sięgnę, na razie mam w planach inne tytuły :)

    OdpowiedzUsuń