28 lutego 2011

"Blondynka Tao. Rajd samochodami przez dżunglę w Malezji" Beata Pawlikowska

Szczerze powiem, że okładka mnie odpycha. I tak naprawdę nie wiem co ma wspólnego z treścią książki, ale widać nie mieli lepszego pomysłu. Ale mimo wszystko wypożyczyłam ją, ponieważ nie miałam do tej pory styczności z twórczością pani Pawlikowskiej.
Opis:
"W swojej najnowszej książce Beata Pawlikowska - podróżniczka i autorka audycji "Świat według Beaty Pawlikowskiej" w Programie 1 Polskiego Radia - zabiera nas do Azji.

Bierzemy udział w pełnym przygód rajdzie Rainforest Challenge, którego trasa wiodła przez dziewiczą dżunglę, zwaną Dżunglą Dinozaurów, w malezyjskiej prowincji Johor.

Przedsięwzięcie okazało się karkołomne nawet dla konwoju czterdziestu odpowiednio przygotowanych samochodów terenowych i specjalnie wyszkolonych ekip. Przez cały czas uczestnikom rajdu towarzyszyły ulewne monsunowe deszcze, stada krwiożerczych pijawek i tajemnicze szare tygrysy. Za plecami przemykał chiński szpieg...
"


Od razu napiszę, że książka niezbyt mi się podobała.

Co po sobie pozostawiła?
Lekkie rozczarowanie, bo mimo, że nie miałam oczekiwań co do książek pani Beaty to w duchu jednak sądziłam, że mi się spodoba.
Co poza tym?
Ogólnie niewiele. Książka nie za bardzo mnie porwała. Wydawała mi się jakaś taka... ogólnikowa. Pozostawiła po sobie mgliste pojęcie o Buddzie, yin yang i owocach Azji. Wieeeelki minus to brak zdjęć- w końcu to książka podróżnicza, mimo iż wyobrażałam sobie Dżunglę Dinozaurów to jednak chciałabym ją zobaczyć. Poza tym jakoś pani Beata mało koncentrowała się na naturze.

Autorka ma swój styl, to widać od razu. Mnie on nie za bardzo przypadł do gustu. Ale plus dla niej za ukazanie jej własnego świata, od razu widać, że jest inna.
Książka jest od początku pisana z dużą dozą humoru i ironii (choć później ograniczoną), czego nie oczekiwałam po książce podróżniczej i niekoniecznie uważam za zaletę. Przez to rozważania autorki mnie nie przekonały.

Irytował mnie sposób przedstawienia mężczyzn, kolegów z wyprawy- cały czas, w każdym zdaniu rzucają k*wami, są słabi, narzekają, boją się, że zginą... Owszem to się czasem mężczyznom zdarza, ale...
A z drugiej strony mamy nieustraszoną Pawlikowską...

Byłam mocno zdziwiona, że podróżniczka dołącza do takiego rajdu. W sumie to nie wiem na jej temat zbyt wiele, ale odwiedza Amazonię i inne dzikie zakątki świata, dlatego dziwi, że wzięła udział w tej zbiorowej dewastacji natury. A dziwi jeszcze bardziej, że "ekolodzy" pozwalają na takie rajdy- niszczenie roślinności ciężkim sprzętem, straszenie zwierząt, śmiecenie...

Cóż jak pisałam książka mnie nie zachwyciła ani nie powaliła i za niedługo, stety czy niestety, zapewne o niej zapomnę.

Ocena: 2.

27 lutego 2011

"Ostatnie życzenie" Andrzej Sapkowski

Ahhh urok starych książek z biblioteki... Ta książka ma bogatą historię, przeszła już przez niejedne ręce, gościła w niejednym domu, podkreślenia, zagięcia, posklejane strony... Książka ta trafiła także do mojego domu. I bardzo się z tego cieszę.
"Wiedźmin nie jest rębajłą pokroju Conana. To mistrz miecza i fachowiec czarostwa strzegący moralnej i biologicznej równowagi w cudownym świecie fantasy. Z woli Sapkowskiego w ów świat pełen potworów i bujnych charakterów, skomplikowanych intryg i eksplodujących namiętności Geralt wnosi nasze problemy, mitologie i ówczesny punkt widzenia. Przewrotne i wzruszające opowieści, które są wprowadzeniem do kilkutomowej sagi."

Sapkowski to klasa sama w sobie. Jest jednym z moich ulubionych autorów i uwielbiam Sagę o wiedźminie. Dzięki niemu niejeden polubił fantastykę i/lub polskich autorów albo chociaż liznął jednego czy drugiego. Dzięki niemu niejeden facet przeczytał w swoim życiu chociaż jeden cykl. Zyskał sobie wielu fanów.

Ale jak to w każdej dziedzinie bywa wiele osób nie lubi jego twórczości. Cóż kwestia gustu, rozumiem. Nie rozumiem jednak tez jakoby w książkach Sapkowskiego wulgaryzmy sypały się ze stron (w tym zbiorze opowiadań naliczyłam się może 5) albo że jego styl, język jest prymitywny. O zgrozo! Ja rozumiem można nie lubić takiego stylu czy gwary, ale pisanie, że jest prymitywny to przesada.

Jak już pisałam sama nie wiem jak, ale ominęłam dwa zbiory opowiadań poprzedzające Sagę. Wprawdzie nie przeszkadzało to w czytaniu, ale radzę najpierw przeczytać te zbiory.
Opowiadania Sapkowskiego przypominają mi trochę Piekarę i jego Sługę bożego, jednak mają inną strukturę. Ostatnie życzenie jest pisane na zasadzie retrospekcji- Geralt przebywa w świątyni bogini Melitele. O wydarzeniach w świątyni są rozdziały Głos rozsądku, natomiast w innych są przywołane jego wcześniejsze przygody. Dowiadujemy się m.in. dlaczego znajduje się u Nenneke (najwyższa kapłanka Melitele), jak poznał Jaskra i Yennefer.

Sapkowski roztacza przed nami świat pełen potworów, magii, fantastyczny i tajemniczy. Przedstawia nam tajemniczego wiedźmina- Geralta z Rivii, który jest bohaterem cyklu. Zostawia sobie na później wiele informacji, ciekawostek, opisuje sceny walki, intrygi, zagadki nie pozwalając czytelnikowi ani na chwilę się nudzić. W to wszystko- ciekawą fabułę, akcję, niepowtarzalnych bohaterów- wplata nutkę humoru i ironii.

Książka to nie tylko zwykła przygodówka, bezmyślne fantasy, jest niepozbawiona pewnych dylematów. Jak, np. co wybrać większe czy mniejsze zło? A może, mimo pozorów, mamy jakieś inne wyjście? Czy jeśli ktoś jest odmienny to oznacza, że jest gorszy?


Ocena: 6.
Uwielbiam całą Sagę o wiedźminie i kiedyś ją sobie sprezentuję :D (mam nadzieję, że po okazyjnej cenie)


Cytaty:
"-Gdy studiowałem w akademii w Oxenfurcie, historia zajmowała drugie miejsce na liście moich ulubionych przedmiotów. -Co było na pierwszym miejscu? -Geografia- rzekł poważnie poeta.- Atlas świata był większy i łatwiej było za nim ukryć gąsiorek wódki."
"Wiedźmin spotykał w życiu złodziei wyglądających jak rajcy miejscy, rajców wyglądających jak proszalne dziady, nierządnice wyglądające jak królewny, królewny wyglądające jak cielne krowy i królów wyglądających jak złodzieje."
"Ludzie (...) lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni (...) Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć."
"Świat się zmienia, słońce zachodzi a wódka się kończy."

Wyprawa do Biedronki (jak niektórym wiadomo albo nie) zakończyła się sukcesem :) Wprawdzie druczek mały, ale to nie pierwsze książki o tak małym druczku ;)


A i zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na blogu Toski. :)

21 lutego 2011

"Bractwo Pierścienia" J. R. R. Tolkien

Chyba wszyscy znają Władcę Pierścieni, choćby ze słyszenia. Nie uwierzę, że jest inaczej :) Toteż nie wstawiam opisu.
Kilka słów o tłumaczeniu (Łozińskiego)- większość oburza się za nazwy, ale moim zdaniem spolszczenie ich było świetnym pomysłem. Bo w sumie dlaczego angielski Baggins miałby być lepszy od Bagosza? Fakt Shire czy Obieżyświat ładniej brzmi od Włości czy takiego Łazika, ale akurat ta druga nazwa bardziej mi pasuje do tego bohatera. Fakt są tłumaczenia nietrafione czy jak w przypadku Shire są mniej "estetyczne" i tłumacze czasami popełniają błąd (chociaż jak już się tłumaczy na swój język wszystkie nazwy to bez wyjątku, czyż nie?), przykładem jest choćby Jaskier Sapkowskiego, który na kilka języków został przetłumaczony całkiem odmiennie.

Popełniłam błąd, którego trochę żałuję- obejrzałam Trylogię zanim przeczytałam książki. Wprawdzie było to ze 3 lata temu, ale najważniejsze wydarzenia utkwiły mi w pamięci, bo bądź co bądź to naprawdę dobry film. I naprawdę dobra ekranizacja. Zadziwiająco wierna... Przynajmniej jest jeden plus- pomogła mi w wyobrażeniu bohaterów (a przynajmniej głównych).

Bractwo Pierścienia czytałam 3 tygodnie... Nie wiem w sumie dlaczego tak długo. Niektórzy narzekają na długie opisy, mnie one nie przeszkadzały, ale może faktycznie to trochę ich wina. Ale bardziej chyba tego, że czytałam jedynie w weekendy, gdyż nie jest to książka, którą można czytać na tygodniu po 20-50 stron (przynajmniej dla mnie).
Tolkien kreuje własny świat z mitologią, różnymi rasami i historią, kreuje ze starannością, czasem troszeczkę nudzi czytelnika, ale nie są to momenty długie. Akcja nie jest wartka, ale też nie wlecze się. Tworzy atmosferę grozy, powoli narastającej, niczym ciemność... Zapewne gdybym ją połknęła w powiedzmy jeden weekend to piałabym z zachwytu, a tu na moją ocenę składa się jeszcze wcześniejsze obejrzenie ekranizacji. Także stety niestety, ale uczciwie muszę przyznać, że nie wiem jakiej rewelacji nie ma. Ale jestem pewna, że Trylogia zawita w mojej skromnej biblioteczce, a przeczytam ją jeszcze (nie) raz. Mówi się: nie mów hop zanim nie przeskoczysz... Ale gdybym się zawiodła na kolejnych książkach... to chyba byłoby źle ze mną :P Mam nadzieję, że im dalej tym będzie lepiej.

Cóż, takie arcydzieło, ludzie zaczytują się w nim od lat, a ja tu tak lakonicznie opisuję swoje wrażenia... Po przeczytaniu Trylogii będzie, mam nadzieję, bardziej wyczerpująco ;P


Ocena: 4,75


Cytaty (nawet nie zanotowałam własnych cytatów... coś dziwnego się ze mną dzieje :P):
"Czarodziej nigdy się nie spóźnia, nie jest też zbyt wcześnie, przybywa wtedy kiedy ma na to ochotę."
"Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź, więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie."


A tymczasem mam ogromną ochotę na Sapkowskiego (Trylogię Husycką dokładniej). Pan Sapkowski będzie jednak w zbiorze opowiadań Ostatnie życzenie :)

14 lutego 2011

Gdzie można książki tanio kupić.

Wiadomo, że każdy mol książkowy poluje na okazje. Najczęściej trudno podzielić się z innymi gdzie na takie okazje można trafić. A ja trafiłam na miejsce, które jest raczej ogólnodostępne w całej Polsce, a ostatnimi czasy często pojawiają się tam książki w dobrych cenach. A mianowicie- sieć sklepów Biedronka :)
I tak w następnym tygodniu mają się pojawić trzy książki, które mnie zaciekawiły.
(http://www.biedronka.pl/ksiazka/)
Są to:
Tłumaczka Leila Aboulela











Wielki Gatsby F. Scott Fitzgerald



















Ukryty kwiat Pearl S. Buck

















Wszystkie za jedyne 12 zł. Oceny mają dobre, normalnie ich ceny oscylują wokół 30 zł, więc się opłaca. Niektórzy wzbraniają się przed kupowaniem książek w marketach tymczasem można trafić na ciekawe pozycje (jak Coben czy King) w dobrych cenach ;)

Tylko jeden problemik- byłam ostatnio na zakupach (nie kupiłam ani jednej książki!) i wypłukałam się z kasy... Dziwne prawda? :P Za to kupiłam sobie (m.in.) wreszcie spódnicę, którą "kupowałam" przez całe lato i jesień, i zimę... :P Chyba trzeba będzie pożyczyć/wysępić od rodzicieli :P Albo, wersja pesymistyczna, nie chodzić do biedronki, żeby nie było żal...


W czytaniu Tolkiena mam zastój, w ten weekend w ogóle nie czytałam... Za to zaczęłam Zaklętych w czasie i prawdopodobnie zacznę Makbeta- nienawidzę przymusowego czytania.

Was też pogoda przygnębia? Wiem, wiem słoneczko i bezchmurne niebo- nie ma co narzekać, ale ja wiem, że za chwilę i tak będzie śnieżyca taka jak w sobotę, poza tym wciąż jest zimno, dzisiaj nawet -10... Do tego czuję się okropnie. Co robię zaraz po powrocie do domu? Idę spać. Niby powinnam się wysypiać, bo nawet zaczęłam chodzić wcześniej spać, ale i tak przez cały dzień jestem padnięta. Do tego boli mnie głowa, mam zawroty głowy, nie mogę się skupić i ogólnie nic mi się nie chce... :/ Normalnie Tolkiena bym już dawno skończyła, ale jako, że przez większość dnia śpię...
Nienawidzę wiosny... Zachowuję się jak niedźwiadek z opóźnionym zapłonem... Ja chce już lato! :(
Czy ktoś mi może wyjaśnić jak/gdzie sprawić, żeby zdjęcia nie wyjeżdżały mi za posta?

08 lutego 2011

Złap mnie jesli potrafisz (Catch me if you can 2002)

Opis:
"Film jest oparty na prawdziwej historii Franka Abagnale'a, najmłodszej osoby w historii, która znalazła się na liście najbardziej poszukiwanych przestępców FBI. Frank Abagnale nie był zwykłym złodziejem, nie włamywał się do domów i nie kradł kosztowności. Jego specjalnością stały się banki, linie lotnicze. Frank dokonał wszystkich swoich fałszerstw w przeciągu pięciu lat, zarobił ponad 2,5 mln $ we wszystkich stanach Ameryki i w 26 krajach. W ciągu swojej złodziejskiej "kariery" Frank wieloktotnie wcielał się w przedstawicieli różnych profesji - był pilotem linii lotniczych Pan-Am, lekarzem, profesorem Uniwersytetu a nawet asystentem prokuratora generalnego."







Kolejny film, który oglądam za każdym razem kiedy jest w telewizji, kolejny, który bardzo lubię, kolejny, który ocenię wysoko.
Złap mnie jeśli potrafisz opowiada prawdziwą historię- coś za co u mnie filmy już dostają plusa, do tego opowiedzianą iście Spielbergowsko- przede wszystkim ciekawie, ze szczyptą humoru. Można sobie choćby na wikipedii sprawdzić, że historia jest w sumie ta sama (zapewne dodali kilka elementów, żeby lepiej się oglądało).
Jest to niby komedia kryminalna, ale i dramat- bo można ujrzeć jak Frank, osoba bogata, poszukuje szczęścia. Ma pieniądze, ale nie ma ich dla kogo wydawać. Szuka i szuka towarzystwa... W ramionach różnych kobiet (nawet prostytutki), przypadkowo poznanej pielęgniarki, a później nawet u agenta FBI.
Leonardo DiCaprio i Tom Hanks- idealny duet :) Tom Hanks jest dla mnie kinowym odpowiednikiem Kinga ;)
Cóż ja tu więcej mogę pisać? Tylko polecić mi zostało :)
Frank nie jest pilotem...
Frank nie jest lekarzem...
Frank nie jest prawnikiem...

Frank jest oszustem.
Ocena: 6.


Tolkiena nie da się czytać na tygodniu, muszę zacząć czytać coś jeszcze. Do tego cały czas chce mi się spać...

05 lutego 2011

Ostatni samuraj (The last samurai 2003)

Film został zainspirowany książką Marka Raviny Ostatni samuraj. Książkę mam oczywiście w planach.

Opis:

"Film opowiada o tym, jak żołnierz-weteran Wojny Domowej, Nathan Algren, pod koniec 1870 roku przypływa do Japonii, aby szkolić żołnierzy imperatora Meiji. Ma to być przełamanie wiekowej tradycji, w której ochroną terytoriów zajmowali się wynajęci do tego wojownicy - samurajowie. Wojsko ma być narzędziem do uzyskania przewagi cesarza nad władcami lokalnych prowincji, którzy są niechętni wszelkim zmianom, a zwłaszcza idei zjednoczenia całego kraju. Zupełnie nieoczekiwanie dla samego siebie, Algren wplątuje się w konflikt zbrojny owych przywódców z cesarzem. W trakcie jednej z potyczek Amerykanin zostaje ranny i pojmany przez wojowników. Podczas tego uwięzienia poznaje odwieczny kodeks honorowy samurajów i ich lidera imieniem Katsumoto. To wydarzenie zmienia jego poglądy i sprawia, że od tej pory wie on już po czyjej stronie konfliktu ma stanąć..."

Oglądam go zawsze kiedy jest w telewizji, w zasadzie pierwszy raz go oglądałam kiedy byłam dzieciakiem.
Jest to niezwykle wzruszający i smutny film o upadającej kulturze samurajów. Oglądałam go wczoraj, jednak, jak zawsze, nadal pozostawił po sobie silne emocje. To co wydarzyło się w Japonii można porównać do Ameryki, samurajów do Indian (bo w filmie faktycznie jest takie nikłe porównanie). Niepotrzebne zgładzenie wspaniałej kultury, w imię czego? By zaspokoić czyjeś ambicje, żądze, chciwość. Można było zapobiec takiej rzezi, ale komuś nie starczyło odwagi, zbyt mało było ludzi wiernych tradycji.
Zniszczona została niezwykle ciekawa, intrygująca, fascynująca kultura. Zupełnie niepotrzebnie.
Szkoda, że film ma tak niską ocenę na filmwebie. Niektórzy ludzie nie zrozumieli jego przesłania. Ja tak miałam jako dziecko, ale wtedy też mi się podobał. Mianowicie ludzie za bardzo skupiają się na Nathanie Algrenie, a sam tytuł wskazuje na kim mamy się skupić. Jako dziecko myślałam (teraz się z tego śmieję), że w jednej z ostatnich scen (spoiler) żołnierze klękają dla Algrena jako ostatniego żyjącego samuraja. I do tego podobne są opinie ludzi, którzy piszą jak bardzo przeszkadzał im patos, brak akcji, że to "typowo hollywodzkie kino".  To nie jest historia Algrena, film opowiada o upadku samurajów. Co do zgodności historycznej to czytałam, że faktycznie niektóre wydarzenia, relacje, sceny z bitew tak właśnie wyglądały (oczywiście nie dokładnie jak w filmie).
Co do patosu i typowo hollywodzkiego kina (co to w ogóle znaczy?) to jakoś nie zauważyłam. Pisanie, że to typowy film "od zera do bohatera", że są tylko źli i dobrzy, że postacie są płaskie jest moim zdaniem nie na miejscu. Jakby te osoby nie oglądały tego filmu- Algren był już i tak uważany za bohatera, nie każda postać była jednoznacznie dobra czy zła i nie musiało się to wcale ujawniać w nagłym zwrocie akcji, zdradzie czy jakimś innym kiczowatym zabiegu.
To że Algren stał się w pewnym sensie samurajem? Co w tym dziwnego, przebywał z nimi tak długo, poza tym chyba nawet naprawdę były takie przypadki (nie chodzi mi tu akurat o samurajów).
Ostatni samuraj pozwala nam na poznanie kultury samurajów, gdzie honor i wierność są najważniejsze, te cnoty, które w dzisiejszym świecie nic nie znaczą. Ukazuje on zatracanie się tych wartości i ostatnich ludzi, którzy je cenili.
Do tego świetna gra aktorska pana Watanabe (znanego z Wyznań gejszy czy Incepcji) i Cruise'a, krajobrazy, sceny walki, klimat, przekaz filmu...














Podsumowując świetny film, który gorąco polecam. Sama bym siebie nie podejrzewała o to, że uronię łzy podczas oglądania Ostatniego samuraja.

Ocena: 6.


Idealne. Wszystkie są idealne.

02 lutego 2011

Step up 3D (2010)

Zacznę od tego, że lubię filmy taneczne. Step up: Taniec zmysłów i Step up 2: The Streets mam za sobą, teraz przyszła kolej na Step up 3D.


Opis:
"Luke jest tancerzem ulicznym. Jego dom to stary magazyn w Nowym Jorku. Miejsce to jest rajem dla młodych ludzi z całego świata, którzy kochają taniec i muzykę. Jedyną rodziną Luke’a są członkowie grupy House of Pirates, z którymi codziennie ćwiczy, aby pokonać swoich odwiecznych rywali z konkurującej ekipy House of Samurai. Nieubłaganie zbliża się wielki dzień międzynarodowych mistrzostw w tańcu. Luke wyrusza w miasto na poszukiwanie nowych, utalentowanych tancerzy, którzy pomogą mu wzbogacić skład jego grupy i tym samym zwiększą szansę na wygranie głównej nagrody w turnieju. Chłopak poznaje Natalie i Moose’a. Między Lukiem i dziewczyną rodzi się uczucie, jednak młoda tancerka kryje sekret, który może zniszczyć iskrzącą między nimi miłość i zaprzepaści szansę na wygranie mistrzostw. W ostatnim momencie z pomocą przychodzą sprowadzeni przez Moose’a starzy członkowie ekipy z Maryland School of Arts. Czy zdążą jeszcze przygotować się do zwycięstwa w turnieju?"


Step up 3D nie ucieknie od porównań do poprzednich części. Wiele osób twierdzi, że jedynki nic nie przebije. Według mnie i część pierwsza, i druga są dobrymi filmami tanecznymi, stawiam je mniej więcej na równi (chociaż 2 wygrywa minimalnie za klimat). Natomiast trójka mnie zawiodła. Oczekiwałam, że będzie jak dotąd najlepsza.
Po pierwsze oglądając ją miałam przed oczami wiele scen z 2 części, bo i kilka było jakby żywcem wyjęte z poprzedniczki.
Co do ekipy MSA, to nawet się zdziwiłam (nie czytałam wcześniej opisu), jednak Camille pojawiła się właściwie znikąd (wprawdzie była w jedynce, ale nie w dwójce), a postać Kido była okropnie sztuczna.
Nie będę narzekać na fabułę itd., bo to film taneczny i fabuła ma tu właściwie niewielkie znaczenie (choć oglądałam ciekawe filmy tego typu).
Właśnie- taniec. Lubię hip-hopowe klimaty, nowoczesny taniec, itp. jednak nie tutaj. Pamiętam scenę z dwójki- na pierwszych zajęciach nauczyciel mówi Andy, kiedy ta pokazuje próbkę swoich możliwości: Za dużo tu tego!
I tak było w Step up 3- momentami miałam wrażenie, że tylko wymachują energicznie rękami i nogami. Poza tym tych tancerzy było odrobinę za dużo, trzeba by ten film oglądać z 10 razy, żeby ogarnąć ich wszystkich (a może to po prostu taki chwyt, żeby więcej ludzi go kupowało? ;) ). A może po prostu tego nie chwytam, może nie wiem co jest "cool".
Taniec końcowy to była masakra, Piraci tańczyli gorzej od Samurajów, a od strojów z diodami można było dostać oczopląsu. Poza tym mam wrażenie, że większość ze scen tanecznych była podrasowana komputerowo, a do tego te świsty... Ogólnie film przedobrzony.

I jeszcze jeden, wielki minus, coś co zauważyłam nie tylko ja. Mianowicie odniosłam wrażenie, że konkurencja miała lepszą choreografię. I tak, np. w pierwszej rundzie, bitwę z Red Hook powinni przegrać Piraci.

Coś czego nigdy nie wybaczę- stroje! Już pomijam to, że Piraci wyglądali momentami jak błazny, tyle mieli na sobie kolorków i w ogóle, ale tego skrzyżowania rurek, pump i obniżonego stanu na MĘŻCZYZNACH !!! im nigdy, ale to nigdy nie wybaczę!  Jeszcze dziewczynę jak w tym zobaczę wyśmieję i zapomnę, ale tego obrazu nigdy nie wymażę z pamięci. Coś okropnego! :(


Mimo wszystko były i plusy w postaci dwóch świetnych tancerzy.
Bboy Cloud, który odtańczył świetny pojedynek. (Kid Darkness)
(szkoda, że nie znalazłam żadnego zdjęcia z pojedynku)
 Oraz nieziemski Madd Chadd, ten gość jest niesamowity! (Vladd)

A tak przy okazji: to, że Moose "wygrał" bitwę z Kidem Darkness'em to śmiech na sali. Widać było, że to pojedynek bboy'ów, a on tańczył... Cóż coś co na pewno nie było breakdancem, poza tym zatańczył słabo. Do tego nie stanął do pojedynku kiedy KD chciał go dokończyć w klubie.

Scena w parku... Nie będę się rozpisywać jak bardzo podobały mi się popisy Bboya Clouda ;)
Natomiast jeśli ktoś ma ochotę polecam zajrzeć na yt. I zwrócić uwagę na dwie zabawne rzeczy.
Po pierwsze "chłopak magik"- zwykły błąd w filmie, ale skonsternowanie jednego z użytkowników serwisu mnie rozbawiło. Chodzi o to, że chłopak (niebieska koszula w kratkę, dżinsy, mówi- 10 dolarów na chudego)  pojawia się na początku po prawej stronie, potem znika, jest znów po prawej, ale z całkiem innej strony, i jeszcze ok. dwa razy pojawia się w innych miejscach ;)
Po drugie, dziwny chłopak... To facet w żółtej bluzce i zielonej bluzie... Pewien użytkownik stwierdził, że porusza się jak świr i że nie może oderwać od niego wzroku :D

Gdzieś w internecie ktoś napisał zabawną rzecz- że nigdy nie widział dłuższej reklamy (i tu wymienił kilka firm) ;)

Pewnie ktoś zapyta: to co ci się w ogóle podobało w tym filmie?
Dwaj tancerze, których wymieniłam powyżej ;) Oraz wstawki z treningów i scena z capoeire ("walka" Luka z Natalie). I oczywiście muzyka- świetna do tańczenia, energetyczna.

Część pierwszą i drugą oceniłabym na 4 oraz 4.5. (prawdopodobnie, bo dawno ich nie oglądałam)


Ocena: 2.

01 lutego 2011

Luty należy zacząć stosikami :)

Stosik biblioteczny, odwrócony (:
Władca pierścieni. Bractwo pierścienia J. R. R. Tolkien (niestety niesławne tłumaczenie Łozińskiego z Bagoszami i Łazikiem :P)
Blondynka Tao B. Pawlikowska
Ostatnie życzenie A. Sapkowski
Oko jelenia. Drewniana twierdza
A. Pilipiuk
Cukiernia pod amorem. Zajezierscy M. Gutowska-Adamczyk

Stosik przypadkowy, tzn. weszłam do biblioteki, wzięłam co mi w ręce wpadło i wyszłam :)

Stos własny

Do tomu pierwszego Godziny czarownic pani Rice dołączył tom 2, jak widać ładnie się prezentują, mam nadzieję, że się nie zawiodę (mimo wszystko nie kupiłam za pół ceny- nie zdążyłam, niestety).
Zaklęci w czasie vel Żona podróżnika w czasie Audrey Niffenegger
Tysiąc wspaniałych słońc Khaled Hosseini- wygrana u Izy :)
Ostatni bastion Barta Dawesa Stephena Kinga, książka, której miałam nie kupować, ale dostałam ją od mamy :)

Ehhh ferie mi się skończyły, już drugi dzień w szkole :(
A tu dowód, że w ferie można zrobić coś kreatywnego:

Tylko nie bijcie :P To moje pierwsze robione własnoręcznie zakładki, nie są wybitne, ale wg. całkiem niezłe.
(zdjęcie gorszej jakości, bo robione na szybko :P)

Tym, którym ferie także się skończyły życzę niezbyt brutalnego powrotu do rzeczywistości ;) A tym, którym dopiero się zaczną życzę miłego wypoczynku.