26 października 2010

"Bezsenność" Stephen King

Pierwsza część książki podobała mi się, z drugą było już gorzej.



Opis:
"
Bohaterem powieści jest mężczyzna cierpiący na bezsenność, Ralph Roberts. Im krócej sypia, tym dziwniej postrzega świat i ludzi wydaje mu się, ze zaczyna widzieć ich aury, a także tajemnicze istoty towarzyszące zgonom jego znajomych i przyjaciół. Tymczasem miasto jest rozrywane społecznymi zamieszkami spowodowanymi powstaniem szpitala, centrum opieki, w którym dokonuje się m.in. zabiegów aborcji. Inspirują je zrzeszeni w Pro-Life obrońcy życia nie narodzonych dzieci. Na czele ruchu stoi człowiek obłąkany, sadysta skazany za znęcanie się nad własną rodziną. Planuje on zamach na centrum i zgładzenie przebywających tam ludzi. Jest wśród nich chłopiec, w którego rękach spoczywa los wszechświata. Tylko Ralph dzięki swoim niezwykłym zdolnościom postrzegania może ich ocalić..."
(uczciwie ostrzegam, że opisu nie ma co czytać, bo nawet w pewnym stopniu odbiega od fabuły)


Pierwsza część mi się podobała, z drugą było już gorzej.
Co mi się podobało? Na początku książka wciąga, akcja ma tempo, a jednocześnie są w niej zawarte elementy refleksyjne, skłania do przemyśleń. Nad czym? Starością, życiem, celem istnienia. Przygnębia mnie to co może się stać ze mną na starość i to co się aktualnie dzieje. Cieszę się, że mam książki. Jest to jedno z moich hobby i wiem, że zamiłowanie do literatury pozostanie mi do końca życia (a przynajmniej taką mam nadzieję). Także w zasadzie o ten aspekt życia nie muszę się martwić. Natomiast przygnębiający są dzisiejsi staruszkowie i ci którzy jeszcze w wieku emerytalnym czy podeszłym nie są. Brak zainteresowań, chęci życia, wewnętrznego entuzjazmu… Wiem, że w końcu żyjemy w Polsce, kraju, który przeszedł tyle wojen, walczył o wolność, niektórzy z nich pamiętają wojnę, jednak… Jest to smutne. Ludzie żyją z dnia na dzień, ciągle się gdzieś śpieszą, walczą ze sobą… Zatracając sens i chęć do życia.
Przeraża mnie to jak dzisiaj ludzie traktują sprawę wieku. Dzieci szybciej dorastają, dorośli szybciej się starzeją. Jeszcze dziś są ludzie dożywający setki, podczas gdy 40 latkowie twierdzą, że się sypią i nie dożyją 70 lat!
Wydawałoby się, że odbiegłam od tematu, a jednak do takich i inne przemyśleń skłania „Bezsenność”.
Wprawdzie mogłabym się jeszcze rozpisać o tym, że przeraża mnie wykluczenie, porzucenie starszych ludzi przez społeczeństwo, ale myślę, że dałam już wystarczająco do myślenia.
Gdzieś w połowie akcja traci tempo i zaczyna się rozwlekły koniec. Dużo się pomylę jeśli powiem, że ma około 300 stron? (cała książka 655)
Poza tym całkowity brak realizmu, pan King puścił wodze fantazji zapominając o tym, że należy je zawsze trzymać w pogotowiu... Wiem, wiem, sama niedawno ganiłam kogoś za doszukiwanie się realizmu w książkach Kinga, ale już mnie to zaczęło z lekka irytować.

Polecam fanom Kinga, zdecydowanie nie nadaje się na jako jedno z pierwszych spotkań z jego twórczością.
Ogólnie to podobała mi się nawet ta książka, jest taka refleksyjna. Wprawdzie zakończenie się dłuży masakrycznie (eh co za niepolskie, niepolonistyczne słowo :P), ale warto.

Znalazłam mnóstwo odniesień do Mrocznej Wieży (7 tomowa saga Kinga). Miło, że nie tylko fani o niej pamiętają.
O czym mowa? Mroczna Wieża na polu róż, Karmazynowy Król, ka (wielkie koło życia), ka-tet (jedność z wielu), te pamiętne słowa z "innymi światami niż ten". I Patrick...

Doprawdy nie wiem jak King to robi. Można nie do końca lubić jego powieści, ale zawsze ma się ochotę na więcej. Po jakimś czasie przerwy tęskni się za nim, jest się wręcz na głodzie kingowskim.
King jest jak narkotyk!

(zamierzam sobie zrobić przerwę, a potem z hukiem wrócić do Kinga w postaci Zielonej mili)

Ocena: 3/5. (chyba zrozumiałe- pierwsza część mi się bardzo podobała, druga prawie wcale)

Cytaty:
"Przez moment Ralph czuł się tak, jakby z zewnątrz patrzył na siebie i swoje życie, jakby był w stanie obejrzeć cały jego fresk, a nie fragment pod tytułem "dzisiaj". Przeraziło go to, co zobaczył: nie oznakowana droga prowadząca w mrok tunelu, w którym mogło się czaić wszystko. Wszystko."
"(...) człowiekowi najtrudniej jest oszukiwać samego siebie między trzecią a szóstą rano..."
"Kiedy się starzejesz to chyba samotność jest najgorsza."
"Dziś każdy się śpieszy, żeby być gdzie indziej."
Kiedy idę spać, do łóżka
I kiedy ranek przerywa mi słodkie sny
Kto jest w moich marzeniach?
Nikt tylko ty, kochanie, tylko ty.

25 października 2010

Zdobycze biedronkowe :)

Zaczynam coraz bardziej lubić tą sieć supermarketów :)
Oto 2 nowe zdobycze, za jedyne 12 zł:

Kusił mnie jeszcze Sklepik z marzeniami Kinga, ale mam wrażenie, że byśmy się nie polubili :P

Na urodziny dostałam jeszcze dodatkową porcję czekolady :P Ogólnie to lubię składanie życzeń przez 5 dni :D

A co do recenzji Bezsenności się nieco przeliczyłam, zostało mi jeszcze "trochę" stron :P

21 października 2010

Miły prezent :)

Szukałam w internecie, ale nie ma zdjęcia tego wydania, więc zrobiłam swoje :)
A jest to prezencik, który dostałam na urodziny (wprawdzie urodziny mam jutro, ale prezenty dostaje od wczoraj :).
Chciałam tę książkę dostać i dostałam- takie prezenty są najlepsze :)
(na okładce jest napis: Na podstawie książki powstał głośny film z Tomem Hanksem- mam wrażenie, że z każdym nowszym wydaniem napis jest inny)

Na przyszłość życzę wszystkim samych dobrych prezentów :)

P.S.:
Ahhh i zapomniałabym- prezent dostałam nie tylko jako molik książkowy, ale i jako czekoladoholiczka ^^


Czyż książki i czekolada nie wyglądają razem świetnie? ^^,

20 października 2010

Stosik październikowy :)

Oko jelenia: Srebrna łania z Visby Andrzej Pilipiuk
Na wschód od Edenu John Steinbeck
Gra anioła Carlos Ruiz Zafon

Pierwszy październikowy stosik, ubogi, aczkolwiek sama ograniczyłam się do takiej ilości książek- Steibecka i Zafona są dość grube- coś co tygryski lubią najbardziej.

A za oknem jesień, wprawdzie ponura, ale mam nadzieję, że chociaż weekendami zmieni się w piękną, polską, złotą... jesień.

Jestem gdzieś w połowie Bezsenności Kinga, zatem  za niedługo pojawi się recenzja, coś czuję, że się rozpiszę.

Chyba pojęłam wreszcie dlaczego nie ukończyłam wyzwania Kraje nordyckie. Z tego samego powodu, z którego nie czytam lektur (tak w zasadzie lektury czytałam gdzieś do III klasy gimnazjum)- nienawidzę jak mnie ktoś "zmusza" do czytania określonych książek. Wprawdzie jeśli chodzi o wyzwania to jest całkiem inaczej, ale mimo to... Jakiś wewnętrzny bunt się rodzi w człowieku.

15 października 2010

Henning Mankell "Fałszywy trop"

Muszę przyznać, że się zawiodłam. Oczekiwałam dobrego kryminału, napięcia, może grozy.
Opis:
"Skania, sielski zakątek Szwecji, upalne lato 1994, za pasem mistrzostwa świata w piłce nożnej. Na polu rzepaku dokonuje samospalenia młoda cudzoziemka, dzień później od ciosu siekierą w kręgosłup ginie były minister sprawiedliwości. Morderca zabiera ze sobą skalp ofiary. Co łączyło dziewczynę i byłego ministra z kolejnymi ofiarami: ze znanym handlarzem sztuki oraz podrzędnym paserem? Komisarz ystadzkiej policji, Kurt Wallander, musi rozwikłać zagadkę pierwszego od wielu lat seryjnego mordercy. Mimo licznych problemów i presji mediów, nie podda się, choć niemal do końca śledztwo idzie w złym kierunku. Czytelnik bardzo szybko poznaje mordercę, wie kim on jest, może śledzić jego myśli i poczynania. Zagadka polega więc na tym, co się zdarzy i w którym momencie policja wpadnie na jego trop."

Początkowo jeszcze we wrześniu odłożyłam po 50 stronach. Ostatnio do niej wróciłam.
Gdzieś w środku zaczęła mnie wciągać. Mimo, że znałam już rozwiązanie zagadki- miałam nadzieję, że pod koniec stanie się coś zaskakującego albo że motywy będą... no nie wiem może nieprzewidywalne?
Końca książki wręcz nie chciało mi się czytać. Ostatnie 30 stron przeczytałam nieuważnie, wręcz ogólnikowo, ponieważ wiedziałam co będzie dalej i nic nie mogło mnie zaskoczyć.
Książka masakrycznie przewidywalna, rozwiązanie jest podane jak na talerzu już na początku.
Jakkolwiek naciągane i nieprawdopodobne.
Głównym założeniem miało być chyba nieprawdopodobieństwo rozwiązania sprawy. Ale do mnie to nie przemawia.

Ocena: 1/5.


A i nie napisałam nic o Parandowskim. To tak w skrócie: miałam nadzieję na opowieści. A tu nic suche "fakty" (jeśli można tak o mitach powiedzieć). Ale podobno temat bogów jest ostatnio modny, więc poszukam jakiejś ciekawej wersji mitologii.

Teraz się zastanawiam co dalej. Krajów nordyckich mam dość- wypisałam się z wyzwania, a książki we wtorek oddaję do biblioteki. Nie czas na nie, może kiedy indziej.
Dopóki nie pójdę do biblioteki (wtorek) posiłkuję się własnymi książkami. I teraz co wybrać: Moccia, Coben czy King?
Ciągnie mnie (nie wiem czemu) do Bezsenności.

11 października 2010

"Studium w szkarłacie" i "Dzienniki Sherlocka Holmesa" sir Arthura Conana Doyle'a na jesień.

Jakoś tak mam brak weny. To irytujące, że z braku chęci "na" książki przeszło to też na bloga. Chociaż w sumie ostatnio w niedługim czasie przeczytałam aż dwie książki...
Bez komentarza.

Pierwszą pochłonęłam w pewien sobotni, deszczowy i ponury dzień. Idealny na taką książkę.


Opis:
"Pierwsze spotkanie genialnego detektywa-amatora Sherlocka Holmesa z byłym lekarzem wojskowym dr. Johnem Watsonem. Wspólnie rozwiązują zagadkę kryminalną, wobec której są bezsilni najlepsi inspektorzy Scotland Yardu. Mimo pozornego braku motywów udaje im się ująć sprawcę dwóch morderstw, będących zemstą za zbrodnię popełnioną przed laty w Ameryce."

Ciekawa. Dlatego, że: jest pierwszą książką Doyle'a (oczywiście wydaną, kto wie co tam Doyle sobie jeszcze bazgrał), a poza tym to jest Książka. Tak przez wielkie "K".Czego się spodziewałam? Schematycznego kryminału. A tu- przede wszystkim poznajemy Holmesa- idealna na pierwszy kontakt z twórczością Doyla. Poza tym mimo, że jest krótka to mamy podział na dwie części- pierwsza to faktycznie taki schematyczny kryminał, ale druga. To już coś innego, to odrębna historia, nie wpadająca w klimat kryminału, naraz z deszczowego Londynu przenosimy się... A co ja tam się będę rozpisywać, jeszcze komuś czytanie zepsuje :P
Także panie i panowie- należy niezwłocznie przeczytać tę książkę- polecam!

Cytaty:
"Półprawdy są gorsze od milczenia."

Druga...
Opis:
"To miejsce rzeczywiście napawa człowieka przerażeniem. Wartki strumień, wezbrany od nieustannie topniejących śniegów, spada w straszliwą przepaść, z której para wodna wzbija się w górę niczym dym z płonącego domu. Rozpadlina, którą pędzi rzeka, jest nieskończoną otchłanią, po której obu stronach wznoszą się błyszczące, czarne niczym węgiel skały. Dalej koryto zwęża się do bulgoczącego spienionego kotła o nieokreślonej głębokości, z którego woda przelewa się, opadając w dół nad jego postrzępioną krawędzią."

Bardzo nie lubię opowiadań. Trzeba naprawdę umieć pisać opowiadania, żeby zrobić to dobrze.
Cóż z tego zbiorku niektóre mi się podobały inne nie. Chociaż dobre w nim było to, że ukazano różne cechy i metody Sherlocka. Nigdy nie oceniam opowiadań, najczęściej też nie podobają mi się, dlatego powstrzymam się od komentarza. Z jednego powodu ten zbiorek jest warty polecenia- ostatniego opowiadania. Ostatniego dosłownie.




Obie książki są moją własnością. Mam jeszcze Psa Baskerville'ów i chyba muszę go wreszcie przeczytać, bo spotkałam się z co najmniej dwoma odniesieniami do niego (m.in. w Misery Kinga). Ale jest to wersja dwujęzyczna, więc lepiej, żeby poczekał na lepszy nastrój czytelniczy to przynajmniej jeszcze się douczę angielskiego, a teraz to niestety nie mogę się skupić.

Avril Lavigne- Anything but ordinary

(jakoś mi się więcej cytatów nie rzuciło w oczy)

A teraz obok mego łóżka leży (odłożony niegdyś) Fałszywy trop Mankella. Muszę przyznać, że całkiem nieźle mi idzie.
Ale na literaturę z krajów nordyckich się chyba nie pokuszę. Zawaliłam pierwsze wyzwanie do jakiego dołączyłam. Wybaczcie (teraz to mi nawet wstyd pisać na tamtym blogu), ale w sumie nie moja wina, że akurat chandra jesienna mnie dopadła. To wina jesieni... Którą na marginesie bardzo lubię- jest piękna.
(nie czytam tego gniota drugi raz, więc z góry przepraszam za błędy, jakiekolwiek)


Życzę wielu czerwonych i żółtych spadających liści. I książek.

02 października 2010

"Tak trudno być mną" Dagmara Półtorak

Opis:
"Trudno być dwudziestodwulatką. W dodatku taką, dla której każdy dzień ze zwariowaną rodziną jest wyzwaniem! Matka ciągle wynajduje nowe diety, sposoby na życie i zajęcia, a przy tym bezustannie kłóci się ze swoim mężem. Starszy brat utrzymuje kontakt głównie z komputerem, a młodszy, zwany Smarkiem, jest nieprzewidywalny w realizacjach swoich szalonych pomysłów i ma zdecydowanie zbyt dużo energii.
Na urodziny chłopcy sprawiają swojej siostrze nieoczekiwany prezent - psa Killera, który podejrzanie przypomina bestię z morza. A to dopiero początek niespodzianek. Okazuje się, że dziadkowie, który mieli się rozwodzić - zostali pojmani w Tajlandii w trakcie swojej drugiej podróży poślubnej. Tymczasem matka zdążyła już wpaść na pomysł przygarnięcia mężczyzny poznanego przez Internet. Czy tajemniczy autor przewodników turystycznych, zupełnie nieprzystojny (no, może trochę) okaże się seryjnym zabójcą?
Autorka określiła swoją powieść mianem „romantycznej groteski z dużą dozą absurdu". I rzeczywiście - z urokiem, niezwykłym humorem i dystansem opisuje rzeczywistość, która otacza nie tylko ją i jej bohaterkę, ale nas wszystkich.
"

Książka lekka i przyjemna. Momentami śmiałam się na głos ;) Początkowo wydawała mi się dziwna.
Autorka opisuje w niej pewną część swojego życia w oryginalny sposób.
Nie będę się rozpisywać i filozofować- książka przewidywalna, ale fajna. Po prostu :)
Dobra zwłaszcza na kryzys czytelniczy ;d A właśnie ciekawe czy mój już minął.
Bardzo spodobało mi się ostatnie zdanie, ale to już sobie sami przeczytajcie. Polecam! :)

Ocena: 4/5


The Baseballs- Hot 'n' cold